Piekło - Niebo

Piekło - Niebo

Podstrony
 



Rapsbery - 25.05.2006 11:59
Piekło - Niebo
  Roz. I
Dowód

Jak czułbyś się widząc ludzką rękę pod krzakiem bzu, albo odnajdując kucyka Pony dziewczynki zamordowanej w tamtą niedzielę?
Nie wiem, nie pytaj mnie o to, bo ja ani nie znalazłam ręki, ani jakiegoś tam kucyka.
Nie było mnie w dzień zabójstwa tej dziewczynki, ale spotkało mnie coś o wiele gorszego...
Pedofilia w małym mieście nie była rzeczą znaną, ale trudno żeby była rzeczą kiedy nią nie jest. Była poprostu zjawiskiem budzącym oburzenie, łzy w oczach, plotki, czy nawet rozpacz, jednak nie znanym.
Dopiero od pewnego czasu na kartonach po mleku, serkach homogenizowanych, wieczkach masła roślinnego, czy serka topionego pojawiały się zdjęcia zaginionych dziewczynek wyglądających zawsze bardzo podobnie : te same mysie ogonki, piegi.. ten sam wiek. Jednak nawet ja, będąc tą, kim jestem nie widziałam powodów aby w ten sposób straszyć dzieci i ich rodziców, chociaż do czasu...
Przedszkolne dzieciaki układały się do snu, godzina 15.30, po obiedzie.
Zasłoniłam rolety, zgasiłam sztuczne światło, bo już się ściemniało.
Za oknami szalała śnieżyca.
-No ładnie. - powiedziałam -Rodziców będzie można się spodziewać dopiero za kilka godzin.
Zamknęłam "Czerwonego Kapturka", który dziś czytany był przed snem i otworzyłam "Dziwne losy Jane Eyre". Jak na razie nuda, jakaś sierota bita przez macoche, potem chorubsko panujące w pensionacie dla dziewcząt i mroźne zimy...
Ziewnęłam przeciągle, zamknęłam książkę i wyszłam po kawę.
-Jak tak dalej pójdzie to zasne... - mruknęłam sama do siebie.
Otworzyłam skrzypiące drzwi, dziś naszczęście z nieznanego mi powodu uchylone.
Podeszłam do starego blatu gibiącego się na wszystkie strony, kuchnia była pusta, kucharki już dawno wróciły do domu.
Nastawiłam wodę, wsypałam do pierwszego lepszego kubeczka 2 czubate łyżki kawy i wyszłam do łazienki.
Gapiąc się w lustro zauważyłam nowego pryszcza. Na Boga! Mam 24 lata, chyba minął mi już okres dojrzewania! W poszukiwaniu jeszcze jakiś niedoskonałości usłyszałam odgłos tłuczącego się szkła, spotęgowany brzdękiem łyżek stojących w plastikowym pojemniku.
Odwróciłam się i zdecydowanym krokiem pomaszerowałam do kuchni, kawa rozsypana, łyżki porozrzucane po kuchni, słoik stłuczony i jeszcze coś... bransoletka.
Dziecięca, z kucykiem pony, lalką Barbie i słodką różową kokardką...




Kocio xD - 25.05.2006 12:53
Za[powiada sie ciekawie, aczkolwiek jest to pierwszy odcinek i nie bede narazie go oceniac

(zachecam do przeczytania mojego opowiadanka )

pozdrawiam i zycze sukcesow :*



Nirrti - 25.05.2006 16:36
oj...uwielbiam gdy jest tajemniczo na początku^^
spodobało mi sie #.# chce już next odcinek!
pozdrawiam i powodzenia*-*



Misia - 25.05.2006 21:04
Fajne. Podoba mi się, że mimo dość "cięzkiej" tematyki (przynajmniej na taką się zapowiada) jest pisane tak lekko, razem z przeżyciami młodej bohaterki. 9/10




efciaq - 27.05.2006 07:12
Bardzo ciekawe. Wciągnęło mnie, tylko pod loniec chciałam już kończyć, bo aż mnie rwało do napisania pozytywnego komentarza :)

Uważam, że naprawdę potrafisz pisać, masz wenę twórczą... :*
Życzę Ci, żebyś ciągnęła dalej tak świetnie, jak zaczęłaś. Zainteresowało mnie to, zastanawiam się teraz, czy będzie to kryminał, komedia...

Tajemnicze, ale to dobrze ... Bardzo ciekawie to brzmi :D.

Pozdrawiam, ef. (od dziś też dla ciebie efcicek ;])



Rapsbery - 28.05.2006 13:13
Roz. Nie widzimy się po raz pierwszy...
  Świadkami stajemy się często zupełnie przez przypadek. Bo przecież młody chłopak nie wychodzi na ulicę specjalnie po to, żeby zobaczyć jak złodzieje napadają na starą babcię, a raczej na jej torebkę, a potem żeby policja "grzecznie zapraszała go na przesłuchaniową herbatkę".
Tak też i ja stałam w drzwiach nowego rozdziału w szarym życiu francusko-amerykańskiej mieszanki jaką jestem ja - Madeline Lane. Jednak przekroczyłam te drzwi dopiero w chwili kiedy wzięłam do rąk to małe dziecięce cudeńko - bransoletkę dziwnym trafem lądującą w przedszkolnej kuchni.
Z zadumy wyrwał mnie dzwonek do głównych drzwi. Uwierzcie, nie ma nic gorszego niż otwieranie drzwi rodzicom, w zimowy wieczór, kiedy w drzwiach nie ma nawet judasza, a zabezpieczenia równają się zeru.
-Rodzice, o tej porze? - mruknęłam sama do siebie chowając bransoletkę do kieszeni jeans'ów.
Wyszłam z kuchni, przeszłam przez salę i dalej korytarzem mijając podziemną piwniczkę. Przeżegnałam się, jak zawsze w takim momencie i uchyliłam skrzypiące drzwi. Pozostało mi tylko...
-Aaa! - wrzasnęłam zupełnie jakby w drzwiach stało zombie.
-Najmocniej przepraszam... - zawachał się mężczyzna podając mi rękę, bo właśnie runęłam ze strachu na ruchomą pokrywę kosza na śmieci...
-Nie, nic się nie stało. - zawachałam się, bardziej zastanawiając się nad tym co stało w drzwiach niż tym co teraz mam przed sobą.
Otóż pewnie zastanawiasz się czy to tylko zwykły mężczyzna był powodem mojego przerażenia, czy co to tak wogóle było...
Mnie nie pytaj, bo ja nie wiem... w każdym razie nie wiem co to było, bo widziałam tylko parę oczu, zwierzęcych oczu, patrzących jak na kogoś, kogo mogą zjeść. Jednak spoglądając w nie chwilę potem wyraz jaki przybrały wcześniej zupełnie się zmienił, zwierzęce ślepia wyglądały całkiem, hę..., ludzko!
-Ja naprawdę nie chciałem pani przestraszyć. - odparł. -Ja tylko przyszedłem po syna. Nazywam się Forest...
-Gump! - wrzasnęłam. Boże, jaka ze mnie idiotka, jestem skończona, skończona na amen!
Pan "Gump" zaczerwienił się i odpowiedział :
-Nie, Forest Klyke.
-Madeline Lane. - przedstawiłam się nadal zażenowana.
-Czy mogę odebrać już swojego syna? - spytał kierując się w stronę sali sypialnej.
-Jasne, to znaczy oczywiście.

...

Nie pytajcie mnie co działo się potem, bo nie ma sensu opowiadać jak facet odbiera swojego syna z przedszkola, do którego zapisał go niecały tydzie temu, a już młoda przedszkolanka pracująca tam zaledwie od września zdążyła się przed nim skompromitować. Przed ojcem oczywiście, nie przed synem.
Siadłam na krześle bez kawy, bo jej nie zrobiłam, zawstydzona, bo jestem idiotką i z pryszczem na twarzy, bo mimo mojego wieku jestem jeszcze w okresie dojrzewania. Ponad to : rodzice będą tu za jakieś 2 godziny...
Chwila! Skąd się wziął ten facet?! Przecież korki nie ustąpiły przed nim tylko dlatego, że wprowadził się parę dni temu. I jak mam wyjaśniać to, co stało się w kuchni?
Rodzice będą się usprawiedliwiać śnieżycą, zatłoczonymi drogami, a on? On był już godzinę przed czasem.
-Cholera! - mruknęłam. -Nawet kawy sobie nie zrobiłam.
Sięgnęłam po Jane Eyre, nie miałam przecież wyboru, no i (do jasnej cholery) usnęłam...



efciaq - 29.05.2006 07:02
Ciekawe... Po pierwsze - nie przynudza. Naprawdę gratuluję. I pomysł też jest bardzo ciekawy - nie jakaś biznesłomen, czy jakiś bardzo często wystpujący zawód... Prosto, zwykle, najzwyklej! Poprostu pikne.
Tak, jak już wcześniej zauważyam ^,^



wacia - 29.05.2006 08:39
O,bardzo mi sie podoba, pomimo trudnego tematu (jak sadze-pedofilia) czyta sie przyjemnie i lekko.
Gdzie-nie-gdzie pojawiaja sie powtorzenia i zdania sa za dlugie.
Z niecierpliwoscia czekam na kolejny odcinek : >
9/10



Rapsbery - 03.06.2006 13:39
Dziękuję za pozytywne komentarze, ale niestety : na kolejny rozdział będziecie musieli trochę poczekać



Kati_Simka - 03.06.2006 16:35
Czemu?? Kiedy kolejny rozdział?? Strasznie mi się spodobało... A ten Forest Gump... <lol2> Świetne!! Pisz dalej!! 9/10



Olciaa - 03.06.2006 18:13
Jako osoba ze skromnym doświadczeniem literackim (chociaż niektórzy mogliby pozazdrościć; chętnie się podzielę, naprawdę!) pozwolę sobie skomentować.
Chyba nawet będę złośliwa i perfidna. Spokojnie, można rzucać mięchem. Mnie to nie rusza. Tylko zaznaczam, że nie jest to jakieś krytykanctwo, a krytyka – w dodatku moje intencje są czyste i naprawdę staram się być miła.

Zacznijmy od języka. Niestety, pojawia się tu pierwszoosobówka – mało kto potrafi poprawnie stworzyć tego typu narrację. Na tym etapie stanowczo odradzam – w sumie odradzam wszystkim i zawsze – trudna, denerwująca część czytelników, zwykle nieskładna i nienaturalna. Tekst jest niedopracowany. Pojawiają się powtórzenia, błędy ortograficzne i fleksyjne, liczne literówki (toż to nawet nie trzeba się wysilać, wystarczy Word lub darmowy Open Office). Zdania długie, słownictwo potoczne. Nic ciekawego, nic rewelacyjnego, raczej przeciętna pisanina którejś kategorii. Nikt nie wymaga od użytkowników bycia idealnym, ale nie powinno się publikować niesprawdzonych tekstów.
Źle zapisujesz dialogi. Nie mam siły tłumaczyć tego po raz n-ty, ale chyba nie mam wyboru. Dialog rozpoczynamy myślnikiem (najlepiej długim, ale nie wszystkim chce się kombinować z Wordem), potem piszemy kwestię bohatera, kończymy często myślnikiem i komentarzem. Tylko co z interpunkcją? Otóż, jeżeli komentarz dotyczy bezpośrednio kwestii (zwykle występują tam wyrazy powiedział, wyszeptał etc.) dopiero po nim piszemy kropkę i zaczynamy go z małej litery. Jeżeli zaś jest luźno związany z wypowiedzią - po obydwu częściach występuje kropka, a sam komentarz rozpoczynamy z dużej litery, jako osobne zdanie.
Ponieważ moje wyjaśnienia jak zwykle są chaotyczne i niejasne, podaję przykład.
– Tak zapisujemy dialogi – powiedziała Olcia i wstała z krzesła.
ale:
– Tak zapisujemy dialogi. – Olcia wstała z krzesła.
W dodatku wszelkie liczby (oprócz lat) piszemy słownie.

Temat... Cóż, przyznaję, nietypowy i dość ryzykowny. Wolałabym jednak gdybyś nie wtrącała tych dziwnych, dosyć tandetnych i "śmiesznych na siłę" fragmentów w stylu rozmowy ojciec - Madeline.
A'propo - jeśli już to Madelaine!

Pozdrawiam i życzę miłego dnia,
Olcia.

P.S. Przepraszam, że komentarz taki urwany, ale trudno oceniać pomysł po dwóch króciutkich częściach.



Rapsbery - 12.06.2006 08:14
Sen, nie wyrocznia
  Na początek mam kilka słów.
Powiem szczerze, że zaskoczył mnie komentarz jednego z użytkowników forum.
Jest mi szalenie miło, że zdecydowałaś się podzielić swoim bogatym doświadczeniem literackim ze mną, ale na przyszłość radzę, nie podchodź cynicznie do wszystkiego co się rusza, bo najzwyczajniej w świecie odbierasz radość pisania.

No, ale nie odbędzie się bez kilku uwag :

1.Otóż moja mama, francuska z pochodzenia, na imię ma MADELINE Eclainere – (tu nazwisko taty). Tu się właśnie uśmiałam, więc jeśli nie masz pewności, to nie zawracaj mi głowy.

2.Tyczy się tematu. Przykro mi, że Ci się nie podoba, ale ja nie zamierzam pisać o rozwydrzonej nastolatce zakochanej w Orlando Bloom’ie.

Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów literackich i trochę pokory.

...

Nie wierzę w tak zwane „sny prorocze”. Błąd. Powinnam napisać : „Nie wierzyłam w tak zwane sny prorocze”. Do czasu oczywiście, kiedy mnie się coś takiego nie przydarzyło.
Bo dobrze wiedzieć, że siostra złamie nogę i w porę ją ostrzec, ale czy warto wiedzieć, kiedy nie można już nic zrobić?

Wąskie szpilki kozaków nieznośnie stukały o zamarzniętą ziemię, śnieg sypał bez ustanku, mimo, że było –13 stopni Celsjusza. Do domu zostało jeszcze około dziesięciu minut piechotą, choć oczywiście znalazłabym się tam szybciej gdybym, jak co dzień, wybrała autobus.
Nakryłam burzę blond loków kapturem ciepłego kożuszka i przeklinałam samą siebie, za to, że zamiast zdrowia wybieram modę a’la czapka do śmieci.
Nie, nie byłam osobą powierzchowną, starałam się, jak każda osóbka w tym wieku, wyglądać ładnie, co często przynosiło rezultaty w stylu zapalenia ucha, anginy, czy przeziębienia.
Jeszcze raz przypomniałam sobie o czym śniłam i im bardziej starałam się o tym zapomnieć, tym bardziej sen utrwalał się w mojej pamięci. Mimo, że minęło już parę godzin potrafiłam przypomnieć sobie wszystko, łącznie ze szczegółami :

Sala przedszkolna, ja obserwująca wszystkie dzieciaki i wsłuchująca się w tajemniczy śpiew płynący z niewiadomego źródła. I nagle śpiew zamienia się w potworny ryk, ja rozglądam się w strachu, a potem ponownie patrzę na dzieci, lecz zamiast nich są tylko leżaczki, a ryk zamienia się w płacz dzieci. Budzę się.

Tak wyglądał cały mój sen, może niepozorny, wyglądający na zwykły koszmar, jednak ja od początku czułam, że jest związany z wizerunkami zaginionych dziewczynek na wieczkach serka topionego i kartonach mleka. Ale sen łączył się z jeszcze jedną osobą, z niejakim Forest’em Klyke.

Zamek w głównych drzwiach mojego małego mieszkanka przekręcał się bardzo powoli. Hol, jak zwykle oświetlony małym klinkietem, jaśniał teraz przepychem choinki, ustawianej tu co roku i oczywiście czekającej na święta. Ale tylko teoretycznie, bo w praktyce zawsze jeździłam na Święta Bożego Narodzenia do rodziców, a moja choineczka świętowała samotnie.
Zdjęłam kożuch, wełniany szalik w kolorze mlecznym i czarne kozaczki i parząc sobie kawę włączyłam sekretarkę.
Cześć kochanie, tu Dann. Dziwne, że jeszcze nie ma cię w domu, ale zapraszam cię na kolację. W piątek o 19.00, chyba skończysz już pracę, nie? W każdym razie czekam na wiadomość, no to cześć – zabrzmiała dosyć krótka wiadomość, która niestety zmusiła mnie do wysłania sms-a Daniell’owi Gordon – mojemu narzeczonemu, psychologowi z własnym gabinetem, który zawsze powtarzał : „Wiem jak się czujesz, kochanie.” Albo „Wiem jak to jest, Madeline.” Co od lat, niezmiennie doprowadzało mnie do szału.
Nalałam kawy do filiżanki i słodząc ją płaską łyżeczką cukru włączyłam wiadomości.
Nic, tylko porwania, kłótnie polityków, pożary, powodzie, zamieszki, potem zadziwiająca przyroda i... serce zabiło mi szybciej : znaleziono ciało zamordowanej siedmiolatki. Analiza wykazała, że dziewczynka została zgwałcona i zamordowana przez jakiegoś zwyrodnialca, którego policja poszukuje od paru miesięcy. Prawdopodobnie jest to ten sam mężczyzna, który porywał inne dziewczynki.

Łyknęłam spory łyk kawy i natychmiast wyłączyłam telewizor. Nie będę tego oglądać. Wstałam z miękkiej sofy, pogłaskałam Buddę stojącego w rogu mojego salonu i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, posmarowałam buzię antybakteryjnym kremem antytrądzikowym i siadłam do komputera. W wyszukiwarkę internetową wklepałam hasło : Forest Klyke...

[HTML]



Olciaa - 12.06.2006 13:50
Och, lekcja czytania ze zrozumieniem - pochwaliłam temat. I to dosyć wyraźnie.

Mogę się pośmiać z Tobą? Bo to, że życzliwe komentarze zawsze przyjmuje się śmiechem, już jakoś przetrawiłam.
Przeproś mamusię. dla mnei Madelaine to Madelaine (btw. ja jestem Oleksandra nie Aleksandra i co?).
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • Piekło - Niebo
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates