|
|
|
Krótka opowieść na dobranoc |
Kocio xD - 07.05.2006 21:10
Krótka opowieść na dobranoc
Aleja Podwójnej Twarzy w Silvership wznosiła się w pewnym miejscu stromo w górę. Po jednej stronie można było ujrzeć rozpadające się baraki zamieszkane przez biedotę, zwane często Miejscem Upadku ,zaś po drugiej fosę oraz wysokie mury oddzielające nędzę od reszty miasta i ciągnące się w nieskończoność, . Ta okolica po zapadnięciu zmroku wyludniała się, z powodu małej ilości latarń, a także znanego ogółowi losu nieszczęśników ,których ciała znajdowano w rynsztokach. Jednak dziś jeden śmiałek postanowił zapuścić się tutaj. Nie należał on do rodzaju ludzi odważnych, po prostu musiał pozostać tutaj dłużej ,aby dokończyć interesy ze wspólnikami. Był kupcem- przemytnikiem. Nie podobała mu się perspektywa powrotu do domu o tak późnej porze, ale wiedział, że jeśli pozostanie dłużej narazi się na większe niebezpieczeństwo. W końcu nie tylko mogła go napaść banda rzezimieszków, ale też schwytać jakaś nawiedzona sekta z szaleńcem na czele. Na samą myśl wstrząsnął nim dreszcz. Owinął się ciaśniej swoim brązowym płaszczem i ruszył szybkim krokiem. Chciał swoją podróż uczynić szybszą, więc postanowił pójść skrótem przez wzgórze, przejść most i przedostać się na drugą stronę ,zaoszczędzając w ten sposób czas. Od dzieciństwa pamiętał jakie krążyły legendy o tym miejscu. Ludzie bali wspinać się po zachodzie słońca, z obawy na zło czające się w zakątkach. To miejsce otaczała mroczna aura. Morgon nie wierzył żadne podania, widział w życiu wiele i nigdy nie przydarzyło mu się nic nadzwyczajnego. Uważał ,że tylko ludzie zabobonni i głupi mogą być podatni na tego typu bzdury. –Stare bajdy. Od setek lat nic ciekawego nie wydarzyło się w tej zapadłej dziurze.- powiedział do siebie- Dzięki temu wrócę szybciej do mojej ukochanej, a nie będę się wlec przez pół nocy po przeklętych uliczkach. Mężczyzna pośpiesznie szedł w górę , próbując przebić wzrokiem mgłę, która zaczęła nadciągać znad zatoki. W pewnej chwili doznał czegoś w rodzaju magii, gdy białe kłęby zaczęły się z nieprawdopodobną szybkością rozsuwać. Ciarki przeszły mu po plecach, ale uczucie szybko minęło, bo zauważył nie opodal skuloną kobietę, samotną i zapłakaną. W obawie ,iż zamierzała się utopić, zatrzymał się , by w miarę możliwości nie pozwolić jej na te czyn. W rzeczywistości tak się by nie zachował ,minąłby ją i pozostawił własnemu losowi. Dziewczyna kimkolwiek była, zauroczyła go. Wyglądała na szczupłą, pełną wdzięku, elegancko ubraną osobę. Nosiła szaty o mlecznobiałej barwie ,które nie opinały ciała, lecz spadały swobodnie ku dołowi. Jej włosy przypominające kolorem kłosy zboża, były uczesane w modnym stylu - ułożone w skomplikowany wzór i związane u góry. Była arystokratką. Z daleka wydawała się nieprawdopodobnie delikatna, iż mógłby uwierzyć ,że jest zjawą. Nie przypominała w jakikolwiek sposób Miriany, jego kochanki, kobiety zepsutej, z jej lubieżnymi wargami i niepohamowaną namiętnością, opaloną skórą okraszoną egzotycznymi perfumami. Była jej przeciwieństwem, czystą esencją niewinności. Nawiedziły go niewytłumaczalne dla niego samego uczucia, że chciałyby ją wielbić i bronić przed złem tego świata. Emocje tak obce jego duszy, że aż dziwne. W jednej chwili zapragnął przekreślić całe swoje życie, aby pozostać choć na moment w jej ramionach. Uśmiechnął się, gdyby nie urodzili się w różnych stanach mógłby ją pokochać. "Zatem pochodzisz pani z wyższych sfer"- przemknęło mu przez głowę.- "Może dziś poszczęści mi się, odprowadzę ciebie do domu i twoja rodzina przynajmniej wynagrodzi mnie sowicie." –Szanowna pani!- krzyknął , podchodząc do niej.-Dlaczego płaczesz? Opowiedz mi o powodzie swojej rozpaczy, z pewnością będę mógł ci pomóc. Dama dalej płakała tocząc gorzkie łzy i zasłaniając twarz długimi rękawami sukni. –Szanowna pani- odezwał się ponownie, najdelikatniej jak potrafił. Głosem jakim używała jego kochanka , gdy pragnęła wyciągnąć od niego pieniądze.- Proszę, wysłuchaj mnie!... Co ty tutaj robisz w środku nocy? Nie powinnaś odwiedzać takich miejsc, wiesz że można stracić tu życie w przeciągu minuty, jeśli się nie uważa?! Proszę, przestań płakać, lepiej powiedz mi jak mogę ci pomóc! Wtedy młoda kobieta wolno podniosła się, ale, odwrócona do niego plecami, dalej lamentowała i szlochała skrywając twarz. Delikatnie położył dłoń na jej alabastrowym ramieniu prześwitującym przez suknie i nalegał: –Pani!... Wysłuchaj mnie choć przez moment!... Arystokratka obróciła się ku niemu, opuściła rękaw i dotknęła ręką twarzy- a na niej nie było ani oczu, ani nosa, ani ust. Na ten widok kupiec wrzasnął przeraźliwie i rzucił się do ucieczki. Zbiegł ze wzniesienia ile tchu , jednak nie miał pewności czy kieruje się do Miejsca Upadku. Nic nie widział ,przed nim roztaczała się tylko ciemność i pustka. Był jak ślepiec, nie potrafił nawet dostrzec zarysów budynków. Biegł nie śmiąc się obejrzeć, aż wreszcie dojrzał latarnie- tak odległą, że wyglądała jak migotanie błędnego ognika na bagnach. Skierował się ku niej. Kiedy zbliżył się dostatecznie, spostrzegł, iż jest to latarnia wędrownego sprzedawcy szybkich dań, który rozłożył swoje stoisko tuż przy drodze. Miejsce obrane przez tego człowieka nie wydawało się mężczyźnie podejrzane , w końcu znajdował się w najgorszych dzielnicach, a tu szukano każdej możliwej okazji do zarobku, poza tym po tym co go spotkało każde ludzkie towarzystwo było dobre. Padł na ziemię , ciężko dysząc u stóp handlarza, drąc się wniebogłosy: –Ratunku! Pomocy! –Spokojnie, spokojnie panie- Usłyszał szorstki głos. Zaraz jednak dało się w nim odczuć lekkie rozdrażnienie, gdy kupiec złapał go za nogę tarmosząc. - Co się z panem dzieje? Ktoś na pana napadł? –Nie, nikt na mnie nie napadł- odrzekł z trudem chwytając pospieszne oddechy- Tylko... –Tylko przestraszył pana, tak?- Spytał kramarz bez cienia współczucia- Rabusie? –Nie rabusie, nie rabusie- wysapał przerażony- Widziałem kobietę... na moście... pokazała mi... Och! Nie mogę powiedzieć, co mi ukazała! –A może pokazała panu coś takiego jak TO?!- Wykrzyknął, ukazując swoją twarz, która stała się podobna do jajka. W tym samym momencie latarnia zgasła, pogrążając Morgona w odmętach ciemności.
Nirrti - 17.05.2006 20:29
o jezu...co za mrooochne klimaty;P wiesz ty masz to coś do pisania...jak to czytam odnosze wrażenie że mam do czynienia z fragmentem najprawdziwszej powieści*-* podoba mi sie:) kontynuuuj to, plisss
Harpsichord - 17.05.2006 20:35
Ładne...
...to ;P .
kartofelq - 18.05.2006 15:35
Jaka emocjonująca końcówka. xD Żeteż wszyscy muszą kończyć w najlepszych momentach, heh. :) Bardzo ładnie piszesz. Czekam z niecierpliwością na kolejny 'odcinek'. ;*
el_Bandito - 18.05.2006 20:25
Bardzo ciekawy styl pisania. W pewnych momentach przesadzony troche, ale i tak jak na Twoj wiek to wysoko ponad przecietna! Pomysl troche oklepany, ale przedstawiony w naprawde ciekawy sposob!
jestem pod wrazeniem :)
Vanillienné - 18.05.2006 20:33
Ja również.. czytało się bardzo dobrze, opowieść ciekawa i świetnie napisana ; >
Kocio xD - 18.05.2006 20:43
Co ja na taka głupią wyglądam ??>_< dzięki za ocenki )rymlo sie xD) :*
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|