|
|
|
Zagubieni we własnym umyśle:Wielka tragedia |
ReGiNa - 27.02.2006 15:45
Zagubieni we własnym umyśle:Wielka tragedia
Zagubieni we własnym umyśle: Wielka tragedia
„Nikt nie jest idealny- pamiętaj o tym, nie każde czerwone jabłko jest dobre” Plakat:
Oto moje kolejne fotostory. Jest bardziej dojrzalsze i bardziej współczesne. Podobne jak telenowela, no wiecie z każdym coś się dzieje i przerywam w najważniejszej chwili. Nie do wiary.. Po raz kolejny odważyłam się coś napisać. Wiem ,że nie zakryje dawnych śladów i moich wiecznych błędów, które są nie do poprawienia. Wstydzę się, że tak obaliłam siebie. Parę razy myślałam, żeby zostawić to FS i nie dawać, ale tyle pracy. Wiem, że to nie jest wcale takie super oceniać FS jakiejś trzynastolatki która nie potrafi pisać, choć mówi, że się starała. Wiecie… Chcę pomocy od Was! Sama sobie nie poradzę. Wiem, nie jestem ideałem, ideałów nie ma. Nie potrafię wspaniale pisać, ale chcę… Wiem ,że może niektórzy sądzą, że ja zaśmiecam forum. Myślcie co chcecie. Przecież to moje życie i moje ośmieszanie się. No cóż, prezentuję moje fotostory… Chciałabym zrobić, żeby była również druga część 2 Ale zobaczymy.. Ale to już wy oceńcie. Fotostory Marzenie nie może być kontynuowane, ponieważ od wakacji mój brat zaczął od nowa robić system i wszystkie inne. Chciałam je dokończyć, miałam już wszystko napisane tylko zrobić zdjęcia. No ale cóż… Dobra koniec , czytajcie. W sumie to sądzę ,że to FS będzie miało więcej częściej i w ogóle:) A tak w ogóle to dziękuje, że odważyliście to czytać. Glosujcie w sądzie, komentujcie, wyrażajcie swoje zdanie. Przede wszystkim chciałabym podziękować- wszystkim osobą, które kiedyś mnie krytykowały oraz komentujących i czytających. No to przedstawiam moje kolejne fotostory! Miłego czytania!
PS: Odcinki nie będą co dziennie! Będą co dwa, trzy dni. W weekend mogą być dziennie. Nie poganiać mnie!
Przedstawienie postaci - poniżej Odcinek 1 Odcinek 2 Odcinek 3 Odcinek 4 Odcinek 5
Przedstawienie postaci
Leżąc na trawie wspominała czasy dzieciństwa i ile jeszcze przed sobą ma. Jej imię brzmiało Anabel, choć wołali na nią Ana. Miała długie blond włosy i niebieskie oczy. Z uśmiechem patrzała na świat. Nie widziała u ludzi wad, jedynie zalety. Nie wytykała błędów i łatwo wybaczała. Marząc o prawdziwej miłości i o wspaniałej przeszłości można marzyć całymi dniami, lecz żeby coś osiągnąć trzeba się zapracować, a nawet poświęcić swój „cenny” czas.
Ten zaś całe życie wkładał w siłę, sądząc że to go uratuje przed tymi złymi. Cały czas trzyma się myśli, że nauka nie jest najważniejsza i to ,że jego rodzice są bardzo bogaci i przyjmie po nich majątek nie musi w ogóle się uczyć, wręcz przeciwnie- leniuchować. Rodzice mieli spór z jego imieniem, aż w końcu uznali iż imię musi nosić po wspaniałym świętej pamięci dziadku- Sit.
Zdruzgotana matka, która ma wielkie serce, siły i jest gotowa poświęcić całe swoje życie całej rodzinie. Kochająca i uczuciowa Andrea.
Pracowity mąż Hubert nazywany przez żonę „Udomowiony kurczak”, który oddał by każdemu wszystko co ma, a sobie zostawił nic.
Egoistyczna i zbyt pewna siebie Luiza, sądząca że „zjadła wszystkie rozumy” , choć tak nie jest. Nie jest ani ideałem, ani najmądrzejsza. Ma się za kogoś kim nie jest. Chce być sławna, a z mężem jest dla pieniędzy.
Zakochany po uszy Syrgiusz, który chce dać swojej żonie wszystko, a swojemu synowi zapewnić wspaniałą przyszłość. Choć nigdy nie jest po jego myśli. Nigdy mu się nie znudzi jego żona-tak twierdzi.
Wtrącający się i wymagający Tol, który uważa, że jego zdanie jest najważniejsze. Mawia, że te czasy to pestka w porównaniu z jego przeszłością.
Uczuciowa i delikatna Helena. Kocha zapachy róż i chce się oddać wiatrowi. Godna przyjaciółka Anabel. Jest zbyt sprytna na swój wiek.
Męczący i leniwy Dawid. Uważa, że jesteśmy wszyscy tylko ludźmi i nie można zbyt dużo od nas wymagać. Kocha dobrze zjeść.
Bardzo uczciwa i pewna siebie Marta. Kocha gotować, ale nie znosi prosić swoich dzieci o pomoc.
Tolerancyjny i spokojny Edi. Sądzi, że ma całkowitą władze nad swoimi dziećmi.. błąd..
Uporczywa i złośliwa Natalia która wybiera sobie sama przyjaciół i uważa że zasługuje na najlepszych.
Obojętny i zdruzgotany Adam- poszukujący miłości każdej płci…
Wszyscy mieszkają w małej mieścinie. Nie leży na mapie, jest gdzieś w dolinie. Nosi nazwę „Ito”. Wielu tam się wychowało i wielu pochowało. Akcja toczy się również w mieście „Czeko”. Pokrewieństwo- Anabel jest córką Andrei i Huberta. Sit jest synem Luizy i Syrgiusza, który ma ojca Tola. Edi i Marta mają córkę Helenę i syna Dawida. Inne postacie nie mają rodzin albo nie jest potrzeba ich wymieniać bądź wystąpią później albo są postaciami które wstępują raz.
Zaraz 1 odcineczek:)
Isi - 27.02.2006 19:23
Coś nie zanosi się na to, że odcinek pojawi się za chwilę, więc skomentuję.;) Po pierwsze napiszę, że będę obiektywna, gdyż nie czytałam Twoich fs (tzn. patrzyłam i czytałam kawałki, ale niecałe:P), nie było mnie na forum, gdy dawałaś swoje fotostory. Muszę przyznać, że piszesz ciekawie, ale nie podoba mi się , że mieszasz czasy. Np.: Cytat:
Leżąc na trawie wspominała czasy dzieciństwa i ile jeszcze przed sobą ma.
czas przeszły Cytat:
Zdruzgotana matka, która ma wielkie serce, siły i jest gotowa poświęcić całe swoje życie całej rodzinie.
czas teraźniejszy Najlepiej wybierz sobie czas przeszły albo teraźniejszy i pisz cały czas w jednym.;) Cytat:
Marząc o prawdziwej miłości i o wspaniałej przeszłości można marzyć całymi dniami, lecz żeby coś osiągnąć trzeba się zapracować, a nawet poświęcić swój „cenny” czas.
Hmm, a tu chyba miało być "przyszłości"? Są też problemy z interpunkcją (brak spacji pio kropkach, dwie zamiat trzy kropki itp.), ale temu bardziej przyjrzę się w odcinkach.;) Zdjęcia są fajne, ale dom jest "ucięty", widać tylko pierwsze piętro, np. na zdjęciu nr 3, albo na pierwszym drzwi garażowe (tak chyba miało być :O ). I jest przezroczyste drzewo (podczas gry trzeba wcisnąć Tab, nie będzie takich pzrezroczystości).
Więcej na razie nie napiszę, w końcu to dopiero przedstawienie postaci.;) Na pewno skomentuję jeszcze po odcinku.
Pozdrawiam:)
ReGiNa - 27.02.2006 19:59
Odcinek 1
Przez jasny i kolorowy korytarz szedł brodaty mężczyzna, otworzył drzwi do bardzo jasnego gabinetu i usiadł na krześle. -Wołał mnie pan?- zapytał po chwili milczenia. Osoba siedząca na krześle odwróciła się od okna i spojrzała drwiącym wzrokiem na mężczyznę. -Tak zgadza się. Sprawa jest jasna. Albo pan dokończy ten projekt domu do końca tygodnia, albo pana wyleję. Czy jasno się zrozumieliśmy? -Tak szefie- odparł wściekły i wyszedł szybkim krokiem. Popatrzył jeszcze za siebie czy nikt go czasem nie śledzi. Nie znosił swojego szefa, jednak to była jedyna praca na jaką mógł sobie pozwolić. Kiedy wszedł do małego pomieszczenia zasiadł do niego i zaczął poprawiać ołówkiem małe drobne elementy. Naprzeciwko jego siedział chudy mężczyzna, który nie potrafił się powstrzymać aby porozmawiać z przyjacielem z pracy. -I co od Ciebie chciał? – zapytał po chwili -Zagroził…. Zresztą jak zwykle. Mam oddać ten projekt do końca tygodnia.- odrzekł i znów pochylił się nad rysunkiem. -Przecież już go skończyłeś!- powiedział Hubert- No.. to idź go mu zanieść! -Czy Ty nic nadal nie rozumiesz Hubi? Oddam mu ten projekt to go wyrzuci, podrze i powie, że mu się nie podoba! Jak zwykle i znowu zagrodzi, że mam czas do końca tygodnia aby zrobić nowy! -Ale Wojtek! I tak musisz go zanieść! To co nie oddasz go? Dasz się wyrzucić? Siedem lat tu pracujesz! I co? Z powodu jednego projektu masz zostać wywalony? -Hubi, trzeba brać wszystko na logikę. Nie pomyślałeś? Mam w piątek oddać projekt. I również tego dnia przyjdzie ta co się tym zajmuje! Chyba ta właścicielka! I musi już oddać gotowy projekt dla niej no nie? -No to ty masz do tego głowę, oby Ci wypalił przyjacielu. -A jak Tobie idzie praca Hubi? -Może być, nie narzekam. –spojrzał na swój zegarek- Oh, już ta godzina! Już dawno powinienem skończyć pracę! Ja już lecę Wojtek, do zobaczenia jutro! -Cześć stary- odpowiedział Wojtek pochylając się na swoim projektem.- Ciężka harówka. * Anabel wyjęła klucze od domu, wkładała kluczyk i usłyszała dziwne dźwięki. -Kto tam? Ktoś tu jest?- ale po chwili pomyślała, że to tylko wiatr. Weszła do środka. Nie było nikogo. Pomyślała, że mama pewnie po pracy pojechała na zakupy bo lodówka była pusta, a ojciec w drodze po pracy. Weszła po drewnianych schodach i otworzyła drzwi swojego pokoju, wyjrzała przez okno. Usiadła na rogówce i myślała. Chciała dokładnie sobie przemyśleć co się działo dzisiejszego dnia. Otworzyła książkę i zaczęła odrabiać zadania. Zadzwonił jej telefon komórkowy, wstała na równe nogi i wzięła komórkę, która była wrzucona na łóżko. Zobaczyła napis „Helena” odebrała i usłyszała głos swojej najlepszej przyjaciółki. - No Hejka- odrzekła Anabel - Ana… Czy byś mogła mi powiedzieć co było na zadanie z matmy? Wiesz, że byłam wtedy w toalecie… Anabel nie chciała słuchać tłumaczeń, dobrze wiedziała, że Helena nie znosi matematyki. -Dobra, dam Ci jutro odpisać… -Naprawdę?!- wrzasnęła przez komórkę- Oh jesteś kochana! No to pa!- i wyłączyła się.
Na mieście panował chaos. Andrei udało się w porę kupić coś do jedzenia na dalsze dociekliwe sprawy nie zostało jej czasu. -Andrea ty tutaj? Myślałam ,że na zakupy jeździsz w sobotę!.- powiedziała Luiza z swoim wielkim uśmiechem. -No widzisz zmiana planów- powiedziała i wpakowała zakupy do samochodu- Co u Ciebie? -A widzisz. Dostałam propozycje nagrania w filmie, ale za mało kasy mi proponowali! -Aha, no to fajnie. Mogłaś się zgodzić. – powiedziała Andrea- Wiesz ja już muszę iść.. -Wiesz co? Zapraszam Ciebie i całą rodzinę w piątek na kolacje… Będzie świetnie. To o ósmej.- pobiegła do sklepu i nie słuchała dalej Andrei , która wsiadła do samochodu i odjechała.
-Cześć Dawid! Piątka!- powiedział Sit i przybił piątkę z Dawidem, miał narzucony plecak na jedno ramię w którym był tylko strój na w-f i pusta butelka po piciu.- Wracamy razem no nie? -Jasne, powiedz mi Sit.. Czemu masz taki pusty plecak?! -A co twój jest za ciężki? Wrzuć na luz stary!- rzekł Sit- Nauka się na nic nie przyda! -W takim razie co przyda?- zapytał z ciekawością Dawid, który sądził że Sit będzie się bardzo długo zastanawiał nad odpowiedzią. -Mięśnie! Siła! Na to lecą dziewczyny i w ogóle. -No wiesz.. Ja uważam inaczej- rzekł Dawid- Ale to twoje życie i twój duch. Idę do kumpla i… -Dobrze gadasz. No to ja już lecę. Nara -Cześć- odpowiedział Dawid i poszedł dalej. Szedł parę kroków, zatrzymał się przy domku Anabel i zawiązywał sznurówkę. Z okna zobaczył Anabel. -Hej Ana!- powiedział i pomachał jej, choć ona go nie widziała. Poszedł dalej i myślał, jak wyjawić wreście co czuje do Anabeli.
Samochód Huberta podjechał pod dom. Zaparkował go i popatrzył, że jeszcze nie ma jego żony. Wszedł do domu. -Kochanie? -Mamy nie ma- powiedziała Anabela schodząc po schodach, z koszyka na owoce wzięła jabłko i poszła je umyć. Otworzyły się drzwi. -O cześć mamo!- powiedziała Anabela ogryzając jabłko -Daj kochanie, pomogę Ci. Daj te ciężkie siaty. Gdzieś ty była? -Nie widzisz- wskazała na siatki - Jestem padnięta. Zrobię obiad i się położę. -Nie, nie , nie! – powiedział Hubert- Grzeczna pracowita Andrea pójdzie odpocząć a ja zrobię coś dobrego do jedzenia. Już ,już! Żona posłuchała swojego męża i udała się do swojego pokoju.
Luiza wstała z łóżka. Obok niej nie leżał mąż Syrgiusz , tylko zupełnie ktoś inny. Jego imię nosiło Adam. Obazgrał coś na kartce i popatrzył w oczy Luizy. Wziął aparat i zrobił jej kilka erotycznych zdjęć. -Muszę Ci coś powiedzieć Luiza!- usłyszeli przez ścianę głos Syrgiusza. –Zaraz do Ciebie zajarzę! -O nie! Jak on Cię zobaczy.. zabije mnie! Co teraz.. Oh co teraz.. Nikt nie wie, że jesteśmy razem! Co teraz? Oh nie… -Cicho Luiza. Nie panikuj. Schowam się do tej szafy- wskazał ręką i wszedł to drewnianej szafy. Kiedy mąż powiedział co ma do powodzenia , odszedł zamykając za sobą drzwi. -Tak mało brakowało!- jęknęła i usiadła na łóżku- Kochajmy się cały jutrzejszy dzień kochanie…- powiedziała i zamknęła drzwi na klucz. –DOBRANOC SYRGIUSZ!
Następny dzień był bardzo słoneczny. Wiał lekki wietrzyk. Lecz nikt nie mógł sobie pozwolić na długi sen. -Ana! Zejdź na dół, ile razy mam Cię wołać?! -Już, już idę tato chwileczkę, już lecę. -Spóźnisz się- powiedział znowu Hubert. -Ale ja już idę!- jęknęła Anabela -No nareszcie! Co ty tle w tej łazience robiłaś? – zapytał zaciekawiony Hubert -Babskie sprawy- odpowiedziała. Pobiegła z kawałkiem tosta i czekała pod drzwiami. -Helena, nareszcie, myślałam, że nie przyjdziesz. Helena zawsze się spóźniała, a Ana się dziwi co tak długo, ale to jedna z jej zalet. -Cześć Ana, przepraszam, ale mi dłużej zeszło. No a teraz lećmy do szkoły. Bo lekcja.. się zaraz zacznie.
Dziewczyny usiadły w ławce, rozmawiały. Drzwi sali były otwarte. Chłopacy chodzili i sprawdzali czy idzie nauczyciel -No masz racje –rzekła Helena- Ale teraz cicho, bo Kowalska idzie, chyba nie chcesz znowu zostać po szkole? -No chyba nie.- odparła Ana. Helena przypomniała Anabeli jak w piątek w tamtym miesiącu na korytarzu powiedziały, że Kowalska to wredne babsko. Dziwnym trafem ona to usłyszała i dlatego musiały zostać po szkole. Po szkole i uporczywej lekcji z Kowalską poszły na lody z koleżanką z klasy. -Ana gratuluje ty kujonie, następna piątka z Polaka. -No dzięki Iza- warknęła Anabela -Nieźle to lody kupuje na za pieniądze Any. -Co? Ładnie to mnie tak wykorzystywać Helu? -He, ja mogę na lody iść, a co do kujonki to zostaniesz Ana. -Dobra nie gadajmy tyle, tylko idziemy a lody, bo Ana już kasę liczy. -Ta uważaj bo wam kupie. -Widzę, że nie bardzo się na te lody decydujecie. Idziemy, ja kupie- powiedziała Iza -No to idziemy- odpowiedziała Helena i mrugnęła do Anabeli. Iza kupiła lody i pobiegła na autobus, bo mieszkała na końcu miasta. -Hela patrz kto idzie. Zaraz chyba kogoś uduszę, jeszcze jej tu brakowało, żeby zepsuć mi humor… Nie no ratuj Helu! -O Boże oscypek. I jeszcze tu idzie- powiedziała i zaczęła się śmiać z Anabelą. Podeszła do nich dziewczyna, która zachowywała się jak najgorsza paniusia. -Hej dziewczyny, nie wiecie że lody źle na talie wpływają? -Co? Ty wieśniaro! -Hela spokojnie- powiedziała i zwróciła się do Julity Oscypek- My grube nie jesteśmy więc możemy sobie na lody pozwolić. -No może za dobre nie są na talie, ale wiesz oscypki też nie są za dobre na talie jak i na oddech. Chodź Ana idziemy. Kiedy były w drodze do domu Ana zaczęła rozmowę. -Hela ,ale ty jej powiedziałaś…No po prostu super. Mam nadzieje, że ona kiedyś wyjedzie z tego miasta, bo z nią nie wytrzymam. Hela, Hela! Ocknij się! Słyszałaś co Ci powiedziałam? -Tak… No to już u mnie. To trzymaj się Ana ,do jutra. Zadzwoń dzisiaj. -No jasne, to cześć Hela.
* Dawid pędził do domu. Biegł przez całą drogę i wpadł na jakąś blondynkę. -Prze….Przepraszam- wyjąkał i pomógł dziewczynie wstać, spojrzał w jej oczy- Ana? -O Hejka Dawid. Wracamy razem? Dawid nie przepuściłby takiej okazji. Zgodził się i zapomniał, że przed chwilą pędził do domu aż się kurzyło. Jego dom już dawno ominął, ale postanowił odprowadzić Anabele. -Ana- zaczął- Muszę Ci coś powiedzieć. Słuchaj, nie będę ukrywał jak bardzo mi się podobasz i co do Ciebie czuje. Dziewczyna spojrzała na niego. -Dawid czy ty mnie kochasz? -No przecież to powiedziałem- powiedział i uśmiechnął się -Nie no nareście! Wzajemna miłość! Dawid stanął jak by usłyszał coś niemożliwego. -To znaczy, że chcesz.. ze mną być?- zapytał ucieszony -Tak ,chce- powiedziała i przytuliła go. * -Wspaniale, spóźnię się do domu, znowu korki- warknął Hubert. -UWAŻAJ JAK JEDZIESZ!- warknął jeden kierowca do drugiego -Zbyszek? Czy to ty? -Hubert! O boże! Tyle lat Cię nie widziałem! Gdzie Ty pracujesz? -Ah, w architekcie, no wiesz rysujemy projekty domów i tak dalej.. A ty? -Aha, no fascynujące plastyku, no a ja pracuje w salonie komputerowym. -No a jak żona? Dzieci? -Wspaniale! Ola dostała się na wymarzone studia, a Robert kończy gimnazjum, a jak twoje dzieciaki? -Zbychu ja mam tylko Anabele! A ona jest w środku gimnazjum. Wspaniale sobie radzi. Och, widzę że już na nas czas- wyjąkał Hubert i spojrzał na pustą ulicę- jesteś po pracy? -Tak jestem, a co? -Chodź zapraszam Cię na kawę do mnie do domu! Trochę sobie porozmawiamy! No to jedź za mną!
Luiza strojnym krokiem z pożądaniem spojrzała na swojego kochanka. To on psuł małżeństwo. To on zanęcił jej w głowie. To właśnie on. Zaczęła z nim się kochać, a orgazm było słychać na cały dom….
C.D.N =)
Margierytka - 28.02.2006 04:07
NA początku widać pracowałaś nad tekstem... A potem obniżyłaś loty. Ostatnie zaś zdanie spokojnie mogłabym przypisać winklusowi. Rozłożyło mnie na łopatki...
Wady główne? Kolejne wątki opowiadania rozdziela się badź gwiazdkami bądź choćby większym odstępem.
W dialogach dorosłych osób uzywasz szkolnego slangu - to niedopuszczalne. Przecież to stare struple i pewnie przynudzają, jak ja teraz. Zastanawiam się również jak laska mogła usiąść na rogówce. Wiem, miałaś na myśli kanapę narożną - ryknęłam śmiechem przy tym zdaniu, ale zdaje się nie o taki efekt Ci chodziło. Chłopacy - jak ja nie cierpię tego regionalizmu... Chłopcy, kumple, kolesie, frędzle lub camerades...Ale nie do diaska chłopacy....
Pomysł z zamknięciem kochanka w szafie... Jak z kawału... Kolejny pomysł - wmawiasz nam, że Dawid - kochający Anę od dawien dawna, wyznaje jej swe gorace oddanie lecąc za nią truchtem. Delikatne przegięcie. Świadczy o lekceważącym stosunku do obiektu milości. Mógł jej najpierw zaproponować spacer do parku i bardziej romansowe okoliczności. Laska tez odpowiada ni z gruszki ni z pietruszki... -Nie no nareście! Wzajemna miłość!... W sumie jak mialo być na szybko mógłby to być sms lub e-mail.
Luiza strojnym krokiem z pożądaniem spojrzała na swojego kochanka. To on psuł małżeństwo. To on zanęcił jej w głowie. To właśnie on. Zaczęła z nim się kochać, a orgazm było słychać na cały dom….
Krok nie może być strojny, a dostojny i krokiem sie raczej nie patrzy.... :O :D Zanęca się ryby w jeziorze a nie w głowie... Jeśli już to zamącił. Dalej - sam orgazm nie jest głośny - raczej chlupoczący ;P. Ewentualnie laska może jęczeć z rozkoszy tak głośno, że ją słychać w całym domu. Dużo lepiej by zabrzmiało, gdybyś stwierdziła, że Luiza oznajmiła światu swą rozkosz, górnym "C". ;P
magda_909 - 28.02.2006 05:58
Cytat:
Dalej - sam orgazm nie jest głośny - raczej chlupoczący .
:O ... Buahahaha ... co oznacza chlupoczący? ;P
Dobra, koniec żartów, co do FS, po piersze, dla mnie stanowczo za dużo osób do zapamiętania, mam słabą głowę i kiepską pamięć, żeby tyle ludziów (:P tak mówiła kiedyś moja siostra :D) zapamiętać. No i to ostatnie zdanie, jak mówiła Alia, jest trochę nieodpowiednie (chociaż ja się tam mało znam :P) No jest dobrze, poczekam jeszcze trochę z oceną ...
Margierytka - 28.02.2006 07:08
No jak to dlaczego chlupoczący? No chlupoczy... w babie... No w środku. Cholera, nie będę Was uświadamiać. Sami się przekonacie. ;P
Isi - 28.02.2006 11:53
Takie podobne to fs do telenoweli, zresztą sama tak napisałaś.;) Ja osobiście wolę trochę inne klimaty, choć nie mówię, że fs jest złe. Myślę, że na przyzwoitym poziomie, choć niektóre zdania są dziwne, ale chyba wszystkie wypisała już Alia. Podobnie jak magda_909 trochę gubię się w tych imionach, ale można zawsze spojrzeć na wstęp.:P Na czwartym zdjęciu widać niebo nad ścianami, na dwóch kolejnych "plusy" i kawałek dymka, ale na te ostatnie nie zawsze ma się wpływ... No cóż, poczekam z oceną do następnych ocinków, dla mnie jest na chwilę obecną średnio.;) Pozdrawiam
Sesca - 28.02.2006 13:56
NOWE FS slicznej?!?!?!?!?! :O:O:O HUUUUURRRAAAA!!!! Powracają stare czasy!!!!! Czekam tylko na binka! XDDDD
ReGiNa - 28.02.2006 14:11
Cytat:
NOWE FS slicznej?!?!?!?!?! :O:O:O HUUUUURRRAAAA!!!! Powracają stare czasy!!!!! Czekam tylko na binka! XDDDD
czyżby sarkazm? :P Oh, tym razem nie wyjde z płaczem przez otwarte drzwi (przenośnia). Tak łatwo sie mnie nie pozbędziecie. A co do czasów, to moja sprawa co robie ;) Nie chcesz.. nie czytaj.
Pozdroffki ;P
Edit: I nie jestem "śliczna"
Sesca - 28.02.2006 14:30
Cytat:
czyżby sarkazm? :P Oh, tym razem nie wyjde z płaczem przez otwarte drzwi (przenośnia). Tak łatwo sie mnie nie pozbędziecie. A co do czasów, to moja sprawa co robie ;) Nie chcesz.. nie czytaj.
Pozdroffki ;P
Edit: I nie jestem "śliczna"
Dla mnie zawsze bedziesz sliczna, najsłodszy użytkownik, twórca Marzeny w Krainie Zazu, Wrednych dziewczyn i innych dzieł *__*
Margierytka - 28.02.2006 15:32
O to nie wiedziałam, że ReGiNa to śliczna. A miałam przyjemność przejrzeć zdaje sie jedno Twoje wcześniejsze FS za namową innego usera. I powiem, że byłam zaskoczona.
ReGiNa - 28.02.2006 15:53
Odcinek 2
- Chyba trochę przesadziliśmy. - Trochę... ? Jesteś ze mną już dwa miesiące! Może wreście ktoś powinien mu powiedzieć, że lecisz tylko na jego kasę. -Wiesz co…- zaczęła i nagle drzwi do pokoju otworzyły się, stanął w nich Syrgiusz -Co ty? …WY RAZEM? -Oh nie.. To nie prawda! -O nie! Jutro złożę pozew o rozwód! Nie dostaniesz ani kawałka majątku! -Ale.. Dosyć tego! Adam pomóż mi go zabić! -Co nie.. nie macie prawa..- powiedział i dostał wazonem w głowę, który się rozbił. -I co robimy? – zapytała Luiza -Zabijamy nie? Tylko… Luiza wzięła nóż i zaczęła wbijać go w kierunku serca. Kiedy zadźgała nieprzytomnego Syrgiusza popłakała się, nie potrafiła sobie wybaczyć tego co zrobiła. - Jeżeli komukolwiek piśniesz słówko... – mówiła- To chyba Cię zabiję! - Tak wiem – mruknął i spojrzał na nią. - Spokojnie....nikt się nie dowie- powiedział i dodał- Co dalej zamierzasz ? - Po prostu udajmy, że nic się nie stało. –rzekła i pochyliła się nad jego ciałem. - A ty będziesz potrafiła ? Bo ja nie. -Chce być kiedyś sławna! A jak się okażę, że my go zabiliśmy to nici z kariery! - Staniesz się sławna… inaczej.. -Przestań! Po prostu.. Nic się nie stało i tyle! -Oczywiście, a co z ciałem? – jęknął Adam -To już twoja działka- powiedziała i spojrzała z pożądaniem na Adama, który rzucił ją na łóżko i całował.
Zbliżała się godzina 17:00. Anabela zaczęła się denerwować, nie widziała ojca. Anderi nie było, pewnie zasiedziała się w pracy. Przed osiemnastą zeszła na dół. A jednak nie była sama w domu. Weszła do salonu, siedziała tam grupka ludzi. Dwóch zarośniętych, brudnych i śmierdzących w dodatku Pijanych facetów z jej ojcem i jakimś facetem tak samo urządzonym. Gdy tylko zauważyli, że stoi w drzwiach, któryś powiedział; -O jaka laseczka… mmm… to pewnie jedna z tych bajeczek po północy.. Wow sexi ciuch.. za ile numerków go masz? Anabela skrzywiła się, przecież nie była żadną prostytutką i w ogóle jaki sex ciuch? Miała na sobie przecież zwykłe spodnie i bluzkę. Tą sekundową wymianę wzroku przerwał telefon. Był obok niej. Odebrała go, nikt się nie odzywał. Hubert poszedł do łazienki, a jego koledzy zabarykadowali mu drzwi. Anabela przestraszyła się. Jeden z facetów wstał i wziął Ane za ręce. Broniła się jak mogła, a on zaniósł ją do sypialni rodziców, gdzie po chwili pojawiła cała reszta pijanych facetów, prócz Huberta. -Zostawcie mnie w spokoju!!!- krzyknęła. Krzyczała tak, aż w końcu kolejny okropny facet zasłonił jej twarz poduszką, tak że jej krzyki były tłumione. Poczuła czyjąś rękę w okolicach klatki piersiowej… Już wiedziała co im chodzi, w myślach powtarzała sobie słowa: *BOŻE PROSZĘ OBY MNIE NIE ZGWAŁCILI… TYLKO NIE TO* Później zdjęli z niej spodnie, czuła jak jakaś ręką zjeżdża w majtki wtedy poczuła się jak jakaś prostytutka. Anabela nie wytrzymała tego, wciąż sobie powtarzała *BOŻE JUZ MNIE WSZEDZIE WYMACALI TYLKO ŻEBY NIE DOSZŁO DO CZEGOŚ WIĘCEJ * Usłyszała głosy- Zdejmij jej bieliznę… będzie co oglądać.. ha.. Wtedy Anabela nie wytrzymała, dostała zastrzyk energii, zaczęła wymachiwać nogami.. udało jej się uwolnić. Szybko złapała spodnie, ubrała je w „locie” i wybiegła z domu.
Emeryt Tol oglądał telewizje, kilka razy wołał Sita, który mu usługiwał. Po czasie Sit wyszedł z domu na dyskotekę, a Tol sam musiał spełniać swoje zachcianki. Usiadł na starej kanapie, przypomniał sobie czasy, kiedy na niej pierwszy raz całował się ze swoją małżonką Grażyną, która od pięciu lat nie żyje. Otworzył album ze zdjęciami. -Od rocznika 1941- jęknął- Ah co to były za czasy…- zaczął przewracać kartki. Na pierwszej stronie był sam on, jako malutki chłopczyk, a po prawej stronie –Mała Grażyna. Zdjęcia były czarno białe, bogato ustrojone w ramki z papieru. Odwrócił strony, znowu zobaczył jak dorastał u boku Grażyny. Nawet przez policzek przemknęła mu malutka łza. Przy ostatnich dwudziestych kartkach, zobaczył siebie jako starego emeryta i starą Grażynę która byłą zdobiona w złotej ramce i wsiał mały napis „Świętej pamięci Grażyna”. Potem zobaczył małą Luizę i Syrygiusza, jak dorastali aż do teraz. Było pięć wolnych kartek, na zdjęcia z ich starości, a na końcu piątej dwie czarne puste ramki. Gdy znowu odwrócił zobaczył zdjęcia małego Sita jak dorastał aż do teraz. Chciał oglądać dalej zdjęcia, ale już nie potrafił. Płakał. Płakał jak dziecko. Tak bardzo tęsknił za Grażyną, wciąż myślał że ona jest przy nim. Budzi się rano jej nie ma, idzie spać nie ma jej. Nie wiedział czy jeszcze tak dłużej wytrzyma, ale pomyślał ,że musi się doczekać następnego wnuka, choć czuł że wkrótce jego żywot na ziemi się skończy.
Anabela była już na dworze, wybiegała przez dom i wpadła na jakąś osobę. -Kim ty… Dawid?- rzuciła mu się na szyję z płaczem. -Co się stało kochanie?- zapytał i również ją objął. -On… On… - zaczęła i trzęsły się jej ręce, która władała do buzi.- Oni… mnie…Oni.. mnie….chcieli. .skrzywdzić.- tyle wypowiedziała. Więcej nie dała rady. Dawid rozumiał wszystko. Wszedł z nią do domu. Zrobił taki porządek, że w mieszkaniu został tylko on, Anabela i jej ojciec, który dziwnym trafem spał już w łóżku i przespał całą akcje Dawida. Tymczasem Dawid siedział z Anabela i całowali się. Do domu weszła Andera. Stanęła jak słup i powiedziała: -Dobry wieczór Dawid. Ano… Zechciej mi to wytłumaczyć.. I dlaczego… Co u tak się śmierdzi. -Chcesz wiedzieć mamo? -Tak Ano chce. -Twój szanowny mąż przyprowadził bandę kolegów którzy chcieli mnie..- zatrzymała się- i Dawid ich przegonił. -Aa.. Dawid i Ty to para? -Tak mamo… -Aha, nie przeszkadzajcie sobie, ja idę na rozmowę z ojcem!
Następny dzień nadszedł bardzo szybko. Helena wstała jak najszybciej mogła i spakowała się do szkoły. Był maj. W gimnazjum była już bardzo długo, jednak zawsze na wszystkich chciała sprawić dobre wrażenie. Wychodząc do szkoły przygotowywała się niesamowicie długo. Marta weszła do pokoju córki, kiedy ona malowała oczy. - Helena! Co ty wyprawiasz?! Zaraz się spóźnisz do szkoły. Nic jeszcze nie zjadłaś... - Zaraz zjem... - odpowiedziała znudzonym głosem, który jeszcze bardziej rozwścieczył Martę. - Co ty masz na oczach! Zmyj to natychmiast! Jesteś za młoda na makijaż! - Mamo! To jest delikatny makijaż! - Nic mnie to nie obchodzi! Masz to natychmiast zmyć i zejść na śniadanie! – i wyszła. Wściekła Helena wzięła się na zmywanie cieniu z powiek. Zarzuciłam plecak na ramię i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Zeszła do kuchni, wzięła przygotowanego dla siebie tosta, wypiła migiem herbatę. Wyszła spoglądając jeszcze za siebie, kiedy w tym samym momencie wybiegł za nią Dawid z uśmiechem i dał sygnał ,że on również idzie z nimi do szkoły. Czekała chwilę na Anebele ,która doszła i na początku dostała ochrzan od Heleny czemu nie zadzwoniła. Kiedy zobaczyła Anabele trzymającą się za rękę z Dawidem była bardzo zadowolona. -Na lekcjach, jak zwykle przynudzanie nauczycieli- warknęła Helena do Anabeli na lekcji Polskiego. Na ostatniej przerwie na korytarzu rozsadziła się jakaś dziwna kobieta z magiczną kulą i zapowiadała ,że powróży za dwa złote. Nikt nie miał odwagi pojeść. Jedynie Sit ze starszej klasy, za którym Helena po prostu szalała odważył się podejść do kobiety. Podał jej monetę i usiadł po turecku. - Przygotuj się na coś strasznego.... Kiedy wrócisz do domu, czeka cię... - nie dokończyła, bo zauważyła za rogiem dyrektorkę, która zabrania "czarów" w szkole. Wsadziła pod pachę swoją kulę i szybko się ulotniła. Sit nie przejął się za bardzo przepowiednią. Sądził ,że wiele wariatów jest na świecie. Podeszła do niego Helena i uśmiechnęła się do Sita. -Heluś jesteś śliczna gdy się tak szczerzysz- powiedział i pobiegł za kolegami. Helena uśmiechnęła się i szarpnęła Anabele. -Ana! On powiedział do mnie Heluś i że jestem śliczna! Kapujesz! SIT! Anabela nic nie powiedziała, udały się na ostatnią lekcję. *
Anabela wracała do domu z Heleną, Sitem i Dawidem. Dawid postanowił ,że odprowadzi Anabele do domu, Helena oczywiście też poszła bo Sit. Szli tak, aż w końcu stanęli przed dwoma domami- Anabeli i Sita. Mieszkali obok siebie. Przed domem Sita stała jego matka ze załamanymi dłońmi i jego dziadek przytulający się do córki. Nastolatkowie podeszli do niej. - Eee... co się stało? - spytał powoli Sit. Milczeli... - Mógłby mi ktoś wytłumaczyć co tu się dzieje? - ponowił pytanie. Luiza spojrzała na Sita i wybuchnęła płaczem. Pierwszy raz widział, żeby jego matka płakała. - Sit... tata... nie żyje... - wyjąkała Luiza - Eee... To miał być żart? Bo trochę wam się nie udał... - zrobił krzywą minę... - To nie jest żart... – odpowiedział Tol - I... - nie dokończył. Wszyscy popatrzyli w stronę drzwi, właśnie wynoszono z nich zwłoki Syrgiusza. Ujrzeli jego bladą twarz, sine usta i ślady krwi. Nie pozwolił żeby Helena i Anabela to oglądały i zakrył im oczy i odwrócił do siebie. -Mamo- zaczął- Co się stało? -Nie wiem kochanie… -Bo mi to wygląda na morderstwo mamo- spojrzał w okno, gdzie stał przy nim jakiś facet. Pocałował Helenę w policzek i pożegnał się z resztą. Tol udał się do domu ze słowem- Idę się położyć.
C.D.N zaraz bedzie =]
ReGiNa - 28.02.2006 16:08
Odcinek 3
Helena wracała do domu w towarzystwie Dawida, brata który rozumiał ją zawsze. -Heluś- zaczął- no wiesz.. przepraszam, że Ci nie powiedziałem że ja i Ana.. No bo wiesz…. Nie było czasu, tak szybko to się działo… -Dobra, nie ma sprawy. Pytałeś Sita o mnie? -YY jutro na pewno spytam! -DAWID! –rozległ się głos za pleców wściekłej Heleny.- Dawidku! Mój ty misiu- pisiu! Gdzieś Ty był kochanie?! Dawid poczerwieniał, Helena spojrzała na niego- Dawid… Kto to? -To jest Ilona, koleżanka z klasy. Buja się we mnie od dłuższego czasu.. Spławiam ją, ale zawsze za mną biegnie. Ale niedługo.. za miesiąc i trochę dni… Są wakacje i się odwali. Helena nie słuchała go, weszła do domu za nim i spojrzała w lustro.
Hubert szedł do dużego gabinetu szefa. Zanim jednak do niego wszedł usłyszał kłótnie. Była to kłótnia szefa z jego nastoletnią córką Gabrielą. -Tato! Ty jesteś szefem nad tymi osiłkami… wiesz… chce żeby zaprojektowali mój pokój! -Gabi! Ja też zaczynałem prace będąc takim, jak ty to nazywasz osiłkiem! A Ci ludzie ciężko pracują, żeby wyrobić swoje zdanie i stanąć na podium! -Tato, weź. Lepiej nakaż żeby zrobili to jak najszybciej bo.. -JESTEŚ TYLKO GŁUPIĄ NASTOLATKĄ, KTÓRA NIC NIE ROZUMIE I W ŻYCIU NIE MIAŁA BIEDY! Drzwi otworzyły się. Wyszła z niego popłakana córka Gabriela. Hubert zapomniał po co chciał iść do szefa i minął się z zabieganym Wojtkiem, który szybko wszedł do drzwi. -Witam szefie- jęknął- zrobiłem projekt. -Połóż go, dziękuje Ci bardzo Sekowski. A teraz możesz już wyjść. Wojtek był zadowolony, pośpiesznym krokiem wyszedł. Wszedł do wspólnego gabinetu. -No Hubi, nic nie zrobił! Nawet nie spojrzał! -No to świetnie.. –powiedział zapracowany Hubert -Te Hubert, gdzie ty jedziesz na wakacje? -Wiesz, jeszcze nie wiem. Pomyśle za jakiś czas. Jeszcze miesiąc. A w ogóle to Andrea sądzi, że pojedziemy z rodziną Welów i Tomasików. -Z kim? -No Welów wiesz Syrgiusz… -Aaa od Syrgiusza. Tomasikowie to Ci od Ediego? -Tak. Dobry jesteś. –stwierdził Hubert
Anabela zatrzymała się, zobaczyła wkurzonego Sita, który darł się na swoją matkę. -Co ty sobie wyobrażasz?! To twój kochanek tak? TO ON GO ZABIŁ TAK? ODPOWIEDZ! -Kochanie, chodź do środka bo jeszcze ludzie wyjdą…. Syn pokierował Luizę do domu. Anabela była tak ciekawa, że stała po drzwiami i podsłuchiwała. -Więc? -Co chcesz wiedzieć Sidzie?- zapytała Luiza Po schodach zszedł Adam. Uśmiechnął się do Sita i pocałował Luize. -To jest twój kochanek tak? -Tak zgadza się- odparł Adam- a ty musisz być synem Luizy… -…i mojego ojca Syrgiusza , ty go zabiłeś tak? -Nie.. To nie ja go zabiłem.. Tylko twoja mama.- odparł uśmiechnięty Adam, unikający spojrzeń Luizy. -Ale… DLACZEGO?- warknął Sit -No .. pieniądze synu.- powiedziała Luiza -TAK? JEDNO WAŻNE ŻYCIE STRACONE Z POWODU JAKIŚ GŁUPICH PIENIĘDZY? -Uspokój się Sidzie, razem stworzymy wspaniałą rodzinę- rzekł Adam -Ale ty w niej nie będziesz- powiedział i zwrócił się do Luizy- Albo on albo ja. Wbiegł po schodach i udał się do swojego pokoju.
Anabela wstała, była zdziwiona, miała ochotę wszystko opowiedzieć Dawidowi i Helenie, szybko wbiegła do domu, wzięła telefon i wykręciła szybko numer. -Heluś? No Hejka.. Wiesz co? Ojciec Sita nie żyje, bo jego matka ma kochanka Adama i on chce mieć majątek z Luizą i Sit nie chce być w tej rodzinie.. -Jak , jak? Bo nie skapowaliśmy- usłyszała też głos Dawida -Ojciec Sita nie żyje tak? -No… -Więc jego matka ma kochanka i ta matka zabiła pana Syrgiusza. -O matko- powiedziała Helena -…Skuli majątku. A Sit nie może się z tym pogodzić i wykrzyczał się na matkę.- skończyła Anabela -Ana… To znaczy, że on jest zrozpaczony? A skąd ty to wiesz? – zapytał Dawid -Misiu podsłuchiwałam.. Nie wiem czy jest zrozpaczony czy nie, wiem że jest kiepsko. Ja już kończę, pa.
Edi popatrzył na przerażoną minę Heleny i Dawida. -Co jest dzieciaczki? – zapytał -Nic..- skłamała Helena- takie tam… No wiesz… Gramy w sobie w „przerażenie” i Dawid wygrywa. -No tak oczywiście, to świetna gra dydaktyczna- skłamał Dawid i obydwoje ruszyli do swoich pokojów. -Ah te dzieci nam się udały- rzekł Edi do Marty -Masz racje kochanie.. udały się…
Wieczorem wszystkie rodziny siedziały przed telewizorami aby obejrzeć godzinny program „Simowe wiadomości”. -Ciekawe czy o tym powiedzą- powiedziała Helena do Dawida. -Witam, Marzena Zielińska, wiadomości. Zapowiedzi: Okazało się, że w małej miejscowości Ito doszło do morderstwa, policja szuka sprawcy. Anabela spojrzała się na rodziców i dostała smsa „Ana patrzysz na wiadomości? MÓWIĄ O TYM! Sit powiedział ,że też patrzy..” Anabela nie odpisywała tylko oglądała dalej. -..W Dziwnowie kolejne objawienie UFO. Niedługo królewskie zaręczyny w Veronie, zakochaną parą jest nikt inny jak Julia Kapulet i Romeo Monteki. W Miłowie doszło do gwałtu dwudziesto letniej kobiety. Studenci już czas na egzaminy końcowe! To koniec zapowiedzi, co się działo w mieście Ito? O tym Roman Wel. -Miejscowość Ito.- zaczął reporter Roman, a w telewizorze pokazywały się okolice Ito. – Kto by pomyślał, że te spokojne od wielu lat miasto może zaskoczyć tak gwałtowna zmiana. A mianowicie w domu państwa Welonów doszło do brutalnego morderstwa. Zabity został pan Syrygiusz Welon. -Co?! Nie! Nie! Mój przyjaciel! Mój sąsiad!- krzyknął Hubert -Nie wiadomo kto został sprawcą. Policja przesłuchuje rodzinę. -Była Pani w domu i co?- zapytał policjant Luizę, która płakała. -Spałam w łóżku, obudziłam się a na ziemi leżał mój mąż… To było straszne.. Wezwałam karetkę, a oni powiedzieli że ktoś go.. no nożem zabił…- powiedziała przez łzy -A co na to ty powiesz drogi Sidzie? -Bez komentarza- odpowiedział. -Dziękujemy panu Romanowi. –powiedziała Marzena Zielińska z wiadomości- Kolejny przypadek w miejscowości Dziwnowo.. Helena i Dawid oglądali dalej. Anabela poszła spać. Spojrzała przez okno. Był w nim Sit.
Po wiadomościach Hubert rozłożył się na kanapie i powiedział- Kochanie zrób mi coś dobrego do jedzenia, umieram z głodu. -Ah ty udomowiony kurczaku! A co chcesz jajecznicę czy może placki? -Jajecznicę! Kocham ją! -Ok. już idę robić- odpowiedziała Andera, odwróciła się jeszcze do Huberta- Luiza.. nas zaprosiła.. w piątek.. ale nie przyjdziemy, bo skoro jej mąż jest zabity, to żałoba! -Oczywiście kochanie- powiedział zasmucony Hubert- dlaczego on…-i wstał by przytulić żone.
Zadzwonił telefon. -Ana do Ciebie!- krzyknął Hubert Anabela zeszła na dół.- Tak?- zapytała -No elo, to ja Hela. -Ah, czemu nie dzwonisz na kome? -Tak mi się jakoś zadzwoniło, musimy poważnie porozmawiać Ana, przyjadę po Ciebie o północy. Bądź gotowa, pojedziemy gdzieś, gdzie będziemy mogły spokojnie porozmawiać. -No dobrze, pa. -Kto to był Ana?- zapytała Andrea -A nikt ciekawy, pomyłka! -POMYŁKA?!
Dawid spojrzał na Helenę – Co ty wyrabiasz?- spytał -Nic, to nie twoja sprawa Dawid! -Owszem moja, to dziewczyna i w dodatku MOJA! -Czy ty wiesz co ty mówisz? Ona mogłaby mieć każdego, a nie tylko Ciebie.. -Powiedziała, że to wzajemna miłość… -Przepraszam, poniosło mnie.- i przytuliła brata.
Północ. Rodzina Gobelinów smacznie spała, poza Anabelą, która zeszła na dół i weszła do samochodu gdzie siedziała Helena. Pojechały do lasku. -Więc? – zapytała Anabela -Słuchaj Ana…
C.D.N sobie poczekacie=D
ReGiNa - 24.03.2006 18:51
Ehgem, szkoda że nikt nie kometuje.. ale dobra... to szczegół ;( . Niektóre zdjęcia mi nie wyszły :( sorry....
Odcinek 4
-Słuchaj Ana.. musimy te wszystkie wydarzenia poukładać. -Dobrze, więc zaczynaj. –zaproponowała Anabela -Wyjdźmy z samochodu i usiądźmy tu- wskazała na małą ławkę. Wyszły z samochodu i przysiadły się na drewnianej ławce. –Ok., zabrałam Cię bo jesteś moją przyjaciółką. To potoczmy nasze życie. -Ok., wszyscy urodziliśmy się tutaj w Ito.. -I nasi przodkowie, od pokoleń się znali. My wszyscy się znamy od dziecka, mieszka tu dużo rodzin, jednak nie wszystkich mieliśmy okazję poznać, bądź mieszkają zbyt daleko. -Tak zgadza się. Wszyscy Ci których znamy, czyli gimnazjum dorastaliśmy razem.- dopowiedziała Anabela. -No i Ana teraz teraźniejszość. Przed wczoraj ty i Dawid jesteście razem. Dokładnie wczoraj w naszej szkole, była ta cyganka. To ona wywróżyła Sitowi śmierć ojca. To ona mu to powiedziała. -Sądzisz że to.. -Nie ona nie mogła go zabić- warknęła Helena- ale.. Słuchaj dalej. Potem ja i Sit. Jednakże- doszła do setna- zabicie pana Syrygiusza plus że widzieliśmy w oknie jakiegoś faceta. To Adam Tozalski. Kochanek pani Luizy. -Jasne..- powiedziała Anabela- zapomniałaś dodać akcje w moim domu. Czekaj, on wtedy był z nimi! To on się najbardziej do mnie dobierał! Kurcze, szkoda że ojciec był też pijany, wtedy by mógł powiedzieć gdzie on mieszka. -Wiesz Ana, że możemy go śledzić?! -Jasne Hela- powiedziała Anabela- ale zrozum to, że my mamy po czternaście lat i wątpię, że coś z tego wyjdzie. -Nie ważne. Próbujemy! -Ale dopiero od jutra, jutro piątek… -Jasne Ana, a teraz wracajmy zanim się kapną, że nas nie ma. A tak w ogóle- dodała- to ty masz go obok, za oknem więc śledź go! Ja też będę, zapisuj info i potem będziemy wiedziały wszystko.
Luiza wyjrzała przez okno. Zobaczyła Anabelę wychodzącą z samochodu. -Ta nastolatka może nam popsuć szyki- powiedziała do Adama. -Ona jest za młoda –powiedział- ja zaraz wracam do siebie. -Odbiło Ci? Zostawisz mnie tak? -Nie, ale wiesz.. musze iść wziąć resztę rzeczy, będę rano- rzekł i pocałował ją w policzek.
Anabela zerknęła przez okno w swoim pokoju, zobaczyła Adama i zanotowała. „Wymyka się o drugiej w nocy i udaje się na aleje bloków mieszkaniowych” . Anabelę zżerała ciekawość. Wyszła z domu i zaczęła go śledzić. Adam wszedł do najmniejszego bloku, do mieszkania szóstego. Zamknął drzwi. Anabela napisała „Najmniejszy blok, na samym końcu ul. Tolerancji 5/8”. Wyszła z klatki i poszła do domu.
Helena weszła do domu. Zapaliło się światło. -Gdzie się było?- zapytał Edi -Tatusiu.. ja… no…. -Ona była na chwile przed domem tato, bo z okna jej wyleciała bluzka.- skłamał Dawid -Tak to prawda – jęknęła Helena -Jak tak to w porządku- rzekł Edi i poszedł do łazienki. Helena odetchnęła. –Dzięki. -Mało brakowało! –powiedział Dawid z satysfakcją. -Dzięki- powtórzyła i udała się do swojego pokoju gdzie jej komputer pokazywał, że ma nową wiadomość. Otworzyła ją. „Mam już pierwsze informacje, śledziłam tego Adama. Mieszka w tym najmniejszym bloku na ulicy Tolerancji 5 mieszkanie ósme. Wymknął się w nocy … A ty coś wiesz?” Zaraz jej odpisała. „Dobra robota, je jedynie wiem ,że Dawidowi należy się solidny całus, bo mnie uratował przed ojcem.”
Piątek. Klasy gimnazjalne poszły do kina. Był to kolejny „seans” na którym piąty raz z rzędu Rafał ujrzał tę samą dziewczynę. Był on chłopakiem z wymiany z ostatniej klasy liceum, pochodził z Barcelony. Był tą dziewczyną zafascynowany, jednocześnie ogromnie go nie onieśmielała. Najwyraźniej twierdził ,że była stąd. Helena drobna czarnowłosa, której zdecydowane rysy twarzy świadczyły o zdecydowaniu i silnym charakterze; jednak jej oczy pełne radości dziecka, sprawiały, iż trudno było jej się oprzeć. Już, któryś dzień z kolei spoglądała na ciągle zerkającego na nią chłopaka. Zastanawiała się kim ów tajemniczy nieznajomy może być? -Rafał! Znowu na nią się gapisz?! - wyrwał chłopaka z zamyślenia podniesiony głos kolegi, Mariusza. - Po prostu mam wrażenie, że skądś ja znam. Jestem tego pewien! – nie wytrzymał chłopak. - Opowiadasz głupoty. Wiem, że świat jest mały, ale Polska to nie zbyt dobre miejsce na spotykanie starych przyjaciół. - wyraził swoje zdanie Mariusz po czym powrócił do oglądania szkoły. Dziewczyna z ogromnym zainteresowaniem przyglądała się Rafałowi. Nie wiedziała ich pierwszy raz... o nie... Przecież jeździła na wakacje do Barcelony i jeździ tam co roku . - Umów się z nią skoro nie możesz już wytrzymać! - nie wytrzymał Mariusz. - Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał... - To co stoi na przeszkodzie? - Problem w tym, że nie wiem! -Raf! Co z Tobą?! Nigdy nie miałeś z czymś takim problemów! - Taaaak... ale ona... mówię Ci, że ją znam! Na pewno! - Mariusz spojrzał na niego dziwnie po czym mruknął coś do siebie i odpuścił. Przez kolejne godziny Helena wraz z Anabelą dostrzegała wpatrującego się w nią chłopaka. Pamiętała go i... wiedziała kim jest, ale nie chciała, żeby wszystko wróciło. Pamiętała jego słowa sprzed ośmiu lat : "Za cztery lata do mnie przyjedź to się Tobą zaopiekuję." - wiedziała, że było to powiedziane żartobliwe jednak było w tym coś co nie dawało jej spokoju... Anabela zwykle z ogromną pasją wpatrywała się w Heleną i przypominała jej o Sidzie, gdy nagle poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu, bała się odwrócić, łudziła się, że to on, a nie chciała się rozczarować : - Helka? - usłyszała ten sam, tak kochany głos. Dobrze go pamiętała. W końcu zdecydowała się odwrócić. Wysoko zadarła głowę, aby spojrzeć chłopakowi, raczej dorosłemu mężczyźnie w oczy. - Nie mówią na mnie tak od lat... - powiedziała cichutko. Żadne z nich nich nie mówiło, bali się przerwać tę błogą ciszę. Patrzyli sobie po prostu w oczy, w końcu Rafał objął ją mocno : - Nawet nie wiesz jak tęskniłem. - powiedział cicho, a ona uśmiechnęła się do Anabeli -Ana to jest Rafał… Rafał to moja przyjaciółka Anabela ale mów jej Ana. -Nic dziwnego że spodobała się Mariuszowi! –rzekł po chwili
Henryk wrócił z pracy dość wcześnie. Rzucił się na kanapę i widać było, że cierpiał. -Kochanie ty już w domu?- zapytała troskliwie Andrea -Tak… A Any jeszcze nie ma? -Nie wróci później… Co się stało? -Mam dosyć! –rzekł po chwili- No… ZWONIŁ MNIE! No dobra, sam się zwolniłem, już nie mogłem! Mogę być taki jak on! Tylko wystarczy kasa, którą mi przelał za te wszystkie lata pracy, kupić teren i zabrać się do pracy! A ty będziesz nadal pracować w swoim salonie. -A w takim razie Henryku- powiedziała ze złością- ja idę do swojego salonu pracować dalej bo muszę się na czymś wyładować, a ty „szukaj” swojego terenu- odwróciła się plecami- a co w ogóle planujesz sprzedawać? -Zabawki! Kochanie…. Chciałbym.. mieć drugie dziecko! -Słucham? No… kochanie.. ja już jestem w ciąży… szósty miesiąc…- przyznała się Andrea -To cudownie! Moja kruszynka! Jest! Będziemy mieli jeszcze jedno dziecko! Aha i to dla Ciebie- dał jej kwiaty- a misia dam Anie. -Ah, ta nasza Anabela.. Oj! Już idę do pracy! –i wyszła. -A czemu mi nie powiedziałaś… że potomek jest w drodze.. jak mogłaś…
Andrea szła przez miasto, weszła do sklepów i zaczęła kupować. Zakupy były jedynym jej ratunkiem przed załamaniem. Sądziła ,że jej mąż sobie nie poradzi z własnym biznesem. Potem udała się do swojego salonu. -Witaj szefowo!- jęknęła jedna kobieta Zaraz zaczęła się również brać do pracy i strzyc pewną panią.
Helena wraz z Rafałem spacerowała po mieście wraz z Anabelą i Mariuszem, chcieli jak najszybciej nadrobić stracone lata : - Dlaczego przez te lata nie dawałaś żadnego znaku życia?! - zapytał niespodziewanie Rafał. - No cóż... wiedziałam dobrze, że miłość, którą Cię darzyłam jest bez szans. Postanowiłam spróbować zapomnieć.... - Boże... a ja, ja byłem przekonany, że Ty... że nigdy nie będziesz chciała ze mną być! - dziewczyna spojrzała na niego zszokowana. - Helka! Ja zakochałem się w Tobie od pierwszej rozmowy! Ale byłem świadom, że jesteś młoda, a ja, ja nie nadaję się dla Ciebie. Nie chciałem Ci niszczyć życia, wiedziałem jak ludzie będą traktować nasz związek, zresztą myślałem, że TY do mnie nic nie czujesz... - położyła rękę na jego ustach, po czym zatopili się w namiętnym pocałunku. Anabela spojrzała na Helenę i rzekła jej na ucho- A Sit?- po czym Helena odpowiedziała- Cicho, to przygoda!
Anabela odłączyła się od grupy. Usłyszała jedynie słowa Heleny- Dzisiaj dyskoteka, bądź! Chciała wydać kieszonkowe, poszła na zakupy –Jak ona mogła zdradzić Sita?- myślała cały czas. Sądziła, że „małe” zakupy ją zadowolą. Poszła do sklepu z ubraniami i wykupiła jego połowę. -Co jeszcze podać? -Gazetę „Twist”, „Wiesz co się dzieje” i „ Plotki”. -To będzie.. 345$, coś jeszcze? -Tak te perfumy… To wszystko- podała pieniądze, wzięła siatki i wyszła. Po czym myślała "Ale nie tylko ona zdradza swojego chłopaka, dobrze że nic nie palneła o mnie!"...Ściemniło się, a ona jeszcze zajrzała do matki.
C.D.N =*
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 34 wyników • 1, 2
|
|