"Scarlett"

"Scarlett"

Podstrony
 



Czajniczek - 01.06.2006 16:37
"Scarlett"
  Heh, witam Was wszystkich moi drodzy :D. Od dłuższego już czasu piszę pewną książkę pt. "Scarlett". Może nie jest to najlepszy obraz mojego pisarskiego kunsztu, ale niewątpliwie jedno dobre, spójne czytadło, proste w odbiorze i podobne do twórczości Meg Cabot i Jaqueline Wilson. Nie liczę na ani pozytywne, ani negatywne komentarze, po prostu chcę się podzielić opowiadankiem, które piszę już od 1,5 roku i ciągle dopracowuję. Nie wiem, czy dać w kawałkach, czy całe, ale całość ma prawie 14 stron, tak więc podzielę to na kilka odcinków :D.

Wtorek, 17 luty, eee... chyba polski.

No, więc cóż...
A właściwie, co mogłabym mądrego powiedzieć?
W sumie to raczej nie jestem w stanie powiedzieć wiele mądrych i ciekawych rzeczy, mimo, iż od osoby w moim wieku powinno się przynajmniej wymagać opanowanej tabliczki mnożenia. No dobra, może mnożyć umiem nawet na ocenę dobrą, ale geometria to najstraszniejsza kreatura, jaka istnieje. Może nie byłaby taka zła, gdyby za każdym razem, kiedy się z nią spotykam, na „super interesujących” lekcjach matematyki, nie kłapała tak okropnie paszczą i wrzeszczała „SIADAJ, JEDYNKA!!!”. Nie każdy rodzi się z fiołem na punkcie matmy. Przynajmniej nie ja. Ale...

Mam na imię Scarlett i umiem czytać w myślach.

Tak wiem, że to brzmi strasznie głupio.
Jakbym powiedziała to macosze (wiem, co sobie wyobrażacie, ale moja macocha raczej nie zalicza się do tej występującej w Kopciuszku), zapewne powiedziałaby „tak kochanie, ja też tak uważam” i wróciła dalej do oglądania Fabulous Life oraz przyglądania się Britney Spears jak kupuje wyprawkę dla swojego dziecka, albo coś w tym stylu. Więc to jest tylko mój, mój i jeszcze raz mój problem. Wydaje się to być świetne, co nie? Mogę wiedzieć, co każdy o mnie myśli!!!
Tak, super, tylko że przez to nie mam, ani chłopaka, ani najlepszej przyjaciółki - ponieważ bycie bardzo wrażliwą + ekstra zdolności = brak dobrego samopoczucia w towarzystwie rówieśników. Niby mogę puścić niektóre rzeczy w niepamięć typu „o mój Boże, tą bluzkę pożyczyła chyba od własnej babci” i zrobić tylko kwaśną minę na takie myśli, ale to i tak sprawia, że wszyscy uważają mnie za dziwaczkę, która obraża się tak „po prostu”.
Ale mój dar (czy raczej nieszczęście) nie jest tak po prostu. Mam wrażenie, że dzięki moim zdolnościom, uratuję świat przed zepsuciem i korupcją. No dobrze, jak nie cały świat, to chociaż moją dzielnicę.
To przebiega nim więcej tak; chodzę po ulicach i słucham sobie, o czym myślą ludzie. Patrzę do ciemnych zaułków i tym podobnych podejrzanych miejsc. Czasami słyszę plany dotyczące skoków na bank, zemst mafii, a czasami po prostu myśli jak obrobić staruszkę z jej skromnej renty. Hmm... W tym ostatnim wypadku sama zajmuję się oprychem, natomiast, jeśli chodzi o coś poważnego zawiadamiam o zdarzeniu policję, która w większości wypadków daje sobie radę. Jeśli nie, muszę dalej śledzić przestępcę, aby dostarczyć kolejne wskazówki służbom.
Dlaczego to robię? Bo nie mam nic innego do roboty. Nie mam chłopaka, pracy czy imprezowych przyjaciół.

Nie chodzę do Klubu Młodych Pisarzy, ani na zloty filatelistów. Mam po prostu wolny czas i poczucie, że mogę coś zdziałać, a to mobilizuje mnie do działania.
Poza tym, jak na szesnastoletnią dziwaczkę, uważam, że wyglądam całkiem nieźle. Przynajmniej moje ciemnobrązowe włosy do łopatek. Troszkę w stylu J.Lo, tyle, że przy końcach przechodzące w delikatne fale. Mimo tej niewątpliwej zalety moje dokonania na polu damsko-męskim wyglądają przerażająco miernie. No chyba, że liczyć tego oślinionego 12-latka, kolegę z klasy mojej przyrodniej siostry, który próbował mnie pocałować jak spałam na kanapie w salonie. Wspominałam już, że mam dwie słodkie przyrodnie siostry? Charlotta, niebywale dojrzała jak na swój wiek urocza blondyneczka, pani kapitan drużyny cheerleaderek ma zapewne więcej randek w miesiącu niż ja przez całe życie. Druga, zaledwie siedmioletnia Milena ma dziwne, sadystyczne zamiłowanie do „przypadkowego” uśmiercania domowych zwierzaków. Pewnie dalej żyłabym w głębokim przekonaniu, że to tylko niefortunne wypadki (15 papużek, 26 rybek, 3 chomiki, mysz i kot sąsiada), gdyby nie moje wejście, jakieś pół roku temu, do jej pokoju, kiedy to zastałam Milenkę w trakcie przerabiania papużki w wypchaną papużkę.
No, ale cóż (zauważyliście, że często mówię „cóż” i „no”? W każdym razie moja babka od polaka tak). Patrząc na mnie, moje siostry są - albo wydają się - zupełnie normalne.
Kiedyś próbowałam jakoś delikatnie powiedzieć tacie o moich niezwykłych zdolnościach, ale zamiast wypróbować mój talent (jak pewnie zrobiłyby to moje koleżanki) popatrzył na mnie ze zdumieniem i pomyślał tylko „jakie te dzieci bywają dziwne”. Skończyło się na tym, że tatuś wysłał mnie do psychoanalityka, który miał stwierdzić, czy rozwijam się prawidłowo. Pani Kellers, jest czterdziestoparoletnią kobietą z dwójką trudnych dzieci w okresie dorastania i w trakcie separacji ze zdradzającym ją z asystentką mężem. Trudno było mi jeszcze obarczać tą kobietę moimi problemami. Zresztą co by mi to dało? Wysłałaby mnie na obserwację, albo pomyślała, że zwariowała od nieustannego wysłuchiwania chorych psychicznie ludzi. Po tych doświadczeniach zrozumiałam, że jestem jedyna w swoim rodzaju i muszę nauczyć się żyć z tym.
- Jul, pobudka! – mówi Kerstin szarpiąc mnie za rękę – idziesz do tablicy. Uff, mam tylko napisać temat i datę. Kerstin jest absolutnie, stuprocentowo jedyną osobą w całej klasie, nie, w całej szkole, którą mogłabym tak naprawdę polubić. Wydaje mi się raczej, że moja przyjaźń do mnie wynika z faktu, że w moich oczach jest ona prawdziwym ideałem „przeciętności” i widzę, że żal jej takiej biednej pokraki, jaką ja niewątpliwie jestem, ale wierzę, że kiedy przestanę trenować kick boxing, obrażać się bez powodu i paplać o genialności licealistów (żeby ukryć mój mały sekret, ale o tym za chwilkę), to zostaniemy, jeśli nie najlepszymi, to chociaż przyjaciółkami. Nie, nie chodzi o to, że uważam, że Kerstin należy do takich bardzo przeciętnych dziewczyn. Ale spójrzmy prawdzie w oczy – gdybym była jej przyjaciółką, ludzie zaczęliby mnie inaczej postrzegać, nie rzucałabym się w oczy i byłabym... taka cudownie przeciętna. Większość dziewczyn stara się być oryginalnymi na siłę (szczególnie te, co uważają, że jak mają pieszczochy i naszywki na plecakach, to są super oryginalne i wyjątkowe), a ja zrobiłabym wszystko by, choć trochę pomarzyć o cieniach do oczu w płynie Chanel’a, czy błyszczyku Yves Saint Laurent’a, zamiast słuchać narzekania nauczyciela na nasz kretynizm (oczywiście nie mówi tego wprost, tylko sobie o tym myśli) oraz zachwytów Megan Becking nad umięśnionym bezmózgowcem z drużyny sportowej – Ryanem Pogslingiem.
Oczywiście mogłabym powiedzieć jej, żeby dała sobie z nim spokój, bo jedyne myśli, jakie dotąd słyszałam (i które dotyczyły Megan) to, ile kasy postawić podczas zakładu z kumplami o rozmiar jej stanika. No niby bym mogła, ale co jej powiem? Och wiesz, przypadkiem podsłuchałam jak tam sobie o tobie myśli?? Oj nie, to by stanowczo za tępo zabrzmiało.
No, a poza tym, po co się tak obnosić? Jeszcze zaczną mnie wykorzystywać do podsłuchiwania, co myślą o nich ich „ideały”.





Olciaa - 01.06.2006 18:10
Dużo blędów językowych. Naprawdę dużo. Te powtórzenia, te kolokwializmy, skróty... Tak btw. - w tekście literackim wszystkie liczby z wyjątkiem roku piszemy SŁOWNIE. Nie używamy żadnych plusów, etc. etc.
Wiem, ze forma pamiętnikowa jest specyficzna. Dlatego odradzam. pierwszoosobówkę naprawdę trudno napisać dobrze!
Temat z deczka oklepany i nieciekawy. Nastolatka tropiąca przestępców? Och, jak ślicznie. Szkoda, że nie w moim stylu.
Podoba mi się luźne podejście do tematu. Ot, takie sobie mówienie do książki. Wynagradza chociaż odrobinę mały zasób słownictwa.

Dobrze radzę, poćwicz zanim weźmiesz się za pisanie "książek".
Olciaa



Plotkara12 - 01.07.2006 16:09
A mi się nawet podoba XP

Czekam na następne :D



DarkSwan - 04.07.2006 06:48
Cytat:

Większość dziewczyn stara się być oryginalnymi na siłę (szczególnie te, co uważają, że jak mają pieszczochy i naszywki na plecakach, to są super oryginalne i wyjątkowe
Czuję się obrażona :angry: Wiesz, tego się nie robi żeby być "super oryginalnym i wyjątkowym", tylko dlatego, żeby pokazać co się lubi, żeby wyrażać siebie poprzez ten określony styl, poprzez muzykę, której się słucha.
Ktoś sobie nosi pieszczoche, inni sobie noszą łańcuszki, medaliczki, bransoleteczki itp. Ktoś sobie nosi naszywki na plecaku, inni noszą markowe ciuchy z napisami np. "REPORTER".
Pozatym, to nie jest wcale takie strasznie oryginalne, chyba nawet nie wiesz ilu takich ludzi jest na świecie. Oni są tak samo normalni jak wszyscy inni.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • "Scarlett"
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates