Tibijskie wspomnienia...

Tibijskie wspomnienia...

Podstrony
 



Tomix - 04-02-2010 21:16
Tibijskie wspomnienia...
  Śmieszne wspomnienia są najlepszymi, którymi możemy się dzielić. Więc dlaczego by nie podzielić się nimi z innymi??

Historia Tibii jest długa i barwna i jesteśmy pewni, że wielu z was posiada cenne wspomnienia, do których warto wracać. W tym artykule chcielibyśmy spojrzeć na jaśniejsze strony tibijskiego życia. Wykopcie więc swoje wspomnienia: te, które wciąż powodują uśmiech na Waszych twarzach i zapewniają solidną dawkę śmiechu. Podzielcie się nimi z nami, bo przecież nikt nie jest bardziej upoważniony do ich opowiedzenia jak Wy - Tibijczycy! Pragniemy, by ten artykuł był wypełniony codziennym życiem.

Dlatego chcemy wszystkich Was zachęcić do podzielenia się tymi najbardziej zabawnymi momentami z życia w odpowiednim wątku na forum dyskusyjnym. By uhonorować Wasz wysiłek, najzabawniejsze z nich zostaną opublikowane właśnie w tym artykule. Oznacza to, że artykuł w miarę upływu czasu będzie się powiększał i to Wy będziecie go współtworzyć!

Jeśli któraś historia dostanie się do artykułu, imię jej twórcy również zostanie umieszczone. Co więcej! Ta osoba otrzyma w grze sławny CM token! Nie zwlekaj więc i jak najszybciej podziel się swoimi najzabawniejszymi wspomnieniami z całą tibijską społecznością, aby pozostały one żywe. Jest to także dobra okazja do zdobycia sławy ;)


By jakoś to rozpocząć, community managers podzielą się z nami ich najzabawniejszymi wspomnieniami z życia tibijskiego.

Rejana:
Cytuj:
Kiedy rozpoczynało się moje tibijskie życie, a było to około pięć lat temu, zarabiałam na życie zabijając zwierzęta i sprzedając mięso dla NPC. Myślałam, że sprzedaż pożywienia jest dobrym sposobem na zarobek. Kiedy udałam się do Venore, początkowo byłam całkowicie zagubiona a po zakupieniu pierwszego czaru nieco załamana. Pomyślałam więc: OK, muszę zarabiać!. Ponieważ nie miałam pojęcia co robić, zaczęłam trochę wędkować. Kiedy już złowiłam dziesięć ryb, postanowiłam znaleźć miejsce, gdzie mogłabym je sprzedać. Zapytałam więc na chat channel: Gdzie mogę sprzedać ryby?. Wtedy pewien gracz do mnie napisał: ja kupię, ile masz?. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą: 10. Powiedział, że kupi wszystkie, a ja byłam szczęśliwa, że tak szybko znalazłam nabywcę. Nerwowo nacisnęłam trade, lecz kiedy mój kupiec zobaczył, że sprzedaję jedynie 10 pojedynczych ryb, zaczął się śmiać i podsumowując słowem "noob" odszedł. Byłam rozczarowana i nie rozumiałam, co się przed chwileczką wydarzyło. Napisałam więc do niego ponownie, i zapytałam go, co zrobiłam źle. Odpowiedział mi, że myślał że mam na sprzedaż dziesięć plecaków ryb, ponieważ nigdy nie spotkał się z kimś sprzedającym dziesięć pojedynczych ryb.
Mirade:

Cytuj:
Jeśli dobrze pamiętam, było to w 2008 roku, gdy poczułam potrzebę zdobycia lepszego outfitu dla mojej postaci, by wyglądała nieco modniej. Jester outfit wyglądał słodko i wydawał się być łatwym łupem. Rozpoczęłam więc kolekcjonowanie niezbędnych rzeczy do questu na ten outfit. Miałam całkiem niezłą sumkę w kwocie 15k, uśpionych na moim koncie bankowym - co było dla mnie dość dużą sumą - więc postanowiłam zakupić za nią green tunic'ów, by wymienić je na green piece of cloth, której jedna sztuka jest potrzebna do questu. Jednakże wtedy wpadłam na pomysł, że dobrym wyjściem byłoby mieć kilka zielonych kawałków materiału, tak na wszelki wypadek, w depozycie. W tamtym czasie wystarczyło 40 sztuk green tunic'ów, by wymienić je u Irmany. 10 sztuk materiału brzmiało przyzwoicie, więc musiałam zakupić 400 tunic'ów. Wypłaciłam 10k, które było wystarczającą sumą na zakupy u Rudolpha w Edron. Jednakże było coś, o czym zapomniałam: udźwig. Mając 22 poziom, maksymalną liczbą udźwigu było 820, jednakże ze względu na ekwipunek, wahało się to pomiędzy 200 a 300. Zakupiłam więc 400 green tunic'ów, które w sumie ważyły ponad 3000 oz.!! Byłam nieco zszokowana, kiedy spostrzegłam, że przeważająca większość zakupów wylądowała pode mną, a tylko kilka w moim plecaku... Można przewidzieć co się dalej działo: byłam tylko ja latająca pomiędzy Rudolphem a depozytem, starająca się zachować jak największą liczbę tunic'ów. Oczywiście, znalazło się paru graczy, którzy zauważyli kupę tunic'ów i mając ubaw po pachy porozrzucali je po całym sklepie. Udało mi się zachować około 250 tunic'ów. Cóż, przynajmniej okazałam się być godna stroju błazna. Bozo uśmiał by się do łez widząc mnie latającą tam i z powrotem ;D 5 LUTEGO
Colzpaggie:
Cytuj:
Zwiedzałem okolice, kochałem tibijskie tereny. Chciałem wiedzieć: co się tam dzieje, znajduje, co jeśli to zrobię??. Nieważne... Przechodziłem akurat koło dziury. Dla tych, którzy mnie znają, oczywiste jest, jaka była moja pierwsza myśl. Tak, chciałem dowiedzieć się, co się tam znajduje. Jednakże bałem się wielu potworów, między innymi trującego pająka. Zdecydowałem się iść dalej. By jednak zyskać pewność, że w przypadku śmierci nie stracę cennego ekwipunku, wszystko wepchnąłem do plecaka i ukryłem w bezpiecznym miejscu. Byłem bez jakichkolwiek narzędzi! Zszedłem na dół. Szedłem, szedłem... jest bezpiecznie - nadal żyje i nie ma się czego obawiać! Skończyłem, więc powinienem wyjść. Ale moja lina, gdzie ona jest? GDZIE DO LICHA CIĘŻKIEGO JEST MOJA LINA?! Yetharius:
Cytuj:
Zanim zrozumiałem system pocztowy w Tibii, kładłem rzeczy pod drzewem, wylogowywałem się i szedłem inną postacią te przedmioty przechwycić. Po pewnym czasie uznałem to jednak za zbyt ryzykowną metodę i, porzucając syndrom lenia, postanowiłem poczytać nieco na temat używania paczek. Obecnie jest to tak proste, że nie wiem jak mogłem być na tyle głupi, by nie używać tego systemu wcześniej. Początkowo wysłałem kilka pustych worków do siebie samego, a następnie trochę złota. Po dogłębnym zapoznaniu się ze skomplikowanym systemem zrobiłem całkowicie nową postać, doprowadziłem ją do 8 poziomu i zabrałem ją do depozytu w Thais. I zapakowałem do wysyłki dla nowej postaci wszystkie moje przedmioty. Niespodziewanie paczka zatrzymała się na skrzynce! OMG! Oczywiście kilku graczy, przechadzających się po depo, uznało to za dobry sposób na "free itens" i szybko podążyło w stronę pakunku. Na szczęście znalazł się tam ktoś, komu bezgranicznie ufałem i zdążył przesunąć paczkę na swój depozyt. Czekał, aż uda mi się znaleźć obok niego. Podziękowałem a następnie postanowiłem sprawdzić etykietę w paczce. Nick i adres był poprawne! Wylogowałem się więc, i powróciłem na 8 lvl. Lecz mojego kolegi już tam nie było. Wszystko poszło inaczej a śmieci z podłogi w depozycie zniknęły. Uderzyło mnie to. Zrobiłem postać na innym serwerze. Victory Paladin:
Cytuj:
Kiedyś, idąc na POH, spotkałem niskopoziomowego gracza. Miał niski poziom wytrzymałości, był miły i prosił mnie o pożywienie. Ze względu na życzliwość poczęstowałem go smoczą szynką, lecz on wyrzucił ją do wody! Zdezorientowany zapytałem, co on robi. Lecz on mi odpowiedział: Uważasz mnie za durnia? Myślisz, że nie wiem, że ta szynka jest zatruta? Chcesz mnie zabić! Jesteś noobem!. Po porządnej dawce śmiechu wróciłem do polowania i już nigdy nie zaproponowałem smoczej szynki dla żadnego niskopoziomowego gracza! Hupefupe:
Cytuj:
Było to w 2006 lub 2007 roku, gdy moja gildia brała udział w wiecznie-trwającej wojnie. Obrywaliśmy niemiłosiernie od przeciwnej drużyny, ale niespodziewania dołączył do nas wysokopoziomowy rycerz. Był bardzo ambitny i zdeterminowany, więc szybko awansował w naszych szeregach. Po jakimś miesiącu od dołączenia wszedł na nasze ventrilo i pytał: Jak zostać vice leaderem?. Dopóki nie prześlesz aplikacji, a nasz leader jej nie zaakceptuje, nie możesz nim zostać - odpowiedzieliśmy. Zanim zdążyliśmy wyjaśnić, że to jest zwykły żart, opuścił ventrilo i udał się na pocztę, by wysłać aplikację (zdjęcie zostało załączone!)!! Wtedy nasz leader, Eli Stormstriker, pochodził z Izraela. Mogę sobie tylko wyobrazić jego twarz po odebraniu maila od polskiego aplikanta, który stara się o pozycje vice leadera w naszej gildii Eternal March!! :D 8 LUTEGO
Heike Beleren:
Cytuj:
Pamiętam jak udałem się do darmowej dziury z Trollami na północy. Próbowałem jednego zabić, ale zajęło mi to nieco ponad pięć minut. Dopiero zaczynałem swoją przygodę, więc nie posiadałem ani jedzenia, ani potów. Było to baaaardzo nudne, ale nagle ujżałem niebieski napis na ekranie: Traveling Philosofer: Co u Ciebie, brachu? Więc jednak zdecydowałeś się grać?. Pomyślałem że to jakaś wiadomość z tutoriala, więc kontynuowałem grę. Jego imię jedynie utwierdziło mnie w tym. Jednakże niebieski napis nie dawał za wygraną: Jeśli chcesz otworzyć potwora, albo coś innego, naciśnij CTRL oraz kliknij lewy przycisk myszki. Dwadzieścia minut później, po kolejnych wiadomościach bez odpowiedzi, "tutorial" pokierował jak pisać prywatne wiadomości (pewnie zrozumiał, że i tego nie potrafię robić, po 20 minutach bez odpowiedzi). Kiedy w końcu byłem w stanie odpowiedzieć, napisałem: Dzięki Cipsoft! To najlepszy tutorial z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia!. Otrzymałem odpowiedź: "¬¬", oraz kilka słów napisanych z caps lockiem: Durniu, tu Francis (nazwisko mojego kolegi)... wysyłałem Ci wiadomości jak jakiś idiota! Ralaxtus:
Cytuj:
Moi przyjaciele opowiadali mi o Tibii jeszcze za nim zacząłem grać. Więc gdy rozpoczynałem byłem poinformowany o systemie czaszek na serwerach open-pvp (wcześniej po prostu pvp)... jednakże wielu graczy nie było! Wracałem właśnie z bardzo dobrego polowania wraz z lootbagiem na sprzedaż, skolekcjonowanym na ghostland. Kiedy jednak dotarłem do Carlin spostrzegłem przemierzającego miasto red-skulla. Postanowiłem więc uciec do Temple, ponieważ wiedziałem, że tam będę bezpieczny. Pojawił się także nowy gracz, prosto z rooka, lecz zanim zdążyłem go ostrzec przed niebezpieczeństwem, on podbiegł do rsa i spytał: Strasznie mi się podoba ta truskawka obok twojego imienia! Jak mogę taką zdobyć? Po krótkiej chwili młody wojownik wrócił do temple, jednak z mniejsza ilością doświadczenia. Revira:
Cytuj:
Opowieść jest o tym, jak pomagałem pewnej gildii zrobić Pits of inferno quest a przy okazji sam go wykonywałem... Byłem bardzo szczęśliwy, że mogę pomóc i zabrać się do Liberty Bay, odwiedzając ich guildhall. Ich leader dał mi trochę kasy i poprosił o zakupienie 1000 plecaków. Pomyślałem: 1000 plecaków? wow! Ciekawe na co mu tyle?. Nie chciałem mu jednak zabierać czasu, ponieważ i tak już był spóźniony. Pobiegłem więc do odpowiedniego NPC, sprzedającego plecaki, ale po chwili spostrzegłem, że jestem w stanie udźwignąć jedynie 60. Kupiłem więc te 60 i pobiegłem do dp je tam zostawić. Zdawałem sobie sprawę, że to zajmie trochę czasu. Po chwili nie było już czasu zastanawiać się nad celowością zakupu tylu bp. Napisałem więc do niego: na jedną turę mogę zabrać jedynie 60 plecaków. 60bps? - odpowiedział. Tak, albo... no o co mnie prosiłeś, żebym kupił? - spytałem zmieszany. Odpowiedź przyszła szybko: 1000 pbs. Zapytałem ponownie: PBS?. Tak, power bolts. - odpowiedział. Hahahaha... poprosiłem jeszcze o chwilkę. Po tym zdarzeniu czułem się tak zawstydzony i zakłopotany, że nie mogłem przestać myśleć o tym, jak głupio się zachowałem. 9 LUTEGO
Ralitix:
Cytuj:
Nigdy nie zapomnę tego, jak kiedyś zwiedzałem rookgaard moją pierwszą postacią, którą osiągnąłem 5 poziom. Właśnie rozkminiłem jak wchodzić po drabinie. Udałem się do miejsca z owcami (wówczas nieco mniejszego), lecz ktoś zamknął bramę! Nie mogłem jej odnaleźć i nie miałem pojęcia jak ją otworzyć. Nie było też żadnego przyjaciela online, który mógłby mi pomóc. Tak więc jedyną rzeczą, która mi pozostała, było stworzenie nowej postaci. Nigdy nie wybaczę temu komuś, kto zamknął tamtą bramę... 10 LUTEGO
Arabelle:
Cytuj:
Kiedy jeszcze pozycja counsellora istniała, a ja ją piastowałam, otrzymywałam wszelkiego rodzaju listy z zapytaniami dotyczących mojej pracy, takie jak po co jest ta pozycja, co mogę robić i jakie mam uprawnienia. Jedna osoba (jakoś 3 dni po objęciu przeze mnie stanowiska) zapytała mnie co mogę robić i jakie mam komendy. Odpowiedziałam, że mogę na czerwono ostrzegać graczy poprzez komendę @name@ text a także możemy pisać na czerwono. Zapytał mnie o to, jak to się robi. Odpowiedziałam, że #b to mówienie na czerwono a działa identycznie jak #w albo #y, gdzie w przypadku tych komend będzie się albo krzyczało, albo szeptało. Było to w trzecim dniu mojej roli jako counsellor a moja pierwsza wiadomość dla całego serwera brzmiała... is broadcast. Mnóstwo ludzi pisało do mnie zaskoczonych a ja poczułam się głupio haha! Darkness In Amera:
Cytuj:
Mając swój niski poziom 15 odkrywałem mapę, ponieważ na prawdę nienawidziłem czarnych dziur na mojej mini-mapie. Znalazłem dziurę rotwormów więc postanowiłem trochę tam poodkrywać. Wtedy spotkałem pewnego Brazylijczyka który niezbyt grzecznie poprosił mnie o opuszczenie cave'u. Próbowałem mu wytłumaczyć, że nie będę zabijał mobów, lecz on nie ustawał w swoim. Wtedy Zabiłem jednego rotworma, prosto przed nim, i powiedziałem: Gdybyś go zabił spadł by ci magic long sword! Szkoda! To zdarza się jedynie raz, na 100 tibijskich lat i nigdy więcej! :( Śmiałem się do siebie czekając na jego odpowiedź, która brzmiała: Jesteś noobem, mam już 3 takie! 11 LUTEGO
Shadow Shiva:
Cytuj:
Pamiętam, kiedy ja zaczynałem grę w Tibie. Miałem wtedy tylko jednego przyjaciela, który grał, lecz nie był on zbytnio doświadczony. Podczas mojej przygodny ciągle spotykałem gracz, którzy pytali mnie: PL?. Nie mogłem odczytać, co ten skrót znaczy, ale wtedy znalazłem pewną informację na Tibia Wiki. Pogrzebałem trochę i odnalazłem informacje na temat bardzo ciekawych nogawic (Plate Legs), więc teraz, gdy ktokolwiek podchodził do mnie z zapytaniem PL?, odpowiadałem: Przepraszam, ale nie mam :\. Trochę później, już na mainie ok. 17 poziomu, mój kolega trochę mi pomógł z gotówką i uzbrojeniem. Spostrzegłem gracza na trade sprzedającego owe nogawice, więc pomyślałem: OMG! to taki rzadki przedmiot, kupię go!. ... Tak, możecie sobie tylko wyobrazić, jaki byłem zaskoczony, jak odkryłem, za co zapłaciłem 4000 gp... Hapex:
Cytuj:
Pamiętam, jak krótko po aktualizacji z Liberty Bay rozkręcałem swój interes na statku (PZ) koło Sebastiana na Merianie (to była inna postać na innym serwerze). Zwrócił się do mnie pewien wysoko-poziomowy gracz, który wyraźnie się spieszył i zaczął mnie kilka razy witać zwrotem hi. Więc w sposób grzeczny i poprawny, niemalże jak NPC, odpowiedziałem mu. On ciągnął dalej: task, quest, więc zgodziłem się delikatnie na jego "warunki" i powiedziałem mu, żeby zdobył dla mnie gruszkę, wypadającą z evil dwarven geomancer, który ostatnio był widziany w triangle tower. Ku mojemu zaskoczeniu szybko odszedł. Myślałem sobie: Czy to możliwe, że nie zauważył?. W końcu otrzymałem odpowiedź na to pytanie, gdy ów gość powrócił razem z gruszą, a że nie mogłem przeteleportować przedmiotu do jego plecaka, rzuciłem 5 platynowych monet pod nogi. Był to jedyny, uczciwy (chyba?) sposób na wynagrodzenie jego biegu przez cała mapę po gruszkę. Było to definitywnie najbardziej dziwne zdarzenie odkąd rozpocząłem grę w 2004 roku. 12 LUTEGO
Cobrazion:
Cytuj:
Kiedy zaczynałem grę w Tibie w 2004 roku, wraz z moim przyjacielem odkrywałem bagna na północ od Venore i ja, jako odważny poszukiwacz przygód, jak tylko zobaczyłem dziurę, postanowiłem ją odkopać. W środku były jedynie 2 kratki miejsca, ale nie było gdzie użyć łopaty (chyba powinno być liny, ale nie wnikam...). Wysłałem więc wiadomość do kolegi: ta dziura jest bezcelowa, a on szybko odpowiedział: pozwól, że i ja się rozejrzę. Szybko jednak spostrzegł, że nie ma miejsca na linę. Kurde, jak my się wydostaniemy?! Byłem nowy w grze, więc rzuciłem pomysł: może powinniśmy kłaść itemy do tej pory, aż się wydostaniemy z dziury? (wtedy nie wiedziałem, że to niemożliwe). Szybko przelogował się na inną postać i przybiegł z parcelami, rzucając je w dziurę. Po kilku rundach jednak było już oczywiste, że to nie działa. Po 20 minutach debaty powiedziałem mu, żeby mnie zabił, wtedy ja przybiegnę z liną i wyciągnę go. Jednakże po powrocie spostrzegłem, że nie mam liny, ponieważ została w moim ciele. Napisałem do niego o tym, a on szybko odpisał: to chodź, i weź. Więc szybko zszedłem lecz zaraz się okazało, że jesteśmy w punkcie wyjścia. Po prośbach na game czacie przyszedł jakiś gracz, i wyciągnął nas. 15 LUTEGO
Makara:
Cytuj:
Przyuważyłem ludzi sprzedających ciała szczurów i królików dla Toma. Więc i ja ubierałem kilka, lecz gdy próbowałem je sprzedać, odpowiadał, że akceptuje tylko świeże ciała i moich nie kupi. Zastanawiałem się, o co biega z tymi świeżymi ciałami. Ponownie zabiłem jednego lub dwa króliki i razem z zawartością potargałem do Toma. Tym razem je kupił, więc myślałem, że świeże oznacza z zawartością. Trochę czasu upłynęło i odkryłem, że ludzie sprzedają mięso po 2 gp dla Williego. Dlaczego więc mam zarabiać 2 gp na ciele królika, w którym są 2 kawałki mięsa warte 4 gp?! Więc zacząłem sprzedawać mięso dla Williego. Dopiero po kilku dniach dowiedziałem się, że świeże oznacza zabite przed chwilą. Apalapan:
Cytuj:
Moją pierwszą postacią był Alan Magno, stworzony w czasach klienta 7.8. Zwiedzałem akademię na Rooku (byłem noobem) i znalazłem trolla, robala i pająka. Próbowałem je zabić, ale szybko zbiły mi hp do żółtego. Opuściłem cave. Znalazłem coś pomarańczowego oraz jakieś poruszające się, niebieskie kolce (fire i energy field). Wszedłem na fire field i szybko spostrzegłem, że płonę! Bałem się, gdyż byłem bliski śmierci. Pomyślałem: to niebieskie to może lód!. Wszedłem na to i to był właśnie mój pierwszy dead w Tibii.
OPOWIEŚCI NASZYCH UŻYTKOWNIKÓW:
Piece-of-Ham
Deadsoul
Illidan01
~Chudy~
wowian
MatiBzyk
_twisted_
Veriticall
Witek
Mystic Man
ziomek niebieski
Xazzoreq
GimmliAxemaster
Lord pepuska
Matizo
Hail Galana
Blues Man
Lee

MIEJSCE NA DALSZE HISTORIE...
Jeżeli macie takie sytuacje udokumentowane w postaci screena, warto się nimi podzielić ;) Więcej w TYM temacie.
I pamiętajcie: śmiech to zdrowie!
Ekipa tibia.org.pl




Tomix - 04-02-2010 21:18
W miarę pojawiania się nowych opowieści, temat będzie uzupełniany.

Znalazłeś błędy? PW.

#temat
Powiem szczerze: fajnie, w końcu coś oryginalnego a zarazem ciekawego :)
Pozdrawiam

Special THANKS button:
- Shany



Picior - 04-02-2010 21:50
Też się zgodzę, pomysł ciekawy, zapewne wielu graczy będzie tutaj coś dodawało, żeby szpanować w domku tokenem : )
Pomysł ciekawy, brawo dla Cipsoftu.



Deadsoul - 04-02-2010 22:07
Moja Historia.
  A więc miało to miejsce kiedy zaczynałem grać... dawno dawno temu
(ok 8 lat temu). Tibia wyglądała wtedy zupełnie inaczej a potworków było może 30 na krzyż. Po męczącym wyjściu z magicznego wtedy jak dla mnie rooka po 8 dniach było nie lada odkryciem - bowiem myślałem że to jest ta cała główna Tibia :). Fakt byłem wtedy duużym noobkiem ale jedyną osobą która miała jakiekolwiek pojęcie o tej grze był mój przyjaciel z klasy (z 3 dniowym większym stażem gry ode mnie).
Po wyjściu na mainland wybrałem profesję paladyna i udałem sie do miasta Venore. Kolega pomógł kupić mi pierwszy czar dał mi kilka spear i kazał iść skilować a więc wyszedłem pełen zapału z depo i chciałem udać się wyżej po drabince zakupić jedzenie na skilowanie no i zatakowałem jakiegos H-lvl,a no i oczywiście ludzie się na mnie rzucili i mnie zabili :( .(dla wyjaśnienia kiedyś nie było czegoś takiego jak "pięść" że musiałeś mieć zaznaczone aby kogoś atakować gra była o wiele trudniejsza)

Kilka dni później kolega wpadł do szkoły opowiadając mi wspaniałą historię o tajemniczym miejscu do którego doszedł -był to cmentarz pod Plains Of Havoc. Przez wszystkie lekcje zamiast uważać rozmawialiśmy jak tam jest i on powiedział wkońcu że muszę z nim się tam udać ponieważ są tam "czerwone szkielety" (demon skeleton) które zadają duże obrażenia (był on knightem i bił z two handed sworda) . A więc po szkole udaliśmy się do kawiarenki i wybraliśmy się na hunt. Po drodze na cmentarz zauważyłem że na ziemi leży ŁUK!!. Wiedziałem że jest to dobra broń dla mnie i można go sprzedać drogo u ludzi a więc rzuciłem sie na ten item nie zważając na konsekwencje, nagle wyskoczył mi dziwaczny stwór "Giant Spider" (w tamtych czasach wyglądały one naprawde śmiesznie i nie miały haste) no to rzuciłem się do ataku wołając przyjaciela. Niestety ogromny pająk zgładził bez problemu 2 noobków na niskich levelach i staciłem mój cenny łuk, lecz kolega miał większą traume -stracił swoją jedyną broń two handed sworda na którego zbieram pieniądze bardzo długo. Byłliśmy tak sfrustrowani tym wydarzeniem że przez tydzień w żałobie nie chcieliśmy grać w Tibię :P W tym momencie jak se przypomnę tą sytuacje jest to dla mnie tak śmieszne a zarazem miłe wspomnienie że ciężko jest to opisać tak jak ja to odczuwam. Pozdrawiam Deadsoul.




Deadsoul - 04-02-2010 22:14
Moja Historia II.
  Miałem jeszcze drugą o wiele krótszą zabawną historie z początku gry lecz wtedy najadłem się niezłego obciachu.
Pewnego dnia przyszedłem pograć do kawiarenki internetowej i dostrzegłem u pewnego gracza "zielone mięso" (dragon hama) w plecaku. Byłem bardzo zdziwiony że trzyma on i je spleśniałe mięso.
Zapytałem więc tego gościa "na co ci spleśniałe mięso w plecaku i czy jedząc je nie zatrujesz się" i rozległ się śmiech na całą kawiarenke ;p nie wiedziałem o co im chodzi ale wiedziałem że chodzi o mnie. Jednak gościu ten nie był aż ta gburowaty i po opanowaniu ataku śmiechu wytłumaczył mi że to jest mięso z dragona i jest to najlepsze dostępne pożywienie. Gdybyście wiedzieli jak głupio się wtedy poczułem.. ;p
no ale cóż.. w Tibie grałem wtedy może miesiąc i miałem ok 11 lat więc..;p
(A dlaczego myślałem że mięso jest spleśniałe? A dlatego że kilka dni wcześniej gdy znalazłem spleśniały ser na swamp trolach kolega wytlumaczył mi że jak jest taki zielony to jest spleśniały i nie da się go zjeść. )



Shany - 04-02-2010 22:24
Cytuj:
Chcemy, by ten artykuł był wypełniony codziennym życiem.

Dlatego chcemy wszystkich Was zachęcić to podzielenia się tymi najbardziej zabawnymi momentami z życia w odpowiednim wątku na forum dyskusyjnym.
Powtorzenie i literowka ; ) wiecej bledow nie stwierdzilem (nie czytalem zbyt dokladnie opowiadan, moze tam sie znajda...)

Poza tym - Tomix odnawia stamine, to tlumaczy niusy ; ddd wzorowa robota.



Tomix - 05-02-2010 20:50
Colzpaggie:
Cytuj:
Zwiedzałem okolice, kochałem tibijskie tereny. Chciałem wiedzieć: co się tam dzieje, znajduje, co jeśli to zrobię??. Nieważne... Przechodziłem akurat koło dziury. Dla tych, którzy mnie znają, oczywiste jest, jaka była moja pierwsza myśl. Tak, chciałem dowiedzieć się, co się tam znajduje. Jednakże bałem się wielu potworów, między innymi trującego pająka. Zdecydowałem się iść dalej. By jednak zyskać pewność, że w przypadku śmierci nie stracę cennego ekwipunku, wszystko wepchnąłem do plecaka i ukryłem w bezpiecznym miejscu. Byłem bez jakichkolwiek narzędzi! Zszedłem na dół. Szedłem, szedłem... jest bezpiecznie - nadal żyje i nie ma się czego obawiać! Skończyłem, więc powinienem wyjść. Ale moja lina, gdzie ona jest? GDZIE DO LICHA CIĘŻKIEGO JEST MOJA LINA?! Yetharius:
Cytuj:
Zanim zrozumiałem system pocztowy w Tibii, kładłem rzeczy pod drzewem, wylogowywałem się i szedłem inną postacią te przedmioty przechwycić. Po pewnym czasie uznałem to jednak za zbyt ryzykowną metodę i, porzucając syndrom lenia, postanowiłem poczytać nieco na temat używania paczek. Obecnie jest to tak proste, że nie wiem jak mogłem być na tyle głupi, by nie używać tego systemu wcześniej. Początkowo wysłałem kilka pustych worków do siebie samego, a następnie trochę złota. Po dogłębnym zapoznaniu się ze skomplikowanym systemem zrobiłem całkowicie nową postać, doprowadziłem ją do 8 poziomu i zabrałem ją do depozytu w Thais. I zapakowałem do wysyłki dla nowej postaci wszystkie moje przedmioty. Niespodziewanie paczka zatrzymała się na skrzynce! OMG! Oczywiście kilku graczy, przechadzających się po depo, uznało to za dobry sposób na "free itens" i szybko podążyło w stronę pakunku. Na szczęście znalazł się tam ktoś, komu bezgranicznie ufałem i zdążył przesunąć paczkę na swój depozyt. Czekał, aż uda mi się znaleźć obok niego. Podziękowałem a następnie postanowiłem sprawdzić etykietę w paczce. Nick i adres był poprawne! Wylogowałem się więc, i powróciłem na 8 lvl. Lecz mojego kolegi już tam nie było. Wszystko poszło inaczej a śmieci z podłogi w depozycie zniknęły. Uderzyło mnie to. Zrobiłem postać na innym serwerze. Victory Paladin:
Cytuj:
Kiedyś, idąc na POH, spotkałem niskopoziomowego gracza. Miał niski poziom wytrzymałości, był miły i prosił mnie o pożywienie. Ze względu na życzliwość poczęstowałem go smoczą szynką, lecz on wyrzucił ją do wody! Zdezorientowany zapytałem, co on robi. Lecz on mi odpowiedział: Uważasz mnie za durnia? Myślisz, że nie wiem, że ta szynka jest zatruta? Chcesz mnie zabić! Jesteś noobem!. Po porządnej dawce śmiechu wróciłem do polowania i już nigdy nie zaproponowałem smoczej szynki dla żadnego niskopoziomowego gracza! Hupefupe:
Cytuj:
Było to w 2006 lub 2007 roku, gdy moja gildia brała udział w wiecznie-trwającej wojnie. Obrywaliśmy niemiłosiernie od przeciwnej drużyny, ale niespodziewania dołączył do nas wysokopoziomowy rycerz. Był bardzo ambitny i zdeterminowany, więc szybko awansował w naszych szeregach. Po jakimś miesiącu od dołączenia wszedł na nasze ventrilo i pytał: Jak zostać vice leaderem?. Dopóki nie prześlesz aplikacji, a nasz leader jej nie zaakceptuje, nie możesz nim zostać - odpowiedzieliśmy. Zanim zdążyliśmy wyjaśnić, że to jest zwykły żart, opuścił ventrilo i udał się na pocztę, by wysłać aplikację (zdjęcie zostało załączone!)!! Wtedy nasz leader, Eli Stormstriker, pochodził z Izraela. Mogę sobie tylko wyobrazić jego twarz po odebraniu maila od polskiego aplikanta, który stara się o pozycje vice leadera w naszej gildii Eternal March!! :D Były błędy w tych opowieściach, więc niektóre słowa tłumaczone na wyczucie. Ale myślę, że dobrze :)
Pozdrawiam



Illidan01 - 06-02-2010 16:28
opowieść- 1
  Było to za czasów tibi 7.7. Byłem wtedy na rooku, no i chciałem nabić wreszcie ten 2 level.
No to expie na ratach i nagle... ... moją uwagę przykuł
spear. Chciałem spróbować go użyć, miał aż 25 ataku. Wiedziałem, że jest to broń dystansowa, więc
zacząłem z backpacka rzucać w szczury tym spearem.
Wielce sie zdziwiłem kiedy zobaczyłem ze włucznia spada pod raty i nawet nie pokazują się chmurki.
Potem kolega powiedział, że trzeba było położyć włucznię na miejscu na broń.



~Chudy~ - 06-02-2010 16:50
Pamiętam w roku 2009 koleś na Rooku mnie zaczepił i chciał się dowiedzieć gdzie są bugi. Pokazałem mu nie wielki resp nie daleko miasta. Miał 2lvl i zastanawiałem jak tam sobie poradzi z Bugami. Wszedł do dziury pierwszy, ja zaraz zanim i na starcie były 3 bugi, o dziwo poszedł dalej ignorując je. Wjebał się na środek respa Bugi go otoczyły, wtedy rzucił pochodnie pod siebie i czekał. Po jakiś kilku sekundach padł. Jako że jestem uczciwym graczem napisałem do niego czy chce abym mu oddał bp i broń "clube" co mu wyleciała. Typ do mnie z tekstem czego nie mówiłem że one się nie boją światła. Miałem ubaw po pachy.



wowian - 06-02-2010 18:01
przygoda ;p
  było to za czasów,,starej liny".wyszedłem, pierwszą w życiu postacią na mainland.wcześniej pytając się kto ma najwięcej hp, brat odpowiedział mi-palladyn. tak więc byłem palladynem, i pojawiłem się w temple w carlin.patrze a tu nagle... MACE(tak, wtedy to był dla mnie full-mega-rare-extra-item, tak jak 300 gp ;p)tak więc zamieniając mojego short sworda na mace udałem się na femor hills by porozglądać się. do góry nie wchodziłem bo bałem się goblinów :D. postanowiłem przejrzeć pobliskie tereny. nagle słysze:gimme me your money!. od razu przerażony rzucam na ziemię 30 gp i wieje. patrze, a za mną goni wild warrior, a ja na to: plis no dead me(nigdy tego nie zapomnę xd)
wreszcie pomyślałem:przecież mam takiego wymiatającego itemka(jakim było mace ;p). muszę sobie dać z nim radę!a jakże cię myliłem. pomyślałem że w tibia to głupia gra i zacząłem łazić przed depo mówiąc:please dead me ;p



MatiBzyk - 06-02-2010 20:09
Kilka było takich sytuacji m.in jak zbierałem kasę na mace bo myślałem że to najpotężniejsza broń w grze :)

Moją postacią która miała z 11 deadów tym 5 ze strony szczurów w końcu poszedłem na mainland 0 kasy całkowicie nowy świat dowiedziałem się że mogę w końcu mieć czary zobaczyłem czar "Light" ja podekscytowany że to błyskawica(wiem głupi byłem) kupiłem go nawet nie wiecie jakie miałem rozczarowanie...

W końcu dowiedziałem się że Mace to gówno ale głupi nie wiedziałem gdzie kupić broń posłuchałem jakiegoś noobka żeby do strażnika w Venore powiedzieć "ASS" ... padłem jednak chyba mojemu prześladowcy zrobiło się mnie żal i kupił mi Giant Smith Hammer tak zyskałem pierwszego przyjaciela powiedział mi o co chodzi ze skillowaniem gdzie expić itp.



_twisted_ - 06-02-2010 20:32
Ja gdy zaczynałem grać, nie czaiłem jak się kupuje. Podchodziłem do Obiego, mówiłem
hi
buy torch
kładłem 2 gp na lade i mówiłem yes.
I zawsze te 2 gp znikały.
Co więcej, byłem cwany jak jeden cm. Mianowicie na rooku zarabialem przez sprzedawanie jedzenia u NPC, potem gdy wyszedłem na main (carlin bo skojarzyłem z Carlin Swordem) nazbierałem żarcia i szukałem NPC u którego bym mógł sprzedać. Dopiero po dwóch dniach spotkałem jakiegoś polaka, który mi powiedział, że się nie da i dał mi IH'a :d. Z IHem też była przygoda fajna, bo nie wiedziałem jak go użyć. ;D



Veriticall - 07-02-2010 15:04
Heh. Moja najlepsza przygoda zdażyła się na świecie titania, jeszcze na Rooku. Czasy tibii 7.8... Rook to zapadła dziura, razem z kumplem (jego brat był koxem bo miał 30 lvl) podjeliśmy decyzje że gramy w tibie. OFC najpierw kto szybciej wbije upragniony 8 lvl. Kolega pisał do mnie co chwile że ma Plate Shielda - jedną z najlepszych tarcz na rooku. Wtedy jeszcze nie wiedziałem że rook to wyspa początkujących i sobie myślałem "Ciekawe ile taka tarcza kosztuje skoro w ciągu roku była najlepsza". Nigdy tego nie zapomne :D



Witek - 07-02-2010 15:43
Pamiętam swoje początki jak zza mgły, jednak wystarczająco dużo, by opisać kilka śmiesznych sytuacji.

Była to jeszcze podstawówka, czyli zamierzchła przeszłość. Tworząc postać nie miałem problemu, jednak gdzie można było expić? Tego już mi nikt nie powiedział, a kratka w centrum miasta była dla mnie zwykłym dodatkiem graficznym, więc jedyne moje expowisko znajdowało się tam, gdzie na resp szczurów schodzi się do kamiennych podziemi - dalej nie zaszedłem, uświadomiony zostałem jakiś czas później przez znajomego, który też wywalił mi cluba, z którego wciąż biłem ;).

Kolejną sprawą było znalezienie w ciele troll'a spear'a z kilkakrotnie większym atakiem, toteż założyłem go. Jak ogromne było moje zdziwienie, gdy OWIECZKA ZJADŁA MI BROŃ, nie da się opisać :d



Mystic Man - 07-02-2010 16:03
Ja nie zapomnę swojej pierwszej postaci. W założeniu konta pomagał mi tata. Zapytałem się czy male czy female to chłopak, on mi powiedział że female(a umiał niby angielski!). Po zalogowaniu się zobaczyłem że to dziewczyna, ale nie wiedziałem że można założyć 2 postać, to wziąłem outfit knighta i "przemalowałem" na czarno. Myślałem że teraz nikt nie pozna, że to dziewczęcy out. Przez 4h błąkałem się po mieście, biłem owce. Znudziła mi się ta gra, przestałem grać na jakiś miesiąc. Później znalazłem ją(i passy do postaci) na dysku. Znów zacząłem grać, padłem na racie(tam pod schodami jak ze świątynie się prosto idzie), nawet go nie biłem(nie wiem czemu). Potem spotkałem kogoś, szybko się z nim zaprzyjaźniłem (on też 1 lvl). Razem biliśmy owce. Zdziwiliśmy się że level nam nie rośnie. Mój poznany kolega zapytał się brata czemu lvl nie rośnie, a ten powiedział, że musimy iść na raty i pokazał kraty kanałów. Dalej musieliśmy sobie sami radzić. Próbowaliśmy wejść tam, wpychając się. W międzyczasie odkryłem jak się kręcić i pisać prywatne wiadomości. Przez przypadek trzymając Ctrl kliknąłem na kraty i wpadłem do kanałów. Byłem szczęśliwy że udało mi się wejść, ale też się przestraszyłem widząc 2 raty biegnące mnie zabić. Na szczęście ktoś akurat wszedł do kanałów i zabił je. Pisałem z kolegą jak wejść ale ja nie wiedziałem, bo zrobiłem to przypadkiem. Powiedziałem, że trzeba się kręcić i klikać na kraty i udało mu się wejść! Następnie chodziliśmy trochę i biliśmy szczury. Po wbiciu 2 levela byliśmy bardzo szczęśliwi i chcieliśmy już wyjść. Wróciliśmy do drabiny i był problem, nie umieliśmy wrócić z powrotem do góry! Po jakimś czasie kolega zniknął, nie wiedziałem co się z nim stało. Po chwili napisał prywatną wiadomość, że udało mu się wyjść, ale nie wiedział jak. Próbowałem, ale mi nie szło(nie wiem czemu nie próbowałem kręcenia i klikania :/). Kolega zszedł do mnie. Po tym razem nie mogliśmy wejść z powrotem na górę. W poszukiwaniu wyjścia poszliśmy dalej w głąb kanałów. Trafiliśmy na dziurę(nad drabiną) i w nią weszliśmy. Na dole był cave rat, przestraszyliśmy się go. Próbowaliśmy go pokonać, ale mieliśmy ciągle tylko maczuge(club) i worek(bag). Wygrywaliśmy ale na pomoc szczurowi przyszedł następny, ale już zwykły szczur. Wiedzieliśmy, że nie wytrzymamy tak długo i zaczęliśmy uciekać. Po drodze było tych szczurów jeszcze więcej. Otoczeni stawialiśmy marny opór i w końcu zginęliśmy. Pojawiłem się w świątyni, gdzie kolega już był(zginął pierwszy). Pisałem coś do niego, ale on nie odpisywał. Po jakiś 5 minutach się wylogował. Ja czekałem na niego ponad 15 minut, ale już rodzice kazali mi kończyć. No nic, wylogowałem się. Następnego dnia zalogowałem się, kolegi nie było, a przynajmniej go nie widziałem(nie umiałem dodawać do listy VIP). Ja dalej samotnie expiłem na szczurach, nauczyłem się wchodzić do kanałów i wychodzić po drabinie(prawym przyciskiem myszy, bez tańczenia). Expiłem na szczurach kilka dni. Ciągle ta sama broń, ciągle żadnej zbroi. Wbiłem tak 5lvl. Będąc w jakimś miejscu zauważyłem wilka(!) po drugiej stronie. Myślałem czy kiedyś będę mógł z nim walczyć. I tak mijał czas, wbiłem 8 lvl TYLKO na ratach(męczące co nie? ;/). Zbierałem z nich wszystko, w tym robaki, aż m starczyło miejsca i siły. Następnie zobaczyłem jak ktoś przechodzi przez most(ten od 2lvla), ja myślałem, że przez niego nie można przechodzić(próbowałem na 1 lvlu). Gdy tamtędy wyszedłem Zobaczyłem węże, bugi i inne obce mi jak dotąd potwory. A i przed tym znalazłem martwe ciało, w którym był armor, sword i gold. Chodziłem po tym świecie bijąc teraz lepsze potwory takie jak wilki, trolle i pająki. Zdobyłem 9lvl. Byłem strasznie szczęśliwy i pokochałem tą grę.

@To jest początek mojej historii gry w tibie. Wiele rzeczy mogłem pokręcić. Nie musicie tego czytać, jeśli jest dla was za długie. Ale to po prostu moja historia i w dodatku nie cała. Miałem także wiele innych. Ta jest dla mnie śmieszna, kiedy myślę jakim newbie byłem. Wiem, że jest dużo błędów takich jak polskie i angielskie nazwy(raz szczur, raz rat). Jeśli przeczytaliście i wam się podobało(możliwe?) to może założę temat w przygodach czy gdzieś z resztą moich historii. Kolegi tamtego więcej nie spotkałem.
Pozdrawiam

@A może ktoś zechciałby to przetłumaczyć na angielski? Wiem, że długie. Nie mam nic do zaoferowania za to, poza wdzięcznością. Proszę bardzo kogoś.

@I jak coś to piszcie PW

Pozdrawiam



Tomix - 08-02-2010 17:24
Heike Beleren:
Cytuj:
Pamiętam jak udałem się do darmowej dziury z Trollami na północy. Próbowałem jednego zabić, ale zajęło mi to nieco ponad pięć minut. Dopiero zaczynałem swoją przygodę, więc nie posiadałem ani jedzenia, ani potów. Było to baaaardzo nudne, ale nagle ujżałem niebieski napis na ekranie: Traveling Philosofer: Co u Ciebie, brachu? Więc jednak zdecydowałeś się grać?. Pomyślałem że to jakaś wiadomość z tutoriala, więc kontynuowałem grę. Jego imię jedynie utwierdziło mnie w tym. Jednakże niebieski napis nie dawał za wygraną: Jeśli chcesz otworzyć potwora, albo coś innego, naciśnij CTRL oraz kliknij lewy przycisk myszki. Dwadzieścia minut później, po kolejnych wiadomościach bez odpowiedzi, "tutorial" pokierował jak pisać prywatne wiadomości (pewnie zrozumiał, że i tego nie potrafię robić, po 20 minutach bez odpowiedzi). Kiedy w końcu byłem w stanie odpowiedzieć, napisałem: Dzięki Cipsoft! To najlepszy tutorial z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia!. Otrzymałem odpowiedź: "¬¬", oraz kilka słów napisanych z caps lockiem: Durniu, tu Francis (nazwisko mojego kolegi)... wysyłałem Ci wiadomości jak jakiś idiota! Ralaxtus:
Cytuj:
Moi przyjaciele opowiadali mi o Tibii jeszcze za nim zacząłem grać. Więc gdy rozpoczynałem byłem poinformowany o systemie czaszek na serwerach open-pvp (wcześniej po prostu pvp)... jednakże wielu graczy nie było! Wracałem właśnie z bardzo dobrego polowania wraz z lootbagiem na sprzedaż, skolekcjonowanym na ghostland. Kiedy jednak dotarłem do Carlin spostrzegłem przemierzającego miasto red-skulla. Postanowiłem więc uciec do Temple, ponieważ wiedziałem, że tam będę bezpieczny. Pojawił się także nowy gracz, prosto z rooka, lecz zanim zdążyłem go ostrzec przed niebezpieczeństwem, on podbiegł do rsa i spytał: Strasznie mi się podoba ta truskawka obok twojego imienia! Jak mogę taką zdobyć? Po krótkiej chwili młody wojownik wrócił do temple, jednak z mniejsza ilością doświadczenia. Revira:
Cytuj:
Opowieść jest o tym, jak pomagałem pewnej gildii zrobić Pits of inferno quest a przy okazji sam go wykonywałem... Byłem bardzo szczęśliwy, że mogę pomóc i zabrać się do Liberty Bay, odwiedzając ich guildhall. Ich leader dał mi trochę kasy i poprosił o zakupienie 1000 plecaków. Pomyślałem: 1000 plecaków? wow! Ciekawe na co mu tyle?. Nie chciałem mu jednak zabierać czasu, ponieważ i tak już był spóźniony. Pobiegłem więc do odpowiedniego NPC, sprzedającego plecaki, ale po chwili spostrzegłem, że jestem w stanie udźwignąć jedynie 60. Kupiłem więc te 60 i pobiegłem do dp je tam zostawić. Zdawałem sobie sprawę, że to zajmie trochę czasu. Po chwili nie było już czasu zastanawiać się nad celowością zakupu tylu bp. Napisałem więc do niego: na jedną turę mogę zabrać jedynie 60 plecaków. 60bps? - odpowiedział. Tak, albo... no o co mnie prosiłeś, żebym kupił? - spytałem zmieszany. Odpowiedź przyszła szybko: 1000 pbs. Zapytałem ponownie: PBS?. Tak, power bolts. - odpowiedział. Hahahaha... poprosiłem jeszcze o chwilkę. Po tym zdarzeniu czułem się tak zawstydzony i zakłopotany, że nie mogłem przestać myśleć o tym, jak głupio się zachowałem. #dół
1000 :D już poprawiłem, thx



Picior - 08-02-2010 17:36
#up
Najpierw napisałeś 1000 plecaków (prośba) a później ten typ 100.

To w końcu ile? xD
#up
np.



Lee - 08-02-2010 19:23
Są błędy. A poza tym to nie wiem skąd wy takie historie macie, ja jedyne co pamiętam to jak zaczynałem grać, klikałem look na bagi, których było pełno i myślałem, że ich waga to kasa jaka się w nich znajduje ;x
Cytuj:
Kiedy w końcu byłem w stanie odpowiedzieć, napisałem: Dzięki Cipsoft! To najlepszy tutorial z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia!. Cytuj:
Ich leader dał mi trochę kasy i poprosił o zakupienie 1000 plecaków.



ziomek niebieski - 08-02-2010 20:41
Pamiętam jak grałem razem z kolegami w tibie (luminera, czasy 8.0) I ja byłem z naszej trójki chyba najbardziej doświadczonym graczem ( ale i tak o tibii nie wiedziałem zbyt dużo). Tak czy inaczej pamiętam 2 śmieszne sytuacje:

Pierwsza była zaraz po wyjściu z rooka na mainland, mój kolega widząc talerze (plate) zaczął je podnosić i namawiać mnie, żebym do niego przyszedł i też zbierał, nie pytałem po co mu talerze. Kiedy napisał mi "chodź do depo kupimy sobie armora, mam dużo kasy" oczywiście przyszedłem (po drodze zastanawiając się skąd ma tyle złota). Nie zapomnę sytuacji kiedy chciał kupić serpent sworda i jakąś zbroje ( chyba plate armor), i zaczął płacić owymi talerzami. Sprzedawca wyzwał go od noobów, a ja go spytałem dlaczego płaci talerzami. Powiedział, że myślał że to są platynki ( platinium coin).

Druga sytuacja była z drugim kolegą. Poszliśmy zrobić brass armor quest ( tam gdzie w dziurze jest skorpion) ja 14 lvl sorcerer, kolega 12 lvl paladin. Po krótkim przygotowaniu wyruszyliśmy w drogę, szło dość łatwo, dopóki nie zeszliśmy do skorpiona. Mi zabrakło many a koledze spearów, do tego żaden z nas nie miał liny ( fajne przygotowania, nie ma co). PO zabiciu skorpiona mieliśmy obydwoje żółte hp, a życie scodziło nam powoli od trucizny. Więc siedzieliśmy zatruci w tej dziurze aż nagle mój kolega powiedział żebym wypił slime z koryta stojącego w pomieszczeniu, ponieważ to odtrutka. Odpowiedziałem, że chyba go poje***o i nie chce umrzeć jeszcze szybciej. On długo mnie namawiał, aż w końcu sam wypił truciznę. Życie schodziło mu bardzo szybko, a on sie dziwił dlaczego to nie działa, bez dłuższego zastanowienia wypił truciznę z następnego koryta. Padł i pojawił się w świątyni, na szczęście mi udało sie przeżyć z 5 hp i kiedy zalogował sie nasz kolega ( 16 druid wtedy) przyszedł mi na pomoc. Nigdy nie zapomne ździwienia tamtego kolegi kiedy po wypiciu "odtrutki" życie schodziło mu szybciej. "Ej czemu ta odtrutka nie działa?!!"



Tomix - 08-02-2010 21:45
Cytuj:
Lee napisał (Wyślij 3994736) Są błędy. Dzięki,
te w ostatniej historii są spowodowane pośpiechem, gdyż musiałem kończyć ;d Poza tym historie, które tłumacze, zawierają liczne błędy, co czasem utrudnia zrozumienie kontekstu.

Zachęcam do pisania! :) Każda historia zostanie dodana do pierwszego posta!
Pozdrawiam



bikstopa - 08-02-2010 23:12
hehe, stare dobre czasy. pare znajomych os w tych artach zobaczylem z dawnych czasow.

przez was tez wzielo mnie na wspomnienia ;d



Spectre - 09-02-2010 15:41
Ja troche zbiegne z tematu i nawiaze do emotki "¬¬" która znalazlem w czyims poscie.

Czesto uzywali jej hiszpanie. Jakos nie zastanawialem sie co konkretnie to symbolizuje. To mają byc jakies oczy czy co ? ;d

Pozdro ¬¬
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl



  • Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 63 wyników • 1, 2
    Tibijskie wspomnienia...
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates