|
|
|
Oko Diabła |
Fobika - 29.07.2010 18:59
Oko Diabła
Witam :) Przedstawiam wam moje drugie FS. Od dłuższego czasu niosłam się ze zrobieniem go i w końcu znalazłam na to czas. Pewnie kilkoro z was czytało moje poprzednie FS "Otwórz oczy" i mam nadzieje, że to też się wam spodoba. Ale muszę uprzedzić, że to będzie zupełnie inne. Po pierwsze będzie działo się w realnym świecie, w Polsce :) aha i postaram się w nim okiełznać swoje mordercze zapędy i tym razem nie będę zabijała wszystkich bohaterów jak leci, dlatego możecie się swobodnie do nich przywiązywać :P Muszę jeszcze zaznaczyć, że będzie się działo tak jakby w dwóch czasach. Trochę we współczesności, a trochę w Polsce Ludowej. I z tym drugim wiąże się pewien problem. Otóż nie żyłam w tamtych czasach i niemam pojęcia jak wyglądało życie codzinne i może być kilka błędów, to samo tyczy się ubioru bohaterów na zdjęciach - będzie bardziej współczesne. No to tyle słowem wstępu. Dzisiaj wrzucę tylko coś na wzór epilogu, dlatego prawdopodobnie nic z niego nie załapiecie. Mam nadzieje, że wam się spodoba i koniecznie piszcie komentarze :)
13 sierpień 1993
Ciężkie, metalowe wskazówki przesuwały się leniwie po tarczy zegara. Robiły to samo od blisko czterech wieków, nieustannie pokonując tą samą drogę. Niemi świadkowie minionych lat. Widziały wiele. Huczne jarmarki, ociekające przepychem festyny, bójki, strzały, bomby spadające z nieba… a jednak taka noc jak ta, nie przytrafiała się często. Noc w której wiecznie żywe miasto spało. Zabytkowe ulice pogrążone były w ciszy. Żaden bezpański kocur nie grzebał w śmietniku w poszukiwaniu późnej kolacji, żaden pijany imprezowicz nie opuścił jeszcze klubu i chwiejnym krokiem próbował dotrzeć na autobus. Nic. Zegar na ratuszu wybił drugą godzinę. Po uśpionych ulicach rozlały się dwa potężne uderzenia dzwonów przerywając cisze nocy. Mój Boże… gdzie ja jestem? Próbowała zaczerpnąć powietrza, ale coś w jej gardle blokowało dostęp tlenu do płuc. Owinęła dłońmi obolałą szyję i zakaszlała czując, że za chwilę wypluje cały układ oddechowy. Nie mogła oddychać. Wbiła paznokcie w szyję, gotowa rozerwać skórę byle tylko oswobodzić ściśniętą krtań. Jej ciałem zawładnęła fala paniki. Wirowała wraz z krwią w żyłach, docierając do każdego mięśnia i przejmując nad nimi kontrolę. Czuła się jak szmaciana marionetka przyczepiona do sznurków, za które ciągnęły długie palce strachu. Ciemność rozlała się w jej oczach. Czuła łaskotanie oddechu śmierci na karku, który z każdą chwilą stawał się coraz silniejszy, przemieniając się w pożądliwe dyszenie. Umieram. Wątłe nogi nie były już w stanie utrzymać ciężaru jej ciała. Padła na ziemie, boleśnie uderzając kolanami o kamienny bruk. Poczuła jak niewidzialna obręcz zaciska się wokół jej żołądka.
Fala wymiocin wylała się z jej ust prosto na chodnik. Dopiero wtedy zdołała odetchnąć. Powietrze wdarło się do jej płuc, rozjaśniając pogrążony w cieniu śmierci umysł. Żyję. Z odrazą odsunęła się od zielonkawej breji, która jeszcze kilka sekund temu była w jej żołądku. Wierzchem dłoni wytarła z brody resztki wymiocin. Dopiero teraz poczuła chłód nocy oplatający jej nagie ramiona i stawiający na baczność drobne włoski. Gdzie ja jestem? Opierając się o pobliski kamienny murek podniosła się ciężko z ziemi. Świat zawirował przed jej oczami i musiała się mocna trzymać barierki, żeby ponownie nie upaść. Kiedy zawrót głowy minął, podniosła wzrok i spojrzała przed siebie. Dopiero teraz widząc rozbijające się o wały brzegi rzeki zdała sobie sprawę, że stoi na moście. Drżąc z zimna rozejrzała się dookoła. Zabytkowe kamieniczki i wysadzane brukiem chodniki wydawały się być znajome… Tak… gdzieś już to widziała… była tu kiedyś… Odwróciła głowę i zobaczyła dokładnie to czego się spodziewała. Drewnianą, potężną konstrukcję, która zupełnie nie pasowała do ceglanej scenerii miasta. Żuraw. Stała na moście nad Motławą. Była w Gdańsku.
Jak ja się tu znalazłam do cholery?! Spokojnie… tylko spokojnie. Musisz się uspokoić. Postaraj sobie przypomnieć, jaka jest ostatnia rzecz jaką pamiętasz… Dziewczyna zamknęła oczy i starała się uspokoić przyśpieszony oddech, którym wciąż jeszcze nie mogła się nacieszyć. Próbowała się przedrzeć przez gęstą mgłę spowijającą jej umysł i wyrwać na powierzchnie zapomniane obrazy. Co pamiętasz? Słodkawy zapach morza, białe bałwany fal delikatnie rozbijających się o brzeg, stukot butów na drewnianym podłożu… Molo. Uniosła gwałtownie powieki i wlepiła wystraszone spojrzenie w niespokojną tafle rzeki. Pamiętała, że była w Sopocie. Czekała na… Sebastiana. Spóźniał się jak zwykle, więc poszła się przejść na molo. A potem… Ciemność. Wspomnienie wiatru wijącego się w jej włosach, było ostatnią rzeczą jaką pamiętała. Łzy bezradności boleśnie paliły ją w oczach. Zagryzła mocno dolną wargę, by powstrzymać się przed ich wylaniem. Nie wpadaj w panikę. Na pewno jest jakieś wytłumaczenie. Tylko nie panikuj. Nie było to łatwe. Do jej gardła wdzierał się krzyk przerażenia. Przycisnęła dłoń do ust by wepchnąć go z powrotem do płuc. Wtedy poczuła na wargach słodkawy, znajomy smak. Oblizała koniuszkiem języka usta i spojrzała na swoją rękę tak, jakby widziała ją po raz pierwszy w życiu. Uniosła dłoń do góry, by przemycić ją w słaby okręg światła pobliskiej latarni. Dziki krzyk wyrwał się z jej gardła. To była krew.
26 sierpień 2010
Przycisnął rozgrzany policzek do chłodnej szyby, dysząc ciężko. Przestraszonymi oczami obserwował przechodniów na ulicy, ale nie potrafił na nich skupić swojej uwagi. Jego umysł pochłaniało teraz zupełnie coś innego. Ona.
Wiedział, że przyszła. Czuł jej milczącą obecność. Dostrzegł ją jedynie kątem oka, zanim zdołał odwrócić się plecami i przycisnąć twarz do okna. Siedziała na zielonej, obdartej przez myszy kanapie, która została w mieszkaniu jeszcze po poprzednich właścicielach. Czekała na niego. Wiedział, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Bał się go, a jednocześnie podświadomie czekał na jego przyjście. Być może był to jedyny powód dla którego wciąż jeszcze żył. Teraz kiedy ta chwila nadeszła, całkiem niespodziewanie owładnął nim strach, który kazał mu się od niej odwrócić. Bał się spojrzeć w jej oczy i tego co w nich zobaczy. W dłoni wciąż trzymał kubek ze świeżo zaparzoną kawą. Powoli odłożył go na parapet. Dłonie tak mu się trzęsły, że kilka kropel brunatnej cieczy przelało się przez krawędź parząc boleśnie skórę ręki. Ale on nawet tego nie zauważył. W jego głowie kłębiło się zbyt wiele myśli. Zamknął oczy i wciągnął powietrze nosem. Poczuł zapach żywicy... tylko ona zawsze roztaczała wokół siebie tą woń. Słodkawą, zmysłową i kuszącą, która wiele lat temu go opętała i wyzwoliła w nim najgorsze demony. Targały nim sprzeczne emocje. Z jednej strony chciał się odwrócić i spojrzeć na nią. Jeszcze raz nacieszyć oczy jej gładką jasną cerą, przeczesać palcami jej długie włosy i zacisnąć ramiona wokół wąskiej talii. Ale jednocześnie bał się tego. Doskonale wiedział co się stanie jeśli to zrobi. Nie chciał rozbudzać w sobie dawnych niespełnionych pragnień. Tyle czasu zajęło mu, żeby pogodzić się z tym co się stało. Zabawne, przez te wszystkie lata wydawało mu się, że w końcu zdołał rozliczyć się z przeszłością. Naiwnie wierzył, że jest w stanie znów czuć się bezpiecznie, a wystarczyło tylko, żeby ona znów się pojawiła, by zasłona głupich złudzeń opadła. Znowu był tak samo bezbronny jak wcześniej. Miał ochotę roześmiać się nad swoją własną głupotą. Ale minęło już tyle czasu od kiedy śmiał się po raz ostatni, że nawet nie pamiętałby jak to zrobić. Znieruchomiał słysząc lekki szmer dobiegający z wnętrza pokoju. -Odejdź- powiedział błagalnie zaciskając jeszcze mocniej powieki. -Nie mogę. Słowa wdarły się do jego uszu i zakołatały we wnętrzu czaszki. Jęknął cicho. Jej miękki i delikatny głos, który tyle razy szeptał jego imię znów powrócił przynosząc ze sobą słodycz o której nie chciał pamiętać. Podniósł dłonie i objął rozbrzmiałą od bólu głowę. - Odejdź- powtórzył przez zaciśnięte zęby. -Musisz mnie wysłuchać- powiedziała tym samym, delikatnym głosem. Niechętnie rozsunął zasłony powiek i powoli odwrócił się w jej stronę. Kiedy jej widok uderzył w jego oczy wstrzymał na chwilę oddech. Wyglądała dokładnie tak samo jak ją zapamiętał. Ostatni raz widział ją siedem lat temu, a ona wciąż pozostawała nietknięta biczem czasu.
Nieświadomie podniósł dłoń do twarzy i przebiegł palcami po suchej skórze pokrytej zmarszczkami. Dla niego czas nie był tak łaskawy. Przez chwilę starał się zobaczyć siebie jej oczami. Co też ona teraz widziała? Chudego, przygarbionego starca. Gęste kiedyś włosy przerzedziły się, świecąc siwymi pasmami. Pokrytą zmarszczkami, zapadłą twarz oplatała gęsta, zaniedbana broda. Nie był już nawet cieniem człowieka, którego ona kiedyś znała. Nic w nim nie pozostało takie same, gdy tymczasem ona... Kobieta siedziała nieruchomo z dłońmi splecionymi na kolanach. Jej schludność i elegancja kontrastowały z ciemnym, zagraconym mieszkaniem. Nie pasowała tu. Ale jej zdawało się nie przeszkadzać otoczenie w jakim się znalazła. Wbiła w niego spojrzenie bladych oczu, jakby nic poza nim nie istniało. -Musisz mnie wysłuchać- powtórzyła spokojnie. Wciąż stał przy oknie przyciskając plecy do szyby. Nadal nie mógł się zdobyć na to by się do niej zbliżyć. Próbował coś powiedzieć, ale z jego gardła nie zdołał się wydobyć żaden dźwięk. Ponownie zamknął oczy starając się uspokoić przyśpieszony puls, który w szaleńczym tempie pompował krew do złamanego serca. Potarł dłońmi twarz, jakby starał się z niej zdjąć maskę zmęczenia i bólu. - Czego ode mnie chcesz?- wyszeptał w końcu. Podniósł głowę i wlepił zaszklone oczy w sufit nie znajdując w sobie dość siły by na nią spojrzeć- Odebrałaś mi wszystko… już nic więcej nie zostało…- zamilkł nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa więcej. Uśmiechnęła się pokazując rząd białych, prostych zębów. -Diabeł znów patrzy- odparła spokojnie. Przerzucił na nią przerażone spojrzenie. -O nie…
Na dzisiaj to wszystko. Czekam na wasze komentarze.
pensivelane - 29.07.2010 19:35
Super. Najbardziej podobał mi się fragment o tej nieszczęsnej dziewczynie. Zaskoczyło mnie też, że akcja toczy się w Polsce. Polskie imiona, Gdańsk - super. Piszesz dobrze stylistycznie, błędów ortograficznych nie widziałam toteż czyta się rewelacyjnie. Miłe zdjęcia - z klimatem. Mam pytanie: Na pierwszym zdjęciu, użyłaś poseoxa. Pamiętasz z jakiej jest strony? Ostatnio mam problem z hack'ami i psują mi grę, dlatego chciałabym pobierać z jakiejś sprawdzonej strony :) Pozdrawiam i oczywiście czekam na następny odcinek - pensiv. :)
Searle - 29.07.2010 19:52
Hm... Czy to będzie sf? Jakoś kojarzą mi się podróże w czasie :) Nie czytałam twojego wcześniejszego FS, ale to na pewno będę śledzić :) Piszesz bardzo fajnie. Podoba mi się Twój styl.
To, co rzuciło mi się w oczy:
Cytat:
przyczepiona do sznurków, za które ciągnął długie palce strachu.
- ciągnęły
Cytat:
Padła na ziemie,
- ziemię
Cytat:
spojrzenie w niespokojną tafle rzeki.
- taflę
pensivelane - 29.07.2010 19:58
@Searle podziwiam Cię, że chce ci się to wszystko wyłapywać :D. Oczywiście też bym powypisywała, gdyby ktoś robił błędy nagminnie, ale dziewczyna sobie nieźle radzi. Każdemu może się zdarzyć małe potknięcie. :)
Vipera - 29.07.2010 20:01
Widziałam parę powtórzeć... głownie na początku. Całość jednak bardzo mi się podobała, więc czekam na next ;)
Fobika - 29.07.2010 20:11
Searle dzięki za poprawę :) I nie będzie to o podróżach w czasie :P Opowieść będzie przedstawiona z perspektyw dwóch osób żyjących w różnych latach.
pensivelane co do poseboxa to nie mam bladego pojęcia skąd go wziełam. Jak będę grała to sprawdzę czy jest jakiś trop w opisie obiektu.
A co do powtórzeń to jest moja największa słabośc, której nie moge pokonać.
Fajnie, że póki co się wam podoba :)
ptasie mleczko - 29.07.2010 20:12
Ha! Ja to wiedziałam kiedy powrócić na forum, żeby przeczytać sobie coś niezłego. Ciekawie się zapowiada, będę zaglądać. A czemu okiełznujesz swoje mordercze zapędy? Ja je lubiłam :D Uwielbiam Twój styl moja droga. "Otwórz oczy" na trwałe zapadło w moją pamięć i oczekuję, że to FS również będzie trzymać taki poziom ;)
-Diabeł znów patrzy- odparła spokojnie - mam ciary B)
PS: 1993 to już nie PRL
Fobika - 29.07.2010 20:16
Wiem, że 1993 to nie PRL :P To jest tylko tak krótka wstawka z tego okresu... wiem, że narazie to trochę poplątane, ale potem będzie lepiej :) A mordercze zapędy trzeba kiedyś ograniczyć. Ot tak dla zdrowia psychicznego :P
ptasie mleczko - 29.07.2010 20:21
A to pardomsik się zapędziłam, myślałam, że to już FS właściwe. Nie mogę się doczekać. Mów co chcesz, ale jak Cię znam, to mordercze zapędy wypłyną jak nic prędzej czy później B), na co będę czekać, pal licho zdrowie psychiczne :D Cieszę się niezmiernie, że znów piszesz.
_natalia_ - 29.07.2010 20:22
Czytałam twoje poprzednie FS bardzo mi się podobało. Ciesze się że powróciłaś i będę czekała na kolejny odcinek.A czyżby ta kobieta była wampirem?
Charionette - 29.07.2010 20:45
Jak miło zobaczyć wreszcie coś twojego :P Zacznę od bardzo interesującego tytułu :D Niby taki zwykły, ale jednak coś w sobie ma ^^ A teraz co do fabuły: fantastycznie łączysz opis zegara z opisem duszącej się głównej bohaterki:D I ogromny plus za wydarzenia w realnym świecie ^^ Bo z tym wcale nie jest tak łatwo ;) Ale dajesz radę :) Hm... Coś mi się wydaje, że będę tu często zaglądać :) Pozdrawiam.
Searle - 30.07.2010 16:31
Cytat:
@Searle podziwiam Cię, że chce ci się to wszystko wyłapywać :D. Oczywiście też bym powypisywała, gdyby ktoś robił błędy nagminnie, ale dziewczyna sobie nieźle radzi. Każdemu może się zdarzyć małe potknięcie. :)
Nie robię tego z czystej złośliwości, ale dlatego, by opowiadania były "nieskazitelne", bardziej idealne i by je się przyjemniej czytało :D
Libby - 30.07.2010 17:37
Wyrobiłaś sobie renomę swoim pierwszym FS i dlatego po prostu musiałam tu zajrzeć i przeczytać ;). Choć w pierwszym momencie nie mogłam uwierzyć własnym oczom, że znów tworzysz. Cieszę się, że piszesz :). Rzeczywiście to FS bardzo różni się od poprzedniego. Ciekawa jestem, jak to się dalej rozwinie i jak sobie z tym poradzisz ;). Pięknie piszesz :D. Było parę błędów, ale można na to przymknąć oko ;). Cieszę się też, że spróbujesz powstrzymać swoje mordercze zapędy. Wcześniej strasznie szkoda mi było wszystkich a szczególnie Aladara i Nancy... Czekam na odcinek :).
Searle, Fobika jeszcze było "breji" zamiast "brei". To mi się tak bardziej rzuciło w oczy.
Fobika - 30.07.2010 18:44
Oho widzę tutaj coraz więcej znajomych twarzy :D (a raczej nicków) Też się cieszę Libby, że wróciłam :) długo się za to brałam...
Dzisiaj wrzucam kolejny odcinek. Jest strasznie długi, chciałam go nawet podzielić na dwie części, ale nie wiedziałam jak go "przekroić" by to jakoś ładnie wyglądało. Postarajcie się jakoś przez niego przebrnąć, bo dzisiaj będzie prezentacja najważniejszych bohaterów.
Dzięki za wszystkie pozytywne komentarze :)
1971
Stukot kół pociągu rytmicznie uderzających o metalowe szyny delikatnie usypiał jego zmysły i przynosił ukojenie zmęczonemu ciału. Lubił ten dźwięk. Zawsze kojarzył mu się z dzieciństwem. Właściwie było to jedyne wspomnienie ze szczenięcych lat na myśl, którego nie dostawał dreszczów. Pociągi. Wielkie, masywne, dumnie jadące przed siebie, nie zwracające uwagi na kamienie, czy butelki, które niegrzeczni chłopcy ustawiali na szynach, by potem obserwować jak miażdżą je koła. On nigdy tego nie robił. Wychował się na przedmieściach Torunia. Niewielki, ceglany dom wybudowany przez jego pradziadka stał zaledwie dwa metry od torów, po których każdego dnia toczyły się pociągi towarowe. Kiedy przejeżdżały obok szyby w oknach i szklanki w szafkach drżały jak szalone. Rodziców doprowadzało to do szału. Jemu to nie przeszkadzało. Jako gówniarz uwielbiał wdrapywać się na pobliską jabłoń i patrzeć na dachy wagonów. Tysiące razy wyobrażał sobie jakby to było skoczyć na jeden z nich i pozwolić się zawieść do całkiem innego świata. Każdego ranka budził się z silnym postanowieniem, że tego dnia na pewno to zrobi. Ucieknie. To przecież nie byłoby takie trudne. Jedna z grubszych gałęzi drzewa unosiła się całkiem blisko nad przejeżdżającymi wagonami, z łatwością mógłby z niej zeskoczyć. Pociągi towarowe jeżdżą znacznie wolniej niż osobowe i na pewno by się utrzymał na dachu jednego z nich. Tak właśnie wszystko sobie planował. Ale nigdy się na to nie odważył. Nagle z odrętwienia wyrwał go dźwięk rozsuwających się drzwi wagonu. Drgnął lekko zaskoczony, ale nie otworzył oczu. Często podróżował pociągami i miał tego pecha, że dosiadali się do niego zapijaczeni menele z dziurawymi spodniami, albo grube sześćdziesięciolatki, które w kółko gadały o swoich dzieciach lub wnukach. Jaką to szkołę skończyli, w którym szpitalu pracują, ile zarabiają i jak wdzięcznie umieją chodzić po wodzie. Rzygać się chce. O nie, za nic nie otworzy oczu, niech ten niechciany towarzysz podróży pomyśli, że śpi. Ale wtedy jego nozdrza połaskotał słodki zapach perfum.
Więc była to kobieta. Niewątpliwie musiała być młoda. Postanowił zaryzykować i otworzyć oczy. Pierwsze co zauważył to burzę rudych włosów oplatających zaokrągloną twarz o lekko dziecinnych rysach. Spod grzywki przypatrywały mu się ciekawie niebieskie oczy. Były nieprawdopodobnie duże, ale idealnie komponowały się z drobnym zadartym nosem i pełnymi wargami. - Pan chrapie- powiedziała przekrzywiając głowę i marszcząc lekko brwi w zalotnym spojrzeniu. Chrząknął by stłumić uśmiech, który mimowolnie wdarł się na jego wargi. Przyjrzał się uważnie nieznajomej. Kłamała. Dobrze wiedział, ze nie chrapał, przecież wcale nie spał. Najwyraźniej dziewczyna próbowała rozpocząć rozmowę. To nawet dobrze się składało. Teatralnym gestem przeciągnął się i ziewnął głośno. - Pani wybaczy, mam nadzieję, że to pani nie przeszkadzało- powiedział zerkając ukradkiem na jej zgrabne nogi. Próbował odgadnąć jakiego koloru może mieć bieliznę. Hm... prawdopodobnie białą... tak zdecydowanie białą. Jeszcze dziś się przekona czy miał rację. - Nie skąd, że znowu- zaprzeczyła zmieszana, kręcąc głową tak mocno, że kilka niesfornych rdzawych kosmyków włosów wpadło jej do wprost oczu. Odgarnęła je niedbale ręką i uśmiechnęła się przyjaźnie. - Nazywam się Ewa- odparła wyciągając do niego rękę. - Mirek- powiedział ujmując jej dłoń i potrząsając nią lekko. Zaskoczyło go to, że na tak wysoką kobietę ma takie drobne ręce. Po tym geście poznania oboje milczeli przez dłuższą chwilę obserwując krajobraz przemykający za szybą pociągu. Mirek ukradkiem przyglądał się jej, bacznie uważając by tego nie zauważyła. Miała dosyć ciemną karnację, ale z pewnością nie należała do dziewczyn które przez wiele godzin prażą się na letnim słońcu. Kolor jej skóry kontrastował z błękitem głębokich źrenic, okalanych długimi rzęsami, delikatnie podkreślonymi kredką. Dziewczyna uśmiechnęła się, rozchylając lekko wargi. Właśnie te pełne usta były jej największym atutem. Kuszące i zmysłowe. Mirek mimowolnie wyobraził sobie, jak cudownie byłoby je całować. - Dokąd pani jedzie?- zapytał. - Och! Proszę mi mówić Ewa- powiedziała- Do Krakowa, zaczynam właśnie studia na uniwersytecie. - Pierwszy rok?
Ewa skinęła głową uśmiechając się z dumą. Mirek zmarszczył brwi próbując oszacować wiek dziewczyny. Nie było to łatwe. Była ubrana jak dopiero co upieczona absolwentka liceum, ale ostre rysy twarzy i stalowe, poważne spojrzenia błękitnych oczu mówiły, że jest starsza niż mogło się wydawać przy pierwszym wrażeniu. Zdecydowanie nie mogła mieć mniej niż 25 lat. Powinna więc właśnie kończyć studia, a nie je dopiero zaczynać. Kusiło go, żeby wprost zapytać ile ma lat, ale w ostatniej chwili uznał, że byłoby to wyjątkowo nietaktowne pytanie. Dziewczyna mogła się przestraszyć i uciec, a on przez resztę długiej podróży siedziałby sam. O nie... za bardzo podobało mu się towarzystwo młodej dziewczyny, by tak ryzykować. Zresztą czy wiek ma aż tak ważne znaczenie? Zastanowił się przez chwilę. Zawsze odruchowo wybierał dwudziestolatki. Jego ojciec, stary pijak o ciężkiej dłoni, przez całe swoje żałosne życie udzielił mu tylko jednej rady. Pamiętał to dokładnie. Miał najwyżej trzynaście lat. Razem z ojcem siedzieli przy kuchennym stole i cierpliwie czekali, aż matka poda im śniadanie. Ojciec przyglądał się kobiecie krzątającej się przy kuchence. Przebiegł spojrzeniem po jej wysuszonym ciele, ziemistej cerze i obwisłych piersiach. Następnie cmoknął z niesmakiem i pochylając się do syna powiedział szeptem: - Posłuchaj rady ojca, gówniarzu. Bierz się tylko za młode dziewczyny i nigdy nie zostawaj z nimi na tyle długo by się zestarzały. Najlepiej niech mają... no nie wiem... tak ze dwadzieścia lat. Wtedy ich ciała wyglądają idealnie. Chociaż wtedy w pełni jeszcze nie rozumiał słów ojca, gorliwie zapewnił go, że zawsze będzie umawiał się tylko z młodymi i ładnymi dziewczynami. Ojciec trzepnął go w ucho i śmiejąc się powiedział, że to nie jest takie łatwe. No cóż, dla niego było. Czasami żałuje, że ten stary s****iel już nie żyje. Gdyby chociaż na chwilę mógł wyrwać się z piekielnych ogni i spojrzeć na swojego syna z pewnością byłby z niego dumny. Kiedy Mirek w końcu wyrzucił z głowy obraz ojca przeżuwającego leniwie jajecznicę, zobaczył, że na twarzy dziewczyny rozlał się jaskrawy rumieniec. Zdał sobie sprawę, że przez cały ten czas kiedy zapuszczał się w ciemne zakamarki swoich wspomnień, tępo wpatrywał się w Ewę. Współtowarzyszka podróży była wyraźnie zaniepokojona jego spojrzeniem. Cholera Mirek, co ty wyprawiasz?! - Przepraszam, zamyśliłem się- tłumaczył się pośpiesznie, starając się wesołym tonem rozluźnić atmosferę- Czasami tak mam, że całkowicie odrywam się od rzeczywistości. Mam nadzieję, że cię nie przestraszyłem? - Nie skąd- odparła dziewczyna i uciekła spłoszonym wzrokiem w stronę okna. Oczywiście, że ją przestraszyłeś idioto. Wystarczy na nią spojrzeć. Musisz się bardziej kontrolować. Chcesz już wszystko popsuć na starcie? Wcześniej już raz zdarzyła mu się podobna wpadka. Pamiętasz? Tamta dziewczyna prawie mu uciekła... Prawie. Postanowił milczeć i dać dziewczynie czas na ochłonięcie. Nie jest tak źle, przecież nie chwyciła swojej walizki i nie wybiegła z przedziału. Więc może jest jeszcze szansa na zawarcie bliższej znajomości. Cierpliwie poczeka i pozwoli jej się pierwszej odezwać. Niech przejmie inicjatywę. Da jej czas, żeby na nowo poczuła się swobodnie. Cisza ciągnęła się coraz dłużej. Kolejne minuty płynęły, a ona wciąż milczała. Mirek z coraz większym zniecierpliwieniem czekał na dźwięk jej głosu. W pewnym momencie nie mógł już wytrzymać i już otworzył usta by się odezwać, ale widząc zaciśnięte wargi dziewczyny i jej nerwowy wzrok wbity w szybę, zrezygnował. Rozpaczliwie szukał w głowie sposobu by ponownie zaskarbić jej przychylność. - Apsik!- kichnął głośno zasłaniając ręką usta.
- Na zdrowie- powiedziała łagodnie Ewa. Mirek uśmiechnął się do siebie świadomy swojego zwycięstwa. - Dziękuję- odparł wyciągając z kieszeni spodni pogniecioną chusteczkę- O tej porze roku zawsze dopada mnie alergia- dodał wycierając nos. Umyślnie nie wspomniał o sprawcy swojego uczulenia, licząc, że dziewczyna go o to zapyta i w ten sposób na nowo nawiąże się rozmowa. Nie mylił się. - Głównie na kurz- powiedział niedbale z dzielną miną- Niby nic wielkiego, ale taka dolegliwość może być strasznie irytująca. To ciągłe kichanie i łzawiące oczy... Przykro mi, że skazuję cię na taki widok. - Nic nie szkodzi- odparła Ewa kręcąc głową i obdarzając go delikatnym, przyjaznym uśmiechem- Prawdę mówiąc nie wygląda pan, aż tak źle- dodała rumieniąc się. - „Pan”?- powtórzył unosząc lekko brwi- Myślałem, że będziemy już mówić do siebie po imieniu. Rumieniec na twarzy dziewczyny rozjaśnił się jeszcze bardziej i przyznając Mirkowi rację spuściła zawstydzone spojrzenie. Mirek z zachwytu odetchnął głęboko. Jaka ona była piękna. Delikatna, nieskazitelna i łagodna, a przy tym niesamowicie nieśmiała, jakby nie była świadoma swojej urody. Z pewnością była dziewicą. Będzie prawdziwą perłą w jego kolekcji. Dalsza rozmowa potoczyła się już swobodnie. Mirek opowiadał dziewczynie zabawne, wymyślone na poczekaniu historie, które rozśmieszały ją do łez. Okazało się, że Ewa pochodziła z małej wsi w pobliżu Kalisza i po raz pierwszy jechała do dużego miasta. W Krakowie mieszkała jej ciotka, do której miała się wprowadzić na czas studiów. - Naprawdę pochodzisz ze wsi? Nie obraź się ale wyglądasz jak miastowa, światowa dziewczyna – wyraził swoje zdumienie Mirek. Ewa wyprostowała się, wyraźnie zadowolona z komplementu. Podobał się jej. Bez problemu odczytywał sygnały wysyłane z jej lekko rozchylonych warg i sposobie w jaki bawiła się włosami. Nie zdziwiło go to. Był młodym, przystojnym mężczyzną o doskonale wyrzeźbionych mięśniach i miłym usposobieniu. Jadł tylko zdrową żywność, nie palił ani nie pił, ćwiczył codziennie by doprowadzić swoje ciało do perfekcji. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak działa na kobiety. Szczególnie te młode, niedoświadczone ptaszyny, którym rosną piórka gdy zwraca na nie uwagę dojrzały mężczyzna. Mimo to był trochę zawiedziony Ewą. Nigdy nie przepadał za „łatwymi” dziewczynami, do których uwiedzenia wystarczy kilka gładkich słów i szeroki uśmiech. O nie… on lubił wyzwania. Uwielbiał dziewczyny trudne do zdobycia. W końcu i tak zawsze ulegały jego urokowi i zawsze robiły to co chciał. Były niczym marionetki w jego rękach. Rękach lalkarza. Rękach Boga. Ale Ewa... tak, mógł przymknąć oko na jej łatwowierność. Nie mógłby się gniewać na tak piękną istotę. Poczuł rosnące wybrzuszenie w kroku spodni. Jeszcze nie teraz Mirek. Bądź cierpliwy. Jeszcze trochę i będzie twoja. Tylko twoja.
Słońce już zniknęło za horyzontem, kiedy pociąg leniwie wtoczył się na brudny peron. Fala ludzi wypłynęła z wagonów i rozlała się gęsto po dworcu. -Na jaką ulicę jedziesz?- zapytał kiedy wysiadali. -Na Marszałkowską- odpowiedziała. Mirek podał jej rękę kiedy schodziła ze schodków. Napięcie wirowało w jego żyłach, kiedy czuł pod palcami jej gładką skórę. Coraz ciężej mu było z tym walczyć. Nie mógł już doczekać się chwili kiedy zedrze z niej sukienkę i nacieszy oczy pięknym, młodym ciałem. -Jadę w tym samym kierunku- powiedział uśmiechając się- Może weźmiemy jedną taksówkę? Wyjdzie taniej. Starał się by jego głos brzmiał jak najbardziej lekko i naturalnie, jednak blade drżenie strun głosowych przedarło się słabo między jego słowa. Na szczęście dziewczyna tego nie zauważyła. -Pewnie- powiedziała wzruszając ramionami- Dlaczego nie? Mirek odetchnął z ulgą. Teraz pójdzie gładko. Przeciskając się przez tłum ludzi, wyszli z dworca i odetchnęli świeżym powietrzem nocy. Uśmiechając się do siebie jak para nastolatków ruszyli w stronę parkingu. -Oj, przepraszam. Wysoki blondyn wyrósł jak spod ziemi i zderzył się barkiem z Ewą. Dziewczyna zachwiała się i cofnęła się do tyłu. -Bardzo mi przykro, nie chciałem- powiedział blondyn patrząc na nią dziwnym spojrzeniem- Wszystko w porządku? -Tak, wszystko ok- przytaknęła Ewa rozprostowując fałdy sukienki. -Na pewno wszystko w porządku?- powtórzył pytanie. Tym razem jego głos brzmiał znacznie poważniej co nieco zdziwiło Mirka. -Tak, naprawdę nic mi nie jest- odparła zaniepokojona dziewczyna wycofując się w stronę Mirka. Ten uśmiechnął się widząc jak szuka w nim obrońcy. Nie przeszkadzało mu to. Objął Ewę opiekuńczym ramieniem, jednocześnie mierząc blondyna groźnym spojrzeniem. -W takim razie zmywam się- nieznajomy wzruszył ramionami i ruszył dalej w swoją stronę. Po kilku krokach odwrócił głowę i Mirek mógłby przysiąc, że puścił do Ewy oko. Po chwili zniknął w gęstym tłumie ludzi. -Już wszystko w porządku. Mirek niechętnie zdjął rękę z ramienia dziewczyny. -Dzięki za pomoc. Myślałam, że już się nie odczepi- odparła zamyślona wpatrując się w tłum w którego objęciach zniknął blondyn. Najwidoczniej uległa jego wysportowanej sylwetce i przystojnym rysom. Zdenerwował się. Te piękne błękitne oczy powinny być teraz zwrócone w jego kierunku. Mała szmata. -Idziemy? Taksówka nie będzie na nas czekać- powiedział trochę ostrzej niż zamierzał. Dziewczyna zamrugała nerwowo, jakby właśnie wybudził ją z głębokiego snu. Skinęła lekko głową i ruszyła za Mirkiem w stronę taksówek. Wsiedli do pierwszej z brzegu. Duży błąd. W dusznym wnętrzu samochodu roztaczał się odór potu grubego kierowcy. Mirek z obrzydzeniem spojrzał na fałdy tłuszczy rozlewające się po jego bokach. Gardził takimi spaślakami. -Dokąd jedziemy?- zapytał obracając wielką głowę i patrząc lubieżnym spojrzeniem na Ewę. -Na plac Poniatowskiego- rzucił Mirek- Tylko szybko- dodał marszcząc nos. -Plac Poniatowskiego...- mruknęła w zastanowieniu Ewa- To niedaleko ulicy Marszałkowskiej? -Tak całkiem blisko- skłamał Mirek. Zauważył, że kierowca przyglądał mu się uważnie we wstecznym lusterku. Wiedział, że kłamał. W rzeczywistości Marszałkowska znajdowała się na drugim końcu miasta. Na swoje szczęście spaślak nie wyprowadził Ewy z błędu. Silnik zawarczał groźnie i po chwili samochód włączył się w ruch miejski. -Słuchaj to twoja pierwsza noc w mieście, może jakoś to uczcimy? Powiedzmy małym piwem? Znam świetną knajpę obok Placu Poniatowskiego- zaproponował. -Sama nie wiem, powinnam jechać do ciotki. Będzie się martwić- odpowiedziała Ewa odrywając spojrzenie od przemykającymi za szybą budynków. Mirek wyłapał w jej głosie nutę wahania i postanowił nie ustępować. -Och, będzie jeszcze mnóstwo wieczorów, które będziesz mogła poświęcić starszej cioci. Dziewczyno! Należy ci się chwila relaksu po takiej męczącej podróży! -Kto powiedział, że była męcząca- odparła zalotnie, przekrzywiając na bok głowę. Twarz Mirka rozpromienił uśmiech. Już była jego. -Daj spokój dobrze wiem, że moje towarzystwo jest strasznie męczące i nie próbuj pocieszać mnie, że jest inaczej- zażartował robiąc smutną minę. Ewa zachichotała- Dlatego muszę ci jakoś zrekompensować te męczarnie i postawić ci piwo. Dziewczyna przycisnęła palec do policzka i uniosła spojrzenie do góry, wzdychając ciężko. -Hmm...- zamruczała- Masz rację należy mi się to piwo. Mirek zaśmiał się fałszywie. Mimo że sam zaczął żartować poczuł się urażony, gdy rudowłosa ślicznotka zadrwiła z niego. No cóż... zdołał jakoś przełknąć tą gorzką pigułkę. -Proszę się tu zatrzymać- powiedział do kierowcy. Uregulowali rachunek i wysiedli z samochodu. Po chwili taksówka odjechała zostawiając ich samych w objęciach ciemnej nocy -To na pewno tu?- zapytała z niepokojem Ewa rozglądając się po obdrapanych budynkach- Wygląda jak getto- dodała z niesmakiem. Mirek musiał przyznać jej rację. Dzielnica do której trafili była jedną z najgorszych w mieście. Stare przedwojenne budowle z powybijanymi oknami były schronieniem dla alkoholików i narkomanów. W takie miejsca lepiej nie zapuszczać się samemu. Ale Ewa o tym nie wiedziała. Szli trzymając się pod rękę i śmiejąc się głośno. Dziewczyna zapomniała zabrać ze sobą płaszcza, przez co chłodny powiew wiatru wywołał na jej skórze gęsią skórkę. Przyległa blisko do ciała Mirka by się rozgrzać i zatopiła w jego oczach ufne spojrzenie. Nawet nie zauważyła, gdy pokierował ją do odosobnionej ciemnej uliczki. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Pozwalała mu się prowadzić jak pies na smyczy. Żałosne. Dopiero kiedy skręcili do ślepego zaułka Ewa wyrwała się z jego objęć i rozejrzała niepewnie. -Gdzie jest ten pub?-zapytała – Tu przecież nic nie ma. -To tam- odparł Mirek wskazując palcem na zakratowane drzwi jakiegoś magazynu. - Wygląda jakby było zamknięte...
-Na pewno jest otwarte...- powiedział niemal nie słysząc własnego głosu. Sznur w kieszeni jego kurtki strasznie mu ciążył. Poczuł znajome słodkie napięcie, za którym tak bardzo tęsknił. Nadszedł czas by powiększyć swoją kolekcję. By dodać do niej tą słodką ptaszynę. Czuł już smak jej oliwkowej skóry na swoich wargach, ciekawe czy smakuje tak samo jak to sobie wyobrażał? Zaraz się o tym przekona... Znajome wybrzuszenie na spodniach powróciło. Tym razem z tym nie walczył. Krew coraz szybciej pulsowała w jego żyłach przyśpieszając bicie serca i oddech. Tak... nadszedł czas. Powolnym ruchem wyjął z kieszeni sznur i owinął jego końce wokół dłoni. -Nie jestem pewna czy patrzysz na te same drzwi, bo te które ja widzę wydają się być zamknięte na cztery spusty- powiedziała Ewa nie świadoma tego, że za jej plecami Mirek napina sznur. Zbliżał się do niej jak cień. Silny powiew wiatru rozwiał rude włosy dziewczyny odsłaniając krawędź długiej szyi, na której zaraz miały się zacisnąć mordercze kleszcze. Nadszedł czas. Mirek doskoczył do Ewy i próbował przerzucić napięty sznur przez jej głowę. Nagle poczuł fale bólu rozlewającą się w okolicach jego żołądka. Zawył jak dziki, zraniony pies. Sznurek wysunął się z jego dłoni i opadł na ziemię. Zdezorientowany podniósł spojrzenie i przez ułamek sekundy zobaczył rozpędzoną pięść Ewy zmierzającą w jego stronę. Kolejne uderzenie zatrzymało się na jego nosie. Usłyszał trzask łamiącej się kości, a zaraz potem poczuł w gardle smak krwi. Jego umysł rozdarła błyskawica bólu. Padł na ziemię kwicząc z przerażenia i z niedowierzaniem patrząc na dyszącą ciężko Ewę. -Ty s****ielu!- syknęła i kopnęła go czubkiem buta w klatkę piersiową. -Lucy dość! - za plecami Mirka rozległ się męski głos. Z mroku ulicy wyłonili się dwaj mężczyźni. Powolnym krokiem ruszyli w stronę dziewczyny. Jeden z nich, szczupły szatyn z lekkim zarostem, kulał na prawą nogę. W drugim mężczyźnie Mirek rozpoznał barczystego blondyna z dworca. -Łukasz skuj go- powiedział kulejący mężczyzna pokazując na Mirka wskazującym palcem. Blondyn podszedł do niego i agresywnym ruchem przewrócił go na brzuch. -Och, przepraszam, zabolało?- zapytał ironicznie wyginając w tył jego ręce i zamykając je w żelaznych kołach -Co się dzieje? Kim wy jesteście?- wyrzucił z siebie Mirek plując krwią. Kulejący mężczyzna z wielkim trudem kucnął naprzeciwko niego i spojrzał głęboko w jego oczy. -Nazywam się Marek Damiszewski i jestem prywatnym detektywem- odparł spokojnie. -Dlaczego to robicie?- zapytał Mirek próbując oswobodzić ręce. -Dlaczego?- powtórzył Marek, jego twarz wygięła się w grymasie złości-- Jest siedem powodów, a każdy z nich ma imię i nazwisko. Anna Sokół, Amanda Czerwińska, Karolina Maćkowska... Coś ci to mówi? Pamiętasz jeszcze te rudowłose młode dziewczyny, które udusiłeś, a potem, jak jakieś śmieci zostawiłeś nagie, zmasakrowane na ulicy? Pamiętasz je jeszcze?! -Ja nie rozumiem...- jęknął Mirek dobrze zdając sobie sprawę z tego, że jego słodka tajemnica wypłynęła na powierzchnię jak martwa ryba. -Spokojnie, w sądzie sobie wszystko przypomnisz- mruknął Marek unosząc się ciężko i mierząc go groźnym spojrzeniem. Ostry ból eksplodował we wnętrzu czaszki Mirka, kiedy kolejne uderzenie spadło na jego plecy w okolicach nerek. -Lucy powiedziałem dość!- krzyknął detektyw. Dziewczyna splotła ręce na plecach i opuściła głowę. Marek posłał jej groźne spojrzenie. Lucy zrobiła niewinną minę i rozłożyła bezradnie ręce. -Wybacz szefie. Noga mi się jakoś tak wymsknęła- powiedziała wiercąc butem dziurę w chodniku. Marek westchnął ciężko i pogroził dziewczynie palcem. Nie mógł się na nią gniewać, bo sam najchętniej zrobił by to samo. Na myśl o tym ile dziewczyn musiało zginąć, by zaspokoić chore fantazje psychopaty otwierał mu się nóż w kieszeni. -Dobrze się spisałam szefie?- zapytała Lucy. -Jak zwykle świetnie- mruknął Marek rozglądając się jakby na kogoś czekał. Dziewczyna prychnęła wyraźnie niezadowolona z odpowiedzi szefa. Obrażona pokazała mu język i rzuciła się na szyję Łukasza.
-A co ty myślisz misiu?- zapytała jednocześnie składając gorący pocałunek na jego ustach. -Byłaś cudowna jak zwykle- odparł blondyn łapiąc oddech kiedy już wyzwolił się z uścisku jej ust. -Dobrze, że chociaż ktoś tu mnie docenia- powiedziała głośno patrząc znacząco na Marka. Detektyw wzruszył tylko ramionami. -Boże jak tu gorąco- zajęczała dziewczyna- Przez to co całe mordobicie spociłam się jak mysz w połogu- zgrabnym ruchem zerwała z głowy burzę rudych włosów- Tak znacznie lepiej... Dziewczyna wplotła palce w krótko przyciętą czarną czuprynę. Mirek wydał z siebie jęk zawodu. -Co nie podobam ci się teraz?!- zawarczała- Gustujesz tylko w rudych, ty cholerny popaprańcu?! Rozwścieczona, cisnęła w niego rudą peruką. -Ostrożnie!- zawołał Marek podnosząc z ziemi burze czerwonych włosów i starannie otrzepując ją z drobinek piasku- Jak zniszczysz jeszcze jedną Marta mnie zabije... -Policja już jedzie- rozległ się głos za ich plecami. W słaby krąg światła latarni wszedł przygarbiony, chudy brunet z okularami na nosie. -Boże, Błażej co tak długo...- jęknął Marek. Okularnik stanął naprzeciw niego wciskając dłonie w kieszenie spodni. -No sorry szefie, ale torpedy w tyłku jeszcze nie mam. Podwyższysz mi pensje to może sobie taką sprawię. -To nie będzie konieczne...- mruknął Marek szczerząc zęby- Poczekam na nich. Marek kuśtykając ruszył w stronę ulicy i po chwili zniknął za ceglanym budynkiem. -To on? - zapytał Błażej wskazując podbródkiem w stronę Mirka. -Nie to tylko przypadkowy przechodzień, którego postanowiliśmy skopać i skuć. Oczywiście, że to on kretynie!- odpowiedziała Lucy z irytacją przewracając oczami. Błażej roześmiał się głośno i zafascynowanym spojrzeniem lustrował mężczyznę w kajdanach. -Stary! Ale z ciebie psychol!- krzyknął klaszcząc w dłonie- Siedem dziewczyn! Człowieku, załatwiłeś siedem seksownych kociaków w ciągu sześciu miesięcy! Normalnie Kuba Rozpruwacz to przy tobie Myszka Miki w Disneylandzie! -Spokojnie Błażej, pochamuj swoje popędy! Zostaw jego analne rozdziewiczenie współwięźniom- warknęła Lucy opierając głowę na ramieniu Łukasza i obserwując okularnika z nieukrywaną odrazą wymalowaną na jej opalonej twarzy. Błażej wyszczerzył zęby w fałszywym uśmiechu i pokazał jej środkowy palec. -Cham – skomentowała krótko wbijając się jeszcze głębiej w ramiona blondyna. -Nie zwracaj na nią uwagi- odparł Błażej przykucając przy Mirku- Zgrabny tyłek to jej jedyna zaleta. Poza tym ma do zaoferowania tylko cycki w zaniku i całkowity brak osobowości. Lucy ostrzegawczo wyszczerzyła zęby do okularnika, prężąc się jak dzikie zwierze. Błażej już otworzył usta by jej odpowiedzieć, ale wtedy za ich plecami pojawił się Marek. -Już tu są- powiedział grobowym głosem.
Mam nadzieje, że jakoś dobrneliście do końca. Kolejny odcinek wrzuce dopiero na początku września. Bo wyjeżdżam cieszyć się wakacjami :D
Lira - 30.07.2010 19:36
Piękne opisy. Jestem zachwycona! Oczywiście "Otwórz oczy" czytałam:) Tak nawiasem mówiąc, co ty masz z tymi oczami w tytułach? (Otwórz OCZY, OKO Diabła:D) Fajnie się dla odmiany czyta opowiadanie z akcją osadzoną w Polsce. Faktycznie mało załapałam ze wstępu, ale już następna część to po prostu cudo! Napięcie, zaskoczenie, do tego jeszcze humor...no świetne. Postać każda inna, może mi się wydaje, ale nawet sposób mówienia każdy z osobna ma dla siebie specyficzny. Podoba mi się niemiłosiernie.
Troszkę mnie raziły błędy, których z powodu wrodzonego lenistwa nie będę przytaczać, pamiętam, że było m.in "pochamować" zamiast "pohamować", kilka literówek i ogonków...
Nie wiem jak wytrwam do września. O Boziu, wrzesień? Serio? To mnóstwo czasu(zależy z jakiej perspektywy patrzę:P) Jak dobrze, że jest jeszcze kilka równie świetnych FS, będę miała czym się zająć:)
Libby - 30.07.2010 19:46
Przebrnęłam. I co widzę? Że muszę zapamiętać, kto kim byl aż do września :P. Nieładnie! Podobało mi się, choć trochę dziwnie się czytało, bo ciągle mam w pamięci "Otwórz oczy", które było zupełnie inne. A już się martwiłam, że Ewa naprawdę padnie ofiarą jakiegoś bydlaka. Czytałam ostatnio brutalny kryminał, więc już miałam przed oczami co z niej może zostać... Łukasz Ci fajnie wyszedł :D. Też się cieszę, że mnie jeszcze pamiętasz ;). W takim razie do zobaczenia we wrześniu i udanych wakacji :D!
pensivelane - 30.07.2010 21:57
Bardzo mi się podoba, będę oczywiście zaglądać. ALE :P Nie pasuje mi fragment o domu w Toruniu. 2 metry od torów kolejowych? Czy to trochę nie za blisko? Rozumiem 10 metrów... Chyba, że to przenośnia to zwracam honor :D
+ fajnie to wykombinowałaś z tymi detektywami.
Charionette - 31.07.2010 11:55
Świetna fabuła ^^ Nawet nie wiesz jak wciąga :P Fajnie jest czytać coś o czym ma się pojęcie, łatwiej wyobrazić sobie dane miejsce, wydarzenie itp. ( a tobie trudniej jest to opisać, nie możesz zbyt fantazjować :P). Wielkie uznanie za indywidualność każdej z postaci. Szkoda, że trzeba czekać aż do września :(
Pozdrawiam
Searle - 31.07.2010 13:45
Baaardzo podoba mi się ten odcinek. Wciąga na maksa.
Inaczej się skończył niż przypuszczałam. Byłam pewna, że blondyn który zaczepił Ewę jest z nią w zmowie, ale że dokradną Mirka. Potem podejrzewałam, że Mirek to po prostu zwykły gwałciciel. Ale zaskoczyłaś mnie totalnie :)
Charakter Lucy bardziej podobał mi się, jak była Ewą. Potem stała się taka dziecinna i zadziorna.
Co do zdjęć: Przede wszystkim pochwalę Cię za wręcz doskonale odwzorowane wnętrze przedziału :) Aczkolwiek na dwóch zdjęciach za oknem jest ten sam widok - drzewko z czerwonymi kwiatami. Jak na pędzący pociąg należało by je zmienić:) Wiem, czepiam się :)
Pomyliłaś się i dałaś zdjęcie, jak Lucy rzuca się na Łukasza w krótkich włosach, a dopiero potem napisałaś, ze ściągnęła perukę.
Błędziki:
Cytat:
- Pani wybaczy, mam nadzieje
- nadzieję
Cytat:
obraz ojca przeżuwającego leniwie jajecznice,
- jajecznicę
Cytat:
- Dziękuje- odparł wyciągając z kieszeni spodni pogniecioną chusteczkę
- Dziękuję
Cytat:
którym rosną piórka gdy zwraca nie nie uwagę dojrzały mężczyzna.
- na
Cytat:
Słońce już zniknęło z horyzontem
- za
Cytat:
Dlaczego nie.
- znak zapytania zamiast kropki
Cytat:
odpowiedziała Ewa odrywając spojrzenie od przemykającymi za szybą budynkami.
- budynków
Cytat:
bo sam najchętniej zrobił by to samo.
- zrobiłby
To FS jest tak genialne, że chyba przeczytam sobie Otwórz Oczy :)
No i jestem na Ciebie zła, że wyjeżdżasz i trzeba będzie tak długo czekać na kolejny odcinek ;)
chrupek - 01.08.2010 19:39
Na razie przeczytałem prolog :). Czytałem fragment "Otwórz oczy" (kilka pierwszych odcinków), ale niestety nie doczytałem do końca (bardzo chciałem, ale po prostu Twój doskonały styl mnie dobijał; też chciałbym tak świetnie pisać ;)). Póki co nie będę "gdybał" na temat tego, o czym dokładnie FS będzie :P. Zapowiada się ciekawie, więc jutro przeczytam pierwszy odcinek :)
Fobika - 06.08.2010 17:00
Cytat:
Tak nawiasem mówiąc, co ty masz z tymi oczami w tytułach? (Otwórz OCZY, OKO Diabła:D)
Nie mam pojęcia :) Pewnie dlatego, że kiedy zakładałam oba fs sama do końca nie wiedziałam o czym będą. Akcja po prostu dzieje się sama :P Dlatego ciężko jest wymyśleć tytuł... wpisuje pierwsze to co mi wpadnie do głowy
pensivelane no rzeczywiście dwa metry to trochę za mało, ale 10 to już za dużo :)
Searle - Lucy właśnie ma być dziecinna i zadziorna :P Postarał się utrzymać taki jej charakter do końca fs
Właśnie zauważyłam, że zapomniałam dodać przed pierwszym odcinkiem daty... Otóż akcja dzieje się w 1971 roku (przynajmniej ta część)
chrupek - 07.08.2010 16:42
Tak, jak obiecałem, przeczytałem (i w terminie, ale komentarz dopiero teraz :D) I już chyba mniej więcej wiem, o czym będzie FS. Podoba mi się pierwszy odcinek. Nie rozumiem tylko, czemu ona nazywa się Lucy, skoro to Polska? Twój styl spowodował u mnie depresję, jest tak świetny, że mógłbym go w nieskończoność wychwalać ;) Czekam na kolejny odcinek (bynajmniej nie po to żebyś mnie dobiła do końca :P) i na wyjaśnienie, o co tak naprawdę chodzi ;) Liczbowa ocena: 10/10
pensivelane - 07.08.2010 17:18
No jak z "Ranczo" :P
Fobika - 08.08.2010 12:10
Imię "Lucy" wyjaśni się później :P Zaznaczam, że to stuprocentowa Polka :) A porównanie z "Ranczem" mnie powaliło :D
Libby - 08.08.2010 13:23
Przecież Lucy może być ksywką lub jakimś zdrobnieniem ;).
ptasie mleczko - 21.08.2010 21:38
Ha! I to by było na tyle jeśli chodzi o pohamowywanie morderczych zapędów B) pierwszy odcinek i już sznur w kieszeni. Nieźle się zapowiada. Mroczne tajemnice i zagadkowa fabuła to to w czym jesteś świetna. Jestem bardzo ciekawa, jak dalej to rozwiniesz w polskiej rzeczywistości. Jak Cię znam to pewnie będziesz zaskakiwać w każdym kolejnym odcinku i snuć misterną pajęczynę akcji. Już się nie mogę doczekać.
Atena - 22.08.2010 10:24
Fobiko przeczytałam jednym tchem Twoje dwa odcinki tego cudownego FS i jestem zachwycona. Podoba mi się to, że piszesz o naszym państwie, naszych imionach i miastach. Wiem jak trudno jest napisać takie fotostory dlatego tym bardziej to doceniam. Bardzo podoba mi się epilog, tajemniczy, mroczny. Staruszek z pozoru biedny i zatroskany, a jednak skrywający jakąś straszną prawdę, no i nawiedzająca go zjawa - świetnie to wykombinowałaś :) Osobiście mam już swoje dwa przypuszczenia co do dalszych losów, jednak czy rzeczywiście tak się to potoczy zobaczę po przeczytaniu kolejnych odcinków ;) Błędy jeżeli jakiekolwiek były to zupełnie umknęły mojej uwadze, ponieważ tak mnie wciągnęło to co czytałam. Nie zamierzam sobie odbierać przyjemności z czytania na rzecz doszukiwania się jakichś brakujących przecinków, kropek czy ogonków, bo każdy jest człowiekiem i w trakcie pisania może się zapomnieć. Dla mnie jedynym minusem tego FS jest mała ilość zdjęć, co do reszty nie mam zastrzeżeń, wręcz przeciwnie. Jestem jak najbardziej na tak i będę uważnie śledzić dalsze losy Twoich bohaterów.
Uff, ale się rozpisałam ;)
P.S. Mnie również Lucy bardziej podobała się z charakterem (i włosami) Ewy ;)
yaoi fan - 22.08.2010 10:24
No tak, ja na razie to ja nic nie rozumie :D FS owiałaś chmurą tajemnic, może i dobrze, zobaczymy co dalej :]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
Strona 1 z 2 • Zostało wyszukane 58 wyników • 1, 2
|
|