Narazie bez nazwy

Narazie bez nazwy

Podstrony
 



zlota_rosa - 07.05.2006 13:01
Narazie bez nazwy
  No tu będzie takie opowiadanie.. narazie fragment... :) Który pewnie nie spodoba się wam, gdyż talentu do pisania nie mam, ale jednak chyba lubię to robić :)

A co do nazwiska, to wzięłam takie, by było znane, nie jakieś konkretne, by po prostu było.

- Ile ten dom ma lat?- Zapytała spoglądając na dosyć wyniszczony, wysoki dom pewna dziewczyna, Iza Kowalska.
- No… będzie miał już z jakieś 150. Ale jaki jest piękny. Wiem, że zniszczony, ale w końcu nie jest świeżo wybudowany. Jednak warto go kupić. Przestronny, wiele pokoi, zdaje się, że ma też ciekawą historię.- Zachęcał mężczyzna zajmujący się sprzedażą domów i otworzył drzwi wejściowe do domu.
Korytarz był wyłożony aksamitną wykładziną, a ściany miały elementy ze złota. Na ścianach było pełno różnych obrazów, z bogato zdobionymi ramami. Na wprost korytarza zaczynały się zaraz schody, z wyłożonym dywanem na stopniach.
Dziewczyna patrzyła z podziwem na dom i zachwycała się jego pięknem. Na prawo i lewo były drzwi do pokoi. Obydwoje stanęli po środku korytarza, a dziewczyna rozglądała się dookoła.
-Przepiękny ten dom. Jest jak zabytek, mógłby być tak jakby wyeksponowany do zwiedzania. Zapewne bardzo dużo kosztuje. Chciałabym mieć taki dom, lecz nie stać mnie na niego.- Powiedziała wzdychając.
- W pewnym sensie mógłby być. Lecz państwo nie ma pieniędzy i nie chcę też nic robić z żadnymi domami. A mówiąc o cenie. Nie jest taki drogi. Nikt w sumie nie przyglądał się jak wygląda od środka i cena jest niska. Zresztą trochę trzeba go odnowić. Już nawet widać po korytarzu. Wprawdzie kryje w sobie piękno, ale już nawet widzi pani, jakie złoto ma kolor. Ściany są w wielu miejscach obdarte. Dużego remontu nie trzeba robić. W sumie wystarczy tylko niektóre rzeczy odnowić, ale bez tego można raczej żyć. Oczywiście sprzęt elektroniczny, wyposażenie łazienkowe zapewne będzie potrzebne. Oraz zapewne będzie trzeba trochę pozmieniać w kuchni by móc podłączyć urządzenia. Ja tak panią trochę zachęcam, trochę zniechęcam, ale sądzę, że ten dom jest warty kupienia. Choćby ze względu na swój wiek, na swoje piękno. – Zaczął opowiadać mężczyzna.
- Ma pan rację. Ale jeszcze musze się zastanowić. A mógłby mnie pan oprowadzić po domu?- Odezwała się po krótkim namyśle dziewczyna.
- Szczerze mówiąc, dom nie był zbyt obchodzony. Nie byłem nawet w łazience, kuchni, na górze. Lecz jutro może panią oprowadzić pewna osoba, która zna mniej więcej dom i zna jego historię.
- Aha. Dobrze. Tylko może być w czwartek? Jutro mi nie pasuje.
- Tak, myślę, że tak. Gdyby mogła pani zostawić numer telefonu…- nie dokończył sprzedawca.
- Tak zostawię. Pan wtedy powie, o której mam się spotkać z tamtym panem tak? Dziękuję- powiedziała wyprzedzając słowa mężczyzny dziewczyna.
- Tak, właśnie. Ponieważ ten dom lepiej odwiedzać słuchając historię oraz dokładniej obchodząc różne miejsca.
- Oczywiście. To ja już pójdę. Do widzenia- pożegnała się Iza Kowalska.
- Do widzenia- odpowiedział sprzedawca.




zlota_rosa - 12.05.2006 19:24
Kolejny fragment... glupiego opowiadania...

Kobieta udała się do ciemnoniebieskiego samochodu, stojącego pod starym domem i wsiadła do niego. Już chciała odjeżdżać, kiedy przypomniała sobie, że miała dać numer telefonu sprzedawcy nieruchomości. Szybko napisała numer na kartce i wyszła z samochodu biegnąc w stronę odchodzącego mężczyzny.
- Proszę pana, numer- powiedziała kobieta.
- A no tak. Rozmawialiśmy o numerze i w końcu pani mi go nie dała.- Mężczyzna zatrzymał się, odwrócił i zaśmiał.
Iza wręczyła numer i odeszła.
Otworzyła drzwi od samochodu i usiadła przy kierownicy. Zapięła pasy, zamknęła drzwi i zapaliła silnik samochodu. Pojechała w prawą stronę. Po około 10 minutach dotarła do miasta, gdyż stary dom znajdował się zaraz za końcem miasta i zaparkowała samochód przy blokach. Wyszła z pojazdu i udała się do jednej z klatek, który wyglądały prawie tak samo. Gdyż jakaś różnica mogłaby się znaleźć. Będąc w klatce wyciągnęła klucze i otworzyła dolne drzwi. Mieszkała na 4 piętrze, ale nie lubiła jeździć windą i dlatego poszła schodami. Otworzyła drzwi do swojego niewielkiego mieszkania i zamknęła je za sobą. Położyła torebkę na małym, brązowym stoliku leżącym zaraz przy drzwiach. Zdjęła buty i zrobiła sobie obiad. Po obiedzie, kiedy właśnie położyła się na kanapie, zadzwonił telefon. Iza była trochę zdenerwowana, ponieważ chciała sobie chwilę odpocząć, co nie udało jej się. Leniwie i z wielką nie chęcią wstała z kanapy i podeszła do telefonu domowego. Podniosła słuchawkę mając nadzieję, że rozmowa nie potrwa długo.
- Słucham – zaczęła zaspanym głosem kobieta.
- Dzień dobry. Tu mówi Władysław Nowak, z nieruchomości. – Przedstawił się mężczyzna.
- A dzień dobry. Czyżby dzwonił pan w sprawie spotkania z tamtym panem…nie wiem jak mu na imię... – Zastanawiała się chwilę.
- Tak, właśnie. Więc czy może być w czwartek o godzinie 11.00? A ten pan nazywa się Zbigniew Przybyszewski.- Odpowiedział mężczyzna.
- Tak, to dobra pora. Dziękuję panu bardzo za pomoc. Do widzenia. – Powiedziała uprzejmie Iza Kowalska.
- Nie ma, za co. Do widzenia. – Odpowiedział grzecznie Władysław Nowak.
Kobieta odłożyła słuchawkę i stała przez chwilę.
„ Już mi się odechciało spać. No to teraz… może pójdę na komputer…” – pomyślała kobieta lekko śmiejąc się.
Usiadła przed komputerem i włączyła go. Przez pewien czas system chodził dobrze, lecz w pewnej chwili, komputer nagle się wyłączył.
Iza zdenerwowała się. „ A niech to. Nic się nie zapisało. Nie cierpię takich sytuacji.” – Powiedziała w myślach i zaraz zaczęła włączać komputer. Lecz jednak zauważyła, że główny przycisk jest wyłączony. „ Hmm… czyżby prąd wysiadł?”- Przemknęło jej w myślach.
Przesunęła przycisk, lecz on wcale się nie zaświecił. Iza podeszła do telewizora i okazało się, że działa. Dlatego lekko zdezorientowana wróciła z powrotem do komputera i próbowała go włączyć. Po chwili nieudanej próby zadzwoniła do informatyka.
Ten uznał jednak, że nie potrafi jej tak wytłumaczyć i że komputer może być zepsuty. Zaproponował przyniesienie komputera do zakładu lub jego przyjście do domu.
- Wolałabym żeby pan przyszedł- powiedziała przez słuchawkę kobieta po chwili namysłu.
- Dobrze. Kiedy mam przyjść?- Zapytał informatyk.
- Nie wiem… jutro mi nie pasuje… a może w piątek?
- W piątek nie da rady. Chyba, że przyjdzie kolega
- Nie chcę obrażać tutaj nikogo, ale wydaje mi się, że pan zna się na tym bardzo dobrze, chociaż ja się nie znam na tym fachu.
- To mógłbym przyjść np. w poniedziałek.
-A w sobotę lub w piątek wieczorem? – Zapytała Iza.
- W piątek nie, ale w sobotę mogę. O której mam przyjść?
- Może być tak około 10?
- Tak, będę. To do widzenia pani – pożegnał się mężczyzna.
- Do widzenia – odpowiedziała miłym głosem Iza Kowalska i odłożyła słuchawkę.
„ No to, co teraz zrobię?- Pomyślała kobieta i zaśmiała się.
Iza Kowalska była na 2 roku studiów historycznych. W mieszkaniu mieszkała od 2 lat. Do tego czasu przeprowadziła się parę razy. Najpierw mieszkała w dużym mieście, potem gdzieś w górach, a potem znowu w innym, większym mieście. Pozostała w sumie w tym samym miejscu, lecz w innym mieszkaniu.

Studentka usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Oglądała byle, co.
Kiedy już oglądała nudne programy przez jakieś 15 minut zadzwoniła jej komórka. Kobieta wstała ciesząc się, że może się oderwać od tych głupot w telewizji. Podeszła do telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się jakiś nieznajomy dla niej numer, lecz jednak odebrała.
- Słucham.- Powiedziała trochę niepewnie.
- Dzień dobry, to znowu ja, informatyk- powiedział mężczyzna i zaśmiał się.
- No dzień dobry, a czemu pan dzwoni na komórkę, a nie na telefon domowy? I czy coś się stało – zaczęła zadawać pytania zaskoczona studentka.
- Ponieważ nie mogłem się dodzwonić na domowy, a pani kiedyś zostawiła mi komórkowy- powiedział informatyk, Paweł Kamiński.
- Czyżby nie działał. Ale coś się stało, że pan dzwoni?
- Chciałem pani powiedzieć, że…
- Że…?
- A… przepraszam…zamyśliłem się… Chciałem powiedzieć, że jednak mogę przyjść w piątek. Pasuje pani?
- Tak, to o 11?
- Tak, dobrze.
- A na jaki temat pan się zamyślił?-
- A nic takiego. To jeszcze raz do widzenia.- Odpowiedział lekko zakłopotany mężczyzna i kiedy kobieta odpowiedziała „ do widzenia”, szybko odłożył słuchawkę.
Dziewczyna zaśmiała się.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • Narazie bez nazwy
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates