|
|
 |
Niby Życie w Świetle Mroku |
Anabell - 03.07.2010 22:22
Niby Życie w Świetle Mroku
1. Świt. Wspaniele. Kolejny nudny i głupi dzień. Co ja niby mam w tym czasie robić? Wyjść? Oczywiście! To by było równoznaczne ze śmiercią. Warknełam, a koty grzebiące w śmietnikach obok mojego domu rozbiegły się przerażone. Nie miałam zamiaru ich przepłoszyć. Ale jak dać upust emocjom w tym ciasnym pomieszczeniu. Zacisnełam ręce na brzegu fotela na którym siedziałam. Bez trudu połamałam oparcia. Miałam ochotę wypowiedzieć wojnę całemu światu. Ale co ja mogłam? Byłam tylko kilkunastoletnim wampirem. Zdaniem Setha- po prostu niczym. Właśnie, Seth- nienawidziłam go od pierwszej chwili od kąd obudziłam się jako wampir. Jego niby słodki uśmiech gdy spytałam gdzie jestem i kim on jest. Wstałam i ostrożnie wyjrzałam przez okno. Moje oczy zalała ogromna ilość bólu. Instynktownie zacisnełam powieki i zasłoniłam okno. Otworzyłam oczy i spojrzałam w lustro. Miałam opuchnięte powieki i policzki. Wampiry wręcz alergicznie reagują na promienie słoneczne. Ono po prostu nas zabija. Wypala oczy, pali skórę. Niszczy wnętrzności. Zupełnie jakbyśmy byli mrokiem. Chociaż właściwie to by się zgadzało z naszą naturą. Krew mnie zalewała gdy czasem słyszałam strzępki rozmów głupich nastolatek szalejących za opalaniem się. To jakby przy narkomanie mówić o dragach. Fantastyczne porównanie. Usłyszałam ciche kroki w piwnicy. Nawet się nie podnosiłam by wiedzieć że to wampir. Sam fakt że trafił tu podziemnymi korytarzami o tym świadczył. -Widze że komuś tęskno było za słoneczkiem.- usłyszałam tuż zza swojej głowy. Warknełam cicho a on zaśmiał się. Wiedział że i tak nic mu nie zrobię. -Nie szalej, zawsze ktoś może podciąć Ci te skrzydełka malutka.-syknął i usiadł na fotelu naprzeciw mnie. Uśmiechnął się drapieżnie. Prychnełam cicho. Seth zaśmiał się szyderczo. Musiałam przyznać że naprawde wyglądał jak model z czasopisma o modzie. Jego czarne włosy, oczy koloru szarego, pełne usta wykrzywione w szyderczym uśmiechu, pociągła twarz i prosta jak strzała sylwetka. Całokształt zapierałby dech w piersiach każdej normalnej dziewczynie, przynajmniej dopóki by się nie uśmiechnął. Sądze że raczej zmieniłyby o nim zdanie po ujrzeniu jego kłów. Zapatrzyłam się w ogień buhający w kominku. Było jeszcze kilka godzin do zachodu słońca. Usłyszałam ciche skrzypnięcie podłogi. Instynkt kazał mi się odwrócić by zlokaizować potęcjalne zagrożenie, ale rozum podpowiadał mi że to Seth. Mimo woli odwróciłam się i dostałam w czoło małym pudełeczkiem. Złapałam je. Spojrzałam spode łba na Setha. -Co to jest?- warknełam. Uśmiechnął się ironicznie. -Ojej, nie pamiętasz. Jesteś wampirem dwadzieścia lat. Znacząca liczba. I to jest drobny podarunek z tej okazjii.- znów się uśmiechnął. Zwęziłam oczy i w umysle zaczełam poszukiwać jakiegoś chaczyka. Żadnego nie znalazłam. Otworzyłam pudełeczko. Była tam najpiękniejsza broszka na świecie. Przedstawiała wielką ćmę. Skrzydełka miała wykonane z rubinów, oczka i odnóża malutkimi brylantami. Sięgnełam po nią, ale gdy tylko musnełam ją opuszkami palców, poczułam przeszywający ból. Oderwałam palce, zamknełam pudełeczko i rzuciłam nim w Setha. Był na to przygotowany więc złapał futerał nim zdążył w niego trafić. Odwróciłam się rozwścieczona. Kolejny słaby punkt bycia wampirem- srebro. Dla ludzi błyskoki, dla Nas bolesna śmierć. Tak jedynie można było nas zabić, przebijając srebrnym szpikulcem serce. Powietrze zadrżało od jego śmiechu. Miałam ochotę wygarnąć mu za to ale nie zdążyłam. Oboje odwróciliśmy się na dźwięk głośnych kroków w piwnicy. Seth przyczaił się do skoku i odwrócił głowę w moją stronę. Również kucnełam. Czekaliśmy w tej pozycji około trzydziestu sekund, aż w końcu uderzył w nas zapach krwi. Ludzkiej krwi. Mój umysł opanowała tylko jedna myśl: zlokalizować zapach. Wstrzymałam oddech i spanikowana spojrzałam na Setha. Stał wyprostowany i dzikim wzrokiem patrzył na drzwi. Czekał aż się otworzą. Wstałam i rzuciłam się na niego. Chwyciłam go z tyłu za ramiona i odciągałam w stronę drzwi do podziemnych korytarzy. Poddawał się, zamknełam drzwi gdy tylko udało mi się go tam wciągnąć. -Seth?- szepnełam. Zamrugał kilka razy, bardzo szybko i wstał energicznie. Miał odpowiedzieć, ale usłyszeliśmy cichy głos dochądzący z pomieszczenia obok. -Wyjdź. No dalej. Gdzie jesteś? -delikatny dźwięczny głos wabił, ale wetknięta pomiędzy słowa groźba, psuła cały efekt. Seth skinął na mnie i zaczął biec w dalej, w głąb korytarzy. Ruszyłam za nim. Dogoniłam go w kilka sekund. Miał zaciętą minę. Przez moment zapatrzyłam się w ciemność przed nami. Seth narzucił jeszcze szybsze tempo. Mimo że już się nie męczyłam, to jednak długi bieg mnie znudził. Kiedy zatrzymał się raptownie, musiałam dobiec do niego gdyż za mocno się rozpędziłam. Chciałam spytać go dlaczego uciekamy, ale zatkał mi usta ręką i zaczął nasłuchiwać. I wtedy nie wytrzymałam. -Dlaczego uciekamy?- milczał. -Do jasnej cholery, odpowiedz!- wykrzyknełam. Odwrócił się szybko i zmroził mnie wzrokiem. -Zamknij się.- warknął i znów zaczął biec. Miałam ochotę go uderzyć. Zacisnełam zęby i ruszyłam za nim. Gdyby nie fakt, że jest moim stwórcą dawno bym odeszła. Ale nie! Głupie prawo Stworzenia. Musiałam z nim zostać, dopóki nie zwrócił mi wolności. Ale to mogło nigdy nie nastąpić. Byliśmy tak daleko od domu, że nawet gdyby krzyczelibyśmy oboje a całe gardło , a ktoś stał w korytarzach pod naszym domem, i tak by nas nie usłyszał. -Dale...-nie skończyłam. W moim myśle rozległ się głos Setha. "Jeżeli chcesz coś powiedzieć, zrób to przez umysł." usłyszałam jego jadowity głos. "Wynocha z mojej głowy!" syknełam i spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem. Wzruszył ramionami "Wolałbym w ten sposób się komunikować, będziemy dużo mniej słyszalni." odpał lekko. "A nie możemy robić tego w twojej głowie?" spytałam z nadzieją. Uśmiechnął się samymi wargami. "Wolałbym nie." Nie wiem jak daleko byliśmy, ile kilometrów pokonaliśmy biegnąc. Dziesiątki, setki, tysięcy? "Zatrzymaj się." rozkazał Seth. Stanełam, ale on biegł dalej. Również zaczełam biec, lecz warknięcie z głębi korytarza mnie powstrzymało. "Nie rozumiesz co to znaczy?! Zostań tutaj!" jemu to by się przydały środki uspakające. Usiadłam opierając się plecami o ścianę. Zaczełam zapamiętywać zapachy. Setha nie było już chyba około godziny. Z nudów zaczełam liczyć swoje oddechy, gdy doszłam do dwustu trzydziestu siedmiu w głowie usłyszałam mentalny głos Setha. "Chodź." I tyle, wstałam i powoli zaczełam iść w kierunku miejsca w którym pobiegł. "Szybciej to nie łaska? Zaraz zamkną wrota." warknął. Posłałam mu niemą groźbę i puściłam się biegiem. Minełam kilka skrzyżowań kedy usłyszałam znów jego głos. "Teraz w lewo, a następnym w prawo a później cały czas prosto. Pospiesz się." Przyśpieszyłam jeszcze bardziej. Na końcu korytarza stała samotna kobieta. Miała cerę koloru brzoskwini, złote loki sięgały jej do kostek a żółte oczy przywircały mnie do podłogi. Była to Dafra. Jakby odmiana elfów, tyle że o wiele bardziej niebiezpieczna. -Chce przejść.- warknełam. Uśmiechneła się tylko groźnie, ale posłusznie otworzyła żelazną bramę. Niepewnie wkroczyłam do środka rozglądając się naokoło. Równie dobrze mogłaby to być pułapka. Przedemną stały olbrzmie drzwi z czarnego drewna, niepewnie otorzyłąm je i wkroczyłam do środka. Oczy rozszerzyły mi się ze zdiwienia. Czegoś takiego nie widziałam jeszcze nigdy.
hysteria - 04.07.2010 10:26
Cytat:
Wspaniele
wspaniale Cytat:
Zacisnełam
zacisnęłam Cytat:
od kąd
odkąd Cytat:
-Widze że komuś tęskno było za słoneczkiem.-usłyszałam tuż zza swojej głowy.
Widzę, że komuś/bez kropki przed myślnikiem Cytat:
Warknełam
Warknęłam Cytat:
-Nie szalej, zawsze ktoś może podciąć Ci te skrzydełka malutka.-syknął i usiadł na fotelu naprzeciw mnie.
[...]te skrzydełka, malutka/bez kropki przed myślnikiem Cytat:
Prychnełam
Prychnęłam Cytat:
Sądze że
Sądzę, że Cytat:
Skrzydełka miała wykonane z rubinów, oczka i odnóża malutkimi brylantami.
o co chodzi w tym zdaniu ? Cytat:
błyskoki
jaki?!
tych błędów jest jeszcze więcej, ale mnie ręka boli od poprawiania. znów wampiry, aghr! moja ocena: 6
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|