|
|
|
O groszku i jego przygodach |
martynna11 - 13.01.2006 16:16
O groszku i jego przygodach
„O groszku i jego przygodach.”
Pamiętam, że było to kilka tygodni po moim wyrośnięciu. Rosłem sobie w strączku, razem z trzeba braćmi. Mój strączek był niziutko nad ziemią. Strączek miał kolor zielony, tak jak my. Ale jesienią pożółkliśmy. I razem ze strączkiem byliśmy jak żółta cytryna. Rośliśmy na farmie wujka Alberta, wiem to, bo zawsze gdy wujek wychodził, wołały go tak dzieci. Było ich czworo, tak ja nas. Zawsze byli bardzo głośno. Ich krzyki nie dały nam odpocząć…Po upływających tygodniach wujek, zebrał nas i wrzucił do koszyka w którym były pozostałe strączki. Wszystkie groszki były zakłopotane, ponieważ bardzo chciały się wydostać ze strączków. Po kilku minutach zbierania, Wujek zabrał nas do domu, do pokoju, gdzie prawdopodobnie jego żona (czego nigdy się nie dowiedzieliśmy), otwierała nasze strączki i wyjmowała inne groszki. Niestety, jeden z moich braci, zwiędnął… Wszystkie groszki wrzucono do miski. Kobieta zabrała mnie i kilka innych groszków, i dała dzieciom. Trójka dzieci zjadła groszki bez marudzenia, lecz czwarty postanowił, że jego trzy groszki odpłyną w nurtach rzeki. Mnie, wrzucono jako pierwszego, na małym listeczku, razem z mymi braćmi. Podróż była długa i męcząca. Myślałem że nigdy nie ujrzę już ogródka wujka Alberta. Ale moje marzenie spełniło się, Bóg nie opuścił mnie i mojego brata- dotarliśmy na pchli targ, po tym jak pewna kobieta wyłowiła nas z wody. W koszu pełnym, dziwnych roślin, o rożowo-białym kolorze, czekaliśmy na klientów sklepu którzy zechcą nas kupić. Minął tydzień, następnie dwa. Mój brat utył i napęczniał, a ja, który bacznie obserwowałem przechodzących ludzi, czekałem na cud. Aby kobieta, znalazła nas w wodzie, musiał zdarzyć się cud Boży. Bóg wysłuchał próśb, i moje
marzenie spełniło się… Teraz nie mogę prosić Boga o pomoc, jestem mu już wiele winny… -Co tak trzęsie, co się dzieje?-Krzyczałem do brata, on jednak już nie słyszał bowiem, podczas oczekiwania zmarł. Razem z roślinami zostałem wyrzucony na ladę sklepu. -Poproszę ten groszek, jest taki dojrzały!-Prosiła kobieta. Czy ona chce mnie wziąć? Dziękuję Ci Boże za Twój cud.Kobieta, zabrała mnie do swego domu, włożyla mnie do wody. Zauważyłem dziewczynkę, siedzącą na materacu. Kobieta była biedna. Widziałem że na obiad dla dziewczynki przygotowała jedynie kilka groszków, w tym mnie. Nie chce umrzeć w brzuchu dziewczynki. Ale czy ona tak bardzo mnie potrzebuje? Ściska się za brzuch z głodu i płacze. Dobrze. Jeżeli mam zginąc, to w dobrym uczynku. Pomogę tej dziewczynce, może to ja, jeden maleńki groszek, uszczęśliwi, tę dziewczynkę, która potrzebuje pomocy? Kobieta zabrała mnie i dała na talerz dziewczynki. -Mamusiu, ale czy ten groszek prze ze mnie, nie umrze?-Zapytała się dziewczynka. -Nie, córeczko, on cieszy się że idzie do ciebie, czyni dobrze.-Odpowiedziała ze spokojem kobieta. Dziewczynka zabrała mnie na widelec, ja cały się trzęsłem, aż nagle zabrała mnie do buzi i… ……………………………………………………… Groszek został połknięty przez dziewczynkę. Dziewczynka wyzdrowiała, i wszystko dobrze jej się układało. Dziękowała Bogu, że groszek znalazł się w koszyku u jej mamy. Groszek wypełnił swą misję. Co do drugiego groszka który w nieoczekiwany moment wpadł do wody, w podróży na pchli targ, został wyrzucony z procy na łąkę, i nikt nie wie gdzie obecnie się znajduje. Jeżeli mamy czynność, którą robiąc, móżemy uszczęśliwić człowieka lub obrazić go-radze wybierac to drugie. Po prostu, zawsze znajdujmy w czynności, uczynek który najmniejszym szczegółem może kogoś uszczęśliwić…
KONIEC
Eveline - 23.01.2006 12:40
Coś mi to mooocno zalatuje baśnią Andersena o groszkach. Tylko trochę okrojone i ociupinkę zmienione.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|