|
|
 |
Ostatni deszcz... |
Vipera - 20.02.2009 18:48
Ostatni deszcz...
Tak mnie dzisiaj naszło, no i postanowiłam coś naskrobać. Właściwie to sama nie wiem co o tym myśleć... nie jestem za bardzo usatysfakcjonowana tym tekstem, ale może komuś się spodoba. Pierwszy raz pisałam coś tak krótkiego... Miłego czytania!
Właśnie tam, skończył się dla mnie świat. Właśnie tam umarła część mnie, zatracając się w nicość. Serce okryte ciemnością, do którego już nigdy nie dotrze światło. Utraciłam jedyne źródło ciepła, które ogrzewało moją duszę... które trzymało mnie przy życiu. Teraz zostałam sama. Okropny ból i cierpienie, które niczym ostre odłamki lodu, wbijały się w serce, bez szans na stopnienie...
Była ciepła jesienna noc. Czarne niebo usłane tysiącami, jasno świecących gwiazd. Zielona polana, skąpana w blasku księżyca, który niczym narcyz, przeglądał się w zimnym strumyku. Woda dudniła uderzając o skały, lecz nawet to nie było w stanie zagłuszyć krzyków, dobiegających z brzegu. Zrobiła unik. Zwinnym, kocim ruchem zamachnęła się, pozbawiając życia kolejnego przeciwnika. Otarła krople potu, spływającego jej po czole, wzrokiem szukając swoich towarzyszy. Walka trwała już dwa dni. Mimo tego, że wszyscy uczestnicy byli przygotowani na takie warunki, odczuwali zmęczenie. Nie mogli jednak pozwolić na kolejne, niewinne ofiary. Odwróciła się gwałtownie, cudem unikając płonącej strzały, lecącej wprost na nią. Zmarszczyła brwi, przygotowując się do ataku. Rzuciła się biegiem w stronę idących w jej kierunku, przeciwników. Wykonując skok, wdarła się między nich, zadając bronią śmiertelne ciosy. Napastnicy byli bardzo silni. Nie spodziewała się takiego obrotu akcji. Potwór unikając ostrza katany, rzucił się na nią z łapami, raniąc jej boleśnie brzuch. Jęknęła cicho, przymykając oczy. Czuła palący ból rozerwanej skóry, ale to za mało aby się poddała. Była przygotowana na najgorsze... do walki z każdym przeciwnikiem, w każdych warunkach. Nie wiedziała co to strach i wolała zginąć, niż przyznać się do klęski. Zrobiła krok do tyłu, nie spuszczając wzroku z potwora. Widziała jego obleśny uśmiech, oraz krew spływającą po brodzie i dłoniach. Była to istota pozbawiona uczuć. Maszyna do zabijania, która nie zawahała się przed niczym. Przykucnęła. Widziała, że biegnie w jej stronę. Wymachując mieczem śmiał się okrutnie, prezentując zaostrzone zęby. I znowu się udało. Srebrne ostrze katany, przebiło serce przez sam środek. Odetchnęła z ulgą, kiedy kolejne bezwładne ciało opadło z hukiem na trawę. Przeczesała szczupłymi palcami długie, kręcone włosy, opadające jej na twarz. Opuściła zakrwawioną bron, przechodząc między walczącymi. Chciała aby ta rzeź wreszcie dobiegła końca. Miała dość tej nieustającej, bezsensownej wojny. Chciała w końcu zacząć żyć normalnie z osobą, którą kochała. W oddali dostrzegła kilku kompanów walczących z potworami, więc rzuciła się biegiem aby im pomóc. Z każda godziną robiła się coraz słabsza. Wszystkie rany, sprawiały wielki ból, ale nie mogła dać za wygraną. Musiała chronić swoich bliskich, za wszelką cenę. Wtedy w końcu go zobaczyła. Wypatrywała go od początku walki, z nadzieją, że jeszcze żyje. Uśmiechnęła się w duchu, ścierając z policzka świeżą krew. Była tak szczęśliwa...jego widok dodawał jej energii. Wiedziała, że jak to wszystko dobiegnie końca, znowu będą razem. Już na zawsze. Robiło się coraz zimniej. Zerwał się chłodny wiatr, który z każdym podmuchem biczował jej twarz, rozwiewając kruczoczarne włosy. Zostało ich już niewielu. Właśnie kolejny przyjaciel, stracił życie na polu walki, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia. Nie było czasu na smutek i żal...teraz reszta musiała walczyć, aby przeżyć. Zaczynało świtać. Księżyc powoli zaczynał się chować, ustępując miejsca słońcu. W około, nadal słychać było jęki i krzyki, dochodzące z pola walki. Schowała katanę i chwyciła dwa ostre sztylety. Zwinnie przeskoczyła dwóch przeciwników, podcinają gardło jednemu z nich. Przystanęła. Łapczywie łapiąc powietrze, rozejrzała się w około. Nie widziała go. Poczuła szybsze bicie serca. Odwróciła się gwałtownie, stając na palcach, aby mieć lepszy widok. Nic z tego. Nagle usłyszała donośne warknięcie i szybkie kroki. -Ayaka!- spojrzała za siebie ze zdziwieniem. Biegł w jej stronę, wymachując rękami.- za tobą! Poczuła silne uderzenie w plecy. Upadła na ziemię, uderzając głową o konar drzewa. Czuła straszliwy ból, jakby ktoś łamał jej kości. Resztkami sił, podniosła się na rękach i ostrożnie otworzyła oczy. -Jesteś cała?- zapytał klękając przy niej. Jego głos był tak przyjemny i ciepły. Tak bardzo chciała go przytulić i powiedzieć mu, że go kocha. -Chyba tak...- powiedziała powoli.- Shun, uważaj!- krzyknęła widząc pojawiającego się nagle potwora. W porę zrobił unik, odpierając atak. Padł. Ucieszony mężczyzna zbliżył się do niej, i pogłaskał po głowie, a ona posłała mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki ją było stać. Walka dobiegała końca. Słońce już prawie zawitało wysoko na niebie, oświetlając polanę ciepłymi promieniami. Nieprzyjaciel powoli wycofywał się na drugi brzeg rzeki. Wydawało się, że wszystko najgorsze już za nimi... że teraz nareszcie wrócą do domu. Myliła się. Najgorsze było dopiero przed nią. Nie wiadomo jak i skąd, na ich drodze pojawił się przeciwnik. Wymachując zakrwawionym mieczem, zaśmiał się obrzydliwie. -Nie!- krzyknęła próbując mu przeszkodzić. Nie zdołała. Usłyszała tylko przeraźliwy okrzyk bólu, a zaraz potem na jasnozielonej trawie, pojawiło się mnóstwo czerwonych plam. Stał przed nią z uśmiechem, a po policzkach spływały mu łzy. To już koniec. Nie było najmniejszych szans na przeżycie. -Nie płacz.- powiedział, wypluwając krew. Ona zrozpaczona klęczała na ziemi, a z szeroko otwartych oczu, spływały wodospady łez. Jak mogła nie płakać? Przecież właśnie umierała osoba, która była częścią jej życia...częścią jej samej. -Ayaka... kocham cię, na zawsze.- jego kolana ugięły się niebezpiecznie. Morderca wyszarpnął miecz, a bezwładne ciało mężczyzny opadło wprost na jej kolana. -Shun... Shun!- krzyczała, odwracając go na plecy. Odgarnęła mu dłonią, umorusane krwią włosy, nachylając się nad nim.- proszę cię, nie zostawiaj mnie! Shuuuuuuun!!! Czuła jak coś miażdży jej wnętrzności, a serce rozpada się na miliony malutkich kawałeczków. W jednym momencie wszystko straciło sens. Chciała umrzeć... Zapłakała cicho, a razem z nią niebo, spuszczając na ziemię ciepły deszcz. Walka dobiegła końca. Zwyciężyli, ale to już nie miało znaczenia. Nie miała się z czego cieszyć. Utraciła wszystko co miała i już nic jej tego nie przywróci. Pocałowała go ostatni raz i oparła głowę na jego zakrwawionym torsie. -Ja też cię kocham i już na zawsze tak zostanie. Została sama. Między setkami martwych ciał. Płakała, a niebo razem z nią...
Koniec
Kliii - 20.02.2009 19:28
Ładne, powiedziałabym nawet, że bardzo ładne. Dobrze ułożone zdania, historia też niczego sobie. Wzruszyłam się, ale nie do łez. Zakończenie mogłoby jeszcze kryć jakąś niespodziankę, zaskakiwać, ale mimo to jest bardzo dobrze.
Callineck - 20.02.2009 19:52
Masz duży talent do opisywania scen walki. W tym opowiadaniu został ukazany w pełnej krasie :) Tak się zastanawiam, czy sama trenujesz jakieś walki, czy to z wyobraźni? Jak z wyobraźni to tym większe gratulacje :D Historia smutna, o tym, że "zwycięstwo za wszelką cenę" zwykle oznacza cenę najwyższą i wcale nie jest nią własna śmierć tylko utrata najbliższej osoby. Osobiście jestem fanką szczęśliwych zakończeń, nie lubię jak ktoś ginie, ale to nie znaczy że wszelkie historie muszą sie tak kończyć.
Znalazłam dwa poważniejsze blędy, poza tym jest kilka interpunkcyjnych, ale nvm ;) Łapczywie łapiąc powietrze, rozejrzała się w około - wokoło a zaraz potem na jasno zielonej trawie - jasnozielonej
Vipera - 20.02.2009 20:02
Dziękuję za komentarze:)
Callineck, wszystko zostało wymyślone. Dużo filmów sensacyjnych i anime oglądam :D
Libby - 22.03.2009 13:28
Piękne!:) Naprawdę Ci się udało.:D Obawiałam się, że uśmiercisz Shuna... Wolę szczęśliwe zakończenia, ale to było piękne. Choć wolałabym, żeby żyli długo i szczęśliwie :P. Piękne, plastyczne opisy:). Gratuluję!:P
KAJA401 - 02.06.2009 20:16
Wow normalnie superowe te opowiadanie^^ Takie smutne i romantyczne aaardzo jednak stawiam na smutne^^ Ale tak to jest podczas walk(wojen) że tych których kochasz możesz już nie zobaczyc:( Tak też i w tej histori tak się stało juz miał byc hepi end a tu niestety :( Ale takie jest życie wredne i nie sprawiedliwe. Za to opowiadanie superaśne:)
Milou - 03.06.2009 11:57
Świetne opowiadanko, piękne, aż się można wzruszyć. Tragiczne zakończenie, wolę osobiście szczęśliwe, żeby zaś nie było "płaczu". Bardzo ładnie. :) Pozdrawiam.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|