Niebiańskie Wrota

Niebiańskie Wrota

Podstrony
 



Melonka - 12.01.2006 09:52
Niebiańskie Wrota
 

ps. To opowiadanie znajdziecie, też na moim poetyckim blogu

1. Początek

W stronę Willi państwa Blanco szedł mężczyzna. Był blady, w jego oczach odbijał się srebrzysty blask księżyca. Szedł, i szedł, aż zatrzymał się przy wielkiej mosiężnej bramie. Rozglądając się zobaczył zniszczony domofon. Swoim chudy palcem chciał zmusić domofon do przywołanie mieszkańców domu. Nagle z tego przedziwnego urządzenia rozbrzmiał ciężki chrapliwy głos.
-Słucham, czym mogę służyć?
-Ja, ja jestem Andrew, Andrew Walker.
-Był pan umówiony?
-Nie, jestem reporterem z pisma Culture In great Word.
-Rozumiem proszę wejść.
Wielka brama otworzyła się. Wiatr zaczął mocnej wiać. Reporter szedł przez ciemną uliczkę prowadzącą do głównego wejścia. Widział tylko niewyraźne światło, pewnie mężczyzna z domofonu oczekiwał go. Mężczyzna szedł szybciej. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył frontowe drzwi.
-Witam, panie Walker.
-Witam, panie…?
-Jestem Frederick, opiekun domu.
-W takim razie witam serdecznie Fredericu. -mówił zamyślony.
- Proszę wejść do środka.
Wtedy, gdy zabrzmiały słowa „wejdź” drzwi rozchyliły się jeszcze bardziej.
- Panie… - niezdążył dokończyć Fred.
- Chciałem rozmawiać z panną Cherry. –przerwał dziennikarz.
- Z Cher, jest pan pewien?
- Chyba nie mówię po rosyjsku, nie?
- Przepraszam, ale pani Cher nie ma w tej chwili.-zasyczał.
Nagle po drewnianych schodach zeszła młoda kobieta o jaśminowej cerze i włosach złotych jak promienie słońca. Czuć była zbliżający się zapach jej perfum. Szła powolnym krokiem w wiśniowej sukni opadającej na ziemię.
- Witam panie Walker jestem Cher. – uniosła głowę.
Mężczyzna patrzył się głęboko w jej oczy, nie wiedział, dlaczego nie może określić ich koloru.
- Proszę przestać tak się na mnie patrzeć i wejść do salonu. – Wskazała pomieszczenie o koślawych ścianach. Na ścianach wisiał postacie o złowrogich spojrzeniach, tak bardzo chcą wyjść z poza ram obrazu. W podłodze były różne szlachetne kamienie, a sofa stała przy rzeźbionym kominie. Ogień płonął wolno i pożoga trawiła dębowe drewno.
- Czyż to nie cudowne, ogień tak szybko wszystko zabiera, w mgnieniu oka może zabrać Ci wszystko.
Mężczyzna nie rozumiał, ani słowa z jej ust widział tylko jej oczy. W jej oczach odbijał się płomienie w kominku. Obróciła się lekko z gracją.
-, Więc, czego pan chce?- Powiedziała lekkim jak piórko syrenim głosem.
- Ja, ja nie wiem, czy, czy? Och, przepraszam, przyszedłem tu z powody dziwnych szamańskich zbrodni.
- Szamański? Jest pan pewien?- Z oburzeniem spytała.
- Tak jestem pewien, dziwne demoniczne kręgi i słowa wypisane po ścianach.
- Pan nie jest z dziennika Culture In great Word, pan jest policjantem lub detektywem.- Proszę z stąd wyjść! Natychmiast!!
Mężczyzna wychodząc wodził oburzonym wzrokiem po korytarzu. Zauważył jednak dziwne kamienne drzwi uchylające się jak księga, zapraszające do środka. Mężczyzna uległ pokusie…wszedł…
„Wczoraj zaginął Andrew Walker detektyw, rozwiązujący zagadkę MDSZ magicznie, dziwnych szamańskich zabójstw…”
Odłożywszy gazetę Nick Rise, popijał popołudniową kawę w małej kafejce „Cafe”
- Indygo?- Co sądzisz o tej sprawie?
- Nicku, ja uważam, żebyś dał sobie spokój, Ciebie też to może spotkać.- Mówił oburzony mężczyzna.
- On, nie był doświadczony, przyjadę tam i odnowię starą bibliotekę, poszperam i będę blisko.
- Też jadę.

Parę godzin potem jechali już w ciemnym aucie. Za szybami kropił deszcz. Mężczyzna o imieniu Nick był wysoki i szczupły, oczy jego były zielone jak groszek, a włosy orzechowe. Indygo natomiast przypominał Indiana, szczupły, trochę starszy od Nicka z długimi czarnymi włosami, był zielarzem. Ich oczom ukazały się bramy kamiennego miasteczka, jadąc tak dalej, aż na skraju drogi zobaczyli bibliotekę. Wielki ogromny budynek. Połączony był z domem Nicka, wszystko ogrodzone kamiennym płotem i bluszczem. Nagle z auta wyskoczyły dwa wilki, polizały Indygo po ręce i wbiegły do ogródka. Z nimi wbiegły małe wilki, chyba z osiem.
- Mamy już ochronę domu. – Zaśmiał się Nick.
- Och, Nick, wilki to niezwykłe stworzenia wyczuwają zło i nie są na nie podatne.
- Przepraszam, wnieśmy bagaże.- Z skruchą odparł Nick.
W bibliotece było ciemne, szybko przemknęli do domku, koło biblioteki
Ładny dom, czysty i schludny. Postawili bagaże, Nick skierował się do łóżka.
Następnego ranka, słońce przebiło się spoza mroków nocy. Srebrzyste pajęczynki błyszczały w słońcu. Ptaszki śpiewały. Kwiaty szeptały coś do wiatru, a z starej kanapy zwlekł się Indygo by popatrzeć na rozwijającą się naturę i budzącą się do życia. Wilki skakały radośnie po trawie usłanej pierzyną z kwiatów. Położył się i marzył.
-Buuuuu
- Co, co się dzieje?
- To ja, co tak marzysz? –spytał Nick.




DarkSwan - 12.01.2006 13:35
Ogólnie mi się podoba, choć w paru miejscach mogłabym się przyczepić.
Dwa przypadki gdzie powtarzają ci się słowa, jak na przykład:

"Wskazała pomieszczenie o koślawych ścianach. Na ścianach wisiał postacie o złowrogich spojrzeniach"

Następnie literówki, które w powyrzszym przykładzie są widoczne. Ale nie będę ci wytykała błędów, każdemu się może zdażyć (chyba, że całe opowiadanie jest jednym wielkim błędem). Pozatym, radzę ci przeczytać całe opowiadanie jak już je napiszesz, żeby przyjrzeć się mu z bliska i poprawić ewentualne niedociągnięcia. Wierzę, że tak robisz, ale w tym przypadku takie błędy da się zauważyć na pierwszy rzut oka.

Jeśli chodzi o fabułę i styl pisania to jest dobrze. Nie powaliło mnie na kolana, ale dosyć mi się podobało. Dobrze się czyta i nie nudzi.

Jeszcze jedno: tam jak ten facet uległ pokusie i wszedł przez te drzwi, mogłaś zrobić jakieś trzy gwiazdeczki albo coś, bo trochę mi to nie pasowało, że tak odrazu wszedł, trzy kropeczki a tamten już czyt o jego zaginięciu. Powinien być jakiś odtęp czy coś, żeby zaznaczyć, że to już inne miejsce i inny czas.

Miałam ci nie wytykać błędów. Pewnie uważasz, że jestem wredna czy coś: takie dobre opowiadanie, parę błędów, a ja się czepiam. Jejku, znowu gadam nie na temat.



Mystery Girl - 13.01.2006 23:32
Twoje opowiadanie jest naprawdę godne uwagi. :)
Zawiera w sobie wiele tajemniczości i niesamowitości.
Myślę jednak, że powinnaś nieco rozwinąć akcję. Jest też kilka rzeczy które mi nie pasują do całości, jak: zniszcony domofon (jakoś przy tym nastroju tajemniczości i niewiadomej jest zbyt nowoczesny), "oczy jego były zielone jak groszek" ( jakoś ten groszek dziwnie tu brzmi, psuje pewien klimat), "Z nimi wbiegły małe wilki, chyba z osiem" (ta druga część zdania jest jakaś taka pospolita). No ale może się po prostu czepiam :P



Lilian - 16.01.2006 15:21
:) Gadka Szmatka
  Dzięki, za ocene, popracuje, nie ma co, następny odcinek pojawi się , no cóż wkrótce, spróbuje nie zrobić : błędów, pospolitych zdań, i powtarzających się słów. Ekhm Dark Swan ja to pisałam na Wordzie :) :)




Lilian - 17.01.2006 12:39
Następny odcinek
  - Ja po prostu odpoczywam. – Odpowiedział Indygo.
-Musimy wyruszyć do Kurhanu. Przypomniało mi się coś, przeglądając stare artykuły, zobaczyłem , że w Kurhanach otkryto wiele tropów.
Właśnie tak odbywały się Rytuały, identyczne jak zbrodnie.
- Kurhanów jest dużo jak i wielu plotek. – Powiedział tajemniczy głos.
-, Kim, Kto? ….. Czego chcesz?-Spytał Nick
- Idźcie stąd Angielskie psy, Nikt was tu nie zapraszał.- Odwrócił się mężczyzna.
-Miły gość, ale czy wszyscy ludzie są tacy.-Nick
Wiesz, Nick, wydaje mi się, że Ci ludzie się czegoś boją. Czegoś, co nawet nie mieści się w naszych głowach.
- Tak myśli, chodźmy do tego przeklętego kurhanu, bo zaraz następny narwaniec się do nas przyczepi.
- Weźmy Dark i Light, moje wilczki, one nas obronią.
- Dobrze…
Indygo i Nick szli uliczkami pełnymi ludzi. Poranne słońce parzyło zimne twarze, zziębnięte i wystraszone. Słońce koiło ból strachu, trwogi, który panuje w nocy.
- Ciemność, Trwoga, żadna rzecz nie znajdzie Boga…
- Słyszałeś to?- Indygo
- Jacyś niewierzący.
- Sataniści, Nie, to nie to, to………….- Ucichł Indygo.
- Posłuchaj nie ważne, chodźmy do tego kurhanu.
Idąc przez betonowe aleje, wielkie drzewa kwitły, zapraszał do siebie, urokiem i wyglądem.
Gdy skończyła się alejka, trzeba było iść, po błotnistych szlakach zwanych Bagno O’lensa.
O’lens był to człowiek w podeszłym wieku, uwielbiający bagna, nadal żyje w jakiejś chatce. Nikt nie wie gdzie. Krążą, bowiem pogłoski, że jego umysł opętał Demon, i szuka on ofiar, ale jest uwięziony na bagnach. Po długiej wędrówce doszli do Kurhanu.
- Piękny.- Zachwycał się Indygo.
- Zwykły stary budynek z kamienia, nic takiego.
Weszli do kurhanu, tam zauważyli przerażający widok, było tam, bowiem……….

Przepraszam , że taki krótki. :)...

Edit: zapomniałam Wam powiedzieć Melonka to moja siostra :P :P



DarkSwan - 19.01.2006 13:03
Masz tam parę literówek i błędów stylistycznych, ale co się będę czepaiać. Powiem ci, że musiałam drugą część przeczytać dwa razy. Za pierwszym trochę się pogubiłam i nie wiedziałam kto co mówi. I jeszcze jedno: zamiast pisać
"- Słyszałeś to?- Indygo" pisz "- Słyszałeś to?- szepnął Indygo" albo powiedział Indygo. Zauważyłam w drugiej części dwa takie przypadki. Postaraj się tego unikać.
Samo opowiadanie nie jest złe, z resztą już to pisałam. Czekam na dalsze części :D



Lilian - 07.02.2006 16:26
:)
  Dzięk Dark Swan Za komentarze ! Pracuje nad następną częścią ;) !
Acha Siostra Pamiętaj mam na oczku swoje opowiadani! ;)



DarkSwan - 07.03.2006 10:18
Jak tam Lillian ci idzie pisanie? Bo miesiąc minął a nowej części wciąż nie widać... A wiesz, ja na nią czekam :D
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • Niebiańskie Wrota
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates