|
|
|
Nieskończona historia |
Isobel - 07.02.2006 17:29
Nieskończona historia
Chciałabym zaprezentować mały fragment opowiadania, które zaczęłam dość dawno temu i nie miałam juz okazji skończyć. Jest o niczym, a więc takie, jakie sama uwielbiam :) "Zwykła", fantastyczna historia, bez przemyśleń, napisana któregoś wieczoru przy kubku gorącej czekolady tudzież innego ciepłego napoju ;) Tytułu nie było i pewnie nie będzie... Ostrzegam jeszcze- jeśli ktoś gustuje raczej w historiach trzymających w napięciu i o porywającej akcji, nie radzę nawet zabierać się do tej lektury :P
Życie nie jest zbyt długie, banalnie stwierdziła w myślach Marshelle. Była już noc. W Oceanie powoli rozpalały się nocne latarnie, groty zaczynały lśnić blaskiem. Wydawało się, że jakiś rok temu płynęła pierwszy raz tą drogą, oglądała miasto, bała się, że zaplącze się w wodne, fioletowe rośliny, falujące nieustannie... Bała się, że przygniotą ją perły i kamienie z każdym przypływem lecące do przodu, przed siebie, lśniąc i wirując. Minęło już zbyt wiele lat, by mieć czelność mówić o tamtym dniu „jak wczoraj”. Miasto nie było już takie, jak wtedy. Pałace z pereł i muszli ledwo mieściły się pod powierzchnią wody. Nie istniała dla nikogo już żadna historia, jaką wtedy opowiadano. Mech i srebrzyste pajęczyny starości oplotły wszystkie piękne budowle, które wtedy skrzyły się nowością. Ale żadna z tych rzeczy nie uczyniłaby jej nieszczęśliwą. Żadna z tych rzeczy nie sprawiłaby, że teraz z żalem odrzucała z twarzy siwe włosy. To nie miało właściwie znaczenia. Liczyło się tylko jedno.
Przypłynęła tak daleko tylko dla niego. A jego już tu nie było. Nie zdążył nawet poznać jej imienia.
A zaczynając od początku... Zanim była syreną, nie była nikim. O miejscu, skąd przybyła, nigdy nawet nie wspominała. Było tam ciemno- smutne wraki statków podwodnych pływały od brzegu do brzegu, łuski jej ogona zardzewiały, jak urządzenia wewnątrz tych łodzi. W jej oczach odbijał się cały świat, ograniczony brązową blachą. Któregoś dnia blacha poraniła jej oczy. Uciekła.
Następnego świata nie umiała opisać. Nie potrafiła nawet powiedzieć, ile w nim żyła. Przestała spać, bo w dzień tyle było rzeczy do zobaczenia, a nocy- uważała- zazdrościli jej wszyscy bogowie. Noce odbijały się w tęczowych żyrandolach wiszących na sklepieniach wysokich, ogromnych grot, noce dźwięczały rytmiczną muzyką, dobrą do wznoszenia się w wodzie najwyżej, jak tylko było to możliwe... Noce były idealne do wirowania i zabawy własnymi włosami, plecienia ciężkich naszyjników z muszli, dobre do wyławiania złota i mignięć swych odbić w kryształowych lustrach ukradzionych ludziom. A te odbicia, aaach... Dawały jej siłę i zachwycały, mieszały się i podwajały, przemieszczały zgodnie z kierunkiem padania świata i tonem rozmowy. Żyłaby tak pewnie do dzisiaj, w tej słodkiej nieświadomości, ze smakiem wina na ustach i słowami „jestem bogiem”, których nie potrafiła nawet wymówić do końca, bo opanowywał ją śmiech. Żyłaby wśród tych podwodnych gonitw i zabaw, czasami zwykłego przesiadywania na miękkich kanapach obrośniętych podwodnymi roślinami, które co i raz zakwitały i przekwitały. Ale stało się trochę inaczej. Najpierw poznała Ferdynanda.
Jeszcze jedna uwaga- błędy mogą być, ale nie muszą. W razie czego proszę darować sobie cytowanie całego tekstu z pozakreślanymi na czerwono literówkami, nie ma sensu :)
Via - 07.02.2006 18:40
Zapowiada się całkiem ciekawie...
To mały fragment? A kiedy drugi, może większy? Po takim kawałku nie można zbyt wiele powiedzieć, bo wprowadzenia zwykle są nudne. Trzeba, żeby się odrobinkę akcja rozkręciła, bo jako-taka akcja jest zawsze, nawet, jeśli jest "o niczym". Chociaż dla mnie opowiadanie "o niczym" byłoby inne. Brzmiałoby mniej więcej tak:
Nic.
Więc czekam na kolejny kawałek, zamieść go, bo z chęcią przeczytam. Na razie wstrzymam się z oceną liczbową, a może w ogóle nie napiszę, bo takich nie lubię ;) Aha! Piszesz śliczne opisy, działają na wyobraźnię. Kolorowo tam :) Pozdrawiam.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|