|
|
|
Burza |
Sheep-y - 03.01.2008 15:51
Burza
Takie coś napisane znudów, podczas pewnego deszczowego dnia, kiedy miałam naprawdę podły humor:
Część I
Kiedy byłam mała moja babcia mówiła, że po burzy zawsze przychodzi słońce. Wtedy w to wierzyłam. Stałam przy oknie i czekałam na najmniejszy promyk jasnego światła. Od czasu do czasu udało mi się zobaczyć tęcze. Jaka ja wtedy byłam szczęśliwa. Biegłam do swojej sypialnia, brałam w rączki kartkę, kolorowe kredki i rysowałam. Uwielbiałam rysować. Odrywałam się od szarej rzeczywistości, zanurzając się w moim własnym świecie. Świecie w którym nigdy nie było deszczu, za to zawsze była tęcza.
Deszcz był częścią mojego życia. Padało tego dnia kiedy tata ogłosił nam, że odchodzi do “nowej rodziny”. Przytulił mnie i powiedział “Zawsze będę twoim tatą”. Potem zatrzasnęły się za nim drzwi. Pamiętam jakby to było wczoraj. Mama wybiegła za nim przed dom krzycząc “Nie możesz tego wszystkiego tak skończyć!”. W deszczu nie było widać, że płacze. Taty więcej nie zobaczyłam. Tego dnia narysowałam pierwszy rysunek bez tęczy.
Przeprowadzka. Żółte i szare pudła. Naklejki “uwaga szkło”. Gdzieś pośród tych wielkich kartonów moja teczka z rysunkami. A raczej to co z niej zostało. Leżała w kałuży. Spadały na nią pojedyncze krople wody. Znowu padało. Mama podniosła ją z ziemi. Objęła mnie ramieniem i szepnęła do ucha “Wszystko będzie dobrze. Wysuszymy ją.” Widząc moje łzy, po chwili wahania dodała “Nie przejmuj się. Coś musi się skończyć, po to by coś innego mogło się zacząć.” Wielka ciężarówka odjechała spod naszego starego domu. A z okna pomachała mi z ironicznym uśmiechem nowa córka mojego taty. Na kolejnym rysunku umieściłam szare pudło w deszczu.
Stałam przy oknie. Dotknęłam rączką zimnej szyby i spojrzałam na oddalające się od siebie krople na szybie. Gdzieś w oddali niebo rozjaśniła pojedyncza błyskawica. Babcia krzątała się po kuchni. Sprzątała talerze po obiedzie co rusz zerkając na zegar. W przedpokoju zadzwonił telefon. Babcia szybko wytarła ręce i rzuciła ścierkę na mokrą szafkę. Po chwili usłyszałam dźwięk upadającej na podłogę słuchawki telefonu i szloch . Odeszłam na chwilę od okna, szepnęłam do kropel “poczekajcie” i wyszłam na korytarz. Babcia przytuliła mnie do siebie mocno. “Kiedy wróci mama?” spytałam “Mama już nie wróci kochanie” odpowiedź była gorsza od najokropniejszego koszmaru. Deszcz znowu przyniósł tylko rozczarowanie.
Wielki, szary budynek. Brudne szyby, odlatujący tynk, a nad drzwiami napis “Dom Dziecka”. Po ciele przeszedł mnie dreszcz. “Co ja tutaj w ogóle robię? Przecież tu trafiają ‘dzieci niczyje’, a ja mam babcię i tatusia… No właśnie… tatuś. Dlaczego nie odzywał się do mnie? Dlaczego nie przyszedł na pogrzeb mamy. Dlaczego nie było go wśród tych płaczących ludzi ubranych na czarno? Dlaczego nie mókł razem z innymi?” Ścisnęłam mocniej rękę babci. “Czy tatuś po mnie przyjdzie?” zapytałam “Nie wiem” babcia nawet na mnie nie spojrzała “A czy ty po mnie wrócisz?” "Mam nadzieję, że tak” odparła ocierając rękawem łzy. A potem weszłyśmy do szarego budynku, zostawiając na zewnątrz tylko płaczące chmury.
CDN.
juice - 14.01.2008 10:17
Bardzo fajne. Fajny styl pisania. Czekam na dalszą część :)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshakyor.htw.pl
|
|