Opowiadania Sherlocka

Opowiadania Sherlocka

Podstrony
 



Sherlock - 23.07.2009 20:19
Opowiadania Sherlocka
  Hejo ;)
W tym tym temacie będę zamieszczał swoje opowiadania. Z niektórych będę robił Videostory :)
Zapraszam do czytania i komentowania!

------------------

NAWIEDZONY HOTEL 1/1

Beata, Sergiusz i ich córka – Natalia, Kowalscy, od dawna mieszkali w tej niewielkiej, ale za to pięknej okolicy, w której rośnie mnóstwo zielonych drzew, i cudownych, kwitnących kwiatów, mieniących się w różnorodnych barwach. Często można tu ujrzeć tęczę, a każdym letnim rankiem posłuchać śpiewu ptaków.
- Wszyscy gotowi? – zapytał Sergiusz, trzymający w rękach dwie walizki, stojąc w przedsionku.
- Jak najbardziej! – wykrzyknęły jednogłośnie Beata i jej córka.
Cała rodzinka wyjeżdżała dzisiejszego, letniego, lipcowego dnia do pięciogwiazdkowego hotelu, znajdującego się w mieście, oddalonym o dwadzieścia pięć kilometrów od miasteczka, w którym mieszkali Kowalscy. Planowali ten wyjazd już od dwóch lat, lecz nigdy nie doszło to realizacji tychże planów. Tym razem spełnia się marzenie Natalii. Spełnia się to, czego pragnęła.
Kowalscy z uśmiechami na twarzach, wsiedli do swojego czarnego samochodu, i ruszyli w kierunku hotelu. Jadąc, słuchali radia, ale w połowie je wyłączyli i sami zaczęli śpiewać. Gdy dojechali na miejsce, Sergiusz wziął walizki, i wraz z rodziną udali się do recepcji, gdzie zarezerwowali dwa pokoje. W jednym mieli mieszkać Beata z mężem, a w drugim ich ośmioletnia córka – Natalia.
***
Minęła godzina dwudziesta trzecia trzydzieści. Beata i Sergiusz leżeli w łóżku, oglądając telewizję. Natalia spała już od dwóch godzin. Po kilku chwilach i jej rodziców zmorzył sen. Wkrótce w całym hotelu zgasło światło. Wszyscy, którzy teraz w nim nocowali, spali.
Nagle w pokoju dziewczynki zaświeciło się światło. Po chwili zgasło. Zdarzenie to powtórzyło się kilka razy. Po chwili ośmiolatka zbudziła się i stała się świadkiem tego, co się działo. Gdy światło zaświeciło się i zgasło piąty raz na oczach dziewczynki, nieco przestraszona, a zarazem z lekka poirytowana, wyszła łóżka i udała się do pokoju swoich rodziców. Spali. Natalia obudziła ich i poprosiła, by sprawdzili, co się dzieje. Zgodzili się i poszli ze swoją córką do pokoju. Po paru minutach uznali, że to jakiś problem z oświetleniem, jednak dziewczynka zauważyła, że w pokoju jej rodziców nie było tego „problemu”.
Ośmiolatka to spostrzegła – i słusznie. Tylko w jej pokoju światło zaczynało świecić, a po chwili gasło, i tak na okrą-gło. Gdy weszła do łóżka, światło znów zgasło, lecz już więcej się nie zaświeciło. Panowała grobowa cisza; Natalia nie spała. Dziewczynka zaczynała się bać. Ze strachu nie chciała też wychodzić z łóżka. Niespodziewanie zaświstał wiatr, a zaraz po tym odezwał się męski, niski, tajemniczy głos:
- Natalio! Natalio!
- Kim jesteś? – odrzekła, jednocześnie pytając, niepewnym głosem.
- Posłuchaj – mówił dalej. – Jeśli zaraz nie przyprowadzisz tutaj swoich rodziców – umrzesz. Nie wolno ci też powie-dzieć, o co chodzi, ani dlaczego chcesz, żeby tu przyszli.
Dziewczynka wybiegła z łóżka ruszyła w kierunku pokoju rodziców. Zbudziła ich, i zaczęła szybko mówić:
- Mamo! Tato! Chodźcie szybko do mojego pokoju!
- Co…? – spytał powoli budzący się Sergiusz, wychodząc z łóżka.
- Musicie szybko iść do mojego pokoju!
- Po co? – zapytała Beata, również wychodząc z łóżka.
- Nie pytajcie, tylko chodźcie!
- Nie wyjdziemy stąd, dopóki nie powiesz, o co chodzi.
- Nie mogę wam powiedzieć…
- No to trudno. Idź spać.
- Nie, proszę! Chodźcie… chociaż na chwilkę…
- Idziemy spać, ty również powinnaś. Wyjdź więc stąd, idź do łóżka i śpij.
Natalia zrezygnowała z dalszego przekonywania rodziców i ze spuszczoną głową poszła do swojego pokoju.
Następnego dnia, o ósmej trzydzieści, Beata poszła zbudzić swoją córkę, gdyż zamówiła śniadanie. Niestety nie ujrzała jej więcej żywej…




Miwako - 23.07.2009 20:23

  No i o wiele lepiej niż wcześniej ^^ Bardzo fajne ^_^



symfonia - 24.07.2009 09:38

  Akcja przepełniona tajemnicą i grozą.Czuć napięcie, ale trochę za krótki tekst, bo wszystko nagle sie urywa jednak podoba mi się.
No i nie ma prawie wcale błędów.^^ xd



doom - 24.07.2009 12:21

  fajne. (; będę tu zaglądać. ^^




Luthiee - 24.07.2009 12:28

  Cytat:
Po chwili zgasło. Zdarzenie to powtórzyło się kilka razy. Po chwili ośmiolatka zbudziła się i stała się świadkiem tego, co się działo. Powtórzenie.
Cytat:
okrą-gło. Cytat:
powie-dzieć Dopiero teraz, kiedy piszę tego posta, zrozumiałam, o co Ci chodzi z tymi myślnikami. Gdyby to była książka - jest w porządku. Ale np. kiedy ja przeglądam ten temat, nie mam jednej części wyrazu w jednej linijce, a potem drugiej części w następnej. Głupio to wygląda u niektórych i trochę razi.
Cytat:
Cała rodzinka wyjeżdżała dzisiejszego, letniego, lipcowego dnia do pięciogwiazdkowego hotelu, znajdującego się w mieście, oddalonym o dwadzieścia pięć kilometrów od miasteczka, w którym mieszkali Kowalscy. Bez przecinka. W dodatku opis jest jakoś śmiesznie długi. o.O
Nie podoba mi się też mieszanie czasów przez Ciebie. To wydaje się strasznie nieestetyczne.
Fabuła - choć prosta, jest również ciekawa, i za to +.
BTW, czy to jest jednoczęściowe? :D Bo bardzo mi się podoba.



boyx - 24.07.2009 14:13

  Cytat:
BTW, czy to jest jednoczęściowe? :D Bo bardzo mi się podoba.
fajne ;d
aaa, czyli jak mi tak 'miga' światło w czasie burzy,mam się spodziewać śmierci? :]]



Sherlock - 24.07.2009 14:40

  Cytat:
BTW, czy to jest jednoczęściowe? :D Bo bardzo mi się podoba. No niestety, ale jednoczęściowe ;)
***
Co kilka dni będę wstawiał nowe opowiadanie. Jeśli będzie z kilku części, przy tytule pojawi się o tym informacja :).

Dzięki za komentarze! B)

EDIT:

Cytat:
aaa, czyli jak mi tak 'miga' światło w czasie burzy,mam się spodziewać śmierci? :]] Nie :P :D
W opowiadaniu było tak specjalnie, aby trzymać czytelnika w niepewności^^



boyx - 24.07.2009 16:07

  Cytat:
No niestety, ale jednoczęściowe ;)
***
Co kilka dni będę wstawiał nowe opowiadanie. Jeśli będzie z kilku części, przy tytule pojawi się o tym informacja :).

Dzięki za komentarze! B)

EDIT:

Nie :P :D
W opowiadaniu było tak specjalnie, aby trzymać czytelnika w niepewności^^
a już się cieszyłam : P



Gio - 24.07.2009 17:53

  Oj :D

Ja tam mam dużo pretensji do Ciebie :P
No to jedziemy:

Cytat:
Beata, Sergiusz i ich córka – Natalia, Kowalscy, Wyrywając to zdanie z kontekstu można by je rozumieć na trzy sposoby:
Że ta rodzina nazywa się Kowalscy (co myslę to było w Twoim pierwotnym zamierzeniu)
Lub, że córka nazywa się "Kowalscy" Albo, że "Kowalscy", to zupełnie inni ludzie niż Ci wymienieni wcześniej.
Wina:
Myślnik przed "Natalia" lub brak czegoś przed slowem "Kowalscy", choćby "państwo kowalscy" co z resztą można by dać na początku:

Państwo Kowalscy, Beata, Sergiusz i ich córka- Natalia...

O wiele lepiej, nieprawdaż?

Cytat:
tej niewielkiej Ja "w tej"? Nie dałeś żadnego zdjęcia, wiec skąd mamy wiedzieć, że to akurat ta o którą Ci chodzi. Ta "tej" dla każdego jest inna, więc jest to tu całkiem niepotrzebne :D

Cytat:
kwitnących kwiatów, mieniących się w różnorodnych barwach To się mieniły kwiatki, czy coś obok kwiatków? Powinno być "kwiatki mieniące się różnorodnymi barwami"

Cytat:
zapytał Sergiusz, trzymający w rękach dwie walizki, stojąc w przedsionku. Odwrotnie:
zapytał sergiusz stojący w przedsionku, trzymając w rękach dwie walizki.

Zamiana miejsc i form.

Cytat:
Sergiusz wziął walizki, i wraz z rodziną udali się do recepcji, udał się

I zbyt często używasz czasowników zwrotnych :D To "się" uszami mi wylazło :P

Po za tym nic nie wiemy o tajemniczej postaci- więc wielki minus. Jakoś to wogóle nie wzbudziło u mnie żadnych emocji. Po za tym rażący brak opisów postaci i miejsc zdarzeń (to, co buduje odpowiednią atmosferę).

Musisz trochę więcej popracować :D
pozdrawiam



Sherlock - 14.09.2009 16:57

  Dawno tu nie pisałem^^ Ale przyszła pora na kolejne opowiadanie, tym razem nie w jednej, a w czterech częściach.
Tym razem będzie to coś komediowego :D
LICZĘ NA KOMENTARZE

FISTASZKOWSCY 1/4

Jak to zwykle bywa u Fistaszkowskich o dziewiątej trzydzieści – każdy jeszcze spał, przykryty po uszy swoją puchową pierzyną, w dzisiejszy upalny dzień. W skład owej rodziny wchodziło osiem osób. Czternastoletnia Lucyna z sianem na głowie, niebieskimi gałami i końską grzywą; jej rodzice (Zbigniew i Nadzieja), rodzice rodziców oraz ciotka Hermenegilda, zwana przez Lucynę Ciotką Klotką. Matka czternastolatki miała czterdzieści lat i czterdzieści kilo, a jej ojciec pięćdziesiąt lat i sto kilo.
Nastała godzina dziewiąta trzydzieści jeden. Zbigniew ruszył swój – jakże zgrabny – tyłek, i poszedł w swych różowych kapciach do kuchni na płatki, które zrobił sobie wczoraj o dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt dziewięć. Usiadł na krześle, które omal się nie rozleciało i zaczął pałaszować płatki o smaku krowich placków. Chlupał sobie również przeterminowane od dwóch lat mleko, smakujące jak siki starej babki. Zbyszek znał ten smak bardzo dobrze, bo wszystkie mleka straciły ważność miesiąc po ich kupnie.
Wtem do kuchni weszła Nadzieja!
- Coś ty taka czerwona, jak burak?! – krzyczał Zbigniew.
- A nic! Leżałam se na łóżku z głową do ziemi! – odparła tym samym tonem.
- Boże!
- Co?! Co?! Coś ci nie pasuje?! – wrzeszczała, wystawiając pięści. – Walcz, tchórzu!
- Nie jestem taki głupi, jak ty!
- Nie, wcale! Ciekawe kto jest taki głupi, żeby nie kupić nowego mleka, tylko trzymać sprzed stu lat!
- Nie stu, tylko dwóch, ślepoto kurza! – krzyknął i z nerwów zrzucił miskę z płatkami na najnowsze buty Nadziei (za pięć tysięcy).
Wtem do kuchni weszła Lucyna!
- Co tu się dzieje?! – zawołała, zdzierając gardło. – Spać nie można! Jeśli za chwilę się nie uciszycie – już nigdy nie pokażę wam, jak się wchodzi na Internet! A tego byście nie chcieli, prawda?!
- PRAWDA!!! – zawołali jednocześnie.
- Idźcie na mecz, bo właśnie się zaczyna!
- Tak-tak, tak-tak-tak, tak-tak-tak-tak, tak-tak! - wołali, wychodząc z domu. – Tak-tak, tak-tak-tak, tak-tak-tak-tak, tak-tak! Tak-tak, tak-tak-tak…
Drzwi trzasnęły.
- Wreszcie sobie poszli! Teraz mam czas, by posiedzieć na komputerze! – powiedziała sama do siebie i włączyła sprzęt.
Otworzyła gadu-gadu i odczytała wiadomość od ciotki Hermenegildy: „Moi drodzy… dzisiaj do was przyjeżdżam… Ciotka Hermenegilda…”
- CIOTKA KLOTKA?! – zawołała panicznie. – Tylko nie to! – dodała, po czym usłyszała dzwonek do drzwi. Otworzyła, a Hermenegilda (jak zwykle) zaczęła ją całować. Jak za każdym razem - musiała to zrobić dokładnie 8888 razy.



bubel-96 - 14.09.2009 17:41

  Cytat:
Jak to zwykle bywa u Fistaszkowskich o dziewiątej trzydzieści – każdy jeszcze spał, przykryty po uszy swoją puchową pierzyną, w dzisiejszy upalny dzień. A skąd my niby mamy wiedzieć jak tam jest? ;D. Zamiast myślnika, przecinek ;P

Cytat:
Czternastoletnia Lucyna z sianem na głowie, niebieskimi gałami i końską grzywą [...] Opisujesz ufo czy dziewczynkę? Na głowie może mieć włosy, a lepiej brzmiałoby "oczy"

Cytat:
rodzice rodziców Dla czytelnika (np. mnie) lepsi byliby zwykli dziadkowie ;)

Cytat:
ciotka Hermenegilda, zwana przez Lucynę Ciotką Klotką Jak widzę/czytam takie imiona, zdaje mi się, że autor chce na siłę kogoś rozśmieszyć. Mam nadzieję, że tak nie jest :)

Cytat:
Matka czternastolatki miała czterdzieści lat i czterdzieści kilo, a jej ojciec pięćdziesiąt lat i sto kilo. Nie powiem Ci za innych, ale moim zdaniem lepiej brzmiałyby epitety: gruby, chudy, wysoki, niski itp.
btw, o matce nieprzyjemnie się czyta (wyścigówka wyścigowa wyścignęła wyścigówkę [...], rozumiesz o co chodzi?

Cytat:
Zbigniew ruszył swój – jakże zgrabny – tyłek, i poszedł w swych różowych kapciach do kuchni na płatki, które zrobił sobie wczoraj o dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt dziewięć. Usiadł na krześle, które omal się nie rozleciało i zaczął pałaszować płatki o smaku krowich placków. Chlupał sobie również przeterminowane od dwóch lat mleko, smakujące jak siki starej babki. Zbyszek znał ten smak bardzo dobrze, bo wszystkie mleka straciły ważność miesiąc po ich kupnie. Tutaj znowu miało być śmiesznie, ale nie wyszło. Po pierwsze: różowe kapcie były... no, żałosne trochę.
Opis smaku i krzesła, są.. nie na miejscu.
Śniadanie.. Gdyby koleś od takiego czasu jadł PRZETERMINOWANE mleko i inne takie, to dawno by się pochorował. Porównanie smaku do moczu (!) Bogu ducha winnej babci było niesmaczne. A tak btw, kto trzyma 2 LATA ( z tego co zrozumiałam - ma dwa lata, a ważność traci miesiąc po kupnie) MLEKO?
Btw2, kolo już wczoraj zrobił se śniadanie?

Cytat:
Wtem do kuchni weszła Nadzieja! Bez wykrzyknika ;P. Chyba, że to baardzo ważne zdarzenie! ;D

Cytat:
- Coś ty taka czerwona, jak burak?! – krzyczał Zbigniew.
- A nic! Leżałam se na łóżku z głową do ziemi! – odparła tym samym tonem.
- Boże!
- Co?! Co?! Coś ci nie pasuje?! – wrzeszczała, wystawiając pięści. – Walcz, tchórzu!
- Nie jestem taki głupi, jak ty!
- Nie, wcale! Ciekawe kto jest taki głupi, żeby nie kupić nowego mleka, tylko trzymać sprzed stu lat!
- Nie stu, tylko dwóch, ślepoto kurza! – krzyknął i z nerwów zrzucił miskę z płatkami na najnowsze buty Nadziei (za pięć tysięcy).
Po pierwsze: co mu się, do jasnej anielki, nie podobało, że od razu, ni z gruchy ni z pietruchy zaczął na nią krzyczeć?
Po drugie: czy on naprawdę taak krzyczał i taak ją wkurzył, że wyskoczyła, OlaBoga, z pięściami?
Po trzecie: o co oni się kłócą (już oboje)
Po czwarte: co to za pani domu, która nie kupi mleka, tylko zrzuci to na męża?
Tak apropo, to skąd ona ma na takie drogie buty (wnioskuję z mleka, że kasy dużo nie ma) i czemu chodzi w niech po domu?

Cytat:
- Co tu się dzieje?! – zawołała, zdzierając gardło. – Spać nie można! Jeśli za chwilę się nie uciszycie – już nigdy nie pokażę wam, jak się wchodzi na Internet! A tego byście nie chcieli, prawda?!
- PRAWDA!!! – zawołali jednocześnie.
Ee.. RODZICE się zamknęli, bo ich córka (!) zagroziła im, że im nie pokaże internetu, a oni się zgodzili? Chyba cała moja rodzina ma coś nie ten z głową ;D

Cytat:
- Idźcie na mecz, bo właśnie się zaczyna!
- Tak-tak, tak-tak-tak, tak-tak-tak-tak, tak-tak! - wołali, wychodząc z domu. – Tak-tak, tak-tak-tak, tak-tak-tak-tak, tak-tak! Tak-tak, tak-tak-tak…
Tego momentu całkowicie nie rozumiem. Oświecisz mnie? :]

Cytat:
[Wiadomość na gg. (btw, niezła ciotka, zamiast zadzwonić do rodziców, napisała córce na gg że wpadnie xD), dzwonek do drzwi.]
- CIOTKA KLOTKA?! – zawołała panicznie. – Tylko nie to! – dodała, po czym usłyszała dzwonek do drzwi. Otworzyła, a Hermenegilda (jak zwykle) zaczęła ją całować. Jak za każdym razem - musiała to zrobić dokładnie 8888 razy.
Lucyna ledwo przeczytała wiadomość, a już owa ciotka przyjechała? Chociaż, nie wiemy kiedy napisała...
A co "po otwarciu drzwi" to... nie wiem, coś mi tu nie współgra...Może ilość buziaków (tak, wiem, specjalnie była taka liczba) :)

Heh, koniec ;P
Mimo wszystko, masz bardzo lekki, fajny styl pisania, który przyjemnie i szybko się czyta.
Aha, nie musisz podawać dokładnych godzin różnych czynności.
Huh, rozpisałam się xDD



Sherlock - 14.09.2009 17:59

  "- Tak-tak, tak-tak-tak, tak-tak-tak-tak, tak-tak! - wołali, wychodząc z domu. – Tak-tak, tak-tak-tak, tak-tak-tak-tak, tak-tak! Tak-tak, tak-tak-tak…"

Nie wiem za bardzo, jak to wytłumaczyć... Była kiedyś taka reklama, jak samochody w korku trąbiły w ten sposób... Może gdzieś znajdę melodię wygrywaną w ten sposób i dam Ci linka ;)

Dzięki za komentarz :D



Miwako - 14.09.2009 18:08

  bubel idealnie napisała co i jak. Wymiękłam po połowię, później czytałam na siłę, wybacz - nie podoba mi się.



Sherlock - 14.09.2009 18:17

  Nie ukrywam, że lepiej czyta Mi się pochwały (zresztą jak chyba każdemu :P), ale liczy się dla Mnie przede wszystkim szczerość *_* Dziękuję :)

Liczę też na komentarze innych ;)



bubel-96 - 14.09.2009 18:40

  Cytat:
"- Tak-tak, tak-tak-tak, tak-tak-tak-tak, tak-tak! - wołali, wychodząc z domu. – Tak-tak, tak-tak-tak, tak-tak-tak-tak, tak-tak! Tak-tak, tak-tak-tak…"

Nie wiem za bardzo, jak to wytłumaczyć... Była kiedyś taka reklama, jak samochody w korku trąbiły w ten sposób... Może gdzieś znajdę melodię wygrywaną w ten sposób i dam Ci linka ;)

Dzięki za komentarz :D
Chyba wiem która... Ale chyba xD

@up. "mi" w zdaniu pisze się z małej, a np. "Ty' z dużej ;)



Sherlock - 15.11.2009 10:06

  FISTASZKOWSCY 2/4

Lucyna postanowiła zaproponować ciotce siedzenie przed telewizorem, bo była pewna, że jej rodzice prędko nie wrócą. Usiadła więc z Hermenegildą na kanapie.
- Jak tam… moja siostrzenico? – spytała ciotka.
- Tak jak zawsze, ciociu! – odpowiedziała Lucyna, krzycząc.
- To… dobrze, dziecino… Czy wiesz… kogo widziałam na… ulicy? Zapewne nie, więc… powiem ci… - ciągnęła Hermenegilda, robiąc wielkie przerwy, które bardzo irytowały czternastolatkę,
- Ciotka! Ile jeszcze tych przerw narobisz?! Myślisz, że to nie denerwuje?!
- Dobrze… postaram się…
Drzwi nagle stanęły otworem! To Zbigniew wrócił do domu!
- CIOTKA KLOTKA?! – wrzasnął tak głośno, że omal nie wyrwał sobie gardła.
- Tak… Rysiu, to… ja – odparła bez ironii.
- Ale co ty tu robisz?! I nie jestem Rysiek!
- Siedzę na… kanapie i… oglądam telewizję… Rysiu…
Zbyszek postanowił nie krzyczeć więcej, gdyż prawie nie czuł gardła. Hermenegilda bowiem zawsze pojawiała się w najmniej oczekiwanym miejscu, a w dodatku wtedy, kiedy nikt się jej nie spodziewał. Mieszkała w bardzo malutkim domku, który wybudowany został rok temu. Wcześniej żyła w przepięknej willi, ale nagle jej odbiło i zadzwoniła, żeby ją wyburzyli. Zostało jej zaledwie pięć tysięcy złotych, więc zrobiła sobie naprawdę skromną chatkę. Było to jedno pomieszczenie, w którym zamieszkało siedemdziesiąt kotów. Wszystkie należały do niej. Zostało jej dwa i pół tysiąca złotych, więc wybudowała drugie pomieszczenie. Już miała „się wprowadzać”, gdy przypomniała sobie o swoich trzydziestu pięciu psach. Tak oto Hermenegilda została bez grosza, a gdy ktoś pyta ją o zwierzaki, ona odpowiada: „Moja… skleroza mnie nie… zawiodła! Moja skleroza… mnie… nie zawiodła!”. Przez to wiele osób zapytało ja o szczegóły. W odpowiedzi otrzymało: „Znów zapomniałam… że moje… zwierzaki… mają klaustrofobię. A raczej… „mieli”.
Drzwi nagle stanęły otworem! To Nadzieja wróciła do domu!
- CIOTKA KLOTKA?! – krzyknęła, zdzierając gardło.
- Of course, że to ja – zaśmiała się Hermenegilda.
- Ciotka?! – zdziwiła się Lucyna, akcentując przez to wszystko drugą sylabę.
- No przecież mówię, że to ja!
- Ale co się z tobą stało?! – „darł się” się Zbigniew.
- Postanowiłam zmienić swój styl życia. Od dawna nad tym myślałam i doszłam w końcu do wniosku, iż to najlepszy pomysł.
Wtem zadzwonił telefon! Lucyna poszła odebrać!
- Słucham?! Tak?! Babcia?! Kiedy?! Dzisiaj?! Na pewno?! O której?! Dobrze! Do widzenia!
Czternastolatka odłożyła słuchawkę, po czym poinformowała wszystkich obecnych w jej domu o tym, że babcia Ciumaciunda zaraz przyjedzie.
Cztery sekundy po tym, jak skończyła mówić, rozległ się dzwonek do drzwi. To była babcia Ciumaciunda. Sama otworzyła sobie drzwi i patrząc w stronę salonu, gdzie wszyscy się znajdowali, zawołała:
- CIOTKA KLOTKA?!



bubel-96 - 15.11.2009 14:54

  Pierwsze wrażenie było takie, że chcesz wszystkich rozbawić. Nie wiem jak u innych, u mnie nie wyszło :/
Cytat:
Lucyna postanowiła zaproponować ciotce siedzenie przed telewizorem To tak trochę dziwnie brzmi O.o
Cytat:
- Tak jak zawsze, ciociu! – odpowiedziała Lucyna, krzycząc. Kiego ona wrzeszczy?
Cytat:
- Ciotka! Ile jeszcze tych przerw narobisz?! Myślisz, że to nie denerwuje?! Bardzo kulturalna nastolatka - ciocia powiedziała 3 zdania, a ta już z gębą do niej.
Cytat:
Zbyszek postanowił nie krzyczeć więcej, gdyż prawie nie czuł gardła. Po 3 zdaniach?
Cytat:
Mieszkała w bardzo malutkim domku, który wybudowany został rok temu. Wcześniej żyła w przepięknej willi, ale nagle jej odbiło i zadzwoniła, żeby ją wyburzyli. Zostało jej zaledwie pięć tysięcy złotych, więc zrobiła sobie naprawdę skromną chatkę. Było to jedno pomieszczenie, w którym zamieszkało siedemdziesiąt kotów. Wszystkie należały do niej. Zostało jej dwa i pół tysiąca złotych, więc wybudowała drugie pomieszczenie. Już miała „się wprowadzać”, gdy przypomniała sobie o swoich trzydziestu pięciu psach. Tak oto Hermenegilda została bez grosza.[...] Nie wiem, gdzie ona zadzwoniła, ale nieźle trafiła. Dom za 5... o sry, 2.5 tysięca (skoro 2.5 jej zostało...)? A dwa pokoje za 5?
<Do tego z dodaną kursywą> Nie lepiej by brzmiało: Było to jedno pomieszczenie [btw, a toaleta?], w którym zamieszkało wraz z Hermenegildą z 70 kotów.?
Cytat:
- CIOTKA KLOTKA?! – krzyknęła, zdzierając gardło.
- Of course, że to ja – zaśmiała się Hermenegilda.
Oł maj Gad! CIOTKA?!?!?!?! :D Serio, po co oni się tak darli?
A owa ciocia jak dobrze angielski zna...
Cytat:
- Ciotka?! – zdziwiła się Lucyna, akcentując przez to wszystko drugą sylabę. Tia, podnieta przez "k" :D?
Cytat:
babcia Ciumaciunda Cytat:
Ah, jak to napisałam:
Jak widzę/czytam takie imiona, zdaje mi się, że autor chce na siłę kogoś rozśmieszyć. Mam nadzieję, że tak nie jest.
Cytat:
Cztery sekundy po tym, jak skończyła mówić, rozległ się dzwonek do drzwi. To była babcia Ciumaciunda. Sama otworzyła sobie drzwi i patrząc w stronę salonu, gdzie wszyscy się znajdowali[...]. Przy taj babci to nawet Superman wysiada.
Cytat:
- CIOTKA KLOTKA?! A gdzie zdziwienie Lucyny na "k"?!

Ojej, rozpisałam się troszkę :)



Sherlock - 15.11.2009 15:07

  Znów się starałem i znów nic nie wyszło... :(



Gio - 15.11.2009 15:11

  kiedyś pisałeś lepiej... nie wiem co się z tobą stało. Ale wywnioskowałem jedno: nie pisz nic kiedy nie wiesz co napisać.



Vanillea - 15.11.2009 15:14

  Wiem jak to jest ^^
Ja mam to inaczej.Wg mnie umiem pisać dobre opowiadania.Nawet moja polonistka tak sądzi,koleżanki z klasy.Ale tutaj widać nikt.Nikt nie komentuje.A przecież moje opowiadanie nie jest poniżej krytyki.

Co do twojego to nawet mi się podoba.Może nie jest napisane idealnie,ale jakiś humor w sobie ma.Nie zniechęcaj się,pisz dalej.I niech nie obchodzą cię oceny innych.Sądzę,że większość z nich nie umiałaby napisać lepiej.Ucz się dalej pisać różne rzeczy,opowiadania,a efekty w końcu będą widoczne.Sprawdzona metoda przeze mnie xD

Zapraszam też do komentowania mojego - ,,Wspomnienia są całym moim życiem,, Sen z Valley Springs



Miwako - 15.11.2009 15:16

  Po prostu nie wchodzą Ci komedie. Te, które kiedyś wysłałeś mi na pm były o wiele lepsze (np. 1 w tym temacie.).



Sherlock - 15.11.2009 15:21

  Pewnie macie rację... Spróbuję napisać coś innego.
A Fiolkowskiego na razie wstrzymam, bo nie chcę, żebyście się zawiedli.
Dzięki za otuchę :)



Gio - 15.11.2009 15:21

  Cytat:
I niech nie obchodzą cię oceny innych.Sądzę,że większość z nich nie umiałaby napisać lepiej.
Kochana, zastanów się co piszesz ;)
Po pierwsze- jak to mają go nie obchodzić oceny innych? Że co? To znaczy, że Sherlock ma zwracać uwagę tylko na Twoje komentarze? Raczej chyba nie. Po za tym strach, a raczej jakieś przejęcie się niepochlebnymi komentarzami mobilizuje- chyba że Sherlock postanowił pisać jedynie dla siebie i Ciebie...

A co do drugiego zdania- jak ktoś nie umie, to nie pisze i nie zachwyca się swoimi nieudolnymi wypocinami. Ja też kiedyś myślałem że piszę Bóg wie co, a jak przeczytalem to po paru latach to była to klapa, ale inni oceniali je całkiem dobrze. Z litości? Nie wiem, ale raczej na tym forum jeśli chodzi o sekcję pisarską, nikt litością nie grzeszy.

Ja Ci Sherlock proponuję napisać coś dłuższego, odłożyć to na dno szafy na miesiąc, dwa, i później to przeczytać. Już taki zachwycony nie będziesz :)



Vanillea - 15.11.2009 15:29

  Nie sugerowałam,że ma słuchać tylko mnie i ma nie słuchać komentarzy innych.Tylko po prostu chciałam mu dać do zrozumienia żeby nie poddawał się tylko dlatego,że ktoś ma jakieś wonty.

A poza tym ja wiem jak pisałam coś innego (na blogu nie tu) to nikt się nie litował.Po prostu im się podobało.Wiedziałam to.I nie powiem,że moje opowiadanie to wypociny.Może dla Ciebie,dla mnie nie.Jakbym tak myślała to nie dawałabym tego.I nie chcę przez to powiedzieć,że wszystko co piszę jest idealne więc nie czepiać się tego komentarza.



bubel-96 - 15.11.2009 17:04

  Każdy myśli, że to co lubi robić robi dobrze :) A im dłużej to robi to robi lepiej, więc ćwicz, Sherlock :)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • Opowiadania Sherlocka
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates