|
|
|
Takie tam opowiadanka xP |
Plastikowa Prezerwatywa - 30.09.2008 16:53
Takie tam opowiadanka xP
Strasznie mi się ostatnia nudzi to postanowiłam pisać takie krótkie opowiadanka xP
Nieszczęśliwa Miłość (zwane także: Nastolatka)
Rozdział 1. Tragiczny początek historii Stukot butów. Taki radosny, pewny siebie. Nagle przerywa go głośny śmiech. Tak, to te fajne dziewczyny. -Mówisz, że Rayan cały czas się na mnie patrzył na WOS'ie?-zachichotała ładna brunetka o imieniu Katia. -Jasne! Szczęściara... Ja chcę Rayna!- odpowiedziała jej przyjaciółka, Jane. Rayan był najprzystojniejszym facetem w ich szkole. W Rayanie podkochiwała się Jane. Ale on wolał inne dziewczyny. -Spoko! Ja nie jestem nim zainteresowana...-rzekła Kat i nagle posmutniała. -Przestań... co znowu nie tak? -Nic... O! Mój dom. To do jutra. Albo nie...- ostatnie dwa słowa wypowiedziała bardzo cicho. Otworzyło furtkę do domu i głośno ją zamkła. Weszła do domu i korzystająć z okazji, że matki nie ma w domu, zaczęła krzyczeć. -Jasna cholera! Jaka ja jestem beznadziejna.- mówiąc to, poszła do kuchni po nóż, a potem do łazienki. Znowu to zrobiła. Cięcie się było już nałogiem. Ot tak sobie. Miała już dość wszystkiego. A właściwie takiego kogoś. Zadzwoniła komórka Kari (bo tak mówią na nią znajomi). -Czeeść... Co jest?... Aha... Myślę... No wiem... Zaraz będę... Nie, nie pociełam się mamo! Wiesz, że dawno już tego nie robię... Tak... No to pa- znowu kłamała. Ale co miała jej powiedzieć? Tak, mamo, pocięłam się. Przecież wtedy, Kari miałaby załatwioną wizytę u psychologa. A tego nie chciała. Dobrze, że mama przypomniała jej o treningu cheerlederek. Dziewczyna poszła do swojego pokoju, poprawiła makijaż i ubrała się w swój strój. Wybiegła z domu i przybiegła do szkoły gdzie odbywał się trening. Oczywiście się spóźniła. -Słuchaj, Karlo!- podeszła do Kati jedna z najbardziej pyskatych dziewcząt.-Co chwile się spóźniasz! To jest nie do zniesienia. Przykro mi, ale wylatujesz z drużyny. -Co?! Przecież to ja założyłam tą grupę! I jak już to tylko przeze mnie ktoś może z niej wylecieć! -Okey. A, więc ja i wszystkie dziewczyny odchodzimy!- powiedziała Vanessa i wyszła. Pozostałe dziewczyny ruszyły w jej ślady. Została tylko Kari. Upadła na kolana i zaczęła płakać. -Czy życie musi takie być? Dlaczego to robisz?!- dziewczyna wybuchnęła. Jednak po chwili się uspokoiła. -A co z występem? Może Jane mi pomoże!- szybko poderwała się z podłogi i pobiegła do domu Jane. Na szczęście przyjaciółka się zgodziła. -A kiedy to jest? -No właśnie i tu jest problem... -Co? Jaki? Mów! -Występ jest jutro... -O boże... Ale nie martw się. Uda nam się! Zobaczysz... -Wiesz... Chyba nie...- Katia spojrzała na zegarek i powiedziałą, że musi iść. -No to pa!- pożegnała ją koleżanka i uśmiechnęła się. Katia odwzajemniła uśmiech i ruszyła do domu. Po drodze rozmyślała o wszystkim. W końcu dotarła do wymarzonego domu. Od razu włączyła gadu gadu. Okazało się, że ktoś nieznajomy przesłał jej wiadomość. Nieznajomy 18:03:45 Wiem! Znam twoją tajemnicę! Katia 18:04:19 Jaką? Nie mam tajemnic. Nieznajomy 18:04:54 Wiem, że podkochujesz się w Krisie! Katia 18:05:12 Skąd to wiesz? Nikomu nie mówiłam! Katia 18:05:46 Ale i tak nie kocham się w Krisie! Nieznajomy 18:06:13 Mam swoje sposoby. Wiem, że się w nim bujasz. Nieznajomy 18:07:25 Przede mną nic się nie ukryje! Katia 18:07:53 Ale powiedz skąd to wiesz! Nieznajomy 18:07:13 Przyjdź dziś o 23 na cmentarz. Wtedy pogadamy. Katia 18:24:44 Dobrze. Przyjdę. Katia spojtzała na zegarek. Dopiero wpół do siódmej. Zestresowana położyła się na łóżko i rozmyślała o Krisie. Krążą plotki, ze chodzi z Ashley. A ona wcale nie taka ładna, ani nie fajna z charakteru. -No cóż... Plotka to nie znaczy prawda- pocieszała się Kari. Gdy tak leżała na łóżku, w końcu zasnęła. Obudziła się o 22:40. -Coo?! Kurde! Tak długo spałam? Za dwadzieścia minut na cmentarz! A to daleko! Pietnąście minut drogi stąd!- przerażona dziewczyna szybko zerwała się z łóżka. Poszła się poczesać, ubrać i już miała wychodzić, gdy przypomniała sobie o rodzicach. No tak, ojciec z nimi nie mieszka to spoko. A matka pojechała na delegację, więc kłopotu też nie będzie. Na pożegnanie pogłaskała jeszcze Mikę (swojego kota) i wyszła. Kiedy doszła na cmentarz, trochę się zlękła. Serce zaczęło bić szybciej. Na cmenatrzu widać było mgłę. Straszliwy krajobraz. Gdy Katia, szła tak przy grobach zmarłych, zauważyła Ashley i Krisa. -Kotku... Cieszę się, że spotkaliśmy się tutaj.- powiedział Kris. -Tak, tak! Chociaż tu trochę straszno to nikt nas nie zobaczy... Dobrze, że połowa szkoły myśli, że te plotki o nas nie są prawdziwe!- odezwała się Ashley. -Muszę ci coś powiedzieć... Kocham cię. Czuję to bardzo wyraźnie. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na całym świecie! Ashley... Kocham ciebie i tylko ciebie!- rzekł Kris i romantycznie pocałował swoją dziewczynę. Kat, serce zabiło mocniej. Poczuła wielkie ukłucie. Nigdy się tak nie czuła. Z jej oczu poleciały łzy. Szybko uciekła z tamtąd i zamknęła się w domu. Całą noc przepłakała. Następnego dnia w szkole zauważyła radosnego Krisa. On podszedł do niej i zaczął coś mówić. -Ofiara! Jesteś wredną i głupią dziewczyną. Nie dziwię się, że Vanessa i pozostałe laski z drużyny nie chcą się z tobą zadawać. Nienawidzę cię!- mówiąc to, Kris uderzył dziewczynę w policzek, a potem wykręcił jej rękę. -Wiesz co?! Też cię nienawidzę! I nie chcę cię znać! Rozumiesz?!- powiedziała i uciekła. Jednak w głębi duszy nadal kochała Krisa. A, że ten chłopak znaczył dla niej tak wiele, załamała się. Postanowiła z tym skończyć. Kiedy już doszła do domu wzięła najostrzejszy nóż i zaczęłam się tnąć. Tym razem inaczej niż zwykle. Tym razem na śmierć. Po chwili upadła na podłogę. Jednak na jej szczęście, matka wracała już z delegacji. Dlatego też pięć minut później była w domu. Natychmiast zadzwoniła na pogotowie. Jakoś odratowali nastolatkę. Jednak ona tego nie chciała. Chciała umrzeć. Kiedy upuściła szpital była pod kontrolą psychologa przez miesiąc. Po miesięcu zaczęła się nowe życie. Rozdział 2. Nowe życie. Ale czy lepsze? Słońce świeciło na głowę Kari. Szybko wstała z łóżka i poszła do łazienki. Umyła zęby, poczesała włosy, zjadła śniadanie i ładnie się ubrała do szkoły. Zaczęła nowe życie. Próbowała już zapomnieć o tym jak to prawie zabiła się przez Krisa. Minął już prawie miesiąc od wypadku, jednak ona cały czas o tym myślała. I najważniejsze. Cały czas go kochała. A on cały czas kochał Ashley. -Córeczko... Wychodzę do pracy. Mam nadzieję, że jesteś w dobrym humorze i nie potniesz się już? -Nie mamo. Obiecuję, że już nigdy więcej tego nie zrobię.- powiedziała Kari. A gdy mama już wyszła, wymruczała: "Chyba". Potem poszła oglądać TV. -"Hm... wieczorem może pójdę na jakąś dyskotekę? Dawno nie byłam..."- myślała Kat. Gdy natały już godziny wieczorne, Katia tak jak postanowiła poszła na dyskotekę. -Czees... kotk-u... Mosze... potanszymy rasem?- dowalił się do niej jakiś pijak. A, że Kari była trochę w depresji, postanowiła się dać poderwać temu pijakowi. Tak nawiasem to był nawet przystojny. -Jasne!- odpowiedziała i humor zaraz jej się poprawił. -Extra!- pijak jakby w sekundzie otrzeźwiał.- Ale czekaj. Masz- podał jakieś białe prochy.- Weź! Po tym będzie ci lepiej. -Skoro tak mówisz- Kari nie była głupia. Wiedziała, że to narkotyki, ale pomyślała, że jak nie weźmie to wyjdzie na idiotkę. A ten facet był całkiem niezły. Skoro nie może mieć Krisa to będzie mieć jego. A pozatym jak raz weźmie to nic jej się nie stanie! A, więc poszła się z tym kolesio-pijakiem zabawić. Po kilku godzinach Kati była nieźle naćpana. Kiedy przyszła do domu, matki jeszcze nie było. I dobrze. Tak mijały Kati kolejne dni. Nieźle uzależniła się od narkotyków. W końcu przedawkowała. I znowu znalazła się w szpitalu. Tym razem w bardziej ciężki stanie. -Przepraszam- do sali gdzie leżała Kari wszedł lekarz.- Mogę panią na słówko?- zwrócił się do matki Kati. -Oczywiście. Córeczko, zaraz wracam.- kiedy już wyszli z sali, lekarz zaczął poważną rozmowę. -Jej stan jej krytyczny. Raczej tego nie przeżyje.- słysząć to, matka zaczęła płakać. Lekarz kontynuował dalej- I chcę powiedzieć, że chyba lepiej będzie jeśli się pani córka się o tym nie dowie.- Jednak ona wszystko słyszała. Po godzinie poprosiła o wypisanie ze szpitala. Lekarze myśląc, że już nic jej nie pomoże- zgodził się. Następnego dnia, Katia miała być już w domu. Jej matka nie rzuciła pracy. Chociaż chciała być przy córce- nie mogła. Musiały z czegoś żyć. Dwa dni po wyjściu ze szpitala kiedy to Jenny (matka Kati) była w pracy, jej córka udała się do Krisa. Wiedziała, że to już koniec i musiała wszystko powiedzieć chłopakowi w którym się tak bardzo buja. -Witaj Kris- powitała go gdy otworzył drzwi. - Co tu robisz? Wynoś się! -Kris! Przestań! Muszę ci coś powiedzieć.- weszła do salonu chłopaka. -Taak?! A ja nie chcę wiedzieć! -Musisz! Zaniedługo może być po mnie. Przedawkowałam narkotyki i alkochol. Pocięłam się.- Kris patrzał na nią zdumiony, a jego mina mówiła: "A czemu mi to gadasz". -Wiem, pewnie zastanawiasz się czemu ci to mówię- kontynuowała Kari.- Dlatego, że to przez ciebie. Bo ja... Ja cię kocham!- powiedziała to i zemdlała. Kris szybko zadzwonił po pogotowie. Udało się odratować dziewczynę. Kris cały czas przy niej siedział. Kiedy wreszcie otworzyła oczy, zaczął mówić. -I coś ty narobiła... Nie mogłaś mi wcześniej powiedzieć? -A po co?- zapytała cicho Kari. -Bo ja też cię kocham. -Szkoda, że powiedziałeś to tak późno- rzekła i umarła.
I jak? xP Pisałam to tak bo miałam wenę a mi się nudziło i większego sensu to nie ma, choć może coś kiedyś z tego wykombinuje ;)
Lara_Croft - 30.09.2008 17:51
troche takie denne, takie szybko opowiadane, takie mało poetyczne. Mogłaś inaczej napisać wolniej zatrzymać nas w niepewności. Kris... jego zachowanie jak ją kochał to dlaczego tak robił...? Okej czekam na dalsze bo masz fajne pomysły na opowiadania za co duuuuuży + 6/10
~Naila~ - 04.10.2008 17:20
Niezłe 6,5/10 Przeczytaj moje opowiadanko może się nie spodoba ale tylko zachęcam.
Lola154 - 18.10.2008 13:43
Denne,nudne i wogóle bez sensiu po co się brać za coś o czym się nie ma bladego pojęcia ?
Plastikowa Prezerwatywa - 18.10.2008 13:52
Hah, to przebija wszystko. Przed chwilą oceniłam twój domek okropnie i za to ty mówisz, że to jest denne? Założę się, że nawet tego nie czytałaś xP
Analisse - 20.10.2008 18:34
Opowiadanko nawet fajne, podobało mi sie, jednak czegoś mi brakowało, jakiejś akcji, ponieważ było troszke nudno.
Sweet.Dreams - 11.12.2008 15:08
Pełno błędów, a opowiadanie jest takie...pospolite Dziewczyna, która ma problemy z rodzicami i przyjaciółmi. Szkoda, że jak na razie niczym się to nie wyróżnia... A wgl. to będą tylko dwa odcinki? Czyli na rozwinięcie akcji nie mam, co liczyć, a szkoda..
boyx - 11.12.2008 15:47
Cytat:
Hah, to przebija wszystko. Przed chwilą oceniłam twój domek okropnie i za to ty mówisz, że to jest denne? Założę się, że nawet tego nie czytałaś xP
Trzeba umieć przyjmować krytykę, to raz. Czasem tak jest, że jeśli coś źle powiesz o osobie, to ona rewanżuje się tym samym, to dwa. Trzy, że radziłabym stworzyć jedno, ale porządne opowiadanie, a nie kilka non sensów. Stawiasz na ilość, nie na jakość. A to źle.
Kliii - 17.12.2008 19:50
Ja jeszcze nie pisałam posta w tym temacie? <zdziwiona> Trzeba nadrobić :P
Masz świetne pomysły, wykonanie dużo gorsze :( Ale szczególnie spodobał mi się pomysł z 1 opowiadania, szkoda, że tak to streściłaś :( Aby odnaleźć głębszy sens musiałam zrobić plan zdarzeń, sama napisać to z moimi opisami i dopiero wtedy zrozumiałam głębię tego opowiadania (ten sam pomysł w moim wykonaniu skasowałam, żeby nie było - pomysł tylko i wyłącznie Twój i nigdzie tego nie opublikuję ani nic z tych rzeczy [nie obraziłaś się?]) Mogłaś bardziej opisać uczucia, ale tego zawsze się czepiam, bo zawsze mi mało. Mam dla Ciebie radę: gdy wpadnie Ci do głowy pomysł, zapisz go. Potem dodaj poboczne wątki, które urozmaicą opowiadanie i zlożą je w logiczną calość. Dopiero wtedy weź się za pisanie. Jak napisała brzós, stawiasz na ilość, a nie na jakość. Mimo to wierzę w Ciebie, bo jeśli to dopracujesz to może z tego wyjść bardzo dobre opowiadanie.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|