Potęga umysłu - lekki horrorek

Potęga umysłu - lekki horrorek

Podstrony
 



Analisse - 18.10.2008 09:51
Potęga umysłu - lekki horrorek
  - Mamo, on stoi za tobą.
- Przestań kłamać, to nie jest śmieszne.
- Ale on naprawde...
- Przestań, idź do swojego pokoju - przerywała synowi
Matka chłopca rozmawia przez telefon.
- Mam już tego dosyć, on ciągle mówi o jakiś ludziach, byłam z nim u psychiatry, ale to nie pomogło, niewiem co robić.
Nagle usłyszała jakiś dźwięk w kuchni, odłożyła słuchawkę i poszła do kuchni, był tam Scot, a na podłodze leżał stłuczony talerz.
- To Hallie go zrzuciła - powiedział
- Kiedy ty wkońcu przestaniesz, tu nikogo nie ma.
- Jak to nie, stoją obok ciebie, to są Jeff i Hallie - wskazuje ich palcem
- Idź do siebie.
Scot poszedł do swojego pokoju, usiadł na łóżko
- Nienawidze jej, czemu mi nie wierzy, przecież wy istniejecie
- Tak, ale tylko ty możesz nas zobaczyć, już ci to kiedyś wyjaśniliśmy.
- Zrobie wszystko żeby udowodnić że istniejecie
Za drzwiami stoi matka i słyszy chłopca mówiącego samego do siebie. Następnego dnia Jess - matka chłopca - budzi się i idzie do kuchni, gdy tam weszła z przerażeniem zobaczyła że niektóre meble są poprzestawiane
- Scot! Scot chodź tu w tej chwili, Scot!
- Co?
- Kiedy to zrobiłeś? - spytała
- Ale to nie ja, to Jeff, mówiłem mu że będziesz zła, ale oni chcą żebyś w nich uwierzyła
- Nie, to ty chcesz żebym uwierzyła, ale oni nie istnieją i przestań kłamać
- Ale ja nie kłamie
- Idź, spóźnisz się do szkoły.
Gdy Scot wrócił ze szkoły, matka się do niego nie odzywała. Wieczorem chłopak zszedł do kuchni na kolacje, gdy jedli zadzwonił telefon, Jess poszła odebrać, gdy wróciła zobaczyła że obok jej talerza jest rozsypana sól
- Co to ma być? - pokazuje na sól
- Hallie chciała posolić sobie jedzenie ale solniczka jej spadła, a wtedy ty weszłaś.
- Tu nie ma żadnej Hallie.
- Masz racje nie ma, bo przed chwilą stąd wyszła.
- Przestań - krzyknęła
Scot wstał i pobiegł do swojego pokoju.
- Czemu ona taka jest?
Pies ich sąsiadów zaczął szczekać
- Głupi pies, ci±gle tylko szczeka. Mógłby ktoś wkońcu go uciszyć... Może wy, skoro umiecie przestawiać meble to może zrobicie coś z tym psem.
Następnego dnia gdy sąsiadka wyszła na dwór po gazete zobaczyła swojego psa, zaczeła krzyczeć, wszyscy sąsiedzi wyszli żeby zobaczyć co się stało. Każdy się przeraził, pies leżał na ziemi w kawałkach, dookoła było bardzo dużo krwi. Scot podbiegł żeby to zobaczyć, ale matka go odciągała. Chłopak poszedł do domu.
- Wy to zrobiliście? Temu psu?
- Chciałeś żebyśmy się go pozbyli
- Tak, fajnie, wkońcu nie będzie szczekał, no i mama uwierzy że istniejecie.
- Nie możesz jej powiedzieć że to my, bo pomyśli że kłamiesz i będzie ciebie o to oskarżała - powiedziała Hallie
- Chyba nie bedzie myślała że ja zabiłem tego psa?
- Słyszała jak mówiłeś że zrobisz wszystko żeby w nas uwierzyła, wiec pomyśli że to ty. Dlatego też nic jej nie mów - powiedział Jeff
- Scot chodź tu na chwile
- Już ide - krzyknął
Gdy zszedł na dół zobaczył sąsiada, troche się przestraszył
- Witaj Scot, nie widziałeś ostatnio nikogo podejrzanego w okolicy? - spytał sąsiad
- Nie prosze pana, nikogo nie widziałem - odpowiedział i szybko wrócił do swojego pokoju - Nie lubie tego faceta
- A kto to taki? - spytał Jeff
- Właściciel tego głupiego psa, wszystkich dookoła się wypytuje czy nie widzieli kogoś. Kiedyś poskarżył się mojej mamie bo wybiłem szybe w starym magazynie, za to go nie lubie
- Możemy się go pozbyć jeśli chcesz - powiedział Jeff i uśmiechnął się do chłopca
Chłopak tylko się uśmiechnął i wyszedł na dwór. Wieczorem gdy wrócił, zjadł kolację i poszedł spać. Nad ranem zbudził go chałas, podszedł do okna i zobaczył karetkę i policję. Ubrał się i wyszedł na dwór, zobaczył matkę rozmawiając± z byłym mężem - policjantem - podszedł do nich
- Co się stało?
- Wracaj do domu to nie widok dla ciebie - powiedziała matka
- Mama ma racje, idź do domu
- Czy on nieżyje? - spytał
- Niestety ale tak, a teraz wracaj do domu - powiedział jego ojciec
Scot poszedł do domu, ale przez okno przyglądał się jak wynoszą ciało jego sąsiada. Poszedł do swojego pokoju.
- Co mu zrobiliście?
- Napewno chcesz wiedzieć? - spytała Hallie
- Tak, no mówcie
- No dobra, jak chcesz, opowiedz mu - powiedziała
- No więc, wczoraj w nocy poszliśmy do jego domu, był sam bo reszta z rana gdzieś pojechała, gdy spał poszliśmy do jego pokoju, Hallie miała przy sbie nóż, wzięlem go od niej i wbiłem mu prosto w serce, strasznie krwawił, wbiłem mu go kilkanaście razy, potem Hallie wzieła nożyce i obcieła mu wszystkie palce, ale ponieważ jeszcze żył poprosiłem Hallie żeby przyniosła tasak z kuchni, i odciełem mu głowę i to tyle
Scot zwymiotował, do jego pokoju weszła matka z ojcem.
- Co ci jest? - spytała matka
- Widziałem jak go wynoszą
- Musze iść, miło było cie zobaczyć Scot - powiedział ojciec i wyszedł
Jess poszła po wode i szmatke i posprzątała w pokoju syna. Gdy żona i syn sąsiada przyjechali, byli zrozpaczeni, Jess poszła do nich do domu. Scot położył się na kanapie i zasnął. Mówił coś przez sen. Jeff i Hallie to wykorzystali. Wieczorem poszli do domu jego nauczycielki, szykowała ona kolacje, Hallie złapała ją za włosy i pociągnęła do siebie, kobieta upadła na ziemię, Jeff złapał za nóż i zaczął go jej wbijać w brzuch, Hallie wzięła nożyce i zaczęła obcinać jej palce, do kuchni weszła jej córka która widząc zakrwawioną matkę złapała za telefon, ale Jeff złapał za kabel i zaczął ją dusić, Hallie także jej poobcinała palce, gdy obie już nieżyły spokojnie wrócili do domu Scota. Następnego ranka ponownie w okolicy była policja i karetki. Gdy Scot zszedł do kuchni zobaczył rodziców siedzących przy stole.
- Co się znowu stało, dlaczego wszędzie jest tyle policji? - spytał chłopak
- Znowu kogoś zabito, jedną ofiarą jest twoja nauczycielka, druga to jej córka. - powiedział ojciec
Scot spojrzał w stronę drzwi gdzie stali Jeff i Hallie, podszdł do nich
- Wy?
- Mówiłeś coś? - spytała matka
- Nie - odpowiedział, i spojrzał na Jeffa - Czemu?
- I tak jej nie lubiałeś, nie narzekaj - powiedziała Hallie
Rodzice patrzeli na chłopca, po chwili Scot wyszedł przed dom
- Widzisz, on tak ciągle się zachowuje, ciągle mówi że są tu jacyś ludzie i obraża się na mnie że mu nie wierze
- Może wymyśla to bo mu brakuje ojca, wiesz że chciałbym wrócić do was
- Ale to nie możliwe i dobrze o tym wiesz, jakoś dajemy sobie radę
- Popełniłem błąd ale to się więcej nie powtórzy, zaufaj mi, a teraz gdy w okolicy panuje jakiś morderca, wolał bym zostać z wami, nie chce żeby się coś wam stało
- Nie musisz
Scot siedzi przed domem razem z Jeffem i Hallie
- Jak już zabijacie tak wszystkich których nie lubie to może jeszcze załatwicie pana Victora? Jest stary i ciągle się czepia
- Napewno tego chcesz? - spytał Jeff
- Tak, przecież to nie ja ich zabijam tylko wy, więc mi nie zależy
- No dobra
Następnego ranka Scot wyszedł z domu myśląc że znowu będzie dużo policji, ale nikogo nie było. Rozwścieczony poszedł do pokoju, ale Jeffa i Hallie tam nie było. Po niecałej godzinie pod dom pana Victora przyjechała policja i karetka, starszy mężczyzna jeszcze żył, ale zmarł w drodze do szpitala, policja nie zdążyła go przesłuchać.
- Czemu tak długo, już myślałem że tego nie zrobicie
- My zawsze dotrzymujemy słowa
- A czemu w nocy go nie zabiliście?
Nagle do pokoju weszła jego matka
- O czym ty mówisz? Wiesz kto zabił pana Victora?
- Nie, a właściwie to tak, to Hallie i Jeff zrobili, tak jak z pozostałymi
- Co? Kiedy ty wkońcu przestaniesz?
Zdenerwowana matka wyszła z pokoju. Zeszła na dół, w salonie siedział ojciec chłopca.
- On znowu o tych ludziach gada, wymyślił sobie że to oni go zabili, czasem mam dość tego chłopaka
- Nie mów tak - powiedział uniesionym głosem Wiesz, mój przełożony mówi że te morderstwa przypominają mu jego pierwszą sprawę. W latach 50 jakieś psychopatyczne małżeństwo mordowało ludzi w taki sposób. Musze się coś więcej dowiedzieć o tej sprawie, pewnie ktoś ich naśladuje
- Może załatwicie jeszcze Adama, to mój kolega z klasy, ciągle mi dokucza - Scot spytał Jeffa
- Oczywiście, nie musisz się o to pytać, wystarczy że powiesz, a my się tym zajmiemy - odpowiedziała Hallie z uśmiechem na twarzy
Następnego dnia, gdy Scot był w szkole, w trakcie przerwy poszedł do wc, wszedł tam też Adam i jak zwylke zaczął dokuczać chłopakowi, wtedy do akcji wkroczyli Jeff i Hallie, Jeff trzymał Adama a Hallie wbijała w niego nóż, Scot zamkn±ł oczy, nie chciał patrzeć, Hallie zaczeła obcinać Adamowi palce, Scot wybiegł z toalety, poszedł do klasy, był cały spocony i zdenerwowany. Po niedługim czasie w szkole zjawiła się policja, jakiś uczeń znalazł w wc zakrwawionego chłopaka. Wszyscy uczniowie zostali zwolnieni do domów. Gdy Scot szedł w stronę autobusu, podjechał do niego ojciec. Podwiózł go do domu.
- Mama mówi że rozmawiasz z jakimiś ludźmi, to prawda?
- Tak, ale ona mi nie wierzy, ty pewnie też, a wogłóle nie chce o tym gadać z tobą
Scot poszedł do swojego pokoju, Jess zrobiła herbatę.
- Te morderstwa są dokładnie takie same jak tamte, oni też obcinali palce, to był ich znak rozpoznawczy
- Ale chyba pisali o tym tylko w kilku gazetach które są w archiwum, więc ktoś musiał tam spędzić dużo czasu czytając o nich
- Tak, ci Andersonowie byli okrótni, Jeff i Hallie
Gdy Phil wymienił ich imiona, Jess wypadła szklanka z rąk
- Co ci jest?
- Jeff i Hallie? Scot o nich mówił, że są w naszym domu i że to oni zabijają tych ludzi
- Poważnie? Skad on o tym wie, musimy z nim pogadać
- Scot chodź tu na chwile - krzyknęła matka chłopca
Scot zszedł na dół
- Co chcecie?
- Kim są Jeff i Hallie? - spytał ojciec
- Oni są moimi przyjaciółmi, mieszkają tu już pare lat, ale ty mi nigdy nie wieżyłaś - popatrzał na matke
- Czy to oni zabijają tych ludzi?
- Nie moge powiedzieć.
Scot poszedł do swojego pokoju. Następnego ranka policja znalazła kolejną ofiarę.
- Dlaczego go zabiliście, przecież nie kazałem wam tego zrobić, więc czemu?
- Ponieważ spodobało nam się, a ty nie możesz nam rozkazywać - powiedział Jeff
Hallie przytaknęła. Do pokoju Scota wszedł ojciec
- Czy oni tu są? - spytał
- Nie mów mu, albo i jego zabijemy - powiedział Jeff łapiąc chłopca za rękę
- Nie, nie ma, ide na dwór
Następnego dnia policja znalazła nagranie w jednym z domów ofiar, gdy je oglądali z przerażeniem odkryli że na nagraniu znajduje się Scot, chłopak trzymał zakrwawiony nóż w ręku, jednak nie było widać samej zbrodni. Phil zabrał syna do parku
- Powiedz mi prawdę, kto zabija tych ludzi?
- Nie moge, powiedzieli że ciebie też skrzywdzą
- Dlaczego byłeś w domu pana Viktora, i czemu trzymałeś nóż?
- Ale ja nigdy u niego nie byłem
- Nie kłam, mamy nagranie gdzie widać jak wychodzisz z domu z zakrwawionym nożem, data zgadza się z dniem morderstwa.
- Ale mnie tam naprawde nie było, wcześniej poszłem spać, nigdzie nie wychodziłem
- Czemu kłamiesz?
- Mówie prawdę, to nie ja tam byłem, tylko oni
Gdy wrócili do domu, Scott poszedł do swojego pokoju
- Czemu powiedzieliście że nie moge wam rozkazywać, co to znaczyło?
- spytał chłopak
- Ponieważ już nie musisz nas prosić żebyśmy kogoś zabili, sami się tym zajmiemy, będzie tak jak kiedyś
- Czyli jak?
- Kiedyś jak jeszcze żyliśmy mordowaliśmy wielu ludzi, tak dla zabawy, a teraz będzie dużo lepiej bo już nas nie oskarżą o to - Jeff zaczał się śmiać
- Jesteście okrótni - popatrzał na nich i wyszedł z pokoju
Scott wziął ojca za rękę i wyprowadził go z domu, poszli do parku
- Co jest? - spytał Phil
- Boje się ich, są inni niż wcześniej, chcą zabijać kogo popadnie, tak jak przed śmiercią
- Taki przypadek już kiedyś był, najpierw się zaprzyjaźnili z pewnym mężczyzną, a gdy on trzy razy poprosił o czyjąś śmierć, stali się silniejsi ale potrzebowali jeszcze kilku ofiar żeby się uwolnić, ale ten mężczyzna nie wytrzymał i się zabił, gdy to zrobił oni owładneli kogoś innego, ale ten został aresztowany za morderstwa, teraz robią to z tobą
- Można ich pokonać? - Nie wiem, napewno istnieje jakiś sposób
- A co będzie jeśli uwolnią się ode mnie?
- Wszyscy poprzednicy umierali - Phil spojrzał na syna
- Nie wiesz ile tych ofiar potrzebują?
- Wcześniej pięć, teraz nie wiem, bo było już sześć ofiar
- Ale ja chciałem tylko czterech, więc zostaje ostatnia
- Czterech?
- Nauczycielka i jej córka to przypadek, nie wiem czemu zginęły
- Czemu wogóle chciałeś czyjejś śmierci?
- Nie wiem, nie wiedziałem że to się stanie naprawde. Oni kiedyś mówili że przetrwają jeśli się będzie w nich wierzyło, więc może jak przestane wierzyć to znikną
Zrobiło się już późno, Phil odprowadził syna do domu i poszedł do swojego. Następnego ranka gdy Scott się obudził, zobaczył Hallie siedzącą na łóżku, obrucił się i zobaczył Jeffa z nożem
- Powiedz kto ma zginąć, a damy ci już spokój
- Już nikt więcej nie umrze
- Tylko ci się tak wydaje - powiedziała Hallie
- Możemy zabijać kogo chcemy, ale wszystkie morderstwa będą na ciebie, bo tak naprawde to ty ich zabijałeś, nie my
- Nie prawda
- Powiedz kto ma być następny
- Niby czemu? Przecież nie musze wam mówić kto ma zginąć
- Ale tylko w ten sposób możesz się od nas uwolnić
Scott popatrzał na nich, nic nie mówiąc wyszedł z pokoju. Poszedł do ojca, został tam na noc, potem na kolejną. Także Jess została u byłego męża. Po kilku dniach Phil i Jess pojechali po rzeczy do domu, gdy weszli zobaczyli że wszystko jest poprzewracane, porozbijane. Wzieli tylko ciuchy i kilka innych rzeczy i wrócili do domu Phila. Scot starał się nie myśleć o Jeffie i Hallie.
- Już od jakiegoś czasu jest spokojnie w okolicy - powiedział Phil
- Tak, więc może już wrócimy do domu? Jess popatrzała na syna
- Nie, ja nie moge, oni tam są, a ja chyba wiem jak ich pokonać, żeby już nie wrócili
- Jak? - spytali sie rodzice
- Jeśli nikt tam nie będzie mieszkał, oni staną się słabsi, bo muszą być blisko kogoś, kto myśli o innych, nie koniecznie o ich śmierci, tak było z moją nauczycielką i jej córką, zginęły bo o nich pomyślałem.
- Jesteś pewien? To wystarczy? Nie wrócimy tam i oni tak poprostu znikną? - spytała się Jess
- Nie, musze tam iść i ich spalić
- Tak, może to podziała, ale pamiętaj żeby o niczym nie myśleć gdy będziesz w domu - powiedział ojciec
- Nie namawaj go do tego, a jeśli coś mu się stanie?
- Nic mi nie będzie, uwierz mi, to jedyny sposób
Scott wziął ze sobą sól i zapalniczke, poszedł do domu, gdy wszedł Hallie i Jeff czekali na niego, ale on ich ignorował, gdy stanęli za nim, ten się obrucił i posypał ich solą, poczym włączył zapalniczke i rzucił w nich, zaczeli się palić, Scott wybiegł z domu i poszedł do rodziców. Cały dom się zaczął palić. Minął rok, a w okolicy było cicho i spokojnie, jak kiedyś
- Ciesze się że tu jesteśmy, chcąc nie chcąc dałam ci drugą szanse - powiedziała Jess do Phila
- Ja też się ciesze
Nagle usłyszeli trzaśnięcie drzwiami, do pokoju wszedł Scott cały zakrwawiony
- Oni nadal tu są.




Vipera - 18.10.2008 12:30

  Fajne opowiadanie, chociaż jak na mój gust jest za dużo dialogów i powtórzeń.



Woltuwa - 20.10.2008 13:23

  Cały dom spłonął od soli? A może od jakiegoś niedopałka?

Do rzeczy: Nawet interesujące opowiadanie, ale akcja zbyt często się powtarza. Dlaczego za każdym razem zabijali tak samo? I skąd na nagraniu wziął się ten chłopiec??



Analisse - 20.10.2008 13:51

  Cytat:
Cały dom spłonął od soli? A może od jakiegoś niedopałka?

Do rzeczy: Nawet interesujące opowiadanie, ale akcja zbyt często się powtarza. Dlaczego za każdym razem zabijali tak samo? I skąd na nagraniu wziął się ten chłopiec??
heh, dom nie spłonął od soli :P
sól była po to żeby posypać duchy, rzucił w nich zapalniczką, zaczęli się palić, on wyszedł, i np zapalił się fotel, potem firanka, potem co innego, aż w końcu cały dom. (A że chłopak nie pomyślał o tym że trzeba spalić kości duchów, duchy pojawiły się znowu)

Zabijali tak samo dlatego że tak lubieli, byli seryjnymi mordercami przed i po śmierci i nie chcieli zmieniać sposobu zabijania.

A na nagraniu wziął się pewnie stąd, że... powiedzmy że duchy przejęły kontrole nad jego ciałem, jemu wydawało się że śpi, a oni posługując się nim, zabijali.




asiolek - 20.10.2008 14:48

  Opowiadanie jest interesujące, naprawdę fajny pomysł, to że nie wszystko było wyjaśnione mi nie przeszkadza ale chciałabym np. wiedzieć ile lat ma główny bohater.
No i były błędy :

"Scott popatrzał na nich"
- popatrzył

"ale ty mi nigdy nie wieżyłaś"
- wierzyłaś

Wydaje mi się że jak czytałam to jeszcze jakieś były ale tekst jest długi i nieznalazłam. Ogólnie fajne opowiadanko, klimat jak z szóstego zmysłu ;pp



Plastikowa Prezerwatywa - 20.10.2008 14:54

  To jest boskie. Wow, masz talent kobieto/ facecie!
Pisz dalej. Tylko nie gadaj, że to było jedno odcinkowe :P



Vipera - 20.10.2008 15:37

  Zastanawia mnie jedna rzecz... od kiedy duchy mają kości?



Gio - 20.10.2008 15:49

  Dziwny zbieg okoliczność ale mi też to jako pierwsze rzuciło się w oczy. Ale do tematu. To jest jeden wielki dialog! Powiem szczerze i prosto z mostu: nie cierpię takich opowiadań. Mam jednak nadzieję, że się nie obraziłaś (Dyskotekowa Imperowiczka- po co używać tylu słów, jak możn powiedzieć babochłop :P) Jak dla mnie to jest gdzieś z 5/10 za akcję. Pozdrawiam :)



Analisse - 20.10.2008 17:15

  Vipera, nie chodziło mi o to że duchy mają kości, a o to że chłopak nie pomyślał o tym żeby znaleść w jakimś grobie czy co, ich kości i tam je spalić, myślał że jak podpali duchy to się uda :p inaczej wytłumaczyć nie potrafie.

Atlantis, nie obraziłam się :P nie ma o co, ja takie lubie opowiadanka, dlatego takie pisze. Bo wtedy wczuwam się w to jakbym oglądała jakiś film, gdzie coś mówią i w między czasie pokazują całą akcje.

Jeśli chodzi o błędy w pisowni, to niestety ale nie znam jeszcze zbyt dobrze polskiego i zawsze jakiś błąd zrobie :P

Chłopak w wielu ok 16, 17 lat :P



Vipera - 20.10.2008 17:38

  No to trzeba było tak od razu:P

Po przeczytaniu tego opowiadania, nie dałabym chłopakowi więcej niż 13 lat. Jego wypowiedzi były takie jakieś... mało rozwinięte i trochę dziecinne.



Analisse - 20.10.2008 18:12

  Heh, no to powiedzmy że chłopak był troche opóźniony w rozwoju :P W sumie pisząc to, nie zastanawiałam się nad wiekiem chłopaka.

Cytat:
Tylko nie gadaj, że to było jedno odcinkowe :P Narazie to był koniec, może w przyszłości napisze drugą część. Ale pewnie szybko to się nie stanie.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • Potęga umysłu - lekki horrorek
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates