Histoire Anna's

Histoire Anna's

Podstrony
 



Lord Voldemort - 19.04.2006 17:20
Histoire Anna's
  Od razu mówie że to będzie fantasy chociaż wygląda na historie z życia wziętą to to będzie fanatsy ; P Nivette poleciła mi to tu dać i kilka innych osób :P więc macie... no nawyrzuczajcie sobie.... zbesztajcie mniexD A i jeszcze to okropnie krótkiexD
[Rozdz I- poniżej][Rodz II][Rozdz III]
Rozdział I
Nienawidzę jej!

Młoda dziewczyna przechodziła nad stawem, był wieczór, światło księżyca, który był w pełni, padało na jej twarz, która wydawała się dziwnie blada. Stała wpatrzona w srebrzystą tafle wody. Z jej oczu biła rozpacz, dziwny grymas, który miała na twarzy świadczył o bólu, którego doznawała, wygląd mizerny przepowiadał rychłą śmierć, ale nie! Ona nie umrze- myślała zaciskając piąstki
-Będę żyła przynajmniej na złość wam wszystkim- prawie wykrzyknęła. Jakie to okropne uczucie być u graniczy wytrzymałości i psychicznej i fizycznej…
-Co tu robisz wariatko?- Usłyszała za swoimi plecami drwiący głos, jeszcze mocniej zacisnęła pięści.
Odwróciła się, a każdy jej ruch był groźny i zobaczyła osobę, której najbardziej nienawidziła. Jej twarz tonęła w tonacji różu a niebieskie oczy błyszczały, okrągła i żywa twarz pokryta była dziwnie splecionymi nienaturalnymi blond włosami.
-Odczep się – Syknęła
- Bejnedżer beznadziejo, jakie słownictwo? Ładnie tak witać, koleżankę?- Odpowiedziała wypowiadając z naciskiem jej nazwisko, którego tak nie cierpiała, wolałaby odziedziczyć nazwisko po matce „Veneferus”, które brzmiało melodyjnie i zgodnością a szczególnie to „V” coś w sobie miało… A Anna Bejnedżer… przy tym nazwisku dostawało się mdłości i jeśli ktoś je usłyszał od razu wymyślał, jaka może być jego właścicielka, a nieprawdziwie do niej w ogóle nie pasowało to, co o niej myśleli….
Nie wytrzymała tego, przybliżyła się i popchnęła ją całą siłą, jaką miała, a nie była wielka, przynajmniej teraz, kiedy aż tak źle się czuła… ale i tak Sara niebezpiecznie się zachwiała. Oburzyła się, że taka „mała, głupia dziewczynka” odważyła się ją zaatakować i też ją popchnęła, ale tak mocno, że wpadła do stawu, rozległ się głuchy plusk a potem szyderczy śmiech winowajczyni.
Nastolatka poczuła przejmujące zimno, wiedziała, że nie da rady się utrzymać mimo usilnych starań, poczuła, że za chwilę zasłabnie i pójdzie na dno. Ostatkiem sił krzyknęła i zaczęła opadać, jeszcze nie straciła przytomności, okropnie było tak spadać, nie mogąc nabrać powietrza, każda próba oddychania kończyła się bólem krtań przybliżaniem niebezpieczeństwa utopienia, jeśli już nie było rozwinięte w największym stopniu.
Poczuła coś ciepłego na ręce, lecz nie mogła zobaczyć, co, oczy ją za bardzo piekły od wody zobaczyła jedynie jakieś jaskrawsze barwy na tle wody i zemdlała.




Nivette - 19.04.2006 17:32
kazałaś ocenić to oceniam.

"był wieczór światło księżyca, który był w pełni padała na jej twarz"
-nie rozumiem tego :/
"i zobaczyła osoby"
-Chyba osobe.
"twarz pokryta była dziwnie splecionym nienaturalny blond."
-nie rozumiem tego zdania.

To wszystko co wyłapałam.
Ale ogólnie opowiadanie jest ładnie napisane, tylko niektóre zdania są strasznie nie zrozumiałe.
To tyle czekam na następną część.



Lord Voldemort - 19.04.2006 17:40
Cytat:
kazałaś ocenić to oceniam.

"był wieczór światło księżyca, który był w pełni padała na jej twarz"
-nie rozumiem tego :/
"i zobaczyła osoby"
-Chyba osobe.
"twarz pokryta była dziwnie splecionym nienaturalny blond."
-nie rozumiem tego zdania.

To wszystko co wyłapałam.
Ale ogólnie opowiadanie jest ładnie napisane, tylko niektóre zdania są strasznie nie zrozumiałe.
To tyle czekam na następną część.
Zmieniłam
Cytat:
"był wieczór światło księżyca, który był w pełni padała na jej twarz" zmieniłam na padało; ) chodziło mi o to że światło księżyca padało na jej twarz;)
Cytat:
"i zobaczyła osoby"
-Chyba osobe.
ta-ak
Cytat:
"twarz pokryta była dziwnie splecionym nienaturalny blond."
-nie rozumiem tego zdania
Zmieniłam ale juesli jeszcze nie rozumiesz chodziło o to że miała dziwną fryzure, i jej kolor włosów wyglądał jak nienatularny;)



Nivette - 19.04.2006 18:00
Teraz wszystko rozumiem.
Dla tego moge ocenić na dobre
chodż bardzo dużo zdań jest niezrozumiałych :/




she - 19.04.2006 19:29
Nie podoba mi się to. Pełno błędów, akcja wydaje się opisana zbyt chaotycznie...

Cytat:
Młoda dziewczyna przechodziła nad stawem, był wieczór światło księżyca, który był w pełni, padało na jej twarz, która wydawała się dziwnie blada. Tutaj zupełnie nie mogę się połapać ; D
Przed "był wieczór" przydałaby się jakaś kropka, a ze zdania wykreśliłabym 'który był w pełni". Utrudnia czytanie, a chyba nie stanowi jakiegoś ważnego elementu.

Cytat:
Z oczu jej biła rozpacz, dziwny grymas, który miała na twarzy świadczył o bólu, którego doznawała, wygląd mizerny przepowiadał rychłą śmierć, ale nie! Znacznie lepiej wyglądałoby 'z jej oczu'.
Dalej... zamiast 'który miała na twarzy świadczył o bólu" wstawiłabym po prostu "świadczący o bólu".

Cytat:
Odwróciła się a każdy jej ruch był groźny i zobaczyła osobę, której najbardziej nienawidziła. Po groźny kropka, a przed 'a' przecinek : P

Cytat:
Twarz jej tonęła w tonacji różu a niebieskie oczy błyszczały, okrągła i żywa twarz pokryta była dziwnie splecionymi nienaturalnymi blond włosami. "Jej twarz" prezentowałoby się lepiej... no i powtórzenie 'twarz' jest zdecydowanie zbędne...

Cytat:
Nastolatka poczuła przejmujące zimno, wiedziała, że nie da rady się utrzymać mimo usilnych starań, poczuła, że za chwilę zasłabnie i pójdzie na dno, ostatkiem sił krzyknęła i zaczęła opadać na dno, jeszcze nie straciła przytomności, okropnie było tak spadać, nie mogąc naprać powietrza, każda próba oddychania kończyła się bólem krtań przybliżaniem niebezpieczeństwa utopienia, jeśli już nie było rozwinięte w największym stopniu. Ojezu jakie długie zdanie : D
Kropek nastawiałabym tu od cholery. Ogólnie źle się czyta i nie wiadomo o co chodzi...

To z tych błędów, które najbardziej mnie 'rażą', bo musiałabym całe opowiadanie przepisać.
No, ale mam nadzieję, że na przyszłość się poprawisz... ;)



Annna - 21.04.2006 08:53
Przeczytałam i bardzo mi się podoba. Akcja mam nadziej że się bardziej rozkręci. Czekam na następny odcinek.



Lord Voldemort - 24.04.2006 18:10
Rozdział II
Dlaczego ja jestem inna?

Dziewczyna otworzyła oczy, stwierdziła, iż nie znajduje się w niebie tylko w białym pomieszczeniu szpitala, miała na sobie białe ubranie i przyczepioną kroplówkę.
-Nic mi nie jest- odpowiedziała niby do siebie i odłączyła od siebie maszyny. W Sali rozległo się cienki dźwięk oznaczający, że pacjentka nie żyje, gdyby nastolatka była w dobrym humorze roześmiałaby się, ale teraz popatrzyła jedynie grobowym wzrokiem na ekran, na którym ukazała się podłużna zielona kreska. Wstała powoli z łóżka bez hałasu przysunęła się do drzwi, wzięła głęboki oddech i je otworzyła. Niestety! Trafiła na zły moment, akurat przechodził tędy lekarz, który kazał jej od razu wracać.
-Nie- odpowiedziała głucho i przeszła obok pozostawiając oniemiałego lekarza na środku długiego białego korytarza.
Poczęła biec. Pot wstąpił na jej twarz… nie miała sił, czuła potworny ból nogach tak jakby przebiegła kilometry, ale nie trwało to długo wreście wpadła na jakąś kobietę.
-Kochanie właśnie do Ciebie szłam—odpowiedziała tak zimno jak tylko mogła- Po co pływasz w jeziorze jak się źle czujesz?! Jeszcze biednej matce chcesz kłopotów przynieść?!
-Ale ja…- zaczęła a łzy poczęły spływać po jej twarzy, ona chora a jej własna matka tak do niej mówi!
- Żadne „ale” jak jesteś zdrowa to jedziemy do domu!- Blondynka poczuła, nie wytrzyma, ale cóż miała zrobić? Musiała pójść do domu… zdać się na łaskę i niełaskę opatrzności. Czuła pustkę, dlaczego ona nie może mieć normalnej rodziny? Normalnych przyjaciół? Dlaczego ona sama nie może być normalna...?
To było jak sen… wypisanie z szpitale, wsiąście do samochodu, pojechanie od domu i przebranie się oraz wiele innych tym podobnych spraw. Pamiętałam, i ż nim położyła się spać księżyc znów ukazał się w pełni, co zwyczajnie było niemożliwe, żeby księżyc znowu na następną noc ukazał się w pełnej okazałości… Poczuła się dziwnie, wezbrał w niej bunt przeciw temu potwornemu światu!
***************
Deszcz wydawał monotonny dźwięk, z daleka słychać było grzmoty. Dziewczyna otworzyła oczy i poczuła nagły, paniczny strach… nie przed burzą, ale przed szkołą, nie czuła się na siłach tam iść, ale nie mogła też narażać się matce, tak „matce” nie „mamie”! Ta kobieta nie zasługiwała żeby darzyć ją tak szlachetnym wyrazem… kiedyś zasługiwała, ale teraz stanowczo nie!
Anna powoli ześlizgnęła się z łóżka, otworzyła szafę i wzrokiem ponurym spojrzała na ubrania. Wzięła wyblakłe spodnie rzuciła je na łóżko, potem czarną bluzę z krwawym napisem „Kill”. Założyła odzież i poczęła się rozczesywać przed lusterkiem, gdy to robiła z oczu kapały jej łzy. Końcu założyła czarny płaszcz, wzięła plecak, granatowy parasol i wyszła ze spuszczoną głową z domu. Postanowiła nie jeść śniadania. „Niech się nim zadławi!” Powiedziała do siebie, gdyż jej „opiekunka” zawsze była skąpa.

Doszła do szkoły, założyła tenisówki, zdjęła płaszcz, czym odkryła napis swoją bluzkę. Sara, która już była w szkole spojrzała z drwiącym uśmieszkiem na napis „Kill”, ale na szczęście nic nie powiedziała.
Usiadła na ławce w kącie Sali, otwarła książkę i udawała, że czyta.
-Zabijasz książkę?- Zapytała szyderczo, nastolatka nie odpowiedziała, ale po jej twarzy bardzo łatwo było zgadnąć, że naprawdę chce kogoś zabić.
- Nie odpowiesz mi?- Zapytała uśmiechając się słodko- Ooo… nie wiedziałam, że umiesz czytać! – Znowu nie dała się sprowokować, chociaż czuła, że zaraz nie wytrzyma. Nagle do klasy weszła Aneta z Martyną- kujonki, które na wszystko skarżą. Sara skrzywiła się i usiadła do ławki.
Niedługo po tym zaczęła się lekcja, lecz ona nie mogła na niej się skupić mimo usilnych starań... Znowu pytała się siebie samej, dlaczego jest inna… nie rozumiała tego, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ona nie akceptuje klasy a klasa jej. Przez jej inny styl? Może…. A może przez taki charakter? Może przez to, że jest cichą dziewczyną? Powodów było wiele, ale żaden nie był przekonywujący.



riannon - 02.05.2006 17:19
Trochę chaotyczne, ale drugi odcinek jest lepszy. Co do fabuły to jest średnio intersująca..no nie wiem..tak sobie mi się podoba. Jest troszkę błędów, brak niektórych znaków interpunkcyjnych. Ten ostatni akapit jest strasznie banalny.



Lord Voldemort - 03.05.2006 06:44
Cytat:
Ten ostatni akapit jest strasznie banalna. yyy...nie zrozumiałam ^-^



riannon - 03.05.2006 13:29
Cytat:
yyy...nie zrozumiałam ^-^ Gash, literówka, miało być banalny...No jest banalny, takie jak Fotostory w gazetach dla nastolatek...




Lord Voldemort - 04.05.2006 18:53
Cytat:

Gash, literówka, miało być banalny...No jest banalny, takie jak Fotostory w gazetach dla nastolatek...
Nie czytam gazet.... nieraz jedynie "Krakowską" ale nie czytam takich xP



Annna - 27.05.2006 18:34
Mi sie podoba. Pisz dalej a na pewno będzie lepiej.



Lord Voldemort - 28.05.2006 10:21
Dobra, daje następne.
Chce tylko podkreślić że zawsze wpierw daje na stronie(blogu) : Historia-Anny

Rozdził III
Co się stało?

Dziewczyna właśnie wracała, że szkoły, było ciemno, niebo od czasu przedzierała błyskawica. Myślała o śmierci, co po niej będzie… tak zwane „niebo” gdzie wszystko jest nudne, nie…. Anna tak nie sądziła.
-To byłoby okropnie nudne- myślała- Może po śmierci idzie się do innego świata? Może przechodzi się „reinkarnacje”, czyli jest się, kim innym i nie pamięta się następnego życia?
Żeby się tego dowiedzieć trzeba umrzeć a nastolatka obiecała sobie, że będzie żyć… przynajmniej na złość innym…
Nagle usłyszała kichnięcie, natychmiast się odwróciła i zobaczyła lekko przybladłą, Sarę Muszak, spojrzała na jej twarz, pod uśmiechem ukryty był strach, bała się burzy- pomyślała.
-Co się gapisz?- Zapytała drwiąco – Znowu chcesz do szpitala? Mogę cię przyjacielsko i bezinteresownie wysłać
-Odczepisz się?- Wrzasnęła- Proszę niech ją trafi piorun!- Tu złożyła ręce i spojrzała w niebo
-A, więc tak? Zaraz będziesz tego żałować!- Wyciągnęła ręce do Anny, gdy nagle rozdzielił je piorun, obydwie upadły.
-To mnie nie powstrzyma- Powiedziała raczej do siebie drżącym głosem. Dziewczyna już miała zbierać się do ucieczki, gdy nagle stanęła i powiedziała
-Niech tak będzie, nie ucieknę, nie będę tchórzem takim jakbyś Ty była gdybym to ja była silniejsza- odpowiedziała uroczyście
-Hahaha!- Zaśmiała się bezlitośnie i rzuciła na Annę.
Potem wszystko poszło szybko. Dziewczyna prawdzie usiłowała się bronić, ale jak ktoś tak słaby mógł cokolwiek zrobić?
Nie utrzymała się długo na nogach, upadła w kałuże, a Sara nadal ją napastowała. Oczy płonęły jej gniewem, gdy widziała, że jej ofiara patrzy dziwnie spokojnie i trochę wyzywająco, lecz nie było w nich ani trochę strachu.
-Poddajesz się?- Zapytała się, a raczej syknęła z uczuciem triumfu widząc, że przeciwnik powoli traci przytomność.
-A.. mo…że…to Ty… się poddajesz!- Wyszeptała ostatkiem sił, poczuła, że jej głowa robi się ciężka, ból wzmógł się, pociemniało jej przed oczyma i straciła przytomność.
**************************
Gdy się ocknęła nie znajdowała się już na zewnątrz, tylko w jakimś ciemnym pomieszczeniu.
Przez chwile nie wiedziała, co się stało, głowa ciążyła jej niemiłosiernie, więc minęła dobra chwila nim sobie wszystko przypomniała.
-Wiem…Wdałam się w bójkę z Sarą- stwierdziła- Potem… no właśnie! Co wydarzyło się potem? Chyba zemdlałam a teraz znalazł się w tym pomieszczeniu…- Rozejrzała się, oczy jej już przywykły do ciemności i przeszedł ją dreszcz grozy. Znajdowała się w miejscu o charakterze gotyckim, malutki okienko o kształcie prostokąta wysyłało blade światełko na pomieszczenie, patrząc na nie Anna stwierdziła, że pokój jest bardzo wysoki i szeroki a ona leży mniej więcej na środku. Obok niej pełno było kolumn o charakterze koryńskim tylko trochę o zmienionej głowicy i podstawie.
Naraz zobaczyła przed sobą łuk i kształt przejścia okrytego aksamitem ciemności.
Wstała i zrobiła krok, głuche echo rozległo się po Sali, sparaliżowało to dziewczynę, myślała, że zemdleje. Nie przyznawała się przed samą sobą, że się boi, lecz w głębi duszy wiedziała, że to prawda.
Buty miała na obcasach, wprawdzie małych, ale i tak robiły zbyt dużo hałasu, więc je zdjęła. Przez skarpetkę poczuła zimno podłogi, ale przynajmniej mogła iść nie robiąc hałasu. Chciała wyjść stąd jak najprędzej, ujrzeć słońce.
Powoli ruszyła w stronę wyjścia, coś zagrodziło jej drogę, wymacała i…o zgrozo! Okazało się, że to trumna. Patrzyła przerażonym wzrokiem w to miejsce, wydawało jej się, że zaraz coś wyjdzie z tej trumny i ją złapie.
-Może nic mnie nie zauważy jak spokojnie przejdę obok- myślała, wprawdzie bezsensownie, ale tak się bała, że zapomniała o zdrowym rozsądku.
Powoli przeszła, obok, lecz nagle coś ją chwyciło za kołnierz… Krzyknęła i zaczęła się wyrywać…
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • Histoire Anna's
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates