,,Życie nie zawsze jest takie słodkie,, Pamiętnik Vanity

,,Życie nie zawsze jest takie słodkie,, Pamiętnik Vanity

Podstrony
 



Vanillea - 31.08.2009 16:25
,,Życie nie zawsze jest takie słodkie,, Pamiętnik Vanity
  No dobra,wiem,że to jest głupie i beznadziejna,ale daje tu te swoje wypociny.Całe opowiadanie jest o dziewczynie,która wyprowadziła się od rodziców by zacząć wielką karierę,a dokładniej modelki.
Napisałam gdzie indziej już 4 rozdziały więc od razu dam wszystkie,a potem będę na bieżąco edytować i doklejać kolejne rozdziały.

Prolog

Dlaczego wszyscy są tacy podli?Dlaczego moi przeklęci rodzice wysłali mnie do szkoły na jakimś odludziu,gdzie nikogo nawet nie znam?I dlaczego wynajęli mi mieszkanie w najgorszej dzielnicy Nowego Jorku?

Na te pytania raczej nie znajdę odpowiedzi.
Jestem Vanity,mam 18 lat.Nie wyglądam co prawda na jakieś dzieło sztuki,ale nie jestem też brzydka.Powiem,że jestem przeciętna.Mam długie falowane,brązowe włosy i zielone oczy.Wzrostem też nie mam co się chwalić.Jak na swój wiek mam "tylko" 170 cm wzrostu.Wiem mam kompleksy.Nie wiem dlaczego nie podoba mi się mój wzrost.Jedyne czym mogę się pochwalić to nienaganna figura,na którą wszystkie dziewczyny patrzyły z podziwem,a chłopaki z uwielbieniem.Chodź wyglądam nieźle nie jestem szczęśliwa.Jadę teraz taksówką i czekam co przyniesie mi los.

Rozdział 1

Wysiadłam z taksówki.Zapłaciłam kierowcy,który zaraz odjechał w zamgloną dal.Obładowana walizkami powoli zbliżałam się do mojego nowego domu.Wreszcie wyczerpana stanęłam pięć metrów od wejścia.Rzuciłam bagaże na ziemię.Wiatr rozwiewał moje długie włosy,a deszcz je moczył i przyklejał do twarzy.Parasolkę miałam co prawda w plecaku,ale nie chciało mi się jej wyjmować.Nie teraz,gdy miałam przed sobą kamienicę,która wyglądała jak żywcem wyjęta z horroru.A może tylko tak mi się zdawało przez okropną pogodę?Zrobiłam krok do przodu i zaraz tego pożałowałam bo pół buta znalazło się w gęstym,głębokim błocie.Zaczęłam przeklinać pod nosem.Jak tylko znajdę się w mieszkaniu będę musiałam je wyczyścić.Przestałam zajmować się moim brudnym butem.I zaczęłam oglądać dokładniej kamienicę.Nie myliłam się.Ona rzeczywiście tak wyglądała nawet w strugach deszczu i mgle.Wyglądała jeszcze gorzej niż sobie ją wyobrażałam.Ale no cóż...co poradzić?Wzięłam walizki z mokrej ziemi i omijając szerokim łukiem wszystkie kałuże i błota dotarłam do głównego wejścia.Pchnęłam drzwi.W środku nie różniło się za bardzo.Omiotłam wzrokiem korytarz szukając windy.Pięknie.Nie ma jej.Zresztą mogłam się domyślić.Mieszkanie miałam na jedenastym piętrze.Z ciężkim westchnieniem znalazłam schody i powoli zaczęłam wchodzić na samą górę.Po paru minutach stałam przed wejściem do mojego nowego domu.Z kieszeni kurtki wyjęłam klucz i wsunęłam do zamka.Drzwi wydały zgrzyt i otworzyły się z głośnym jękiem.Moim oczom ukazało się wnętrze o wiele schludniejsze niż reszta,ale nie idealne.W całym domu panowały ciepłe kolory co wprawiło mnie w dobry nastrój.Była kuchnia z jadalnią,mały salonik,łazienka i sypialnia.Do tego ostatniego pomieszczenia udałam się od razu.Jaj tylko otworzyłam drzwi wydałam okrzyk zachwytu.Na środku pokoju stało wielkie łóżko z baldachimem.Obok niego stała mała szafka nocna z lampką.Była także toaletka,mała sofa i wielka szafa.Podeszłam do niej zatapiając się w miękkim dywanie.Otworzyłam ją i powoli,nie śpiesząc się wypakowywałam walizki.Po niespełna 20 minutach skończyłam.Zmordowana ciężkim dniem położyłam się na sofie i patrząc w wielkie okno powoli zapadałam w sen.

Rozdział 2

Obudził mnie ranek.Słoneczne promienie słońca oblały całe pomieszczenie.Otworzyłam zaspane oczy.Po zmianie pogody wszystko było bardziej żywe i radosne.Uśmiechnęłam się.Tylko dlaczego ja jestem w ubraniu?Przypominałam sobie cały wczorajszy dzień.Musiałam przypadkiem przysnąć.Wstałam z sofy i udałam się do łazienki.Przechodząc przez kolejne pomieszczenia stwierdziłam,że wyglądają one zupełnie inaczej jak na taką obskurną kamienicę przystało.Pozory mylą.Przekroczyłam próg łazienki.Nie była ona duża,ale miała swój klimat.Dominowały w niej zdecydowanie błękity.Po napuszczeniu wody do wanny rozkoszowałam się w tej cudownej kąpieli.Dookoła latały kolorowe bąbelki jak małe motylki.Po kilku minutach niestety musiałam wyjść bo czas leciał nieubłaganie,a dzisiaj przecież pierwszy dzień w nowej szkole.Opatulona ręcznikiem udałam się do wielkiej szafy.Pozostało tylko jedno pytanie.W co się ubrać?Nie mogłam byle jak,nie wypadało.Po głębszym namyśle zdecydowałam się na białe rurki,niebieską tunikę i szpilki.Wzięłam torbę z książkami z przedpokoju i starannie zamknęłam drzwi.Zeszłam po schodach i znalazłam się na ulicy.Było ciepło.Już nie było śladu po wczorajszym deszczu.Skręciłam i powoli ,nie śpiesząc się szłam do szkoły wsłuchując się w śpiew ptaków.Minęłam parę sklepów i domów i po paru minutach zobaczyłam budynek szkolny.Nie był specjalnie duży,ale też nie za mały.Przechodząc przez bramę ściągałam na siebie wiele ciekawskich spojrzeń.Nie zwracając za bardzo na nich uwagi udałam się do klasy,w której miałam teraz lekcje.Po przekroczeniu progu klasy usiadłam w ławce.Rozejrzałam się.Wszyscy korzystając,że nie ma jeszcze nauczyciela,gadali,śmiali się,abo robili papierowe samolociki.Niestety wszystko to się skończyło się po chwili.Do klasy wszedł nauczyciel.Usiadł i zaczął czytać listę.
-Vanity Beneville
-Jestem - odpowiedziałam
Nauczyciel zerknął z nad dziennika.
-To ty jesteś nowa,tak?
-Owszem
-Mam nadzieję,że będziesz miała dobre oceny bo nie wyglądasz na głupią.
Rozległo się parę chichotów
-Tak na pewno.
-To dobrze.
Do końca lekcji nie odzywałam się.Po dzwonku wyszłam z klasy.Oparłam się o ścianę.Nagle podeszła do mnie jedna dziewczyna.
-Hej jestem Kate,a ty to pewnie Vanity?
-Tak to ja
-Na pewno ci się u nas spodoba.A panem Carnem się nie przejmuj,on zawsze taki jest.
-Serio?
-Taaa,słuchaj pójdziesz ze mną po lekcjach do kawiarni?Jest jedna niedaleko.
-Jeśli chcesz...
-Ok to jesteśmy umówione.
Kate odeszła.Ucieszyłam się,że wreszcie kogoś tu poznałam.Rozległ się dzwonek.Musiałam wracać do klasy.

*****************************************
Po skończonych lekcjach poszłam z Kate do kawiarenki położonej dwie przecznice stąd.Zajęłyśmy miejsca przy oknie.
-To skąd w ogóle jesteś - spytała Kate
-Wyprowadziłam się od rodziców.To był ich pomysł,chcieli żebym poznała inne miejsca poza moim miasteczkiem.
-To znaczy,że mieszkasz sama?
-Tak.
-Masz jakieś plany na przyszłość?
-Właściwie to jeden.Od dawna chciałam być modelką.Odkąd miałam cztery lata ubierałam się w ciuch mamy i udawałam,że chodzę po wybiegu.Od tamtej chwili stwierdziłam,że chcę właśnie to robić.
Kate zamyśliła się.Nie wiedziałam co o tym sądzi,ale chyba jej się podobał mój pomysł.Po minucie milczenia odezwała się.
-Wiesz,widziałam takie jedno ogłoszenie.W agencji modelek mają casting.Ma on się odbyć już jutro o 14.00.Jak chcesz możesz tam się zapisać.
-Może...
-Zgłoś się tam.Może ci się poszczęści i cię wybiorą.
Przed oczami stanęła mi wizja siebie,chodzącej po wybiegu ubrana w ciuchy słynnych projektantów...
-Zgoda.Pójdę tam.
-Super.Będę trzymała za ciebie kciuki.
-Dzięki.Ale wiesz muszę już iść.Jest trochę późno,a ja mam parę spraw do załatwienia.
-Ok to bye
-Bye
Zostawiłam Kate w kawiarence.Ruszyłam w kierunku domu w promieniach zachodzącego słońca.Nie wiedziałam co myśleć.To moja jedyna szansa wziąść udział w castingu,ale czy mi się uda?Po dotarciu do domu wzięłam długą kąpiel i rozłożyłam się na łóżku rozmyślając o całym minionym dniu...

Rozdział 3

Wstał kolejny dzień.Otworzyłam oczy.Przez parę sekund nie wiedziałam co się dzieje.I było to bardzo miłe uczucie,ale zaraz zostało zepsute przez pamięć,która nagle mi przypomniała o castingu.Znowu spanikowałam.Jak mogłam się na to zgodzić?Nie mogłam już się wycofać,straciłabym twarz.I tak wczoraj chodziłam jak we mgle.Wstałam szybko z łóżka.Muszę zrobić zakupy.Od wczoraj żywię się tylko w różnych knajpach.
Po piętnastu minutach była gotowa.Wyszła na zewnątrz.Pogoda już niestety pogorszyła się.Niebo się zachmurzyło,a drobne kropelki deszczu uderzały o jej twarz.Zły znak.
O ile pamiętała sklep znajdował się niedaleko,parę domów dalej.W końcu go znalazła.Pchnęła przeszklone drzwi i weszła do środka.Sklepik był mały,prowadzony przez jednego,trochę już starszego,tęgiego mężczyznę.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc?
-Dzień dobry poproszę chleb,masło,jakąś wędlinę i dżem truskawkowy.
Sprzedawca odszedł trochę dalej i wrócił z produktami.
-Należy się 10 dolarów.
-Proszę
-Dziękuje,wpadnij tu jeszcze.
-Na pewno.Dzięki
To powiedziawszy wyszła ze sklepu z siatką w ręku.Pogoda wcale się nie zmieniła,może tylko tym,że zaczął wiać silny wiatr.Chodząc pomiędzy budynkami natrafiła na agencję modelek,o której mówiła Kate.Zaciekawiona podeszłam bliżej.Na wielkich drzwiach wisiało ogłoszenie.

Chcesz być naszym modelem?
Przyjdź na casting w sobotę o godzinie 14.00!
Każdy ma szansę!

Gapiłam się na ogłoszenie jak zahipnotyzowana.Nagle poczułam niesamowity przypływ energii i nadziei.Uwierzyłam,że wszystko musi się udać.Nie zważając na to,że byłam już mokra od deszczu,pobiegłam do domu.Muszę mieć przecież jakieś ciuchy,nie pokaże się tam w jakiś szmatach.Jak dotarłam do mieszkania,odtworzyłam szafę.Popatrzyłam na stertę ubrań i zaczęłam ją przeglądać.Nic się nie nadaję.Pomyślałam.Chyba znowu muszę iść na zakupy.Tylko gdzie tu jest jakieś centrum handlowe?Wyszłam na korytarz.Trochę zasmucona wyszłam na ulicę.Popatrzyłam na drugą stronę.Chodziła tam jakaś dziewczyna.Po przyjrzeniu stwierdziłam,że to Kate!
-Hej Kate zaczekaj!
Popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Vanity to ty?Nie sądziłam,że cię tu spotkam.
-Ja też.Słuchaj musisz mi pomóc.Nie wiem w co się ubrać na casting,a moja szafa świeci pustkami.Wiesz,gdzie tu jest jakieś centrum handlowe?
Kate zamyśliła się.
-A jest jedno niedaleko.Chodź zaprowadzę cię.Przyda ci się trochę pomocy przy doborze stroju.
Weszłam z nią w ciemną uliczkę,ale tylko na chwilę bo zaraz wyłoniłyśmy się na trochę większą ulicę.Chodząc ścieżką zastanawiałam się ile tu jest jeszcze ciekawych miejsc.
Po paru minutach szybkiego marszu zobaczyłam ogromne centrum handlowe.Po przejściu przez ruchome drzwi znalazłyśmy się w środku.
-No ok.Teraz trzeba ci coś znaleźć.
Chodziłam z Kate od sklepu do sklepu,przymierzając tysiące ciuchów.Zwiedziłyśmy prawie wszystkie od H&M do Vanilli.W końcu po kilku godzinach Kate znalazła dla mnie małą czarną,białe bolerko i czarne szpilki na wysokim obcasie.
-No teraz będziesz wyglądać o wiele lepiej - powiedziała Kate po wyjściu z centrum.
-Tak,teraz tak.Nie wiem jak ci dziękować.
-E tam,to drobiazg.Lubię chodzić po sklepach.
-Która godzina?
-Dochodzi 12.30.Masz jeszcze półtorej godziny.Lepiej zacznij się powoli szykować.
-Ok,dzięki za wszystko.
-Tu masz moją komórkę.Daj mi znać jak poszło.
Wcisnęła mi w rękę zwitek papieru.Rozstałyśmy się przy wejściu do mojego domu.Obiecałam jej wszystko opowiedzieć jak wrócę.W mieszkaniu spojrzałam na zegarek.Jeszcze godzina.Spokojnie zdążę.
Nagle mój brzuch wydał znak protestu.No tak nie jadłam jeszcze śniadania.Weszłam do obszernej kuchni.Urządzona była w modernistycznym stylu.Ciemne i jasne drewno było wszędzie.
Po zjedzeniu śniadania,a właściwie obiadu zaczęłam się szykować do wyjścia.Włożyłam sukienkę,bolerko i szpilki,a do tego jeszcze złote kolczyki i bransoletkę.Wyszłam z domu.Deszcz już nie padał,powoli się rozchmurzało.Ruszyłam do agencji.Po przejściu przez próg ujrzałam masę ludzi.Każdy chciał się tu dostać.Jedna kobieta rozdawała numerki.Podeszłam bliżej.
-Kto nie ma jeszcze numerka?
-Ja-powiedziałam
-Masz numerek 234 i czekaj na swoją kolej.
Poszłam usiąść na krześle i cierpliwie czekałam.

*****************************************
Czekałam już chyba ze dwie godziny,gdy z głośników rozległ się głos.
-Numerki od 230 do 235
To ja.Ciśnienie mi podskoczyło,serce waliło jak oszalałe.Razem z czterema innymi dziewczynami weszłam do sali.Wyglądała jak scena i w pewnym sensie nią była.Na środku stało małe podwyższenie,a przed nim stół z jury.Dwóch mężczyzn i kobieta po środku.
-Ok ustawcie się na scenie numerkami wzwyż.
Ustawiłam się jak miałam.Byłam przedostatnia.
-Najpierw numerek 230.
Na środek wyszła mała dziewczynka,ale nie dzieciak,miała może z 14 lat.
-Na początek powiedz jak masz na imię i nazwisko,czym się interesujesz i dlaczego chcesz się dostać do naszej agencji?
-Nazywam się Samantha Vall.Interesuję się modą i zwierzętami.Chcę się tu dostać bo to jest moje największe marzenie.
-Dziękuje,teraz numerek 231
Wyszła kolejna dziewczyna,na oko o rok starsza ode mnie.Wyglądem przypominała typową lalunię.
-Nazywam się Louisa Call.Interesuję się tylko modą.Chcę się tu dostać bo mój tata jest tutaj szefem,a więc mam duże szanse.
-Dziękuje,teraz numerek 232.
Po dwóch kolejnych dziewczynach przyszła kolej na mnie.
-Numerek 234
Nogi miałam jak z waty.Podeszłam bliżej.
-Nazywam się Vanity Beneville.Interesuję się modelingiem i rysowaniem.Chcę się tu dostać bo zawsze chciałam coś w życiu osiągnąć.
-Dziękuje bardzo,jeszcze tylko numerek 235.
Wróciłam do szeregu.
Po przesłuchaniu ostatniej dziewczyny kazano nam wrócić na korytarz i czekać na ogłoszenie wyników.

****************************************
Minęła godzina,może dwie,gdy drzwi się otworzyły i wyszło na korytarz jury.
-Dostały się do nas numerki 230,235 i...234!
Oblała mnie fala szczęścia i ogromnej ulgi.Zauważyłam,że dziewczyna z numerem 231 patrzy na mnie nienawistnie.
-Gratulacje.Dostajecie od nas firmową torebkę z kartą kredytową na 10 000 dolarów.
Po wyjściu z agencji byłam szczęśliwa jak nigdy.Od razu zadzwoniłam do Kate.
-Halo?
-Kate dostałam się!

Rozdział 4

Następnego dnia spotkałam się z Kate w naszej ulubionej kawiarence na AlisonShell.Miałam jej tyle do opowiedzenia,a ona sama się dopytywała ile wlezie,chcąc znać wszystkie szczegóły.Popijając mrożoną kawę przedstawiałam jej cały poprzedni dzień od naszego rozstania.Kate słuchała tego wszystkiego z rozdziawionymi ustami.
-...no i przyjęli mnie.Jeszcze dali mi torebkę z kartą kredytową na 10 000 dolarów.
Podałam jej torebkę.Zaczęła ją oglądać z nabożną czcią,nie przeoczając żadnych szczegółów.
-Boże Vanity masz wielkie szczęście.Naprawdę z całego serca ci gratuluję.
-No...na początku myślałam,że wylecę stamtąd z hukiem,ale jednak...jest jak jest.
Kate nagle zrobiła smutną minę.
-I pewnie nie będziesz miała czasu się ze mną spotykać prawda?
-Nie no skąd!Kariera nas nie rozdzieli.Zawsze będziemy najlepszymi przyjaciółkami.
Uśmiechnęła się do mnie.
-Mam nadzieję Vanity,mam nadzieję.

*******************************************
Wczesnym rankiem ruszyłam do agencji modelek na pierwsze spotkanie.Po dostaniu karty kredytowej nie musiałam się martwić w czym pójść.Po przejrzeniu paru sklepów znalazłam olśniewającą fioletową tunikę,ciemne rurki,żółty pasek i czarne szpilki ze sklepu Loners*.
Dochodząc do wejścia spostrzegłam cień majaczący za budynkiem.Nagle zniknął.Może mi się przewidziało,nie wiem.Nie przejmowałam się tym.W środku powitała mnie wysoka blondynka.
-Jestem nową stażystką tak?
-Tak - przyznałam
-W takim razie idź do drzwi po lewej.Tam czeka już reszta stażystek.
Poszłam pod wskazane drzwi.Zapukałam i weszłam.
Pokój był dość przestronny.Na samym środku stał długi stół,a przy nim krzesła,na których siedziały pozostałe 2 stażystki i parę innych,których nie znałam,zapewne reszta przyjętych.Od ściany do ściany przechodziła się długonoga kobieta.Powitała mnie uśmiechem.
-Aha jesteś Vanity Beneville? - spytała sprawdzając coś w swoim notesie.
-Tak owszem.
-Usiądź proszę tu.Są wszyscy?W takim razie możemy zaczynać.
Usiadłam we wskazanym miejscu.
-Nazywam się Alony Varness.Jestem waszą możemy nazwać opiekunką.To miejsce to tylko tymczasowa siedziba naszej agencji,stworzona na potrzeby castingu.Prawdziwa znajduje się w Paryżu,do której niedługo się przeniesiecie.
Przełknęła ślinę.
-Na tym spotkaniu omówimy podstawy waszej działalności tutaj.Na początek,mamy tylko jedno wolne miejsce na modelkę.
Przez salę przeszedł szmer.
-Oczywiście każda z was została tu zatrudniona,ale na stanowisko stażystki.Tylko jedna z was może wspiąć się wyżej,ale najpierw musimy sprawdzić wasze kwalifikację czyli czy nadajecie się do tego.Przez miesiąc będziecie musiały się wykazać kreatywnością i poczuciem stylu.Za tydzień wyruszacie wszystkie do stolicy mody,do naszej siedziby by zacząć szkolenie.Reszty rzeczy dowiecie się na miejscu.Teraz możecie się rozejść.
Wszyscy zaczęli się schodzić.Ja wciąż byłam w lekkim szoku.Opuścić to miejsce?Opuścić dom?Opuścić Kate?Nie mieściło mi się to w głowie.To oznaczałoby zdradę.Przysięgłam jej,że nic nas nie rozdzieli,a teraz miałabym być setki kilometrów dalej od niej,nie mając żadnego kontaktu prócz telefonu?Nie wiedziałam co jej powiedzieć.Ale w końcu i tak musiałabym to zrobić.Kariera modelki nie jest taka prosta jak mi się zdawało.
Nawet nie zauważyłam,gdy dotarłam do domu.Rozbita dotarłam do mieszkania.Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam pod znany mi numer.
-Halo?
-Kate to ja.Możemy się spotkać za 20 minut u mnie?
-Jasne,a coś się stało?
-W pewnym sensie.
-Zaraz będę.
Rozłączyłam się.Poszłam do swojego ulubionego fotela przy oknie.Czułam jak powoli ulatywało ze mnie całe szczęście z minionych dni.Czułam tylko pustkę w sercu.Robiła się ze mnie porcelanowa kukła.Czy to się skończy dobrze czy też źle?Nie umiałam na to odpowiedzieć jak na miliony innych pytań,na których nie znałam odpowiedzi.
Zabrzęczał dzwonek.Byłam już w stanie krytycznym.Otworzyłam drzwi.
-Cześć jes...Co się stało?
Nie wytrzymałam.Rzuciłam się na nią i zaczęłam płakać.Kate zaczęła mnie pocieszać.
-Już dobrze...Opowiedz mi co się stało.
Z trudem udało mi się powstrzymać łzy,ale wpuściłam ją do środka i zaprowadziłam do kuchni.
-No więc o co chodzi?
-Mam jechać do Paryża i tam zacząć szkolenie - powiedziałam wypranym z emocji głosem.Będę musiała cię opuścić,a przyrzekłam,że żadna kariera tego nie zrobi.Okłamałam cię.
Znowu łzy mi się zakręciły w oku.Kate wyglądała na równie smutną jak ja.
-Wiesz... - zaczęła - W pewnym sensie ja też cię okłamałam.
Spojrzałam na nią.
-Co?Jak to?
-No...ja też bym cię musiała opuścić.
Nie wierzyłam własnym uszom.
-W jakim sensie?
-No wiesz...Najlepiej ci opowiem wszystko od początku.
Poprawiła opaskę na włosach i zaczęła mówić.
-Mam bogatych rodziców.Mają sieć sklepów odzieżowych na całym świecie.Parę dni temu założyli siedzibę w Londynie.Tam jest najwięcej ich sklepów.Postanowili,że przeprowadzimy się tam już jutro..Już kupili dom.Wszystko załatwione.Ostateczną decyzję podjęli wczoraj.Nie chciałam ci tego mówić.Wolałam nie psuć twojego szczęścia.Więc właściwie obie zdradziłyśmy siebie nawzajem.
Nie wiedziałam co powiedzieć.Z jednej strony cieszyłam się,że nie zostawię tu Kate,ale też byłam rozżalona,że nie miałyśmy wiele czasu żeby lepiej się poznać.
-Szkoda,że stało się to tak szybko.Nie zdążyłyśmy się lepiej zapoznać,a już nasze drogi się rozchodzą - powiedziałam.
-No właśnie...Wiesz muszę iść,obiecałam mamie,że pomogę mamie w pakowaniu.
Wstałam.
-Nie zaczekaj chwilę.
Odwróciła się do mnie.
-Przepraszam,ale nie mogę.Naprawdę muszę już iść.
Podeszła do mnie i mocno uścisnęła na pożegnanie.
-Żegnaj.Może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Popatrzyła na mnie jeszcze raz i zniknęła za drzwiami.
Stałam jak zamieniona w kamień.Mój rozum nie przyjmował do wiadomości tego,że nasza przyjaźń się skończyła.Teraz naprawdę czułam się jak porcelanowa lalka.Bez rozumu,bez serca,bez poczucie tego co się stało.Nagle zapragnęłam tego,żeby moja świadomość odeszła bezpowrotnie.Żebym nie mogła o niczym myśleć.Żebym stała się tą figurką,która nie wiadomo czemu znalazła się w mojej dłoni.

*nazwa sklepu zmyślona przeze mnie.




edd.brr - 31.08.2009 16:38

  aż 4 rozdziały na początek? :O
szybka jesteś xD zaraz przeczytam to skomentuję :P



Mizia - 04.09.2009 20:10

  Zapowiada się ciekawie...na razie nie skomentuję bo chcę zobaczyć jak dalej potoczy się cała akcja:) Ale muszę przyznać że mnie zainteresowałaś...jestem ciekawa co będzie dalej...więc uprasza się o ciąg dalszy jak najszybciej:)



doom - 04.09.2009 21:18

  jak dla mnie takie trochę...sorry ale za infantylne. prostym językiem pisane, o typowej dziewczynie z marzeniami której sie wszystko udaje (czyt. znajduje kumpele, ciuchy na casting, dostaje się odrazu, itd.) nie podoba mi sie.
sorry jesli cie uraziłam, ale taka moja opinia, oczywiscie wszystko moze sie jeszcze inaczej potoczyć niż ja to opisałam...




Vanillea - 05.09.2009 05:27

  No może mniej więcej tak,ale na pewno nie będzie tak,że poleci do Paryża i od razu zrobi wielką karierę,tak szybko to nie.Będzie wiele zwrotów akcji.Dodam też,że wróci do gry "córeczka szefa" z 3 rozdziału.



boyx - 05.09.2009 07:35

  już w prologu jest błędów w trzy cholery
az szkoda czytac dalej; z postu doom dowiedzialam sie wszystkiego



Mizia - 05.09.2009 08:23

  Dajcie dziewczynie szansę, widać że ma dobry pomysł, może potrzebuje czasu żeby się rozkręcić? Nie namawiam do ochów i achów nad każdym fs'em czy innym rodzajem twórczości, ale nie przesadzajcie.

Błędy są, ale wszystko można przecież naprawić. Każdy przecież musi jakoś zacząć. Więc przestańcie się bawić w ekspertów i dołować ludzi na starcie, a spróbujcie znaleźć jakąś dobrą stronę i zachęcić do poprawy...Bo z podejściem co niektórych, jak ostatnio zauważyłam, to niedługo nikt nic nie będzie tu wstawiał...



boyx - 05.09.2009 08:39

  chyba nie zabraniasz krytykowac?
jakies swoje zdanie trzeba chyba miec, a ja nie bede KLAMALA, ze to jest fajne, ze moze sie rozkreci
i bledow jest od cholery w prologu, a ja nie jestem sklonna do owijania w bawelne. tak, moglam napisac:

Kod: nie jest superasne w wielkim stopniu superasnosci, ale mysle, ze mozesz sie jeszcze rozkrecic! postaraj sie pozbyc bledow, wydaje mi sie, ze masz mozille, i piszesz juz w okienku, bo po tych cudzyslowiach " mozna sie tego spodziewac, no, ale przeciez mozilla zaznacza bledy, wiec? :| ale ja napisalam to prosciej



edd.brr - 05.09.2009 10:36

  sory, chyba nie dam rady tego przeczytać jednak xD
po prostu mnie nie zainteresował prolog i z komentarzy też wynika że nie zafajnie..
ale pisz dalej :P może kiedy jednak się skuszę i przeczytam..



doom - 05.09.2009 11:44

  zgodzę się z absinth, ja wyraziłam tylko swoje zdanie.
jeśli nie spotka się z krytyką, to dalej będzie pisać w tym swoim infantylnym stylu.
Cytat:
Nie namawiam do ochów i achów nad każdym fs'em czy innym rodzajem twórczości, ale nie przesadzajcie. nie namawiasz do ochów i achów nad każdym opowiadaniem, to dlaczego krytykujesz nas kiedy właśnie to robimy - nie robimy ochów i achów do czegoś co nam się nie podoba. Czy może to zdanie tyczyło się tego co Tobie się podoba ?



boyx - 05.09.2009 12:06

  ostatnie zdanie Jadźki - dokładnie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • ,,Życie nie zawsze jest takie słodkie,, Pamiętnik Vanity
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates