|
|
|
Precz Szczęśliwym Zakończeniom! |
foda-se - 02.12.2009 19:21
Precz Szczęśliwym Zakończeniom!
na samym poczatku pragne napisac, ze ta sztuka (choc nienadajaca sie na deski teatru) nie jest melodramatyczna czy wysokich lotow. z zalozenia ma miec podtekst lekko absurdalny i ironiczny. mialam nadzieje, ze tez zabawny, no ale to juz zostaje do waszej oceny.
Teatr "Zepsuty Rower" zaprasza na sztukę pt. "Precz Szczęśliwym Zakończeniom!"
AKT I SCENA I
Scenografia jak w lesie. Papierowe drzewa, sztuczna trawa, krzaki. Nieszczęście I zrywa kwiaty. Z lewej wchodzi Nieszczęście II. Oboje ubrani są na czarno.
Nieszczęście II: Witam panią.(kłania się) Nieszczęście I: Nie znam pana. Nieszczęście II: To ja. Nieszczęście I: To znaczy kto? Nieszczęście II: Głód. Od strony mamusi. (całuje Nieszczęście I w rękę) Nieszczęście I: Bieda, miło mi. Co pan tu robi? Nieszczęście II: Szukam żony. Nieszczęście I: Dlaczego? Czy życie singla dostatecznie pana znużyło? Ale rozumiem. Szczęście bywa męczące. Podobno. Nieszczęście II: Ależ nie w tym rzecz. Wie pani, my podobno chodzimy parami. Nieszczęście I: Naprawdę? Któż tak mówi? Nieszczęście II: A, jakieś ludowe porzekadła. Nieszczęście I: I pan w to wierzy? Nieszczęście II: Nic innego mi nie pozostało w dzisiejszym świecie. Kiedy wokół wszystko zawodzi - lud prosty cię oswobodzi. To taka moja maksyma. Nieszczęście I: Ciekawe! Nieszczęście II: Prawda? Ale - ja w innej sprawie. (klęka) Wyjdziesz za mnie? Nieszczęście I: (kpiąco) I co? Będziemy żyć długo i szczęśliwie? Nieszczęście II: (prostuje się, zwraca przodem do widowni) No to się jeszcze okaże! (Nieszczęście II wychodzi na lewo, Nieszczęście I na prawo.)
SCENA II
Apartament dla Nowożeńców. Mąż przekracza próg trzymając w ramionach Żonę. Obydwoje są weseli i trochę podpici. Mąż kładzie Żonę delikatnie na łóżko, całując Żonę po szyi. Mąż: Nareszcie sami! (całuje Żonę po szyi) Żona: Haha! (śmieją się razem. Nagle na brzegu łóżku siada Urzędnik. Ubrany jest w garnitur i posiada na głowie czarny melonik) Mąż: A pan co za jeden? Urzędnik: To ja. Mąż: To znaczy kto? Urzędnik: Urzędnik. Żona: Co pana tu sprowadza? Urzędnik: Sprawy służbowe. Mąż: A nie uważa pan, że to nieodpowiednia chwila? Urzędnik: Dla urzędnika każda pora jest odpowiednia. Żona: A po co pan przyszedł? Urzędnik: Otóż badamy poziom przewidywanego szczęścia życiowego w zależności od głównych parametrów życiowych, bez wchodzenia w nadmierne szczegóły. Żona: Brzmi skomplikowanie! Urzędnik: Niech się pani nie obawia, nic prostszego. Mąż: A czy mógłby pan przyjść kiedy indziej? Urzędnik: Oczywiście. (sięga do teczki po plik papierów) Tutaj proszę napisać odpowiednie oświadczenie o nieprzyjęciu urzędnika. Z własnoręcznym podpisem. (Pokazuje drugą kartkę) Tutaj proszę wypisać prośbę o przydzielenie urzędnika w innym terminie. Również własnoręczny podpis. Czas oczekiwania na rozpatrzenie to dni 14. Następne 30 dni będziemy ustalać odpowiedni termin i przygotowywać się na tę wizytę. Do tego czasu Zostaną państwu przydzieleni inni urzędnicy, w celu badania, czy aby na pewno przestrzegane są wszystkie procedury i czy nie łamiecie państwo prawa określonego regulaminem w prospekcie, który panu wręczyłem, na stronie 34. Jeden urzędnik będzie państwa obserwował w kuchni, jeden w salonie, jeden w sypialni, jeden w korytarzu no i jeden w łazience. Mąż (przestraszony): W łazience?! Urzędnik: Tam także może dojść do łamania procedur. Mąż (zrezygnowany): Dobrze, zróbmy to zatem teraz, ażeby mieć z głowy. Urzędnik: Świetna decyzja! (Wkłada uprzednio wyjęte kartki do teczki i wyjmuje inne, dwie.) To może zacznijmy od pani. Imię? Żona: Anna. Urzędnik: Nazwisko? Żona: Kowalska. Urzędnik: Wiek? Żona: 32... Urzędnik (podejrzliwie): A według pani dowodu powinno być 35... Żona [i](z zakłopotaniem): A wie pan, ta urzędniczka, która wyrabiała mi dowód osobisty, po prostu się pomyliła! (Urzędnik patrzy się na nią podejrzliwie) Żona: To znaczy, niech pan mnie źle nie zrozumie, ta urzędniczka to bardzo przyjemna kobieta była! Tylko wie pan, chyba nie zdążyła dopić kawy...(Uśmiecha się) Urzędnik: Skoro tak, to musi pani wypełnić wniosek o dowód raz jeszcze. Procedura rozpatrzenia trwa 14 dni, a 30 dni samo jego wyrobienie. Następnie musicie państwo złożyć oświadczenie o przełożeniu wizyty urzędnika z powodu nieprawidłowych danych w dokumentach tożsamości, a następnie napisać prośbę o przydzielenie urzędnika na inny termin. Czas rozpatrywania wniosków to... Żona (przerywa): No dobrze, już dobrze! Mam 35 lat. Jest pan z siebie zadowolony?! Mąż (zdziwiony): A mówiłaś, że jesteś ode mnie młodsza! Żona: Coś ci się przywidziało chyba. Urzędnik: Dobrze, przejdźmy dalej. Dzieci? Żona: Nie mamy dzieci. Urzędnik: I nie zamierza pani mieć? Wpisać zero? Żona: Ależ nie, zamierzam mieć dzieci! Urzędnik (podejrzliwie): To ma pani czy nie ma? Żona: Nie mam, ale będę mieć. Urzędnik: Proszę pani. Albo pani ma albo nie ma. I najlepiej, żeby to się nie zmieniło przez najbliższe 30 lat, bowiem będzie dużo papierkowej roboty. Wnioski... Żona (przerywa): Mam dwójkę! Mąż (krzyczy i wstaje z łóżka): Z kim?! Żona (spokojnie): Z tobą, głuptasie. Mąż (siadając z powrotem na łóżku): A, no chyba, że tak. Urzędnik: Jaki wiek dzieci? Żona: Anetka 4 latka i Wojtuś 2 latka. Mąż: Mówię panu, kochane dzieci! Żona: Tak, takie spokojne dzieci to skarb! Urzędnik: Pracuje pani? Żona: Tak, w sklepie spożywczym. Urzędnik: To kto się zajmuje dziećmi? Mąż: Moja mamusia czasem do nas przychodzi. Żona: Tak, mama bierze czynny udział w wychowywaniu naszego potomstwa. Urzędnik (zwraca się do Męża): No dobrze. To teraz pan. Imię? Mąż: Jan. Urzędnik: Nazwisko? Mąż: Kowalski. Urzędnik (podejrzliwie): Rodzina? Mąż: A nie widać? Jesteśmy świeżo po ślubie! Urzędnik: Proszę pana, nie pytam się, czy widać, tylko czy jesteście rodziną z przebywającą tu Anną Kowalską lat 35... Żona (na stronie): Co za bezczelny typ... Mąż: Tak, jesteśmy rodziną. Urzędnik: Dobrze więc. Wiek? Mąż: 34 lata. Urzędnik: Dzieci? Mąż: Dwójka. Urzędnik: Ich wiek? Mąż: Anetka 4 latka i Władzio 2 latka... Urzędnik (podejrzliwie): Jaki Władzio? Anna Kowalska zeznała, że macie państwo syna o imieniu Wojciech... Mąż (zakłopotany): A tak, pomyliło mi się, Władzio ma na drugie przecież! (Nerwowy śmiech) To takie pocieszne maleństwo z tego Wojtusia! Urzędnik: Pracuje pan? Mąż: Tak, jestem architektem. Urzędnik: Dobrze, muszę zatem wszystko przeliczyć, proszę chwilę zaczekać. (Wyjmuje z teczki duży kalkulator. Liczy coś, mamrocząc pod nosem o podatkach od szczęścia, ubezpieczenia i następstwa nieszczęśliwych wypadków. Następnie wstaje i podchodzi do Żony ściskając jej rękę.) Urzędnik: Gratuluję! Wynik to 13,3% życiowego szczęścia! Najlepszy, jaki do tej pory mieliśmy! (Urzędnik podchodzi do Męża i ściska go za rękę. Mąż i Żona wstają z łóżka. Tymczasem wchodzi trzech innych Urzędników i ustawiają się w kolejce do Żony.) Urzędnik II: Winszuję, świetny wynik! Żona: Dziękuję, to drobiazg! (Urzędnik II[/b] podchodzi do Męża i ściska mu dłoń.) Urzędnik II: Gratulacje, świetna praca! Mąż: Ależ dziękuję! (Urzędnik III podchodzi do Żony i również ściska ją za rękę. Potem podchodzi do Męża i robi to samo. Tak samo zresztą zachowuje się Urzędnik IV.) Urzędnik III: Gratulacje, co za wynik! Żona: Dziękuję niezmiernie, to była nasza wspólna praca! [b]Urzędnik (podnosząc teczkę): Dobrze, czas na nas. Do widzenia. Mąż i Żona: Do widzenia! (Urzędnicy wychodzą na lewo) Żona: przemili ludzie! Mąż: Tak to prawda. Szkoda, że musieli już wyjść. Mogłaś chociaż podać panom herbatę i trochę sernika. Żona: Z tych gratulacji zupełnie zapomniałam. Mąż: No nic, już po wszystkim. Ale zaraz, zaraz... Gdzie skończyliśmy? (Mąż obejmuje Żonę w pasie i całuje po szyi. Żona śmieje się po cichu. Razem kładą się na łóżku.) Żona (przerywając i odpychając Męża): Myślisz, że nas podglądali? Mąż: Chyba tak, skoro nagle przyszli... Żona: A co jeśli teraz nas podglądają? (Mąż i Żona rozglądają się dookoła.) Mąż (na stronie): Doprawdy, ohydne! Żona (na stronie): Zachowuj się! (na głos) Ależ ci panowie urzędnicy byli sympatyczni! Mąż (na głos): Tak, tak, szczera prawda! Mamy nadzieję, że kiedyś jeszcze do nas wpadną! Żona (na stronie): Nie przesadzaj, bo przyjdą! (Mąż i Żona obrażeni wychodzą. Mąż na lewo, Żona na prawo.)
c.d.r.n (ciąg dalszy raczej nastąpi)
Wenden - 02.12.2009 19:47
haha, zabawne i z absurdalnym polotem, świetne!
blakistoni - 02.12.2009 20:45
Nie,no swietne po prostu : D
Miwako - 02.12.2009 21:44
Ehehe, fajne xD
Gio - 03.12.2009 14:12
ehe... fajowe. Tylko w pierwszej scenie były zbyt takie jakby wyrafinowane wyrażenia ;] Ale reszta to git :D
Och... całe szczęście, że to nie rzeczywistość, choć pewnie jakieś odwołanie do prawdziwego życia jest- z tymi urzednikami ;) Nie chciałbym, żeby któryś siedział mi w łazience :D No i żeby Wojciecha z Władziem pomylić... skandal...
Curious - 03.12.2009 15:27
Fajne <3! <zankiznakiznaki>
Ellie - 03.12.2009 17:24
Żona (przerywa): Mam dwójkę! Mąż (krzyczy i wstaje z łóżka): Z kim?! Żona (spokojnie): Z tobą, głuptasie.
ahaha to mnie chyba najbardziej rozbawilo : D i to z tymi urzednikami tez mi sie podobalo! fajne, podoba mi sie.
bardzo chetnie poczytam dalej
Hnat - 06.12.2009 21:02
Jedna uwaga formalna: nie wiem, czy tytuł nie powinien brzmieć "Precz ze szczęśliwymi zakończeniami!" Chyba że chodzi o jakiś futurystyczne wygibasy ze słowem. :-)
Podoba mi się specyficzne, absurdalne poczucie humoru, jakie manifestujesz w tym tekście. Na przykład ten fragment... Cytat:
Urzędnik (podejrzliwie): Rodzina? Mąż: A nie widać? Jesteśmy świeżo po ślubie! Urzędnik: Proszę pana, nie pytam się, czy widać, tylko czy jesteście rodziną z przebywającą tu Anną Kowalską lat 35...
...przypomina mi scenę z filmu "Filip z konopi" (nie ręczę za dokładność cytatów): Ankieter: Winda [w bloku] jest? Mieszkanka bloku: A to pan nie windą? Ankieter: Ja windą, ale to pani odpowiada.
Generalnie rzecz biorąc, cały ten pierwszy akt trąci mi dobrymi, peerelowskimi komediami. Biurokracja, głupota i życiowy absurd w pełnej krasie. Nic dodać, nic ująć. Cytat:
Och... całe szczęście, że to nie rzeczywistość, choć pewnie jakieś odwołanie do prawdziwego życia jest
Jestem podobnego zdania. Groteska to dobry sposób na uwypuklenie pewnych patologii świata rzeczywistego. Wiedz, że tę kategorię estetyczną (trudno, wyjdę na kujona, ale niestety tak to właśnie nazwali Wielcy Badacze Literatury :-) ) cenię sobie bardzo wysoko. Cytat:
ta sztuka (...) nie jest melodramatyczna czy wysokich lotow
Ale mam nadzieję, że jednego z drugim nie wiążesz. Przecież dobra literatura to nie tylko poważne niczym pogrzeb Wielkie Natchnione Dzieła (od których uczniowie rzygają na lekcjach, przerabiając do nich jedynie słuszne klucze), ale i teksty o charakterze rozrywkowym. Tutaj akurat wyważyłaś proporcje. Humor w tej sztuce nie jest ani prostacki, ani przesadnie inteligencki. Nie twierdzę, że ryczałem ze śmiechu, ale pewne jest, że Twój tekst mnie optymistycznie nastroił. Czekam na dalszy ciąg.
Pozdrawiam, życząc weny.
P.S. A co z "Nieporozumieniem"?
foda-se - 07.12.2009 14:29
haha, jak zobaczylam, ze odpowiedziales w tym temacie to pomyslalam 'o nie, on nie mial tego czytac' i ogolnie nastawilam sie na zupelnie inny komentarz, ale to mile zaskoczenie >D
co do tytulu - tez uwazam, ze Twoja 'wersja' jest poprawna, ale postanowilam go zostawic w takiej formie z racji... sama nie wiem. po prostu bardziej mi pasowal do calego charakteru utworu.
co do okreslenia 'melodramatyczna' i 'wysokich lotow' to oczywiscie tego nie wiaze. po prostu myslalam, ze tytul moglby wskazywac na to, ze utwor ma zabarwienie pesymistyczne, co nie do konca jest prawda. no ale nie trzeba byc wielkim znawca, zeby zauwazyc, ze wysokich lotow tez nie jest :)
co zas sie tyczy humoru - nie oczekiwalam, ze ludzie beda plakac ze smiechu, szczegolnie, ze z moich dowcipow smieje sie tylko ja ;) - po prostu miala byc to sztuka lekka i mam nadzieje przyjemna.
'nieporozumienie' jest w trakcie, aczkolwiek idzie mi jak po grudzie, bo ciagle wydaje mi sie, ze to opowiadanie z kolei jest zbyt pesymistyczne.
dziekuje wszystkim za komentarze, choc malo wyczerpujace;p
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|