Agentka

Agentka

Podstrony
 



sharje - 23.01.2010 16:51
Agentka
  I

Pamiętam ten dzień jak przez mgłę. Opowiadać też jest mi naprawdę trudno. Był to chłodny wieczór. Wracałam od Reven w pośpiechu, bo już i tak byłam spóźniona. Miałam wrócić o 22.00, a już była 23.03. To nie była moja wina. Po prostu straciłyśmy poczucie czasu, a miałyśmy sporo do obgadania. Nie rozmawiałyśmy od miesiąca (miałam szlaban za 2 z angielskiego). I jeszcze pojawił się w szkole ten przystojny azjat.… Do rzeczy. Wpadłam na klatkę schodową pędząc po schodach na 5 piętro (windą było by za wolno). Po omacku wyjęłam klucze z torebki i próbowałam trafić w dziurkę. Drzwi same się otworzyły…

- Cześć Yasmin! Jestem Colin – przestawił się nieznajomy mi człowiek.
- Dzień dobry panu. – odrzekłam wpychając się do mieszkania – Gdzie moja matka?
- Właśnie o niej chciałem porozmawiać, ale nie tu.
- A gdzie znajdzie pan bardziej wygodne miejsce?
- Jedzmy do biura.
- Do jakiego biura? Nie znam pana, więc nigdzie z panem nie pójdę.
- Yasmin tu nie jest bezpiecznie. Oni mogli założyć podsłuchy?
- Podsłuchy? – parsknęłam śmiechem – po co? I co to za ONI? O co panu chodzi?
- O to, że twoja matka znikła, a ty możesz być następna na celowniku.

Edit: To tylko początek dlatego taki krótki.




Plastikowa Prezerwatywa - 23.01.2010 17:05

  boze, zalamalam sie dlugoscia.
nie wiem co mam skomentowac, ale podoba mi sie twoj styl, dlatego miej pewnosc, ze od dzis bede twoja stala czytelniczka.
coz, poczatek dosc fajny, powiem nawet bardzo, chociaz troche przypomina mi 'miasto kosci', ale ja wszedzie wesze plagiat, poza tym multum jest ksiazek z podobnymi scenami, wiec tym sie nie przejmuj.
ogolnie jest dobrze, czekam na nastepny.
tylko blagam, nie zajmie conajmniej dwie strony w wordzie najmniejsza czcionka.



sharje - 23.01.2010 17:07

  Zawsze jakoś piszę ogólnikowo. Nie panuję nad tym...



Sherlock - 23.01.2010 17:18

  Zajrzałem tu, bo zaciekawił mnie tytuł.
Ale do rzeczy - tekst napisany jest poprawnie, nie zauważyłem błędów. Piszę ten komentarz, żebyś wiedziała, że przeczytałem ten krótki fragment. Ale muszę powiedzieć, że na razie mi się podoba ;)

To tyle. Poczekam spokojnie na następną część :)
Pozdrawiam!




Sandra - 23.01.2010 17:33

  No więc... ogólnie nie mogę powiedzieć żebym była "na tak", ale "na nie" też nie jestem. Może zacznę od błędów:

Cytat:
I jeszcze pojawił się w szkole ten przystojny azjat. Azjata. I z dużej litery.

Cytat:
(windą było by za wolno) Byłoby razem.

Rozumiem, że ta "I" ma oznaczać pierwszy odcinek? Jeśli tak to muszę powiedzieć, że to jest za krótkie - o wiele za krótkie. Ok, rozumiem, że to początek, ale bez przesady. Treści jest mało, więc nie ma nawet za bardzo czego komentować.
Jeśli chodzi o styl i pomysł to jest dobrze. Wszystko jest owiane taką tajemnicą i o to chodzi ;)
Mam nadzieję, że kolejna część będzie już dłuższa, bo ładnie zaczęłaś, ale... no właśnie - zaczęłaś i tyle ;P
Pozdrawiam, Sandra



sharje - 23.01.2010 17:36

  Dzięki. Następna dawka. Trochę dłuższa, ale nudniejsza.
II
- Jak to zniknęła? Ludzie przecież nie giną sami z siebie! Siedziała w bezpiecznym domu i …
- Nie był aż tak bezpieczny by ją uchronić.
- Tak właściwie to co ma pan wspólnego z moją matką?
- Pracujemy razem. Pracujecie? O, pan też jest księgowym?
- Widzę, że ty nic nie wiesz.
- Czego nie wiem? – wpatrywałam się w niego jakby był 8 cudem świata
- Twoja matka – zrobił długą pauzę, która była dla mnie torturą – nie jest księgową.
- A kim?
- Agentką.
- Co? To prima aprilis? – poczułam się jak nigdy w życiu. Matka, moja własna matka mnie okłamywała! Całe moje życie składało się z kłamstw. Nagle poczułam wibrację w kieszeni obcisłych spodni. Chciałam odebrać, ale Colin wytrącił mi ją z ręki.
- Zwariowałaś? To mogą być porywacze!
- I co? Muszę się dowiedzieć co dzieję się z moją matką!
Bez wątpliwości otworzyłam klapkę mojej motoroli i kliknęłam przycisk głośnik. Z głośnika wydobył się sztuczny i piskliwy dźwięk
- Mamy twoją matkę. Jutro masz dostarczyć dokumenty do magazynu, a ona przeżyje. Jutro w południe.
Rozłączył się.
- Dokumenty! – wrzasną Colin i wykonał ostry zakręt – Jeśli wiedzą że nie ma cię w domu to pewnie zaraz przeprowadzą rewizję mieszkania! Musimy wracać!
- A moje bezpieczeństwo?
- Masz rację. – chwycił swoją komórkę i wybrał czyjś numer – Kate przyjedź pod dom Sarah. Musisz przewieść do biura Yasmin, jej córkę.
Dalszą drogę milczeliśmy. Pod domem stał luksusowy samochód Kate.
– Hej Yasmin! Jestem Kate Aderws. A teraz wsiadaj do samochodu. – rzuciła ozięble. Był to tryb kobiety, która nie przepadała za dziećmi. Co ja mówię? Już nie jestem dzieckiem! Mam 16 lat! - Co dalej ze mną będzie? - Przejdziesz kurs dla młodych agentek, zmienią twoją fryzurę, twój styl. Dosłownie wszystko! - Nazwisko też? - - - No tak. –A czego nauczą mnie na tym kursie? - Zaraz się dowiesz. Właśnie dojeżdżamy.

W razie gdyby tekst się dziwnie układał to nie moja wina. Próbowałam to poprawić, ale nie wiem czy dobrze.

Następna część:
.
.
.
III
Dojechaliśmy do wysokiego, oszklonego budynku. Obok na parkingu stało mnóstwo światowej klasy samochodów. Okolica wyglądała na miłą i przyjemną…
- Jesteśmy. To agencja Sweet Live. Wszystko osłonięte jest tajemnicą, hasłami i szyframi.
- Po co tu przyjechaliśmy?
- Po twoją metamorfozę.
Ruszyłyśmy w stronę obszernych drzwi. Pociągnęłam za klamkę, ale drzwi stawiały opór.
- Zostaw, bo uruchomisz alarm!
- To jak się dostaniemy do środka?
- Szyfrem.
I przyłożyła palec go szkła. Drzwi się rozsunęły, a moim oczom ukazał się obszerny holl wypchany ludźmi, którzy wyglądali na zapracowanych.
- Sarah nawaliła. – wrzasnęła na cały holl pani Aderws
Wszyscy zwrócili oczy w naszą stronę. Z tłumu dało się słyszeć: „To niemożliwe”, „Nasza najlepsza agentka nie mogła nawalić”.
- Przykro mi, ale to prawda. Ale nie załamujmy się! Mamy mnóstwo roboty. Zawołać mi tu natychmiast Billa.
- Już idę, pędzę, lecę. W czym ci pomóc Kate? – miły blondynek w czarno-białej arafatce staną przede mną.
- Metamorfoza, ale szybko.
- Się robi szefunciu. – chwycił mnie za rękę i przepychał się przez tłum. Potem wsieliśmy do windy, blondynek wcisną przycisk 10 piętro.
- Hej. Jestem Bill. A ty?
- Yasmin.
- Jak styl?
- Słucham?
- Jaki styl wybierasz? Widzę, że teraz masz na sobie jaskrawe kolory. Trzeba to zmienić. Pomyślmy…
Wsadził dłoń w moje włosy. Przyglądał się im jakby były arcydziełem.
- To naturalny blond? – kiwnęłam że tak – Ok. Przykro mi to mówić, ale musisz pożegnać się z włosami do pasa. Obetniemy je do ramion i przemalujemy na czarno z fioletowymi pasemkami. Przekujemy u góry ucho. Będziesz miała kolczyk chip. Bluzka czarna w czaszki, rurki czarne i trampki czarno-białe. Pasuje ci to?
- Tak. Mogę zadać ci pytanie?
- Wal śmiało!
- Ile kończy się kurs?
- Tydzień.
- Tylko.
- Po za tym mam pomysł na …

Wiem mało się dzieje, ale akcja na pewno się rozkręci.

I kolejna część:

IV
… twoje dane.
- Moje dane?
Drzwi windy rozsunęły się, a ja ujrzałam zapracowanych, goniących gdzieś projektantów i projektantki. Szłam krok w krok za Billem. Wyją z kieszeni komórkę i wybrał czyjś numer.
- Stella? Słuchaj jest robota… Córka Sarah … Tak przynieś… Wypełnij… Ok, przygotuję.
Buziaki, pa.
Bill zasiadł za komputerem i wziął się za pracę nad szkicem mnie po metamorfozie. Postawił mnie przy białej ścianie i zrobił mi kilka zdjęć. Wgrał je na komputer i otworzył program Photoshop. Dalej nie patrzyłam, bo zajęłam się oglądaniem kosmetyków.
- Hej Bill! – do pokoju wkroczyła wysoka brunetka
- Stello zaraz kończę. Naostrz nożyce.
Przełknęłam ślinę. Moja 4 letnia hodowla zostanie wymordowana. Pomyślałam o mamie. Dla niej to robię, więc nie powinnam się wahać. Zamknęłam oczy i nie otwierałam ich do póki Stella nie powiedziała, że już mogę. W lustrze zobaczyłam dziewczynę. Byłam taka nie podobna do siebie.
- Ok. Stella wykonałaś kawał dobrej roboty.
- Miło jest być docenionym. – odwróciła się na obcasie i wyszła.
- Teraz musimy wymyślić resztę. Wypełnij ten formularz, potem razem go omówimy.
IMIĘ: Rose
NAZWISKO: Varnig
WIEK: 16 lat
- Skończyłam – oznajmiłam triumfalnie. Blondynek spojrzał na mnie przenikliwie
-Jesteś pewna. Ok. to pokaż swoje arcydzieło. – wręczyłam mu formularz – Bardzo dobrze.
Wyciągną komórkę:
- Kate przyjdź po Rose.
- Po kogo? A już rozumiem. Zaraz będę.
Po kilku minutach zobaczyłam panią Kate zmierzającą szybkim krokiem w moją stronę.
- To formularz – powiedział Bill i wręczył świstek papieru kobiecie – Formalności dokończysz sama.
- Jasne. Dzięki Bill. Yas… Rose chodź.
Ruszyłam za nią. Weszłyśmy do windy. Nacisnęła guzik i winda ruszyła na ostatnie piętro.
- Po szkoleniu zadzwonisz do mnie – wręczyła mi wizytówkę
- A co z moją mamą?
- Agent Colin się o nią zatroszczy nie bój się o to.
Drzwi windy się rozsunęły i ujrzałam cichy korytarz.
- To piętro zajmuje się szkoleniem młodych agentek – żwawym krokiem wyszła z windy i zaczęła podążać wzdłuż korytarza. Na końcu zatrzymała się.
- To twój pokój. Ucz się pilnie za tydzień egzamin – otworzyła przede mną drzwi – I jeszcze jedna sprawa…
- Hej!
- Reven?



Sherlock - 24.01.2010 10:04

  Cytat:
- Pracujemy razem. Pracujecie? O, pan też jest księgowym? "Pracujecie? (...)" powinno być chyba od myślnika ;)

Cytat:
(...) kliknęłam przycisk głośnik. Z głośnika wydobył się (...) Powtórzenie.

Cytat:
- Nazwisko też? - - - No tak. Co to za trzy kreski? :|

Cytat:
Przekujemy Przekłujemy ;P

Cytat:
- Ok. Stella wykonałaś kawał dobrej roboty. "Ok, Stella. Wykonałaś kawał dobrej roboty!"

Dalej też gdzieś brakowała przecinka, albo kropki, albo zamiast pytajnika była kropka, itd.
No, ale ogólnie nie jest źle.



sharje - 24.01.2010 11:45

  Następna część:

V
- Co ty tu robisz?
- Nie zapominaj, że nasze mamy znają się z pracy. Będę twoją opiekunką i nauczycielką.
- Ty?
- To ja was zostawię – wtrąciła Kate i wyszła z pokoju
- Tak ja – wywyższała się Reven – Jestem bardziej obeznana niż ty. Będę twoją nauczycielką przez 3 dni. Tam jest twój pokój. Tylko nie myj włosów!
Poszłam do mojego pokoju. Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się mikroskopijny pokój składający się z łóżka, biurka, krzesła i małej szafy. Na biurku leżały książki o byciu agentką, notesy i długopisy. W szafie była niebieska, szpitalowa piżama. Była 23.07, więc wzięłam ją i poszłam się umyć. Gdy wróciłam dwie panie w czarnych kombinezonach rozpakowywały jakieś torby.
- Co panie robią?
- Przywiozłyśmy tobie trochę potrzebnych ubrań. Już idziemy – torby ułożyły na górnej szafce i wyszły. Ulżyło mi, że zostałam sama. Wlazłam pod kołdrę i ledwie przyłożyłam głowę do poduszki, a usłyszałam wrzask.
- Wstawaj leniu! – nade mną stała Reven – Wstawaj mamy mnóstwo pracy.
- Która godzina? – wychrypiałam
- Piąta rano.
- Piąta?
- Tak wstawaj.
Wstałam i podreptałam do łazienki, wróciłam po ubrania ledwie założyłam spodnie, a już walenie do drzwi.
- Pośpiesz się nie mamy całego dnia.
Potem uczyła mnie gotować i inne różne. Gdy potem przeszłam pod opiekę agentki Kate wszystko się zmieniło. Mieszkałam z nią. Uczyłam się strzelać, bronić i obezwładniać. Dostałam dowód osobisty i prawo jazdy. Egzamin zdałam na 5. Agentka Kate zawiozła minie do obskurnego bloku w którym miałam mieszkać.
- To twój nowy dom – powiedziała, gdy wysiadłam z samochodu – Będziesz mieszkała tu sama, będziesz normalnie się uczyła tyle, że zmienisz szkołę i będziesz do niej jeździła moim samochodem.
- A pani czym?
- Innym. Ok. Ja lecę. Tu masz klucz od mieszkania – oddała mi pęk breloczków i oddaliła się.
Na kartce papieru, którą mi dała razem z kluczami było napisane:
Mieszkasz w bloku nr.5 m.10
Wyjmij klucze ze stacyjki
K.
Wyjęłam klucze, zamknęłam samochód i ruszyłam na górę.
Dojść na 4 piętro nie było łatwo, ale dałam sobie radę. Otworzyłam drzwi.
Przechadzając się po mieszkaniu zauważyłam że składa się z aneksu kuchennego, salonu połączonego z jadalnią, przedpokoju, sypialni i skromnej łazienki. Lodówka była wypełniona jedzeniem, w komodzie w przedpokoju była kasa i broń. W garderobie ciuchy w stylu EMO,
a na biurku sterta książek do szkoły, informacje o szkole i plan lekcji. Gdy go przeglądałam usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi…



Plastikowa Prezerwatywa - 29.01.2010 06:51

  Cytat:
Był to tryb kobiety, która nie przepadała za dziećmi. typ.

Ej podoba mi sie. Poczatek, z ta metamorfoza i ochrona skojarzyl mi sie z programen ochrony ksiezniczek, moze widzialas?
ale pal licho to. masz fajny lekki styl i to mi sie podoba. z pewnoscia bede czytac dalej.
zycze weny i czekam na nastepne czesci.



Sherlock - 29.01.2010 10:46

  Cytat:
Poszłam do mojego pokoju. Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się mikroskopijny pokój składający się z (...) Powtórzenie.

Cytat:
W szafie była niebieska, szpitalowa piżama. Była 23.07, więc (...) Znów powtórzenie ;P I "szpitalowa" powinno być w cudzysłowie, bo nie ma takiego słowa :P Albo po prostu "szpitalna".

Cytat:
- Przywiozłyśmy tobie trochę potrzebnych ubrań. Raczej: "Przywiozłyśmy ci (...)"

Cytat:
Już idziemy – torby ułożyły na górnej szafce i wyszły. To wyszło ci tak, jakby to torby coś ułożyły i wyszły :P

Cytat:
Wstawaj mamy mnóstwo pracy. Po "wstawaj" powinien być przecinek ;P

Resztę doczytam później, bo się zmęczyłem...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shakyor.htw.pl
  • Agentka
     
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates