W ciszy słów

W ciszy słów

Podstrony
 



zlota_rosa - 18.02.2006 06:49
W ciszy słów
  No będzie to raczej opowiadanie.Zapraszam do czytania. :)

Dziewczyna siedziała skulona na schodach w bloku.Myślała o swojim życiu,o tym co się stało,o wielu rzeczach.Nie mogła tego wszystkiego pojąć.Ogarniało ją przerażenie gdy myślała co będzie dalej.Co chwilę miała wrażenie,że jk by wszystko stało się przed chwilą,że ma obraz tego wszystkiego przed oczami.
Od tego zdarzenia minąl rok,a dziewczyna wciąż o tym myślała,wciąż j to dręczyło.Myślała czasem,czy by się nie zabić lecz nie miała odwagi.
Znowu zaczęła sobie przypominać co sie wtedy stało.
Widziala jak drzwi się otwierają,jak wchodzi do ciemnego mieszkania.




Lapis_Lasuli - 18.02.2006 10:32
Ech... sporo błędów, masa literówek, jak na tak krótki tekst. Po kropce i po przecinku dajemy spację. W ogóle zjadłaś kilka przecinków. Wrzuć tekst do worda zanim wkleisz go na forum.
I po co ten pierwszy post? Nie mogłaś dodać pierwszej części od razu? :O



zlota_rosa - 18.02.2006 11:36
......
  Przypominała sobie jak zapalała światło, jak zdejmowała ubranie wierzchne, jak wchodziła do salonu. Tam również zapaliła światło lecz gdy spojrzała na podlogę, krzyknęła i zgasiła je. Przez chwilę dyszała głośno lecz po momencie znowu zapaliła światło. Podbiegła do podłogi i usiadła na niej.Teraz już dokładnie widziała swojego chłopaka. Przypominała sobie jak wstała i jak poszł na balkon drąc się.
Pamiętała,że oczy miała wypełnione łzami i kiedy sobie o tym przypomina również ma.
Zadzwoniła w końcu na pogotowie chociaż domyślała się, że jest już za poźno. Chłopak miał podcięte gardło. Lecz jeszcze raz podbiegła do chłopaka i sprawdziła mu tętno, ponieważ miała nadzieję, że żyje.
Już potem wszystko poszło szybko. Przyjechała karetka i oczywiście oznajmiła, że chłopak nie żyje.
Wtedy dziewczyna wybiegła z mieszkania i za jego drzwiami zaczęła płakać.
W momencie przypominania sobie zdarzenia dziewczyna chwyciła za drążki metalowe i cały czas płakała.



zlota_rosa - 18.02.2006 14:40
Przykro mi, że nie piszę jakiś fajnych, ciekawych opowiadań, ale lubię pisać.
Czy możecie ocenić to opowiadanie. Czy może nawet nie chcecie, ponieważ szkoda na nie słów.

Nagle usłyszala jak ktoś pospiesznym krokiem wchodzi po schodach.Ta osoba gdy doszło koło niej, przystanęła na chwilę.
-Wszytko w porządku-powiedziała jakaś osoba.
Dziewczyna podniosła głowę w górę i obróciła ją w prawą stonę chcąc ujrzeć człowieka.
-......-chciała coś powiedzieć, ale nie mogła, wybuchnęła płaczem. I jeszcze jak ujrzał człowieka, który był mężczyzną, przypomnial się jej chłopak.
-Co się stało?-zapytał zmartwiony chłopak kucając obok dziewczyny.
Nie mogła nic z siebie wydusić.
-Mogę Ci jakoś pomóc?Dlaczego tu siedzisz?-pytał dalej chłopak nie chcąc ustąpić.
Dziewczyna siedziała już tu prawie coodziennie od czasu śmierci chłopaka. Wstawała głównie wtedy gdy myśli przestawały ją dręczyć. Mieszkała sama. Z nikim nie rozmawiała.Tylko miała pełno myśli w głowie. Chciała się od nich uwolnić, nie mogła już wytrzymać, jeszcze miała wrażenie, że miała jakiś wpływ na śmierć chłopaka, że mogła coś zaradzić.
Chłopak, który teraz siedział przy niej i czekając przez pewien czas aż dziewczyna się odezwie, wstał i zaczął podnosić dziewczynę.
Ona natomiast, poczuła tak jakby lekką ulgę. Lekką ulgę od myśli.
Zaczęla otwierać usta, chcąc coś powiedzieć, ale nadal nie potrafiła nic z siebie wydusić.




Lapis_Lasuli - 18.02.2006 16:54
Widać, że jest trochę lepiej. Zdarzają Ci się literówki, ale nie w takiej ilości, są spacje w odpowiednich miejscach. Jedna mam teraz kilka innych zarzutów - w dwóch ostatnich częściach jest bardzo dużo powtórzeń. Właściwie cały drugi odcinek, to powtórka na powtórce. Możesz zastąpić te wyrazy innymi, jeśli sama nie potrafisz ich znaleźć, zajrzyj do słownika.
W każdym razie jesteś na dobrej drodze. :)

A, nie pisz, żeby ktoś oceniał. Nie wszystkim chce się czytać i na komentarze trzeba długo czekać :]



zlota_rosa - 19.02.2006 09:37
Chłopak przeniósł ją na wyższe piętro i zaniósł do mieszkania, wktórym mieszkał.

Dziewczyna miała 20 lat i od ponad roku mieszkała sama. Było tak głównie dlatego,że bbliższa rodzina wyjechała, a zresztą jej to ne przeszkadzało, że mieszka sama. Tylko trochę obawiała się czy sobie poradzi, ale jakoś poradziła. Miała na imię Iza.Wywodziła się ze zwykłej rodziny. Była studentką polonistyki, ale po zdarzeniu była tak wstrząśnięta, że przestała chodzić na studia. Miała zamieszkać w jej mieszkaniu ze swoim chłopakiem, on już nwet się powoli wprowdzał. Myślała, że będzie jej dobrze. Po śmierci chłopaka wszystko się zawaliło. Sama już sobie prawie nie radzi, prawie w ogóle nigdzie nie wychodzi, przesiaduje na schodach niewiadomo dlaczego. Poprostu wtedy na nich usiadła by odejść od miejsca zdarzenia i już spędza wiele godzin przed swoim mieszkaniem.

Chłopak, którego przed chwilą spotkała pomógł jej wejść do jego mieszkania i położył ją na kanapie.Iza rozglądnęła się dookoła. Była w salonie. Oczy znowu zaczęly jej się wypełniać łzami. U siebie w domu miała zamknięte drzwi do salonu i nie chciała tam wchodzić. Zaczęła się kulić, była w rozpaczy.Chłopak wyszedł na chwilę do kuchni i za moment wrocił z herbatą.Usiadł koło niej i trochę nie wiedząc co zrobić, odłożył na chwilę kubek herbaty na stolik stojący obok i zwrócił się do dziewczyny.



zlota_rosa - 21.02.2006 20:02
-Słuchaj, chciałbym Ci jakoś pomóc. Jak widać jesteś z jakiegoś powodu roztrzęsiona. Co jest tego przyczyną? Proszę odezwij się-powiedział chłopak kładąc delikatnie rękę na ramieniu skulonej dziewczyny.
Nie odezwała się, chociaż czasem chciała powiedzieć co się stało, wyżalić się, wydusić to wszystko z siebie. Może wtedy czułaby się lepiej, ktoś by ją pocieszył, ale ona nadal nie potrafiła nic powiedzieć.
Chłopak powiedział, że na stoliku leży kubek herbety, a on sam poszedł do łazienki.
Dziewczynie zaczęły się przypominać czasy wcześniejsze.
Widziała siebie jako mała dziewczynkę, która w ręku trzymała pluszaka, miała na sobie pomarańczową sukienkę, włosy schludnie uczesane, a buciki ładnie zawiązane. Biegała po dworze, szukając mamy.W końcu ją znalazła i z uśmiechem na twarzy, pokazała mamie pluszowego misia, którego niedawno dostała i chciała się pochwalić.
Na twarzy Izy, już tej pełnoletniej, pojawił się nie tyle uśmiech lecz poprostu wyraz twarzy, posmutniałej trochę podniósł się w weselszą stronę.



zlota_rosa - 22.02.2006 05:38
Zachwilę zobaczyła siebie jak tapla się w wodzie na basenie. Szaleje, bawi się, jest wesoła. Miała tam jakieś 7 lat. Widziała siebie jak odbija dmuchaną piłkę do góry i śmieje się. Zachwilę ktoś przy chodzi do basenu, w którym już i tak jest wiele dzieci. Okazuje się, że to jej koleżanka. Kolegowała się z nia przez dosyć długi czas. Ale gdy podstawówka się skończyła ich przyjażń też. Potem już właśnie poszybowała w myślach, w spomnieniach do późniejszych czasów. Teraz widziała siebie już dużo starszą, która rozmawia przez telefon. To była scena kiedy rozmawiała z dawną koleżanką gdyż jakiś czas temu zdobyła do niej numer, jakoś miały przez pewien czas kontakt ze sobą.
Lecz to również nie była przyjemna scena. Okazało się, że jej koleżanka umiera. Wtedy widziała siebie jak pospiesznym krokiem idzie ją odwiedzić do szpitala. Im bliżej była szpitala tym bardziej chciało jej się płakać. Nie chiała by umarła. Zobaczyła siebie jak powolnymi trochę niepewnym krokiem wchodzi do szpitala, jak podchodzi do recepcjonistki i pyta jej się gdzie jest jej koleżanka, a potem idzie w kierunku dość wysokich schodów i wchodzi na nie, jakby z trudnością, jakby każdy stopień był jakimś strasznym problemem, tragedią. Na twarzy widać smutek. Jest na piętrze, idzie wąskim korytarzem na sam jego koniec. Staje przed drzwiami, skąd nie słychaj żadnej rozmowy ani nic. Bierze głeboki oddech i próbuje się uspokojić ze zdenerwowania i lekiego strachu.



zlota_rosa - 23.02.2006 14:59
Otwiera drzwi lecz tam nikogo nie ma. Widzi siebie jak zakrywa ręką usta. To nie była miła dla niej chwila. Nawet nie zdążyła jej odwiedzić, czego żałowała. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że była to cudowna koleżanka i gdyby nadal się przyjaźniły, czy tam kolegowały to może tamta nie doprowadziła by się do takiego stanu. Gdyż w końcu, to było głównie przez używki niż przez coś innego. W każdym razie Iza za chwilę widziała siebie jak siedzi w pokoju, jest smutna i było tak przez pewien czas lecz w końcu się pozbierała.
Nagle wróciła do wcześniejszych lat. Miała tam około 10 lat. Widziała jak szła po nierównym chodniku, na niebie świeciło słonce, a ona szła machając rękami i śmiejąc się przez miasto, ale przy domkach jednorodzinnych. Akurat na ulicy nie było za wiele osób. Było wtedy lato a promienie słoneczne podgrzewały dziewczynkę od pleców. W końcu idąc tak przez chwilę dziewczynka doszła do sklepu gdyż to był jej cel. Radosna weszła do środka gdyż gdy była mała była osobą wesoła, pogodną w końcu dosyć wiele dzieci, których nie spotkały jakieś straszne przykrości ub ich nie rozumiały.
W sklepie też panowała sympatyczna atmosfera.
Wtedy Iza widząc ten obraz trochę się znów uspokojiła ze zmartwienia po wcześniejszym. Była zdziwiona, że przpomina sobie raz sympatyczne wspomnienie, raz nie.
Ale w końcu odeszła na chwilę od wspomnień i jakichś myśli gdyż ktoś coś do niej mówił.



zlota_rosa - 23.02.2006 15:14
-Wszytko w porządku?-odezwał się chłopak, którego wejścia do pokoju Iza nawet nie zauważyła.
Odwróciła się szybko i spojrzała w jego oczy. Jakoś trochę się otrząsnęła, przestała przez chwilę o tym myśleć.
Lecz nie potrafiła się odezwać, to jednak przygnębienie tak jakby jej nie pozwalało.
Dlatego tylko kiwnęła głową. Prawie w oole nie rozmawiała z ludźmi. Jak była w jakimś sklepie to tylko brała potrzebne rzeczy i nie pytała się o nic nikogo, a przy kasie to tylko płaciła.
Nie miała prawie żadnego kontaktu z ludźmi, odosobniła się od nich i nie rozmawiała ze swoimi znajomymi. To roztrzęsienie, ta rozpacz były przyczyną właśnie tego nie rozmawiania z innymi, nie kontaktowania się z nikim.
Lecz chłopak robił wrażenie jakby rozumiał, że jest roztrzęsiona, że nie mówi nic z pewnego powodu, że musi poczekać więc starał się do niej mówić i chciał jakoś ją pocieszyć, pomoc jej coś.
Spojrzał na stolik i zauważył, że herbata jest nieruszona.Dlatego wziął ją do ręki i podał dziewczynie.
Iza zaczęła powoli wyciągać ręce, jakby to było coś więcej, jakby to był jakiś krok to zakonczenia tego odosobnienia, jakiś krok w pomocy przy rozpaczy, jakby to dotknęcie kubka, które ktoś inny trzyma znaczyło coś więcej. Jednak az trudem, ale chwyciła kubek oburącz i przyłożyła go do ust.
Chłopak przykucnął i spoglądał na dziewczynę.



nie ma mnie - 23.02.2006 15:31
fajne kilka literówek ale fajne zapraszam do komentowania moje opowiadania
życie sylwii wesołowskiej
:*



zlota_rosa - 24.02.2006 05:50
Iza natomias czuła się tak nieswojo. Obecność chłopaka ją trochę onieśmielała. Brała do ust kubek, a on na nią patrzył, czuła się głupio. Ale herbata jej dobrze zrobiła. Napiła się czegoś gorącego, a w ogóle była zima a ona zazwyczaj siedziała na schodach gdzie nie było za ciepło i często marzła.
Chłopak zauważył, że dziewczyna patrzy się na różne stronyi domyślił się, że nie powinnien tak jej się przyglądać. Dlatego wstał i wyszedł na chwilę z pokoju. Dziewczyna poczuła takjakby taką ulgę od jego wzroku. Poprostu ten wzrok ją krępował, to przyglądanie się jej jak pije i w ogóle.
Teraz znowu przybyły wspomnienia. Iza zobaczyła w myślach jakieś podwórko z róznymi drabinkami i inymi rzeczami. Usłyszała śmiech dzieci i zauważyła jak dzieci wchodzą na drabinki krzycząc i śmiejąc się. Nagle zauważyła, że jakieś dziecko spadło. Za chwilę znalazła się obok dziecka, które płakało leżąc na ziemi i wskazując palcem na kolano. Zaraz szybko przybiegła matka dziecka i pomogła mu.
Nagle myśli się urwały, do pokoju wszedł ktoś, a Iza się w miarę cieszyła, gdyż nie chciała cały czas wspominać.



zlota_rosa - 04.03.2006 17:36
To znowu on. W końcu kto miał wejść jak byli w domu tylko oni? Iza gdy przestawała wspominać czuła ulgę. Cieszyła się z tego, czasem nawet jak małe dziecko.
A kiedy on wszedł do pokoju, Iza poczuła, że serce zaczyna jej bić szybciej.
Pomyślała sobie „ Co jest? To napewno nie żadna miłość, tymbardziej od pierwszego wejrzenia. A jednak czuję jakby moje serce biło i zachowywało się tak jak wzburzone morze albo jak jakis wicher. A ja pomimo mojego smutku czuję się jakbym była rozpromnieniona. Nie!”.
Iza nie mogła uwierzyć temu co czuje. Uważała, że pewnie nie pokocha nikogo, że nie może po pierwszym spotkaniu z osobą zakochać się.
Czuła się zamknięta ze swoimi wspomnieniami i myślami i tak jakby była nie mową. Jej rozpacz wciąż nie pozwalała jej przemówić. Gdy chciała coś powiedzieć zachciewało jej się płakać i nie mogła nic wymówić.
Jakoś ta ostatnia śmierć poprzedzona jeszcze wcześniejszą wstrząsnęła nią na tyle, że wywołalo to taki dosyć dziwny efekt. W sumie to był efekt zamknięcia się w sobie więc może nie taki dziwny.



zlota_rosa - 06.05.2006 06:16
Opowiadanie...
  Umieszcze tutaj chyba jeszcze raz poprawione w sumie opowiadanie, pod wzgledem raczekj ortograficznym i z malym w sumie nowym fragmentem...

Dziewczyna siedziała skulona na schodach w bloku. Myślała o swoim życiu,o tym, co się stało, o wielu rzeczach. Nie mogła tego wszystkiego pojąć. Ogarniało ją przerażenie, gdy myślała, co będzie dalej. Co chwilę miała wrażenie, że jak by wszystko stało się przed chwilą, że ma obraz tego wszystkiego przed oczami. Od tego zdarzenia minął rok, a dziewczyna wciąż o tym myślała, wciąż ją to dręczyło. Myślała czasem,czy by się nie zabić, lecz nie miała odwagi.
Znowu zaczęła sobie przypominać, co się wtedy stało.
Widziała jak drzwi się otwierają jak wchodzi do ciemnego mieszkania.

Przypominała sobie jak zapalała światło, jak zdejmowała ubranie wierzchnie, jak wchodziła do salonu. Tam również zapaliła światło, lecz gdy spojrzała na podłogę, krzyknęła i zgasiła je. Przez chwilę dyszała głośno, lecz po momencie znowu zapaliła światło. Podbiegła do podłogi i usiadła na niej. Teraz już dokładnie widziała swojego chłopaka. Przypominała sobie jak wstała i jak poszła na balkon drąc się.
Pamiętała, że oczy miała wypełnione łzami i kiedy sobie o tym przypomina również ma.
Zadzwoniła w końcu na pogotowie, chociaż domyślała się, że jest już za późno. Chłopak miał podcięte gardło. Lecz jeszcze raz podbiegła do chłopaka i sprawdziła mu tętno, ponieważ miała nadzieję, że żyje.
Już potem wszystko poszło szybko. Przyjechała karetka i oczywiście oznajmiła, że chłopak nie żyje.
Wtedy dziewczyna wybiegła z mieszkania i za jego drzwiami zaczęła płakać.
W momencie przypominania sobie zdarzenia dziewczyna chwyciła za drążki metalowe i cały czas płakała.

Nagle usłyszała jak ktoś pospiesznym krokiem wchodzi po schodach. Ta osoba, gdy doszło koło niej, przystanęła na chwilę.
-Wszytko w porządku-powiedziała jakaś osoba.
Dziewczyna podniosła głowę w górę i obróciła ją w prawą stronę chcąc ujrzeć człowieka.
-......-Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła, wybuchnęła płaczem. I jeszcze jak ujrzał człowieka, który był mężczyzną, przypomniał się jej chłopak.
-Co się stało? -Zapytał zmartwiony chłopak kucając obok dziewczyny.
Nie mogła nic z siebie wydusić.
-Mogę Ci jakoś pomóc? Dlaczego tu siedzisz? -Pytał dalej chłopak nie chcąc ustąpić.
Dziewczyna siedziała już tu prawie codziennie od czasu śmierci chłopaka. Wstawała głównie wtedy, gdy myśli przestawały ją dręczyć. Mieszkała sama. Z nikim nie rozmawiała. Tylko miała pełno myśli w głowie. Chciała się od nich uwolnić, nie mogła już wytrzymać, jeszcze miała wrażenie, że miała jakiś wpływ na śmierć chłopaka, że mogła coś zaradzić.
Chłopak, który teraz siedział przy niej i czekając przez pewien czas aż dziewczyna się odezwie, wstał i zaczął podnosić dziewczynę.
Ona natomiast, poczuła tak jakby lekką ulgę. Lekką ulgę od myśli.
Zaczęła otwierać usta, chcąc coś powiedzieć, ale nadal nie potrafiła nic z siebie wydusić.

Chłopak przeniósł ją na wyższe piętro i zaniósł do mieszkania, w którym mieszkał.
Dziewczyna miała 20 lat i od ponad roku mieszkała sama. Było tak głównie, dlatego, że bliższa rodzina wyjechała, a zresztą jej to nie przeszkadzało, że mieszka sama. Tylko trochę obawiała się czy sobie poradzi, ale jakoś poradziła. Miała na imię Iza. Wywodziła się ze zwykłej rodziny. Była studentką polonistyki, ale po zdarzeniu była tak wstrząśnięta, że przestała chodzić na studia. Miała zamieszkać w jej mieszkaniu ze swoim chłopakiem, on już nawet się powoli wprowadzał. Myślała, że będzie jej dobrze. Po śmierci chłopaka wszystko się zawaliło. Sama już sobie prawie nie radzi, prawie w ogóle nigdzie nie wychodzi, przesiaduje na schodach niewiadomo, dlaczego. Porostu wtedy na nich usiadłaby odejść od miejsca zdarzenia i już spędza wiele godzin przed swoim mieszkaniem.
Chłopak, którego przed chwilą spotkała pomógł jej wejść do jego mieszkania i położył ją na kanapie. Iza rozglądnęła się dookoła. Była w salonie. Oczy znowu zaczęły jej się wypełniać łzami. U siebie w domu miała zamknięte drzwi do salonu i nie chciała tam wchodzić. Zaczęła się kulić, była w rozpaczy. Chłopak wyszedł na chwilę do kuchni i za moment wrócił z herbatą. Usiadł koło niej i trochę nie wiedząc, co zrobić, odłożył na chwilę kubek herbaty na stolik stojący obok i zwrócił się do dziewczyny.
-Słuchaj, chciałbym Ci jakoś pomóc. Jak widać jesteś z jakiegoś powodu roztrzęsiona. Co jest tego przyczyną? Proszę odezwij się się-powiedział chłopak kładąc delikatnie rękę na ramieniu skulonej dziewczyny.
Nie odezwała się, chociaż czasem chciała powiedzieć, co się stało, wyżalić się, wydusić to wszystko z siebie. Może wtedy czułaby się lepiej, ktoś by ją pocieszył, ale ona nadal nie potrafiła nic powiedzieć.
Chłopak powiedział, że na stoliku leży kubek herbaty, a on sam poszedł do łazienki.
Dziewczynie zaczęły się przypominać czasy wcześniejsze.
Widziała siebie jako mała dziewczynkę, która w ręku trzymała maskotkę, miała na sobie pomarańczową sukienkę, włosy schludnie uczesane, a buciki ładnie zawiązane. Biegała po dworze, szukając mamy. W końcu ją znalazła i z uśmiechem na twarzy, pokazała mamie pluszowego misia, którego niedawno dostała i chciała się pochwalić.
Na twarzy Izy, już tej pełnoletniej, pojawił się nie tyle uśmiech, lecz porostu wyraz twarzy, posmutniałej trochę podniósł się w weselszą stronę.
Za chwilę zobaczyła siebie jak tapla się w wodzie na basenie. Szaleje, bawi się, jest wesoła. Miała tam jakieś 7 lat. Widziała siebie jak odbija dmuchaną piłkę do góry i śmieje się. Za chwilę ktoś przy chodzi do basenu, w którym już i tak jest wiele dzieci. Okazuje się, że to jej koleżanka. Kolegowała się z nią przez dosyć długi czas. Ale gdy podstawówka się skończyła ich przyjaźń też. Potem już właśnie poszybowała w myślach, w wspomnieniach do późniejszych czasów. Teraz widziała siebie już dużo starszą, która rozmawia przez telefon. To była scena, kiedy rozmawiała z dawną koleżanką gdyż jakiś czas temu zdobyła do niej numer, jakoś miały przez pewien czas kontakt ze sobą.
Lecz to również nie była przyjemna scena. Okazało się, że jej koleżanka umiera. Wtedy widziała siebie jak pospiesznym krokiem idzie ją odwiedzić do szpitala. Im bliżej była szpitala tym bardziej chciało jej się płakać. Nie chciałaby umarła. Zobaczyła siebie jak powolnymi trochę niepewnym krokiem wchodzi do szpitala, jak podchodzi do recepcjonistki i pyta jej się gdzie jest jej koleżanka, a potem idzie w kierunku dość wysokich schodów i wchodzi na nie, jakby z trudnością, jakby każdy stopień był jakimś strasznym problemem, tragedią. Na twarzy widać smutek. Jest na piętrze, idzie wąskim korytarzem na sam jego koniec. Staje przed drzwiami, skąd nie słychać żadnej rozmowy ani nic. Bierze głęboki oddech i próbuje się uspokoić ze zdenerwowania i lekkiego strachu.
Otwiera drzwi, lecz tam nikogo nie ma. Widzi siebie jak zakrywa ręką usta. To nie była miła dla niej chwila. Nawet nie zdążyła jej odwiedzić, czego żałowała. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że była to cudowna koleżanka i gdyby nadal się przyjaźniły, czy tam kolegowały to może tamta nie doprowadziłaby się do takiego stanu. Gdyż w końcu, to było głównie przez używki niż przez coś innego. W każdym razie Iza za chwilę widziała siebie jak siedzi w pokoju, jest smutna i było tak przez pewien czas, lecz w końcu się pozbierała.
Nagle wróciła do wcześniejszych lat. Miała tam około 10 lat. Widziała jak szła po nierównym chodniku, na niebie świeciło słonce, a ona szła machając rękami i śmiejąc się przez miasto, ale przy domkach jednorodzinnych. Akurat na ulicy nie było za wiele osób. Było wtedy lato a promienie słoneczne podgrzewały dziewczynkę od pleców. W końcu idąc tak przez chwilę dziewczynka doszła do sklepu gdyż to był jej cel. Radosna weszła do środka gdyż, gdy była mała była osobą wesoła, pogodną w końcu dosyć wiele dzieci, których nie spotkały jakieś straszne przykrości ich nie rozumiały.
W sklepie też panowała sympatyczna atmosfera.
Wtedy Iza widząc ten obraz trochę się znów uspokoiła ze zmartwienia po wcześniejszym. Była zdziwiona, że przypomina sobie raz sympatyczne wspomnienie, raz nie.
Ale w końcu odeszła na chwilę od wspomnień i jakichś myśli gdyż ktoś coś do niej mówił.
-Wszytko w porządku? -Odezwał się chłopak, którego wejścia do pokoju Iza nawet nie zauważyła.
Odwróciła się szybko i spojrzała w jego oczy. Jakoś trochę się otrząsnęła, przestała przez chwilę o tym myśleć.
Lecz nie potrafiła się odezwać, to jednak przygnębienie tak jakby jej nie pozwalało.
Dlatego tylko kiwnęła głową. Prawie w ogóle nie rozmawiała z ludźmi. Jak była w jakimś sklepie to tylko brała potrzebne rzeczy i nie pytała się o nic nikogo, a przy kasie to tylko płaciła.
Nie miała prawie żadnego kontaktu z ludźmi, odosobniła się od nich i nie rozmawiała ze swoimi znajomymi. To roztrzęsienie, ta rozpacz były przyczyną właśnie tego nie rozmawiania z innymi, nie kontaktowania się z nikim.
Lecz chłopak robił wrażenie jakby rozumiał, że jest roztrzęsiona, że nie mówi nic z pewnego powodu, że musi poczekać, więc starał się do niej mówić i chciał jakoś ją pocieszyć, pomoc jej coś.
Spojrzał na stolik i zauważył, że herbata jest nieruszona. Dlatego wziął ją do ręki i podał dziewczynie.
Iza zaczęła powoli wyciągać ręce, jakby to było coś więcej, jakby to był jakiś krok to zakończenia tego odosobnienia, jakiś krok w pomocy przy rozpaczy, jakby to dotknięcie kubka, które ktoś inny trzyma znaczyło coś więcej. Jednak z trudem, ale chwyciła kubek oburącz i przyłożyła go do ust.
Chłopak przykucnął i spoglądał na dziewczynę.
Iza natomiast czuła się tak nieswojo. Obecność chłopaka ją trochę onieśmielała. Brała do ust kubek, a on na nią patrzył, czuła się głupio. Ale herbata jej dobrze zrobiła. Napiła się czegoś gorącego, a w ogóle była zima a ona zazwyczaj siedziała na schodach gdzie nie było za ciepło i często marzła.
Chłopak zauważył, że dziewczyna patrzy się na różne strony i domyślił się, że nie powinien tak jej się przyglądać. Dlatego wstał i wyszedł na chwilę z pokoju. Dziewczyna poczuła tak jakby taką ulgę od jego wzroku. Porostu ten wzrok ją krępował, to przyglądanie się jej jak pije i w ogóle.
Teraz znowu przybyły wspomnienia. Iza zobaczyła w myślach jakieś podwórko z różnymi drabinkami i innymi rzeczami. Usłyszała śmiech dzieci i zauważyła jak dzieci wchodzą na drabinki krzycząc i śmiejąc się. Nagle zauważyła, że jakieś dziecko spadło. Za chwilę znalazła się obok dziecka, które płakało leżąc na ziemi i wskazując palcem na kolano. Zaraz szybko przybiegła matka dziecka i pomogła mu.
Nagle myśli się urwały, do pokoju wszedł ktoś, a Iza się w miarę cieszyła, gdyż nie chciała cały czas wspominać.
To znowu on. W końcu, kto miał wejść jak byli w domu tylko oni? Iza, gdy przestawała wspominać czuła ulgę. Cieszyła się z tego, czasem nawet jak małe dziecko.
A kiedy on wszedł do pokoju, Iza poczuła, że serce zaczyna jej bić szybciej.
Pomyślała sobie, „ Co jest? To na pewno nie żadna miłość, tym bardziej od pierwszego wejrzenia. A jednak czuję jakby moje serce biło i zachowywało się tak jak wzburzone morze albo jak jakiś wicher. A ja pomimo mojego smutku czuję się jakbym była rozpromieniona. Nie!”.
Iza nie mogła uwierzyć temu, co czuje. Uważała, że pewnie nie pokocha nikogo, że nie może po pierwszym spotkaniu z osobą zakochać się.
Czuła się zamknięta ze swoimi wspomnieniami i myślami i tak jakby była nie mową. Jej rozpacz wciąż nie pozwalała jej przemówić. Gdy chciała coś powiedzieć zachciewało jej się płakać i nie mogła nic wymówić.
Jakoś ta ostatnia śmierć poprzedzona jeszcze wcześniejszą wstrząsnęła nią na, tyle, że wywołało to taki dosyć dziwny efekt. W sumie to był efekt zamknięcia się w sobie, więc może nie taki dziwny.
Siedziała wciąż na kanapie z nogami podkulonymi nogami. Poczuła się nagle senna, piła coraz wolniej herbatę i w końcu, gdy odłożyła ją na pobliski stolik, położyła głowę na kancie kanapy i po krótkim czasie zasnęła.
Teraz w jej snach widziała wspomnienia. Widziała siebie raczkującą po pokoju i śmiejącą się. Przez chwilę było jej dobrze, lecz zaraz znalazła się w innych wspomnieniach. Widziała siebie jak idzie prosto, jak przed drzwiami się zatrzymuje. To był szpital, znowu było to wspomnienie jak umiera jej koleżanka. Nagle Iza krzyknęła przez sen, coś w stylu „nie”. Chłopak przybiegł szybko mnie i widząc, że dziewczyna śpi, ale się męczy, usiadł koło niej i zaczął ją delikatnie głaskać.
Iza zobaczyła wtedy znów siebie i jakąś osobę, do której zmierza. Było to spotkanie z jej ukochanym, który już umarł. Widziała siebie jak siedzi przy nim, a on ją głaszcze i mówi do niej czule słowa.
Chłopak, którego imię brzmiało Piotrek, widział, że dziewczynie jest już trochę lepiej.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • W ciszy słów
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates