|
|
|
Niezwykła opowieść wrażliwej dziewczyny |
Komandos-94- - 11.01.2008 17:42
Niezwykła opowieść wrażliwej dziewczyny
Prolog & odcinek 1. „Spotkanie”
Przy jednej z szeregu „celi” kucała dziewczyna. Każdy, kto na nią spojrzy pomyli ją raczej z mężczyzną, lecz poznawszy ją bliżej zrozumie, że to tylko pozory. Tak- Andrzeja, bo takie właśnie nosiła imię wątpliwa piękność Centralnego Ośrodka Badań Nad Zjawiskami Paranormalnymi, właśnie dostała awans, i, co za tym idzie, możliwość ujrzenia na własne oczy stworzeń tu przetrzymywanych.
A było ich od metra
Kim dokładniej była Anda? To trudne pytanie. Jej historia zaczyna się 2 lipca, roku 2004, czyli 23 lata temu. Urodziła się w Portsmarth (Dominika). Matka zostawiła ją zaraz po urodzeniu. Jak miała 8 lat COB zaobserwowało u niej dziwne zdolności- manipulacja powietrzem i możliwość czytania w umyśle. Po niedługim czasie została osierocona. Zajęła się nią badaczka z COB’u i została przez nią wychowywana. Już gdy skończyła 19 lat zaczęła pracować w Ośrodku. Mimo, że wiele osób uważa ją za swoją przyjaciółkę czuje się na tym świecie całkiem samotna. Czuje do siebie wręcz obrzydzenie. „Dlaczego?” –pytają się niektórzy. Gdyby odpowiedziała prawdopodobnie by nie uwierzyli, większość by się od niej odwróciła. Bo tak palące jest to uczucie wstydu z powodu... bycia człowiekiem.
Teraz to uczucie wyjątkowo się nasiliło. Patrzyła się na Stwora, który, zdaniem ludzi, nie był na pewno stworzony na kształt i podobieństwo boże. Miał on ogon i cztery kończyny. Tak, prawidłową ilość. Nie żeby sześć, czy nawet osiem było liczbą nieprawidłową. To właśnie ludzie- potwory, bezuczuciowi mordercy, wojownicze bestie tak uważali. „.Potwór” pokryty był czarno-białą łuską, lśniącą w świetle jarzeniówek. Z łokci, ramion i stawów skokowych wyrastały niezbyt długie, lecz twarde niczym tytan, i ostre jak brzytwy kolce. Twarz pokrywała zrogowaciała, czarna skóra. Nie ukazywała ona żadnych emocji. Obcy nie posiadał nosa, ni dobrze widocznych uszu, lecz miał za to dwie pary oczu. Jedna znajdowała się z przodu, nieco powyżej środka twarzy, druga zaś, mniejsza, znajdowała się po bokach głowy Duże, czarne, zamglone nieco źrenice wodziły po twarzy człowieka, a sporych rozmiarów dłoń, zaopatrzona w cztery palce, zakończone długimi, szarymi pazurami, spoczywała na siatce. Anda dotknęła swoją dłonią dłoni Kosmity. Intensywnie wpatrywała się w twarz Obcego. Czuła swoim szóstym zmysłem jego inteligencje. Mogła mu czytać w myślach, nie robiła jednak tego. Znienawidziła teraz ostatecznie wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek postawili swą stopę na Ziemi. To właśnie oni wyrządzili mu taką szkodę zamykając go w zimnej, ciasnej, szarej celi. Po stokroć wolała teraz być na jego miejscu. Niechcący, całkowicie bezwiednie usłyszała myśl jego Kosmicznego Brata:
-Ten człowiek... ma takie oczy...
Coś ścisnęło ją w gardle. Parzyło ją. Serce przyśpieszyło swój rytm. Ledwo powstrzymała napływające do oczu łzy i z trudem przełknęła ślinę. W tym czasie usłyszała swój sygnał wywoławczy. Nie śpiesząc się podniosła rękę do ucha i nacisnęła niewielki przycisk na jej słuchawce. Rozległ się głos jej opiekunki. -Anda, musisz tu przyjść. Nie możesz udawać się na całodzienny spacer po Ośrodku w godzinach swojej pracy. –powiedziała spokojnie. Dziewczyna pożałowała, że pozwoliła się połączyć Nicoli. Bez chwili zastanowienia rozłączyła się. Bezwiednie uścisnęła dłoń Obcego. Po chwili ciszy zdobyła się na ciche słowo pociechy. -Uwolnię cię stąd. Obiecuję. –powiedziała, po czym wstała. Bez większego entuzjazmu wracała do pracy.
Komurka - 11.01.2008 18:20
Bardzo ciekawa fabuła, prosty język który trafia do czytelnika. Lubie tego rodzaju opowieści. Czekam na kolejną część.
Komandos-94- - 11.01.2008 21:10
Odcinek 2. „Kim ty jesteś, kosmiczny bracie?”
Po całym dniu pracy Anda ledwo wtoczyła się do domu. Rzuciła plecak w kąt pokoju i „rozwaliła” się w fotelu. Zaraz zasnęła
Śniła o wielu rzeczach. Marzyła o kosmosie i śniła o sprawach bardziej przyziemnych. Niektóre marzenia dawały do myślenia, inne były głupimi, bez żadnego sensu marami, wytartymi wspomnieniami. W końcu w jej umyśle pokazał się chwytający za gardło obraz- Biało-czarne, pokryte łuskami stworzenie, bardzo inteligentne, pozbawione jednak wolności. W szarej, pustej, ciasnej celi. Zamknięty niczym kanarek w klatce.
Ten obraz spowodował, obudziła się gwałtownie. Przez chwile nie była w stanie jeszcze trzeźwo myśleć, jednak już po chwili jej umysł się rozjaśnił. Wstała i podeszła do lustra. Patrzyła w swoje oczy, myśląc, jakie one są puste. „Bo to są oczy człowieka” –pomyślała i posmutniała. Przez chwile się zastanawia, czy będzie w stanie dotrzymać danej obietnicy. Potem porządnie się przeciągnęła, ziewnęła i zajrzała do notatnika. Chwile patrzyła na zbiór słów i zdań, które nijak do siebie nie pasowały. Po chwili namysłu umyła się, ubrała i pobiegła na zakupy. Tak, dzisiaj mogła odpocząć od pracy. Była sobota.
Jednak to nie znaczy, że skorzystała z przywileju spędzenia całego dnia w towarzystwie jedynie swoich „szanownych” czterech liter.
Zaraz po zaopatrzeniu się w mydło, szampon, czegoś do chleba i napoju gazowanego wróciła do domu. A zaraz potem pobiegła do COB’u, gdzie planowała się dowiedzieć czegoś więcej o stworzeniu. Plusem była znajomość katalogowania, gdyż nie tak dawno temu sama zajmowała się papierkową robotą.
Powoli, nie chcąc niczego przeoczyć wertowała kartki. Niestety, albo raczej stety, przyłapała ją na tym Szanowna Pani Clara- przełożona. Nie chcąc stracić pracy zaczęła się tłumaczyć, że szuka informacji o takim a takim osobniku. -Aha, już nie musisz szukać. Dobrze znam historię jego przybycia do Ośrodka –powiedziała.
I tak opowiedziała Andzie całą historię od początku do końca. Dziewczyna powoli opuściła Archiwum. Wściekła do granic możliwości.
Cóż się dowiedziała od pani Clary? Że ta „dzika bestia” spowodowała wypadek w przestrzeni. Zdaniem wielu UFO-logów jest jednym z tych „złych”, i istnieje duże prawdopodobieństwo, że w niedalekiej przyszłości Ziemia zostanie zniszczona przez tą rasę. Druga, sporo mniej liczna rzesza znawców „latających spodków” uważa, że to są tak naprawdę dobre stworzenia, chcące nawrócić ludzi na dobrą drogę.
Usłyszawszy tą drugą wersję Anda z uśmiechem pokiwała głową. Spytała się tylko, ku której opinii skłania się jej przełożona. Usłyszawszy, że to raczej złe istoty, chcący zabić Ziemian odparowała wkurzona -Cuda się nie zdarzają, złego diabli nie biorą.
Teraz szła w stronę celi „tego złego”. Gdy dzieliły ją od niej zaledwie trzy-cztery metry zatrzymała się niepewna. Spojrzała ma siedzącą w rogu pomieszczenia postać. „Ten zły... to nie może wyć prawda...” –pomyślała i podeszła bliżej. Teraz widziała, że jednak postać była zaledwie cieniem tego stwora, którego opisywała pani Clara. Ponoć wtedy pod skórą potwora rysowały się węzły mięśni, jego łuski połyskiwały taką czernią, że aż było widać w nich odcień granatu. Miał czarne, przenikliwe, mądre oczy. Teraz wyglądał bardziej na starucha, któremu strzyka w krzyżu- był wychudzony, jego łuski zmatowiały, stały się szare. Oczy sprawiały wrażenie, jakby były zaćmione. Były takie zmęczone, bez wyrazu. Zamglone.
Anda usiadła. Objęła kolana rękoma i patrzyła na czubki swoich czarnych glanów. Cicho westchnęła. „I myślałam, że to ja jestem samotna” –pomyślała, spojrzawszy w szare oczy „potwora”. -Ty też? –zapytał się jakiś głos w jej głowie. Zrozumiała, że to Obcy podjął rozmowę. Postanowiła nie odpowiadać. Kosmita ciągnął dalej -Widzę, że ciebie też nie akceptują. Ludzie nie lubią odmieńców –stwierdził, zmieniwszy uprzednio pozycję. -Tak. –odparła- skąd wiesz? –zdziwiła się nieco -Tylko samotna osoba rozumie, co czuje ktoś, kto na długo zostaje oddzielony od swoich. Wcześniej tego nie rozumiałem –powiedział i się zamyślił.
Dziewczyna osłupiała. „To właśnie o to chodzi...”
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|