|
|
|
Awful writer's life |
Esi - 14.08.2005 12:01
Awful writer's life
Dzień dobry. Na imię mam Dagmara. To moje drugie ,,takie coś" tutaj. Tytuł wskazuje, że będzie po angielsku, ale tytuł zawsze zmyla ; P.
Jak zacząć? Takie problemy nie nękały jej przy pisaniu innych książek tego typu. Harlequiny zawsze powinny zaczynać się od słońca. Słońce wschodzi, zachodzi w różowej poświacie, standard. Żadne ciało niebieskie nie pasowało jednak do tematu nowej książki, narzuconego przez wydawcę. ,,Opisz ból, coś mocnego… Może coś z twoich własnych doświadczeń?” –głosiła wyrwana kartka z kratkowanego zeszytu. Phi! Własne doświadczenia panny pisarki nie były zbyt wielkie. Był jeden Tomuś, ale to wszystko zaczęło i skończyło się w okresie podstawówki. Książka o tym na pewno byłaby bestsellerem. Przecież tyle ludzi chce czytać o szczenięcej miłości piegowatego smarkacza! Panna pisarka, bo to ona jest główną bohaterką tej przesłodzonej opowieści naprawdę nie ma na imię ,,pisarka” ani ,,panna”. Zwie się ona zwyczajnie. Małgorzata. No i jest ruda, z piegami. Pisarka pracuje nad kolejnym w jej karierze harlequinem dla wydawnictwa ,,Bella”. Zimna kawa wyraźnie się obraziła. Trącona ręką błyskawicznie uciekła z masywnego kubka na białą kanapę. Małgorzata natychmiast krzyknęła niecenzuralne słowo. Kawa brnęła dalej, dotarła więc do laptopa. -Nie! –rzuciła się jak lwica do obrony swego źródła zarobku. Udało się. Wrzasnęła z radości. Kubek nie podzielał jej zdania. Z hukiem rozbił się o szare panele. -Co się stało! –do jej domu prawie natychmiast wpadł bojowniczy sąsiad z miotłą. Głupi nawyk nie zamykania dość obskurnej kawalerki. Popatrzyła na mężczyznę. Miał dość szeroką bliznę na lewym policzku. -Przyda mi się pan do czegoś… ważnego. Proszę do środka. Oszołomiony facet usiadł na zalanym kawą siedzisku. Czego od niego chciała ta kontrowersyjna wariatka? Całe osiedle huczało o informacji o niej i o jej przesyconych erotyzmem harlequinach. On sam zgłosił na radzie wspólnoty chęć czuwania nad tą kobietą. -Ma pan jakieś ciężkie doświadczenia? –walnęła z grubej rury Małgorzata. Westchnął. -W 93… Ja i niejaki Maniek… -Wątek miłości homoseksualnej… Teraz trendy.. Proszę opowiadać dalej –pisarka aż zatarła ręce. Spojrzał na nią jeszcze raz. -To miało być o miłości? A to ja i taka Gosia… To jeszcze podstawówka była. Nie wierzyła we własny pech. Oto Tomuś rozckliwiał się przed jej oczami. Straszne jest życie pisarki harlequinów.
Misia - 16.08.2005 14:07
moja malusia esiusia ma duzego talentusia ;*
Dobre opowiadanie, zaciekawilo mnie. Pisz wiecej.
Esi - 16.08.2005 15:33
phi! Szaz ja już nie muszę pisać. Teraz sobie tylko wygodnie wklejam z innego forum <lol>. Telewizor zaczął nadawać reklamę proszku do prania. Westchnęła przypominając sobie wczorajsze spotkanie z podstawówkową miłością. Pisanie też jej nie szło... Tytuł... Cholerny tytuł ,,Anna z mrocznego królestwa"? Sytuacja robi się coraz bardziej beznadziejna. Odłożyła hot doga służącego jej za obiad. W takiej atmosferze nie można napisać jednej literki. Wszędzie unosił się zapach starego oleju, a puszczane z sąsiedniego mieszkania ,,czarne oczy" nie poprawiały sytuacji. Stanowczym ruchem porwała laptopa i wyszła zatrzaskując drzwi. Na dworze było mokro i zimno. Standartowe polskie lato w rozkwicie. Szary deszcz siąpił powoli na dziurawe jezdnie, będąc przyczyną depresji społeczeństwa. Małgorzata szład dzierżąc w ręku narzędzie pracy. Gdzie się udać? Do jakiejś boskiej galerii skupiającej artystów i pisarzy? Raz już próbowała. Na samo hasło ,,harlequin" pokazano jej drzwi. Szpilki panny pisarki nadal stukały nie mogąc znaleźć własnego miejsca. -Wiem! -wykrzyknęła z takim entuzjazmem, że gołębie siedzące na pobliższej kamienicy odlceiały robiąc mnóstwo zamieszania. -Centrum handlowe! Ośrodków handlowych było w owym mieście niezwykle dużo. Bohaterka udała się do największego, pełnego przepychu, centrum ,,Szampan". Na wejściu przywitała ją muzyka i śmiechy klientów. Bajecznie kolorowa fontanna bawiła mała dzieci. Nie. Tu nie ma nastroju do napisania czegoś co jej kazali. Trzeba iść do pochmurnego miejsca. Jakieś slumsy na przykład. Hm. W slumsach to Małgorzata mieszka na codzień. Usiadła więc na głównym placu, przy sprzedawcy sztucznych skór i wyciągnęła laptopa. ,,Był burzowy dzień, Margaret zbliżała się czerwonym fiatem do wrót stardoawnego zamczyska... Nie wiedziała, że czeka tam na nią ukochany, demoniczny kochanek. Lord Montiesco...". -Kupi pani skórę? -mruknął posępnie znudzony sprzedawca. Poruszyła przecząco głową. ,,...Lorde ten był bowiem znanym fanatykiem ludzkich skór. Jego długie płaszcze wykonane były ze skór młodych kobiet..." -A może jednak? Widzi pani... Znajomym się będzie można pochwalić, za dwie dychy szal pani sprzedam. -Hm. Czy ja wiem? ,,...Jego urokowi nikt nie mgół się oprzeć...". Do domu wróciła z szalem i kilkoma zdaniami powieści. *** Następnego dnia obudziły ją skrzeczące ptaki. Były wszędzie, nawet w jej skołatanej głowie. Wstała, włączając automatycznie telewizor. Automatyczna sekretarka pikaniem oznajmiła, że ma nową wiadomość. Małgorzata niechętnie nacisnęła czerwony guzik. -Hej, to ja Maciek, nie widzieliśmy się odkąd pobrałem się z Anką, może się spotkamy? Tak miło jest doprowadzić do miłości dwóch przyjaciół, taki miło kiedy przypominają sobie o tobie w chwili, gdy nie chcesz ich widzieć. Pisarka podniosła zakurzoną słuchawkę i wykręciła numer. Sygnał... Jeden... Potem drugi... -Dzień dobry, tutaj mieszkanie państwa Boryckich z kim mam przyjemność? -przemawiał aksamitny, kobiecy głos. -Eee... Hej Aniu. Jest Maciek? -wydukała. -Nie ma, a kto mówi? -głos zaczął być ostry i natarczywy. -Eee... Gośka, nie poznajesz? -Gośka? Jaka Gośka? Przepraszam, niemowlę płacze. Niemowlę? Te sprawy chyba za daleko zaszły. -MAŁGORZATA! MAŁGORZATA, KTÓRA WAS ZE SOBĄ POZNAŁA, TO TAKEI TRUDNE DO ODGADNIĘCIA?! -wykrzyczała prawie natychmiast do słuchawki. Odpowiedział jej ciągły sygnał. ,,...Margaret nie wiedziała gdzie zawiezie ją los. Wszyscy ją opuścili, była zła i samotna. Z jej ust wychodziły najgorsze przekleństwa, była po prostu w****iona..." Po chwili wymazała ostanie zdanie. To przeiceż harlequin. Zastąpiła je słowem ,,zdenerwowana". Była smutna. Po raz pierwszy w swoim nudnym życiu odkryła, że ma uczucia. Położyła się znowu spać, na długo.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|